„Gdy żona przestała o siebie dbać myślałem, że ma trudny czas. Ale za jej niechlujstwem stały zupełnie inne powody”
„Rzuciłem okiem na Grażynę. Wcisnęła się w mocno wysłużone, opinające ciało dżinsy. Do tego założyła za krótki, właściwie już sprany t-shirt. Gdy się schylała, dżinsy opadały na pośladki”.
Zdaję sobie sprawę, że miłość to nie jest kwestia warunków, tylko uczucie, które trwa pomimo przeciwności losu. Niemniej jednak moja małżonka nieźle dała mi w kość.
Znajomi namawiają mnie, żebym przeprowadził z Grażyną poważną rozmowę. Tylko jak tu w subtelny sposób zakomunikować ukochanej, że przydałoby się jej trochę bardziej zadbać o siebie? Przecież albo dostanie histerii, albo przywali mi po łbie tym swoim wałkiem do ciasta.
Nie wiem co się z nią stało
Nasza znajomość liczy sobie już czterdzieści lat, z czego od ponad trzydziestu jesteśmy razem, a od przeszło dwudziestu lat w związku małżeńskim. Pomimo że jestem od niej o niecały rok młodszy, chodziliśmy do tych samych przedszkola, szkoły podstawowej i ogólniaka. Nigdy nie byłem na randce z inną przedstawicielką płci pięknej. Chyba nawet żadnej innej dziewczyny nie pocałowałem.
Kumple twierdzili, że to nienormalne. Spora część z nich już jakiś czas temu zamieniła swoje małżonki na młodsze egzemplarze. Ale ja naprawdę jestem zakochany w Grażynie i nie mam ochoty na nikogo innego!
Chętnie spędzałbym czas z żoną, ale coś się ostatnio popsuło. Jakieś sześć miesięcy temu Grażyna stwierdziła, że nie będzie dbać o siebie tak jak kiedyś. Pozbyła się wszystkich gustownych ciuchów. Kiedy idzie do roboty, zakłada dżinsy i bluzę, a po mieszkaniu chodzi w rozciągniętym dresie, który pamięta lepsze czasy. Na początku sam próbowałem jej sprawić parę ładnych rzeczy. Liczyłem na to, że załapie o co chodzi…
Przestała o siebie dbać
– Jejku, strasznie dziękuję skarbie, ta koszulka jest przepiękna. Tyle że kompletnie nie wiem, przy jakiej okazji mogłabym ją nosić – tak mi odpowiadała gdy dostawała ode mnie prezent.
Zaraz potem przywoływała naszą córkę.
– Kalinka, jak ci się widzi ta bluzka? W takim razie jest twoja, tobie znacznie bardziej się przyda niż mnie. Nie zapomnij podziękować tatusiowi.
Grażynie już w młodym wieku zaczęły pojawiać się siwe kosmyki. Taka już genetyka w jej rodzinie. Do tej pory regularnie, raz w miesiącu, sięgała po farbę do włosów. Jednak obecnie jej fryzura jest niemalże w całości pokryta siwizną. Przez to sprawia wrażenie znacznie starszej niż w rzeczywistości – wygląda nie na swoje niecałe pięćdziesiąt lat, a raczej na dobrze po sześćdziesiątce!
Rozumiem, że siwe włosy mogą prezentować się atrakcyjnie, ale Grażyna nosi długie, dawno nietknięte nożyczkami pasma sięgające do połowy pleców. Jej loki sprawiają, że przypomina jakąś wiedźmę. Próbowałem wmówić sobie, że to nie ma dla mnie znaczenia. W końcu nie pokochałem jej za ciuchy albo fryzurę. Ale wiem, że sam siebie próbowałem oszukać.
Dotarło to do mnie, gdy świętowaliśmy urodziny Adama. Zaprosił całą ekipę do knajpy i wykupił dla nas osobną salę. Kiedy przekroczyliśmy próg lokalu, zaczęliśmy ściskać dłonie znajomych. Rzuciłem okiem na Grażynę. Wcisnęła się w mocno wysłużone, opinające ciało dżinsy. Do tego założyła za krótki, właściwie już sprany t-shirt. Gdy się schylała, dżinsy opadały na pośladki. Zauważyłem, że Adam również to dostrzegł.
Było mi wstyd
Oblałem się rumieńcem. Zerknąłem na zgromadzonych gości. Partnerki znajomych z pracy – nawet te, które nie były świeżo upieczonymi małżonkami czy znacznie młodszymi od swoich mężów – prezentowały się zgoła odmiennie. Wystrzałowe fryzury, perfekcyjny makijaż, szykowne kreacje, wysokie obcasy, barwne apaszki, błyszczące naszyjniki… Grażynka natomiast zdawała się mieć to wszystko w głębokim poważaniu.
Sięgnęła po wielką porcję sałatki i nałożyła ją sobie na talerz. Już po chwili miała ślady majonezu na podbródku, ubraniu i spodniach. W pewnym momencie parsknęła śmiechem z pełnymi ustami i… opryskała solenizanta. Nie byłem w stanie na to patrzeć. Udałem się do baru i duszkiem wypiłem podwójną porcję wódki. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu.
