„Grażyna nie owijała w bawełnę. Przy wielkanocnym stole powiedziała mi coś, co sprawiło, że przestałem ufać żonie”
„Mimo że starałem się ignorować jej słowa, coś we mnie pękło. Pomyślałem, że może faktycznie dzieje się coś, o czym nie wiem. Jak to możliwe, że nigdy nie zauważyłem niczego podejrzanego?”.

- Redakcja
Wydawałoby się, że prowadzę spokojne życie. Mam piękną żonę i dwoje dzieci. Pracuję w biurze projektowym, co czasem bywa stresujące, ale wracam do domu, gdzie czeka na mnie rodzina i to daje mi poczucie spokoju. Cenię sobie harmonię w rodzinie. Nawet jeśli czasem coś nie wychodzi, jesteśmy zgrani. Jednak, jak to w życiu bywa, spokój nie zawsze trwa wiecznie.
Nabrałem wątpliwości
W tym roku wielkanocne śniadanie odbywało się u nas. Siedzieliśmy przy stole, śmiejąc się i żartując, gdy w pewnym momencie kuzynka usiadła obok mnie i powiedziała.
– Słyszałeś te plotki o Weronice i Pawle? – jej ton był podejrzanie cichy, jakby zdradzała największy sekret świata.
– Daj spokój. To tylko plotki – odpowiedziałem, próbując zbyć temat śmiechem.
Jednak jej oczy zdradzały coś więcej, coś, co zaczęło mnie niepokoić.
– Z tego, co wiem, spotykają się częściej, niż by wypadało – kontynuowała z zacięciem.
– To absurd – odparłem, ale w mojej głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości.
Żona wspominała ostatnio, że spotkała Pawła w sklepie. Może rzeczywiście coś jest na rzeczy? Grażyna mówiła dalej, przeplatając swoje słowa insynuacjami i sugestiami. Mimo że starałem się ignorować jej słowa, coś we mnie pękło. Pomyślałem, że może faktycznie dzieje się coś, o czym nie wiem. Po obiedzie, choć nadal starałem się być wesoły, nie mogłem pozbyć się tego dziwnego uczucia niepewności. Czy naprawdę znałem swoją żonę tak dobrze, jak mi się wydawało? Jak to możliwe, że nigdy nie zauważyłem niczego podejrzanego?
W głowie miałem chaos
Kilka dni po tym, jak Grażyna zasiała we mnie ziarno niepokoju, postanowiłem porozmawiać z Weroniką. Chciałem dowiedzieć się, czy moje obawy są uzasadnione. Siedzieliśmy przy kolacji. Dzieci już dawno poszły spać.
– Co słychać u Pawła? – zapytałem, próbując przybrać obojętny ton.
Weronika spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, a potem odwróciła wzrok.
– A wiesz, nie wiem. Dawno go nie widziałam – odpowiedziała, ale coś w jej głosie nie brzmiało przekonująco.
– Naprawdę? Pamiętam, że ostatnio wspominałaś o spotkaniu w sklepie – podtrzymywałem temat, obserwując jej reakcję.
Weronika zaczęła zbierać talerze ze stołu.
– Och, tak, to było przypadkowe spotkanie. Nic szczególnego – rzuciła przez ramię, uciekając do kuchni.
Jej zachowanie tylko podsyciło moje wątpliwości. Nigdy wcześniej nie unikała tematów związanych z sąsiadami. Zawsze była otwarta i szczera. Dlaczego teraz wydawała się taka zdystansowana? Postanowiłem nie naciskać, ale w mojej głowie zaczęły się pojawiać mroczne myśli. Co, jeśli Grażyna miała rację? A jeśli moja żona rzeczywiście coś przede mną ukrywa? Nie chciałem wierzyć, że żona mnie zdradza.
