„Sąsiadka udawała ciężko chorą, żeby zatrzymać przy sobie siostrę. Gdy naprawdę zachorowała, nikt jej nie uwierzył”
„Przychodziła regularnie, za każdym razem z nowymi objawami, dość sensownie pokazującymi, że jest poważnie chora. Lekarz nie podejrzewał, że Honorata udaje. Leczył ją sumiennie, zlecił badania, a kiedy zobaczył wyniki, okulary podjechały mu aż na czoło. Oznajmił pacjentce, że jest zdrowa jak rydz”.
- Edyta, 47 lat
Próbowałam się jakoś wykręcić od tej wizyty, ale pani Irmina była nieugięta. Zmusiła mnie, bym zapukała pod szóstkę. Podobno lokatorka od dłuższego czasu była chora, a teraz, po wyjeździe siostry, pewnie sama nie dawała sobie rady z zakupami i gotowaniem.
Gdy drzwi się otworzyły, zobaczyłam jedną z pacjentek naszej przychodni. Nie wspominałam jej najlepiej, bo swego czasu zrobiła u nas niezłą aferę…
Czas zająć się sobą
Pukałam do tej spod szóstki, ale mi nie otworzyła – pani Irmina przełożyła do drugiej ręki torbę z zakupami.
– Tak sobie myślę, czy ona przypadkiem nie jest chora? Zawsze była słabego zdrowia, trzeba by do niej zajrzeć.
Pani Irmina lubiła wiedzieć, co w trawie piszczy, była straszliwą plotkarą, ale poza tym miała złote serce obleczone w trudny charakter. Mnie, z racji wykonywanego zawodu, uważała za męża, a raczej żonę społecznego zaufania, zobowiązaną do świadczenia samarytańskich usług dla ludności.
Zobacz także
– Pewnie nie było jej w domu – odparłam wykrętnie, próbując wyminąć panią Irminę.
Zastawiła mi drogę ciałem ze zręcznością nabytą w ciągu długich lat życia.
– To pani nie wie, że Honorata prawie nie wychodzi? Ciągle jest chora, nie wiem, kto jej robi zakupy i pomaga. Odkąd jej siostra się wyprowadziła, została całkiem sama. No to chciałam zajrzeć, spytać, czy czego nie potrzeba, ale mnie nie wpuściła. Pani tam pójdzie! Nie sama, ma się rozumieć, ze mną. Wezmę wnusia, bo może drzwi trzeba będzie wyważyć.
Wizja wnusia dłubiącego w zamku Honoraty przekonała mnie, że pani Irmina była zdecydowana na wszystko. Żeby nie dopuścić do włamania, pozwoliłam zagnać się na trzecie piętro. Zapukałam delikatnie i zawołałam:
– Proszę otworzyć, tu pielęgniarka.
Ciekawe, co nią wtedy kierowało
Drzwi natychmiast się otworzyły i stanęła w nich kobieta w szlafroku. Znałam ją aż za dobrze, Honorata jakiś czas temu narobiła personelowi przychodni kłopotów.
Przychodziła regularnie, za każdym razem z nowymi objawami, dość sensownie pokazującymi, że jest poważnie chora. Dziś myślę, że wyszukała je w internecie, ale wtedy doktor o tym nie wiedział. Nie podejrzewał, że Honorata udaje. Leczył ją sumiennie, zlecił badania, a kiedy zobaczył wyniki, okulary podjechały mu aż na czoło. Oznajmił pacjentce, że jest zdrowa jak rydz, lecz zamiast radości wywołał… wielkie oburzenie.
Honorata oskarżyła go o niestaranne wykonywanie zawodu oraz błąd w diagnozie, który mógł doprowadzić do utraty życia. Napisała też skargę na laboratorium wykonujące badania, twierdząc, że pomylono wyniki.
Sporo było z tym zamieszania i nerwów, zanim odpowiednie instancje wyjaśniły, że zarzuty są bezzasadne.