– Stary, daj spokój. Może ona ma teraz taki okres. Gadałeś z nią o tym? – zagadnął Adam.
Streściłem mu historię moich niepowodzeń w kwestii kupowania ciuchów.
– Nie wpadłem na żaden inny pomysł. No bo raczej jej nie wypalę prosto w twarz: „słonko, wyglądasz jak strach na wróble”. Nigdy w życiu. To by definitywnie przekreśliło naszą przyszłość.
– Może czasem trzeba postawić sprawę jasno. Popatrz dookoła. Na tym świecie jest masa atrakcyjnych babek. Macie już dorosłą córkę, przeżyliście ze sobą kupę lat, ale to nie znaczy, że musicie być razem do końca.
Nic z tego nie wyszło
Popatrzyłem na kumpla, jakby się urwał z choinki.
– Człowieku, co ty gadasz, przecież ja ją ubóstwiam! Nie potrzebuję nikogo innego.
Adam wykonał wymowny gest – jego oczy powędrowały w górę, a ramiona uniosły się w geście bezsilności. Niedługo potem dostrzegłem, jak przytula Kasię, swoją trzecią małżonkę. 34-letnia stewardessa chichotała wraz z mężem, a ja liczyłem na to, że powodem ich rozbawienia nie jestem ani ja, ani Grażyna. Zdawałem sobie sprawę, że ten wieczór raczej nie będzie należał do udanych.
Pozostawało mi albo wcześniejsze opuszczenie imprezy, albo upicie się. Zdecydowałem się na pierwszą opcję. Wolałem już nie dawać kumplom kolejnych powodów do nabijania się ze mnie. Powiedziałem Grażynce, że chyba mnie łapię przeziębienie.
– W takim razie idź się położyć, a ja tu jeszcze posiedzę. Od wieków nie miałam okazji pogadać z koleżankami – odparła i poszła z powrotem.
Byłem w potrzasku. Powlokłem się do domu i w samotności schlałem się na umór. Kolejnego poranka czaszka mi trzeszczała z bólu. A Grażynka za wszelką cenę pragnęła mi zrelacjonować, co przegapiłem. No i przy okazji sobie pożartować ze wszystkich.
– Gdy muzyka zagrała i wszyscy ruszyli na parkiet, to u Kasi spódniczka prawie trzasnęła na pupie. Przecież to było ze dwa rozmiary za małe. A biust to jej się wylewał z gorsetu. Z kolei Aga chyba uważa, że ma ze dwadzieścia lat. Zauważyłeś to bolerko w cekiny? Normalnie baba jaga wersja mini…
Nie wiedziałem co zrobić
Wiedziałem doskonale, że lada moment puszczą mi nerwy i zacznę wypominać jej, czy ma świadomość, jakie plotki na jej temat mogły rozpuszczać jej kumpele. Postanowiłem tego uniknąć. Testowałem różne metody, ale wszystko na nic! Czas leciał, a stan mojej ukochanej małżonki pogarszał się z dnia na dzień. Parę razy próbowałem zagaić o wizycie u fryzjera.
– Zdaje się, że muszę odwiedzić panią Krysię, bo mam już długie włosy – westchnąłem. – Co powiesz na wspólny wypad? Niedawno o tobie wspominała…
– Przekaż jej ode mnie pozdrowienia. Postanowiłam, że przestanę obcinać włosy…
I znów nic z tego. Usiłowałem nakłonić Kalinę, żeby porozmawiała z mamą.
– Tata, co ty gadasz?! W którym miejscu jest napisane, że my, baby, musimy całe życie się dla was poświęcać? Chodziłeś kiedyś na obcasach? Zaraz będziesz chciał, żebyśmy chodziły w gorsetach – Kalina zareagowała jak prawdziwa feministka.
Dotarło do mnie, że ona mi nie pomoże. Zdesperowany, zdecydowałem się poszukać wsparcia online. Niezbyt mądry pomysł. Albo natrafiałem na sugestie w stylu: „pogadaj z małżonką”, albo dostawałem burę od innych kobiet „a ty jak się prezentujesz?”.
Byłem zdruzgotany
Następnym razem udaliśmy się na grilla do ogródka Maćka. Grażyna stwierdziła, że nie będzie zmieniać garderoby na tę okoliczność. Przyjechała w tym, co miała na sobie. Rozsiadłem się wygodnie na ganku, obserwując krzątające się po trawniku małżonki moich kumpli. Przypominały postacie z reklam, mając na sobie barwne kurtki i nakrycia głowy. W tłumie ludzi wyróżniała się Grażynka.
Miała na sobie nieciekawe dresy w kolorze szaroburym, które ledwo trzymały się na jej tyłku i były mocno rozciągnięte na kolanach. Nosiła też poplamioną bluzę z urwaną kieszonką. Na czubku głowy powiewała bandamka, która pamięta czasy, gdy byliśmy studentami.
„O matko! Ona chyba tego nie dostrzega, jak bardzo odstaje od reszty” – rozmyślałem zdruzgotany. Rozmowy przy wieczornym ognisku tliły się w małych grupach. Nieśmiało zerkałem na Grażynę, która żywo gawędziła z Magdą i Agatą. Kiedy dotarło do mnie, że tematem ich pogaduszek są fatałaszki, nadstawiłem uszu.
– Wpadłam niedawno na taki sympatyczny sklepik. Mieli przepiękne bluzeczki, tuniki i portki – nawijała Agata. – Wszystko z czystej bawełny, w przepięknych, soczystych barwach. Takie trochę w klimacie dzieci-kwiatów. Grażynka, może byśmy się tam razem przeszły? Myślę, że ci się spodoba. Te ciuszki są totalnie w twoim guście…
Wszyscy chcieli pomóc
Grażyna gwałtownie się podniosła, mamrocząc pod nosem, iż nic od nikogo nie chce i ruszyła przed siebie. Agata zbliżyła się do mnie.
– Przykro mi, starałam się – wzruszyła ramionami.
Nie zdawałem sobie sprawy, że kumple za moimi plecami gadali o prezencji mojej żony. Ale w gruncie rzeczy ciężko było mieć do nich pretensje. Kilka dni później oglądałem samotnie telewizję. Raptem otworzyły się drzwi i w pokoju pojawiła się… jakaś nieznajoma. Przynajmniej tak mi się początkowo wydawało. Ale momentalnie dostrzegłem, że to moja Grażynka.
Włosy skrócone na jeża. Delikatny make-up. Obcisłe czarne spodnie i szyfonowa bluzka w kolorze morskim. Do kompletu stylowe sztyblety i fantastyczny szalik.
– Skarbie, cudownie się prezentujesz. Mamy jakąś uroczystość? Wyleciało mi z głowy, że gdzieś idziemy? – bąkałem, nie za bardzo wiedząc, co powiedzieć.
Była taka jak kiedyś
– Słuchaj, Agata zasugerowała mi odwiedziny w jednym butiku. Byłam zachwycona absolutnie wszystkim, łącznie z szefową. Pani Zofia nosiła przecudowną fryzurę. Doradziła mi, do jakiego fryzjera powinnam się wybrać. Wiesz, miałam serdecznie dosyć tych kręconych włosów… Ale zerknij na moje pozostałe zakupy – mówiąc to Grażyna zaczęła wyciągać z ogromnych toreb różnobarwne bluzy, swetry i spódnice. – Zdaję sobie sprawę, że sporo wydałam. Jednak doszłam do wniosku, że nadszedł najwyższy czas, by odświeżyć moją szafę.
Mówiła zawzięcie o ubraniach, szalikach i wisiorach. Nie wiedziałem, co się wydarzyło. Jednak postanowiłem się nie odzywać. Oby ten moment trwał w nieskończoność. Kiedy weszliśmy pod kołdrę, Grażyna odezwała się pierwsza.
– Wiesz co, Arek? Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć. Ostatnie parę miesięcy to był taki głupi test. Kompletna bzdura, ale jakoś nie potrafiłam tego przerwać. Gdzieś w gazecie wyczytałam, że jeśli chcesz wiedzieć, czy mąż nadal cię kocha, to powinnaś przez jakiś czas przestać o siebie dbać. Sprawdzić, czy przyjmie cię taką, jaka jesteś, bez żadnych warunków. Jeżeli nie, no to znaczy, że miłość się wypaliła.
Była mocno zmieszana i jej policzki pokryły się czerwienią
To nie był koniec niespodzianek
– Tydzień minął, potem kolejny, a ty nic nie mówiłeś. No to przeszedłeś test. Ale potem zaczęło mnie drażnić, że nadal siedzisz cicho. Inaczej niż napisali w tym liście, zaczęłam podejrzewać, że w ogóle przestałeś na mnie zwracać uwagę, że nie obchodzi cię mój wygląd. Na imprezie urodzinowej u Adama postanowiłam cię sprowokować. Poszłam na całego. Byłam przekonana, że nie wytrzymasz i na mnie nakrzyczysz. Ale ty twardo się trzymałeś…
Nie spodziewałem się takiego wyznania od mojej małżonki, więc oniemiałem z wrażenia.
– Zaczęłam odczuwać dyskomfort psychiczny. Zdawałam sobie sprawę, jak postrzegają mnie znajomi i współpracownicy. Dzisiaj, będąc w przychodni, przypomniałam sobie o butiku, o którym wspominała Agata. Udałam się tam i po prostu to zrobiłam. Przykro mi z tego powodu. To było głupie z mojej strony. Ale chyba cieszę się, że nic nie powiedziałeś, choć wiem, że nie było ci to obojętne… A teraz mam coś specjalnego dla ciebie. Niedaleko był również sklep z bielizną…
Moja żona zdjęła szlafrok i nagle zapomniałem o tym że jestem na nią zły. Zgasiłem światło…
Arkadiusz, 47 lat