Moje serce zamarło
Kilkanaście dni później zdarzyło się coś, co całkowicie wywróciło mój świat do góry nogami. Był to zwykły dzień roboczy. Wróciłem do domu nieco wcześniej niż zwykle. Weronika miała być w pracy, ale coś mnie tknęło, by zajrzeć do ogrodu. I wtedy zobaczyłem za krzewami żonę i sąsiada. Rozmawiali. Na początku nie chciałem uwierzyć w to, co widziałem, ale kiedy ich słowa zaczęły do mnie docierać, moje serce zamarło.
– Nie mogę dłużej tak żyć. Musimy coś postanowić – powiedziała Weronika z głosem pełnym emocji.
– Wiem, ale to nie jest takie proste. Twój mąż to dobry człowiek, nie chcę go krzywdzić – odparł Paweł, wyglądając na zmartwionego.
W tym momencie moje całe ciało zalała fala zimnego potu. Wszystko wskazywało na to, że kuzynka się nie myliła. Co więcej, stałem się świadkiem czegoś, co mogło oznaczać koniec naszego małżeństwa.
– Nie mogę dłużej żyć w kłamstwie – mówiła dalej Weronika.
Nie wiedziałem, co robić. Czy powinienem tam podejść, zażądać wyjaśnień? Ostatecznie wycofałem się po cichu, moje serce waliło, a umysł był w totalnym chaosie. Musiałem przemyśleć wszystko, co właśnie usłyszałem.
Czułem się zdradzony
Nie mogłem dłużej żyć w niepewności. Po tym, jak usłyszałem rozmowę Weroniki z Pawłem, wiedziałem, że muszę stawić czoła prawdzie. Czułem się zdradzony, ale musiałem dowiedzieć się, co naprawdę się dzieje. W końcu zebrałem się na odwagę i postanowiłem porozmawiać z Weroniką.
– Chciałbym coś wyjaśnić... – zacząłem, wchodząc do salonu, w którym Weronika właśnie przeglądała jakieś dokumenty.
Spojrzała na mnie zaskoczona.
– O co chodzi? – zapytała, choć w jej głosie wyczułem nutę niepokoju.
– Chodzi o Pawła. Wiem, że się z nim spotykasz – powiedziałem bez ogródek.
Weronika zbladła, a papier, który trzymała w rękach, wypadł jej na podłogę. Przez chwilę trwała cisza, jakby czas się zatrzymał.
– Ja... – zaczęła, ale zabrakło jej słów.
– Powiedz mi prawdę. Muszę wiedzieć – naciskałem, choć każda sekunda tej rozmowy bolała coraz bardziej.
W końcu Weronika wzięła głęboki oddech.
– Masz rację. Spotykam się z Pawłem. To trwa od kilku miesięcy. Brakowało mi uwagi, zrozumienia. Byłam samotna – wyznała z trudem, a jej oczy zaszkliły się łzami.
Słowa Weroniki były jak cios w serce. Cały mój świat się zawalił. Nie mogłem uwierzyć, że osoba, którą kochałem i ufałem najbardziej, mogła mnie tak zranić.
– Samotna? A ja? Nasza rodzina? – spytałem, czując, że emocje się we mnie kotłują.
– Przepraszam. Nie chciałam, żeby tak to się skończyło. Nie wiedziałam, jak to zakończyć – tłumaczyła się, ale każde jej słowo tylko pogarszało sytuację.
Nie mogłem tego słuchać. Wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami. Potrzebowałem przestrzeni, by ochłonąć i zrozumieć, co dalej.
Wzbierała we mnie furia
Zanim zdołałem wrócić do domu, postanowiłem rozmówić się z Pawłem. Chciałem usłyszeć jego wersję wydarzeń. Zadzwoniłem do niego i umówiliśmy się na spotkanie na naturalnym gruncie. Kiedy wszedłem do kawiarni, Paweł już tam był. Siedział przy stoliku z pochyloną głową, jakby sam nie wiedział, czego się spodziewać.
– Powiedz mi, co się między wami dzieje – zacząłem bez owijania w bawełnę, siadając naprzeciw niego.
Podniósł wzrok, a jego twarz wyrażała mieszankę winy i wstydu.