– Czyli wyssane z brudnego palucha – skomentowała trafnie siostra Danusia.
– Ciekawe tylko, dlaczego Honorata to zrobiła… – zastanawiała się.
Tego właśnie mogłam się teraz dowiedzieć, gdybym miała odwagę zapytać. Jednak ponad wszystko chciałam w tym momencie wziąć nogi za pas. Kontakt z Honoratą groził kolejnym oskarżeniem o zaniedbanie, wolałam nie być dla niej nowym celem.
– Proszę, niech pani wejdzie – otworzyła szerzej drzwi.
Przekroczyłam próg popychana z tyłu przez zaciekawioną w najwyższym stopniu panią Irminę.
– Wizyta pielęgniarki? Skąd pani wie, że jestem chora? Myślałam, że wyniki badania są poufne.
– Oczywiście, że są – wybąkałam, zastanawiając się, o jakiej chorobie mówimy tym razem. Honorata miała skłonności do hipochondrii, byłam ciekawa, co tym razem wymyśliła.
– A jednak w przychodni już wiedzą, pewnie dziewczyny w rejestracji weszły na moje konto pacjenta. Odkąd wszystko jest w internecie, człowiek nie może czuć się bezpiecznie.
– Ależ to są dane poufne! – zawołałam.
Honorata prychnęła lekceważąco.
– Pff, poufne! Właśnie o tym mówię – przeszyła mnie wzrokiem. – Nikt oprócz mnie i mojego lekarza nie powinien znać wyników badań, a tymczasem wie o nich pani, prawdopodobnie reszta pielęgniarek i nawet pani Irmina.
– O czym ja niby wiem? – spytała bojowo Irmina.
Oj, trafił swój na swego…
Miałam dość tej rozmowy i bzdurnych oskarżeń.
– Proszę pozwolić mi wyjaśnić – zaczęłam, ale Honorata podniosła rękę jak Napoleon. Nie chciała słuchać.
– Pani tak nie macha, bo mi oko wybije – włączyła się zniecierpliwiona Irmina. – Siostra tu przyszła, bo ją o to prosiłam, a po prawdzie, to wepchnąć ją musiałam, bo ochoty całkiem nie miała. Więc niech tu pani nie opowiada bzdur, tylko mówi po ludzku. Czego nie wychodzi z domu, zakupów nie robi? Co je?
– Ja? – zdumiała się Honorata.
Niewzruszona pani Irmina przytaknęła i czekała na więcej.
– Skąd pani wie, że nie wychodzę z domu? – broniła się jeszcze Honorata, ale był to łabędzi śpiew. Przeciwniczka była zbyt silna, trafił swój na swego.
– Okno mam, to widzę – odpowiedziała bez cienia wstydu. – Przyszłam, bo ja zakupy ludziom robię, to pani też mogę. Tanio za usługę policzę, a jak trzeba, to i za darmo przyniosę, policzymy się przy okazji albo wcale. Jeszcze tak nie było, żebym z chorej kobiety zdarła, moje klientki mogą zaświadczyć. To jak będzie?
– Niczego mi nie trzeba, ale miałabym prośbę – Honorata zwróciła się do mnie. – Zawiadomiłaby pani moją siostrę, że jestem chora? Mnie nie uwierzy, pielęgniarce tak. Wystarczy jeden telefon, o nic więcej nie proszę.
– A na co pani jest chora? – wcisnęła swoje trzy grosze Irmina.
– Na raka – odparła krótko Honorata.
– Niedawno się dowiedziałam. Proszę, oto wynik mammografii, który, jak podejrzewam, pani doskonale zna.
Przeczytałam opis badania i oddałam jej kartkę. Po namyśle zgodziłam się pośredniczyć w rozmowie między siostrami, nie mogłam postąpić inaczej.
