„Zakochałam się w Krzyśku, a jego kasa była tylko dodatkiem. Wiejskie plotkary już dawno przykleiły mi pewną łatkę”
„Kiedy wróciłam do domu, Krzysiek od razu zauważył, że coś jest nie tak. Oczy miałam zapuchnięte od łez, byłam zła, smutna, rozdrażniona. Bałam się, że gdy powiem mu o tym, co ludzie mówią za naszymi plecami, także i on zwątpi w szczerość moich intencji”.

- Redakcja
Nie uważam, żebym była brzydka, czy nieatrakcyjna, jednak nigdy nie miałam szczęścia w miłości. Moja przyjaciółka szczerze nad tym ubolewała. Tak się jednak składało, że podobali mi się faceci, którzy we mnie widzieli jedynie koleżankę. Z drugiej strony, często byłam adorowana przez mężczyzn, którzy nie budzili we mnie żadnych emocji. Gdy poznałam Krzyśka, wiedziałam, że to jest to. Niestety, wszyscy dookoła podważali naszą miłość, a mnie wytykali palcami. Nigdy nie przypuszczałam, że będąc normalną i przeciętną i dziewczyną, kiedykolwiek znajdę się na językach.
Moje serce mocniej zabiło
Wszystko zaczęło zupełnie przypadkiem, jak to często bywa. W pracy mieliśmy imprezę podsumowującą nasze osiągnięcia i sukcesy w minionym roku. Szef zaprosił wszystkich naszych najważniejszych kontrahentów i potencjalnych klientów. To był jego sposób na budowanie dobrych relacji biznesowych, a także nawiązywanie nowych. Nie miałam ochoty pojawiać się na tym bankiecie, bo zazwyczaj było nudno. Poza tym na ten wieczór miałam już inne plany. Okazało się jednak, że koleżanka, która była odpowiedzialna za organizację uroczystości, nagle się rozchorowała. Więc siłą rzeczy musiałam ją zastąpić.
Na miejscu okazało się, że zostałam posadzona koło jednego z naszych partnerów. Na początku nasza rozmowa dotyczyła spraw zawodowych, ale szybko zmieniła swój charakter. Okazało się, że mieliśmy podobne poczucie humoru i spojrzenie na świat. Jeszcze przed wyjściem z imprezy zaczęło między nami iskrzyć. Wymieniliśmy się numerami telefonu. Oboje wiedzieliśmy, że na jednym spotkaniu ta znajomość się nie zakończy.
– Może zobaczymy się w weekend? – powiedział Krzysiek, gdy już zbieraliśmy się do wyjścia. – Co powiesz na sobotę wieczorem?
Czułam, jak moje serce mocniej zabiło. Chciałam od razu się zgodzić, ale też nie miałam zamiaru wyjść na totalną desperatkę.
– O 20:00? – uśmiechnęłam się lekko.
– Dobrze. Przyjadę po ciebie – odpowiedział miękkim głosem, a ja poczułam, jak miękną mi kolana.
Kolejne dni i tygodnie były jak z bajki. Spotykaliśmy się na romantycznych kolacjach, spacerowaliśmy, trzymając się za ręce i szeptaliśmy sobie czułe słówka. Krzysiek był pierwszym mężczyzną, który sprawiał, że czułam się naprawdę wyjątkowo. Jeszcze wtedy nie sądziłam, że nasz zawiązek stanie się tematem plotek.
To było jak policzek
Pewnego dnia umówiłam się z przyjaciółką na kawę. Dawno się nie widziałyśmy i miałam wielką ochotę opowiedzieć jej o moim szczęściu. Edyta od lat była mężatką i przy każdej okazji wypytywała mnie o moje plany na przyszłość. Jej zdaniem życie w pojedynkę było nie do pomyślenia. Cieszyłam się, że w końcu będzie ze mnie dumna.
– Nie spodziewałam się, że po trzydziestce jeszcze się zakocham – wyznałam szczerze. – Ale to, co łączy mnie z Krzyśkiem, jest naprawdę wyjątkowe.
– Cieszę się, że w końcu się ustatkowałaś. Bałam się, że zostaniesz starą panną – powiedziała Edyta, jednak w jej głosie dostrzegłam pewne wahanie.
– Naprawdę? – zapytałam z niedowierzaniem.
– Tak, tylko...
Czułam, że przyjaciółka coś przede mną ukrywa. I się nie pomyliłam.
– Tylko wiesz, ludzie gadają... – dodała niepewnie.
– Co takiego?! Dlaczego?! – Nie potrafiłam ukryć zdziwienia.
– No wiesz... Krzysiek nie narzeka na brak pieniędzy, a ty jesteś sporo od niego młodsza – Edyta zaczęła mi wyjaśniać, to, czego nie chciała m dostrzegać. – Ludzie mówią, że poleciałaś na jego kasę.
Zamarłam. To było jak policzek. Nie sądziłam, że mój związek z Krzyśkiem będzie budził tyle emocji i tyle plotek. Łudziłam się, że ludzie po prostu zrozumieją, że łączy nas coś więcej. Chciało mi się płakać. Moje dotychczasowe szczęście rozpadło się niczym domek z kart. Ciekawość jednak wzięła górę. Musiałam się dowiedzieć, co inni mówią na mój temat, chociaż miałabym tego później żałować.
