Reklama

Wieczory były dla mnie czasem refleksji i spokoju. Siadałam na balkonie z kubkiem herbaty, wpatrując się w nocne niebo. Moje życie było poukładane i przewidywalne. Miałam pracę, która była stabilna, przyjaciół, z którymi spotykałam się co tydzień i marzenia, które często odkładałam na później. Wieczory były moim ulubionym momentem dnia – chwile, kiedy mogłam być sama z własnymi myślami.

Reklama

Pewnego razu, zerkając na sąsiedni balkon, zauważyłam młodego mężczyznę. Jego obecność była cicha, niemalże eteryczna. Zawsze miał w dłoniach książkę, z której nie odrywał wzroku. Jego koncentracja i oddanie literaturze intrygowały mnie. Nie mogłam się powstrzymać od obserwowania go, zastanawiając się, jakie historie kryją się w tych książkach i w jego życiu. Moje serce drżało za każdym razem, gdy podnosił wzrok znad stron, spotykając się z moim spojrzeniem. Zaczęłam zastanawiać się, jak wygląda jego życie, kim jest, co robi, gdy zamyka książkę. Z każdą kolejną chwilą spędzoną na balkonie, moja ciekawość i nieokreślone uczucia wobec niego rosły. Czy byłabym w stanie zdobyć się na odwagę, by zrobić pierwszy krok?

Byłam gotowa podjąć ryzyko

Któregoś wieczoru, gdy ciepły wiatr delikatnie poruszał liśćmi na drzewach, spojrzałam na sąsiedni balkon i nasze oczy znów się spotkały. Uśmiech rozkwitł na jego twarzy, a ja poczułam, jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Było coś magicznego w tym momencie – jakbyśmy oboje uczestniczyli w niewypowiedzianej grze, pełnej tajemnic. Przez kolejne dni nasze spojrzenia stały się dłuższe, bardziej intensywne. To było jak niemal nieme rozmowy, a każde spojrzenie kryło w sobie niewypowiedziane słowa.

– Czy to możliwe, że w tych spojrzeniach kryje się coś więcej? Może to tylko moja wyobraźnia? – zastanawiałam się, próbując odgonić od siebie myśli, które uparcie krążyły wokół niego.

Jednak im więcej czasu mijało, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że to nie była tylko moja wyobraźnia. Wzajemne spojrzenia stały się dla mnie codzienną rutyną, czymś, czego wyczekiwałam z niecierpliwością. Zaczęłam snuć plany, jak mogłabym nawiązać z nim kontakt. Czy powinnam machnąć ręką na te myśli i żyć dalej, czy może to była szansa, której nie mogłam przegapić? W głębi duszy pragnęłam zrobić pierwszy krok, ale wciąż nie byłam pewna, czy to odpowiedni moment. To były uczucia sprzeczne, pełne obaw i nadziei. Wiedziałam, że jeśli teraz nie podejmę decyzji, mogę stracić szansę na coś wyjątkowego. Tylko czy byłam gotowa zaryzykować?

Serce zabiło mi szybciej

Pewnego wieczoru, gdy siedziałam na balkonie, postanowiłam, że muszę przełamać tę ciszę, która nas dzieliła. Mój plan był prosty – wiadomość na karteczce. Serce biło mi szybciej z każdym ruchem długopisu. Napisałam:

„Cześć. Widzę, że lubisz czytać. Jaką książkę teraz czytasz?”.

Składanie tej wiadomości było dla mnie równie emocjonujące, jakbyśmy rozmawiali osobiście. Złożyłam kartkę i z lekkim drżeniem rąk, zostawiłam ją na barierce balkonu, licząc na to, że dostrzeże ten gest. Następnego dnia zauważyłam, że wiadomość zniknęła. Tego wieczoru moje serce biło jeszcze szybciej niż zwykle. Czy odpowie? Czy też uzna to za zbyt śmiałe? Kiedy pojawił się na balkonie, zauważyłam, że również zostawił kartkę. Nie mogłam się powstrzymać – sięgnęłam po nią natychmiast.

„Właśnie skończyłem «Mistrza i Małgorzatę». Znasz tę książkę?”.

Ta odpowiedź była początkiem naszej rozmowy na papierze.

– Czy to normalne, że czekam z niecierpliwością na każdą jego odpowiedź? Co, jeśli to wszystko skończy się, zanim naprawdę się zacznie? – pytałam samą siebie, zastanawiając się, jak ta niecodzienna znajomość się rozwinie.

Każda kolejna wiadomość budowała między nami most. Opowiadaliśmy sobie o książkach, filmach, a także drobnych szczegółach z życia codziennego. Nie wiedziałam jeszcze, kim dokładnie jest, ale czułam, że dzieje się coś niezwykłego, coś, co wykracza poza zwykłe spojrzenia i kartki papieru.

