Reklama

Praca za granicą nigdy nie była moim marzeniem, ale wiedziałem, że to jedyny sposób, by zapewnić nam lepszą przyszłość. Kiedy z Anią zdecydowaliśmy się na kupno domu, byłem gotów na poświęcenia. To nie była łatwa decyzja, ale spłata kredytu hipotecznego wymagała wyrzeczeń, których nie mogliśmy uniknąć. Zostawiłem więc wszystko – przyjaciół, rodzinę, nawet samego siebie – i ruszyłem do pracy na obczyźnie. Codzienne życie tam, z dala od bliskich, było wyczerpujące. Praca, potem samotny wieczór w wynajętym mieszkaniu. Rzadko wychodziłem, bo każdy grosz był przeznaczony na dom, który Ania tak kochała.

Reklama

Regularnie przesyłałem pieniądze, wierząc, że spłata kredytu przybliża nas do wspólnej przyszłości. Ania miała zajmować się domem i finansami. Czułem, że nasze małżeństwo przechodzi próbę, ale jednocześnie byłem dumny, że potrafię to wszystko znieść dla niej, dla nas. Choć czasem ogarniała mnie niepokojąca myśl – „czy aby na pewno wszystko jest w porządku?” – odrzucałem ją, ufając, że to tylko wyraz mojego zmęczenia. Ania zawsze mówiła, że czeka na mnie, a ja kurczowo trzymałem się tej myśli.

Czasami jednak, w chwilach największej samotności, wyobrażałem sobie nas razem, siedzących w ogrodzie naszego domu, zadowolonych z siebie, bo udało się. Takie obrazy pomagały mi przetrwać najtrudniejsze dni. Wierzyłem, że to poświęcenie ma sens, że zbliża nas do wspólnej, spokojnej przyszłości. Ale z tyłu głowy wciąż coś mnie dręczyło, jakiś cichy głosik, którego nie potrafiłem uciszyć.

W domu zastałem obcego faceta

Decyzja o powrocie do kraju zapadła nagle. Szef poinformował mnie, że mogę sobie zrobić dłuższe wolne, zanim kontrakt skończy się na dobre. To miała być świetna okazja, by zrobić Ani niespodziankę. Kupiłem bilet na najbliższy lot, wyobrażając sobie jej zaskoczoną twarz, kiedy nagle pojawię się w drzwiach.

Kiedy dotarłem do domu, od razu coś wydało mi się dziwne. W ogrodzie stały nowe rzeczy – stylowy stół, ozdobne lampiony, których wcześniej nie widziałem. Samochód Ani zaparkowany był tuż pod drzwiami, jakby ktoś inny korzystał z miejsca, które zawsze zostawiała dla mnie. Gdy próbowałem otworzyć drzwi, okazały się zamknięte. Zmieniła zamki? Zdziwiony zapukałem.

Zobacz także

Drzwi otworzył mężczyzna. Był w średnim wieku, na pewno starszy ode mnie.

Kim jesteś? – spytałem, a głos mi zadrżał. Mężczyzna spojrzał na mnie spokojnie i bez słowa odsunął się, wpuszczając mnie do środka. Przez chwilę stałem na progu, kompletnie zdezorientowany.

Żona była zaskoczona

Kiedy wszedłem do salonu, serce zaczęło mi bić mocniej. Ania siedziała na kanapie, blada jak ściana. Na widok mężczyzny za moimi plecami odwróciła wzrok.

– Michał... – zaczęła, ale głos uwiązł jej w gardle. Próbowałem zrozumieć, co się dzieje. Kim był ten człowiek? Dlaczego Ania milczy?

– Co tu się dzieje? Kto to jest? – zapytałem, czując narastającą wściekłość. Ania spuściła głowę, jakby nagle coś ją przeraziło. Wtedy odezwał się mężczyzna.

– Nazywam się Tomasz. – Jego głos był spokojny, niemal obojętny, co jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło. – To... to nie tak, jak myślisz... – Ania próbowała coś wyjaśnić, ale jej słowa były bez sensu, zlepkiem wyrazów, które nie tworzyły żadnej spójnej całości.

Podszedłem bliżej, patrząc jej prosto w oczy.

– Co tu się dzieje, Aniu?

Z każdą chwilą stawałem się coraz bardziej zrozpaczony. Ania z trudem wzięła oddech, po czym, nie patrząc na mnie, powiedziała:

– Michał... Ja żyję z Tomaszem. Od dłuższego czasu.

Wszystko wokół mnie zawirowało. Moje życie, które zbudowałem z taką starannością, właśnie legło w gruzach.

Byłem w szoku

Wybiegłem z domu, potrzebując powietrza, które zdawało się uciekać z płuc. Na zewnątrz było cicho, aż nienaturalnie spokojnie, jakby świat nie zdawał sobie sprawy z mojego bólu. Usiadłem na schodach, próbując zebrać myśli, ale wszystko w głowie wirowało jak w koszmarze, z którego nie mogłem się obudzić.