– Co takiego? – żachnęłam się.
– Mówią, że zakochałaś się, ale w jego super brykach i wielkiej willi z ogrodem – powiedziała szczerze Edyta. – Poszłaś na łatwiznę i teraz tylko czekasz, żeby złapać Krzyśka na dziecko. Ale ja wiem, że to nieprawda. Przecież widać, że jesteś zakochana. Aż promieniejesz.
– To takie niesprawiedliwe... – powiedziałam, próbując ukryć łzy. – Najpierw słyszę, że jestem starą panną i nieudacznicą, a jak w końcu się zakocham z wzajemnością, okazuje się, że uchodzę za wyrachowaną. I, że niby chce go złapać na ciążę. Serce mi pęka... Krzysiek od początku wiedział, że nie mogę mieć dzieci. A tak bardzo bym chciała...
– Nie powinnaś się przejmować tym, co ludzie gadają – Edyta próbowała mnie pocieszyć. – Ale musisz wiedzieć, że nie wszyscy są wam przychylni. Krzysiek to dobra partia i pewnie wiele kobiet chciałoby być na twoim miejscu.
Nasza rozmowa zeszła na inny temat. Nie miałam już ochoty zagłębiać się w plotki na swój temat.
Oczy miałam zapuchnięte od łez
Kiedy wróciłam do domu, Krzysiek od razu zauważył, że coś jest nie tak. Oczy miałam zapuchnięte od łez, byłam zła, smutna, rozdrażniona. Bałam się, że gdy powiem mu o tym, co ludzie mówią za naszymi plecami, także i on zwątpi w szczerość moich intencji.
– Co się stało, kochanie? – zapytał z troską w głosie. – Edyta na kłopoty?
– Nie, u niej wszystko dobrze – powiedziałam, próbując ukryć emocje.
W pośpiechu wyciągnęłam z torebki chusteczki. Ręce mi drżały. Nie wiedziałam, jak się uporać z tym, co usłyszałam od przyjaciółki.
– Widzę przecież, że coś cię gnębi – Krzysiek nie dawał za wygraną.
– Bo... – zaczęłam niepewnie. Bałam się jego reakcji. – Bo dowiedziałam się, co ludzie o nas gadają, co o mnie mówią... A przecież to nie prawda...
Łzy same popłynęło mi po twarzy. Czułam się bezbronna jak mała dziewczynka. Krzysiek objął mnie ramieniem i powiedział:
– Czy to jest powód, żeby się martwić? Nie jest.
– Wiem, że nie. Kocham cię i nigdy nie związałabym się z tobą dla pieniędzy. Boli mnie jednak to, co ludzie gadają. Uśmiechają się do mnie, są mili, a za plecami opowiadają takie kłamstwa. Nie mogę zrozumieć skąd w ludziach tyle zawiści – wyszeptałam wtulona w ramiona ukochanego.
Rozpłakałam się na dobre.
– Też cię kocham. Pamiętaj, że nie możesz przejmować się gadaniem innych. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Dzięki tobie wiem co, to miłość.
– Dlaczego ludzie tak źle mnie oceniają? – zapytałam przez łzy. – Dlaczego za plecami mówią takie okropne rzeczy na mój temat?!
– Tak to już jest, jak ludzie czegoś zazdroszczą. Zamiast zająć się swoim życiem, obgadują innych, żeby poczuć się lepiej – powiedział łagodnie Krzyś. – Najważniejsze jest to, co jest między nami.
Potem opowiedział mi, że na jego temat co jakiś czas też pojawiają się informacje kompletnie wyssane z palca. Najczęściej rozpuszczają je stare plotkary, które widzą w nim potencjalnego zięcia.
– Musimy to przeczekać. Razem. W końcu znajdą sobie inny temat do plotek – Krzysiek przytulił mnie mocno.
Udzielił mi się spoko Krzyśka i w końcu poczułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że ma rację. Musieliśmy wspólnie stawić czoła przeciwnościom. Kolejne dni były dla mnie trudne, ale patrząc z perspektywy, to zdarzenie tylko umocniło naszą relację. Ucięłam niektóre znajomości, ale też dałam szansę nowym. Wiedziałam, że nie mogę pozwolić, aby toksyczne zachowanie innych osób zniszczyło moje szczęście, na które tak długo czekałam. Reakcja środowiska na mój związek z Krzyśkiem nauczyła mnie wiele. Przekonałam się, kto tak naprawdę jest prawdziwym przyjacielem i na kogo mogę liczyć.
Kilka miesięcy po tym wydarzeniu, postanowiliśmy się pobrać. Ślub był skromny i zaprosiliśmy tylko najbliższych. Oczywiście pojawiły się plotki o naszym rzekomym skąpstwie, rozpuszczane przez osoby, które nie znalazły się na liście goci. Od kilku lat jesteśmy kochającym się i szczęśliwym małżeństwem, chociaż dzieli nas kilkanaście lat różnicy. Plotki na nasz temat z czasem ucichły. Jednak trudne początki nauczyły mnie jednego. Nie warto publicznie chwalić się swoim szczęściem, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał je zniszczyć.
Justyna, 36 lat