Młodsza siostra Honoraty, Renata, odebrała telefon prawie od razu
Powiedziałam jej o wyniku mammografii i poprosiłam w imieniu Honoraty o przyjazd.
– Nic z tego, nie dam się zwabić – odparła twardo Renata. – Honorata nie pierwszy raz oszukuje, że jest chora, ma w tym wprawę. Panią też pewnie nabrała. Proszę sprawdzić, czy wynik badania jest na pewno oryginalny, wydruk łatwo można podrobić. Honorata jest zdolna do wszystkiego, żeby dopiąć swego – dodała gorzko. – Mną manipulowała latami, udając chorą na anemię złośliwą. Robiłam, co chciała, byłam na każde zawołanie, nie odstępowałam jej na krok. Zrezygnowałam z własnego życia, żeby być przy umierającej siostrze. Nie mamy rodziny, byłyśmy tylko we dwie, była najbliższą mi osobą, więc wspierałam ją, ile sił – ciągnęła Renata. – Marcin, mój narzeczony, od początku był sceptyczny, podejrzewał, że Honorata udaje, ale nie chciałam go słuchać, posądzałam go o brak empatii. Kochałam jego i siostrę, byłam między młotem i kowadłem. Mieliśmy z Marcinem zamiar się pobrać, ale Honorata była taka chora… Słabła z dnia na dzień, nie mogłam jej zostawić. Marcin twierdził, że ona udaje, nie lubił jej z wielką wzajemnością. Nie wierzyłam mu, widziałam przecież, że siostra się leczy, chodziła do lekarza i brała lekarstwa. Witaminy, jak się potem okazało – dodała gorzko. – Marcin odszedł, powiedział, że z Honoratą nigdy nie wygra.
W końcu przejrzała na oczy
– To przykre… – bąknęłam, bo nie wiedziałam, co więcej mogę powiedzieć.
– Byłam załamana jego utratą i wtedy rozpętała się ta afera ze skargami na lekarza i personel laboratorium. Honorata nie zdołała jej przede mną ukryć, w ten sposób dowiedziałam się, że jest całkiem zdrowa. Zrozumiałam, że udając chorobę, zmusiła mnie do niepotrzebnych poświęceń, chciała mnie zatrzymać i dopięła swego. Jest zdolną aktorką, nie poznałam się na jej grze. Kiedy odkryłam prawdę, uciekłam, wyjechałam do innego miasta, do przyjaciółki ze szkoły. Honorata oszalała, chciała mnie za wszelką cenę ściągnąć z powrotem, dzwoniła, przyjeżdżała. Nie chciałam z nią rozmawiać. Żyjąc z dala od siostry, odkryłam, jak bardzo była toksyczna, jak mocno mnie od siebie uzależniła – powiedziała Renata.
– Nie chciała, żebym była szczęśliwa, bała się, że odejdę i zostanie sama. Tkwiłam przy niej tyle lat, rezygnując z własnego życia, poświęciłam jej całą młodość… Bardzo tego żałuję, czasu nie cofnę, ale teraz chcę uratować coś dla siebie. Niech pani jej powie, że nie wrócę. Jest silna, da sobie radę, ja muszę zająć się sobą. Pierwszy raz stawiam swoje sprawy na pierwszym miejscu i trochę źle się z tym czuję. Ale tak trzeba, już się nie cofnę. Poza tym nie bardzo wierzę w tego raka. Tyle razy mnie oszukała, ma do tego prawdziwy talent…
Honorata została sama. O przepraszam, nie sama, z panią Irminą, która nie odstępowała jej na krok. Nie trzeba było się nią opiekować, operacja była oszczędzająca, niewielki guzek został wycięty w całości. Rokowania są bardzo dobre, Honorata jest w pełni sił, świetnie sobie radzi. Nie wiem, czy kontaktuje się z siostrą. Mam nadzieję, że Renata zmiękła i czasem z nią rozmawia. A jeśli nie, to czas leczy rany, może zadziała i w tym wypadku.