Jak długo Ania mnie oszukiwała? Przecież spędziłem tyle nocy, wierząc, że moje poświęcenie ma sens, że budujemy coś trwałego. A teraz wszystko to wydawało się jedną wielką iluzją.

Przypomniałem sobie każdy moment, kiedy ufałem jej bezgranicznie – kiedy dzwoniłem, słysząc w słuchawce jej głos, kiedy wysyłałem pieniądze na spłatę kredytu, przekonany, że to inwestycja w naszą przyszłość. Każde wspomnienie teraz kłuło, jakby ktoś wbijał mi szpilki prosto w serce. Wstałem, zdecydowany wrócić do środka i zażądać odpowiedzi. Chciałem wiedzieć, dlaczego mnie zdradziła, dlaczego żyła podwójnym życiem, podczas gdy ja harowałem, żeby zapewnić jej dom i bezpieczeństwo.

To był koszmar

Kiedy wszedłem z powrotem do salonu, Ania w końcu spojrzała mi w oczy.

– Michał, przepraszam – wyszeptała. – Moje uczucia do ciebie... one wygasły. Tomasz pomógł mi zrozumieć, czego naprawdę chcę od życia.

Słowa Ani uderzyły mnie jak grom. Wszystko, co kochałem, wszystko, w co wierzyłem, przepadło. Stałem tam, patrząc na kobietę, którą kiedyś uważałem za całe swoje życie, czując się zupełnie zdradzony i zagubiony. Tysiące myśli przebiegało mi przez głowę, ale żadna nie miała sensu. Czułem, jakby ktoś wyrwał mi serce i pozostawił pustkę, której nic nie mogło wypełnić. Patrzyłem na Anię i Tomasza, którzy stali naprzeciwko mnie, jakby czekając, aż coś powiem, aż jakoś to zaakceptuję.

Wynoście się stąd! – wykrzyczałem w końcu, ledwo trzymając się na nogach. – To jest mój dom! Harowałem latami, żebyśmy mogli w nim żyć, a wy... wy... – głos mi się załamał, a wzrok zasnuły łzy, których nie mogłem już powstrzymać.

– Michał, spokojnie... – Ania próbowała coś powiedzieć, ale przerwałem jej gwałtownie.

– Spokojnie? Mam być spokojny, kiedy mówisz mi, że przez te wszystkie lata żyłaś z nim? W moim domu? Kiedy ja pracowałem na wasze szczęście?! – krzyczałem, nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.

Tomasz, do tej pory milczący, odezwał się spokojnym tonem, który doprowadzał mnie do szaleństwa.

– Michał, kredyt jest sporo nadpłacony, a Ania i ja zamierzamy tu zostać.

Wybuchła awantura

Te słowa były jak nóż wbity w plecy.

– Co?! – wykrzyknąłem, podchodząc do niego blisko, niemalże twarzą w twarz. – Ty sobie żartujesz? To ja spłacałem ten dom, to jest mój dom!

Tomasz pozostał niewzruszony, a Ania, która nigdy nie potrafiła kłamać, tym razem nie powiedziała ani słowa. Jej milczenie było gorsze niż wszystkie słowa, które mogła wypowiedzieć. Poczułem, że tracę grunt pod nogami, że wszystko, co było dla mnie ważne, nagle przestało istnieć.

Nagle między mną a Tomaszem wybuchła ostra kłótnia. Krzyki, wzajemne oskarżenia, żal i złość, które narastały przez te wszystkie miesiące, teraz eksplodowały z pełną siłą. Tomasz twierdził, że Ania wybrała jego, że to on dawał jej to, czego ja nie potrafiłem. A ja... ja czułem, że tracę wszystko, co było dla mnie ważne. Nie mogłem uwierzyć, że poświęcenie, ciężka praca i miłość do Ani zostały tak brutalnie zniszczone

Nie odpuszczę

– Nie mam zamiaru się poddać, Aniu. To jest mój dom. Spłaciłem większość kredytu, to ja harowałem na to, żebyśmy mogli w nim żyć. Nie zostawię tego wszystkiego tak po prostu. – Moje słowa były ostre, pełne siły, którą na nowo w sobie odkryłem.

– Michał, zrozum, że Tomasz... – próbowała tłumaczyć, ale znów jej przerwałem.

– Tomasz nie ma tu nic do gadania. Jeśli chcesz zostać z nim, w porządku. Ale dom zostaje mój. I nie spocznę, dopóki tego nie wywalczę.

Ania milczała, zdając sobie sprawę, że nie jestem już tym samym człowiekiem, który jeszcze kilka godzin wcześniej opuszczał ten dom w rozpaczy. Teraz byłem gotów walczyć, bez względu na koszty, zarówno te finansowe, jak i emocjonalne. Wiedziałem, że czeka mnie długa i trudna droga, ale czułem, że muszę to zrobić. Dla siebie, dla tego, co kiedyś było naszym marzeniem. Nie mogłem pozwolić, by wszystko, na co pracowałem, przepadło.

Zobaczymy się w sądzie – rzuciłem na odchodne, czując, jak wzbiera we mnie gniew, który napędzał moją determinację.

Reklama

Michał, 45 lat

Reklama
Reklama
Reklama