Zakochałam się bez pamięci

Wiadomości na kartkach krążyły między naszymi balkonami coraz częściej. Pewnego wieczoru otrzymałam szczególną wiadomość. Zapytał się, czy spotkamy się na kawie. Moje serce przyspieszyło na samą myśl o tym, że wkrótce moglibyśmy się spotkać twarzą w twarz. Nadeszła sobota, dzień naszego spotkania. Spędziłam godziny przed lustrem, wybierając odpowiedni strój. Emocje kotłowały się we mnie – ekscytacja mieszała się z obawą. Czy rzeczywistość dorówna temu, co zdążyłam sobie wyobrazić podczas naszych wymian kartek?

Kiedy weszłam do kawiarni, od razu go zauważyłam. Siedział przy stoliku, z tą samą książką, która była początkiem naszej znajomości. Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój gest, wstając na powitanie.

– Cieszę się, że się spotkaliśmy. Myślałem o tym od chwili, gdy cię pierwszy raz zobaczyłem na balkonie – powiedział, a jego głos był ciepły i przyjemny.

Rozmowa płynęła lekko, jakbyśmy znali się od lat. Każde jego słowo, gest, uśmiech – wszystko nabierało dla mnie znaczenia. Czułam, że to coś więcej niż tylko zauroczenie. Wspólne chwile mijały szybko, a ja chciałam, aby ten wieczór trwał jak najdłużej. Po spotkaniu wracałam do domu z lekkim sercem i nieodpartym wrażeniem, że między nami zaczyna się coś prawdziwego. Każda wspólna chwila była jak kolejne puzzle układanki, która tworzyła obraz nas – dwóch ludzi, którzy przypadkiem odnaleźli siebie nawzajem.

Byłam szczęśliwa

Nasze wieczory na balkonie i kolejne spotkania sprawiały, że wszystko wydawało się układać idealnie. Czułam się szczęśliwa, mając świadomość, że codziennie mogę wymieniać spojrzenia i myśli z kimś tak wyjątkowym. Życie nabierało nowych barw, a ja zaczynałam wierzyć, że oto zaczyna się nowy, wspaniały rozdział w moim życiu. Jednak pewnego dnia, gdy wróciłam z pracy i usiadłam na balkonie, usłyszałam jego głos dochodzący z otwartego okna. Rozmawiał przez telefon. Mimo że nie chciałam podsłuchiwać, jego słowa przykuły moją uwagę.

– Tak, tu jesem tylko na kilka tygodni. Potem znowu się przenoszę – powiedział, a ja poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg.

Jego słowa były jak zimny prysznic. Wynajem tylko na chwilę? Przeprowadzka? Jak to możliwe, że nie wspomniał mi o tym ani słowem? Czy wszystko, co się między nami wydarzyło, było jedynie iluzją?

– Muszę się dowiedzieć, co tak naprawdę czuje – powtarzałam sobie, próbując zrozumieć, co teraz zrobić.

Zmagając się z uczuciem zdrady, wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać. Chciałam dowiedzieć się, jakie są jego plany. Nie mogłam żyć dalej w niepewności, nie wiedząc, czy nasza historia ma przyszłość, czy była tylko chwilowym epizodem.

Łzy napłynęły mi do oczu

Kiedy następnego dnia spotkaliśmy się na balkonie, wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać. W sercu czułam strach, ale byłam zdeterminowana. Spojrzałam mu prosto w oczy, gotowa zadać pytania, które tak bardzo mnie trapiły.

– Usłyszałam wczoraj przypadkiem, że planujesz się wyprowadzić – zaczęłam, próbując utrzymać spokój w głosie. – Czy to prawda? Co to dla nas oznacza?

Sąsiad westchnął, a w jego oczach dostrzegłam smutek.

– Tak, to prawda. Moja praca wymaga ode mnie częstych przeprowadzek. Wynajmuję mieszkania tylko na kilka tygodni.

Próbowałam opanować rozczarowanie, które nagle obezwładniło moje serce.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś? Myślałam, że budujemy coś prawdziwego.

Spojrzał na mnie z troską, jakby rozumiał mój ból.

– Nie chciałem cię zranić. Dla mnie nasza relacja też jest czymś wyjątkowym, ale... jutro będę musiał wyjechać – wyznał, a jego słowa były jak ostry nóż.

Czułam, jak łzy napływają mi do oczu, mimo że próbowałam się powstrzymać. Nie wiedziałam, jak zareagować na te słowa, które tak bardzo różniły się od moich uczuć i nadziei.

Nie chciałem, żeby tak to się skończyło. Ale zostawię ci coś, co zawsze przypomni ci o tych chwilach – powiedział, wyciągając z kieszeni książkę z dedykacją.

Wzięłam książkę z jego rąk, czując, że to nasza ostatnia chwila. Nie mogłam jednak znaleźć w sobie słów, by wyrazić, co naprawdę czułam.

Emilia, 24 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama