„Twierdził, że Polki są najlepszym materiałem na żonę. Zmienił zdanie, gdy jedna pokazała mu, co potrafi”
„Po przybyciu na miejsce okazało się, że Halinka rzeczywiście istnieje i pracuje jako lekarka. Wyszło jednak na jaw, że prowadziła korespondencję z wieloma mężczyznami z całego świata, wyciągając od nich pieniądze na fikcyjne hospicjum. Hans był załamany”.
Jego pomysł wydawał mi się dziwny
Od dwunastu lat pracuję w firmie Hansa w Brugii. Powodem mojej emigracji z Polski była chęć znalezienia lepszych zarobków. Mimo że pracowałem jako hydraulik i w budowlance, moją największą pasją były kwiaty. Pracowałem w kwiaciarniach i szklarniach w Polsce, ale zarobki były niewystarczające.
Pewnego dnia właściciel lokum, który wynajmowałem, przedstawił mnie swojemu koledze, prowadzącemu centrum ogrodnicze. Kwiaty, które uprawiałem, zrobiły na nim wrażenie, i tak trafiłem do pracy u Hansa. Z czasem stałem się jego zaufanym pracownikiem i bliskim przyjacielem.
Pięć lat temu, gdy urodziła się mała Katy, Hans tryskał radością. Niestety, jego żona, Karen, zmarła na nowotwór rok później. Przez długi czas Hans zmagał się z bólem, ale zdał sobie sprawę, że jego córka potrzebuje matki. Zaczął szukać nowej partnerki, ale z góry wykluczył Belgijki.
– Nie chcę, żeby jakaś Belgijka była matką dla mojej córki – oznajmił pewnego wieczoru. – W Polsce widziałem same śliczne panie.
– Zdarzają się też nieatrakcyjne Polki – stwierdziłem.
Zobacz także
– Nie zauważyłem takich – zapewnił stanowczo. – Zdecydowałem, że poszukam matki dla Katy w Polsce.
– To miło z twojej strony, ale to nie takie proste, jak ci się wydaje – odparłem.
– Myślę, że się mylisz – Hans przyniósł dwa pliczki korespondencji. – Przeszukałem sieć w poszukiwaniu polskich biur matrymonialnych. Przedstawiłem się, dołączyłem swoje zdjęcie oraz fotografie domu i Katy.
– No i jak ci idzie z szukaniem? – zapytałem, wyczuwając jego niepokój.
– Luz, zdaję sobie sprawę, że dla niektórych kobiet mogę być niezłą partią.
– To trochę mnie uspokoiło – przyznałem.
– W jednym z tych pakietów są listy od pań, które przyznają, że ich życie nie jest usłane różami – zaczął czytać listy na głos.
Nie narzekał na brak zainteresowania
Jedna z kobiet pisała, że miała dwójkę dzieci, ale nie zamierzała ich zabierać ze sobą. Druga opowiadała, że jej własne dzieci zmarły, a ona czeka na porządnego mężczyznę.
– To dość niepokojące – powiedziałem.
– Faktycznie – potwierdził Hans. – Są też listy od młodych dziewczyn, które wysyłają swoje wymiary i gołe zdjęcia.
– Chyba nie idzie ci najlepiej – rzuciłem.
– Nie do końca – uśmiechnął się enigmatycznie. – Od czterech miesięcy regularnie piszemy do siebie listy z jedną z pań.
– Nie gadaj! – wykrzyknąłem. – I dopiero teraz mi to mówisz?
– Nie chciałem rozpowiadać, dopóki nie będę pewny co do niej... – policzki Hansa pokryły się czerwienią. – Halinka niedawno obchodziła 26. urodziny, ukończyła studia medyczne i pracuje w przychodni. Rozważała wyjazd z kraju, ale boi się samotności. Zgodziła się wysłać mi swoje zdjęcie.
Na fotografii widniała dziewczyna o brązowych włosach. Taka niepozorna, ale z potencjałem. Kiedy Hans mówił mi o Halince, zacząłem podejrzewać, że coś jest nie tak.
– Pomaga w pobliskim hospicjum dla nieuleczalnie chorych – powiedział. – Przelałem jej tysiąc euro na wsparcie dla tego ośrodka.
– Czyli pieniądze trafiły bezpośrednio na jej konto? – zapytałem.
– Tak – odpowiedział. – Ona miała przekazać je dalej.
Myślałem, że jest mądrzejszy
– Obawiam się, że dałeś się nabrać, Hans. Ta kobieta cię oszukała.
– Nic z tych rzeczy – zapewnił. – Znam ją. Przesyłała mi wyciągi bankowe, a ja jej ufam.
– Powinieneś ją poprosić o dowód, że zrobiła ten przelew – doradziłem.
– Nie, to będzie oznaczać, że jej nie ufam. Zrujnowałbym wszystko – zirytował się. – Ja ją naprawdę kocham.
– Zadurzyłeś się w jej listach i fotografii? – zapytałem. – Co będzie, jak się okaże, że to mężczyzna?
– Gadaliśmy przez telefon. Ma przyjemny głos, Katy też z nią rozmawiała i popiera ten pomysł – Hans nie ustępował.
– Ona ma dopiero 26 lat! – próbowałem go przekonać.