– To wszystko zaszło za daleko – powiedział, nie potrafiąc patrzeć mi w oczy.
– Zaszło za daleko? Zdradziłeś mnie. Zdradziłeś naszą przyjaźń – mówiłem z gniewem, choć próbowałem zachować spokój.
– Wiem i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. To ja ponoszę winę. Przepraszam cię za wszystko – mówił dalej, w końcu podnosząc na mnie wzrok.
– Przeprosiny niczego nie zmienią. Myślałem, że mogę ci ufać – powiedziałem z goryczą w głosie. – Dlaczego to zrobiłeś?
Paweł westchnął, jakby ważył swoje słowa.
– Z początku to było niewinne. Po prostu dobrze się rozumieliśmy. Ale potem... To się wymknęło spod kontroli. Przepraszam – odpowiedział ze smutkiem.
Czułem, jak wzbiera we mnie furia, ale jednocześnie jakiś głos w głowie podpowiadał mi, że krzyk niczego nie zmieni.
– Nie wiem, co mam teraz zrobić. Straciłem zaufanie do was obojga.
Opuściłem kawiarnię, nie patrząc na Pawła. Czułem się jeszcze bardziej zagubiony, ale wiedziałem, że muszę wrócić do domu i stawić czoła rzeczywistości.
Moje serce było rozdarte
Wracałem do domu, a każdy krok wydawał się coraz cięższy. Zastanawiałem się, co teraz zrobić z naszym małżeństwem, z rodziną, którą zbudowaliśmy przez te wszystkie lata. Moje serce było rozdarte. Z jednej strony czułem się zdradzony i oszukany, a z drugiej nie chciałem stracić tego, co miało dla mnie największą wartość. Gdy przekroczyłem próg domu, żona czekała na mnie w salonie. Wyglądała na zmęczoną i przygnębioną. W jej oczach była nadzieja, ale też strach przed tym, co mogę powiedzieć. Chciała coś powiedzieć, ale ja uniosłem rękę, dając jej znak, by się wstrzymała.
– Muszę to przemyśleć – powiedziałem spokojnie, choć wewnątrz mnie wszystko wrzało. – Nie wiem, co teraz zrobić. Czuję się zdradzony, a zaufanie, które miałem do ciebie, legło w gruzach.
Weronika spojrzała na mnie z bólem.
– Zrozumiem, jeśli będziesz chciał odejść. Ale proszę, daj mi szansę to naprawić. Kocham cię i nie chcę stracić naszej rodziny – mówiła, a łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.
Słysząc te słowa, moje serce zaczęło się łamać na nowo. Zastanawiałem się, czy naprawdę możemy odbudować to, co zostało zniszczone. Czy mogę jej znów zaufać? W końcu usiadłem naprzeciw niej, czując, że muszę podjąć decyzję.
– Daj mi trochę czasu – powiedziałem, próbując powstrzymać własne emocje.
Weronika skinęła głową, choć było widać, że jej serce krwawiło. Oboje wiedzieliśmy, że nasza przyszłość jest niepewna. Musiałem zastanowić się, czy potrafię wybaczyć i odbudować zaufanie, czy może lepiej będzie zacząć od nowa, z dala od bólu i zdrady. Nocą leżałem na kanapie, analizując wszystko, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach. Przede mną była długa droga do podjęcia decyzji, ale w tej chwili wiedziałem tylko jedno: czeka nas ciężka walka, niezależnie od tego, jaki kierunek obierzemy.
Jan, 56 lat
Czytaj także:
- „Koleżanka córki była milutka i pachniała jak wiosenne perfumy. Trzeba było myśleć głową, bo teraz Wielkanoc spędzę sam”
- „Według mojej mamy tradycja wielkanocna to mycie okien i pucowanie podłóg na kolanach. Dziękuję za takie święta”
- „Wszyscy narzekają na teściowe jak z horrorów. A moja uratowała rodzinną Wielkanoc i wyciągnęła do mnie pomocną dłoń”