– W Polsce dziewczyny są uczone, jak dbać o rodzinę – bronił swojego wyboru.
Doszedłem do wniosku, że dyskutowanie z zakochanym Hansem jest bezsensowne. Zaproponowałem, byśmy pojechali do Polski i naocznie przekonali się, jak to wygląda. Hans zgodził się natychmiast. Po czternastu dniach byliśmy w drodze do Polski, by odwiedzić Halinkę.
Po przybyciu na miejsce okazało się, że Halinka rzeczywiście istnieje i pracuje jako lekarka. Wyszło jednak na jaw, że prowadziła korespondencję z wieloma mężczyznami z całego świata, wyciągając od nich pieniądze na fikcyjne hospicjum. Hans był załamany. Okazało się, że cztery osoby zgłosiły sprawę na policję, a prokurator właśnie wręczył Halinie W. oficjalne oskarżenia. Po wszystkim wróciliśmy do domu.
– Co ja mam teraz powiedzieć Katy? – jęknął Hans.
– Po prostu wyznaj prawdę. To nie koniec świata. W Belgii są równie urocze i zaradne panie. Może to jeszcze nie czas, by znaleźć tę jedyną. Moja mama mawiała, że jeśli coś ma się wydarzyć, to na pewno się wydarzy.
Tak wygląda przeznaczenie
Niebawem stało się jasne, że wszystko ma swój powód. Korespondując z Haliną, Hans spotkał Ellen na lotnisku i od razu wpadli sobie w oko. Elen pracowała w duty-free shopie, a ich spotkanie było przypadkowe. Pomogła mu znaleźć zgubiony bagaż, co stało się pretekstem do rozmowy. Zaiskrzyło między nimi od pierwszego momentu, co było dla Hansa miłą odmianą po całym zamieszaniu z Haliną.
Po powrocie do Brugii, Hans nie mógł przestać myśleć o Ellen. Zdecydował się ją odszukać i zaprosić na kawę. Okazało się, że Elen również była zainteresowana dalszym kontaktem. Spotkali się kilka razy, a ich znajomość szybko przerodziła się w coś więcej. Elen okazała się być osobą ciepłą, empatyczną i bardzo zaradną.
Kiedy po kilku tygodniach Hans w końcu opowiedział mi o Ellen, było jasne, że jest szczęśliwy jak nigdy dotąd. Katy również polubiła Elen, co tylko utwierdziło Hansa w przekonaniu, że znalazł właściwą osobę. Wspólnie spędzali coraz więcej czasu, a ich relacja nabierała coraz poważniejszego charakteru.
Hans zrozumiał, że prawdziwa miłość przychodzi w najmniej spodziewanym momencie i często nie tam, gdzie jej szukamy. Jego doświadczenie z Haliną, choć bolesne, nauczyło go ostrożności i rozwagi w kontaktach międzyludzkich. Dzięki temu, kiedy spotkał Ellen, był już gotów na nowy związek i nie bał się zaufać swojemu sercu.
– Widzę, że teraz wszystko idzie w dobrym kierunku – powiedziałem Hansowi podczas jednej z naszych rozmów. – Cieszę się, że znalazłeś kogoś, kto cię rozumie i kogo możesz obdarzyć zaufaniem.
– Dziękuję za wsparcie – odpowiedział Hans. – Bez ciebie nie wiem, czy dałbym radę przejść przez to wszystko. Ellen jest naprawdę wyjątkowa i czuję, że możemy razem zbudować coś trwałego.
Historia z happy endem
Obserwując szczęście mojego przyjaciela, czułem satysfakcję i spokój. Wiedziałem, że pomogłem mu odnaleźć prawdziwą miłość, a także że sam doświadczyłem wartości przyjaźni, która przetrwała wiele prób. Życie pokazało nam, że czasem trzeba przejść przez trudne doświadczenia, aby znaleźć to, co naprawdę się liczy.
Kiedy spotkałem się z Hansem i Elen na wspólną kolację, widziałem, jak bardzo są szczęśliwi razem. Katy również była uśmiechnięta i zadowolona, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Hans podjął właściwą decyzję. Przy kieliszku wina podziękowaliśmy sobie za wzajemne wsparcie i za to, że los postawił nas na swojej drodze.
– Na nowe początki i na prawdziwą miłość – wzniosłem toast.
– Na prawdziwą miłość i wspaniałych przyjaciół – odpowiedział Hans, obejmując Elen.
Wieczór upłynął nam w atmosferze radości i wdzięczności. Wiedzieliśmy, że niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, mamy siebie nawzajem i możemy liczyć na swoje wsparcie. Byłem pewien, że Hans i Elen stworzą razem piękną rodzinę, a ich miłość będzie trwała przez wiele lat.
Patrząc na nich tego wieczoru, czułem, że życie ma swój własny sposób na układanie spraw i że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Nawet trudne doświadczenia mogą prowadzić do szczęścia, jeśli tylko jesteśmy gotowi je przyjąć i wyciągnąć z nich wnioski. Hans i Ellen stali się dla mnie symbolem nadziei i wiary w to, że prawdziwa miłość zawsze znajdzie drogę, nawet w najbardziej niespodziewanych okolicznościach. A ja byłem dumny, że mogłem być częścią ich historii i pomóc im odnaleźć siebie nawzajem.
Michał, 35 lat