„Marta oczekuje ode mnie drogich prezentów, a mnie ma gdzieś. Tę niespodziankę na urodziny zapamięta do końca życia”
„Marta nigdy nie pamiętała o moich urodzinach. Starałem się za to, by jej urodziny były wyjątkowe – organizowałem niespodzianki, kupowałem prezenty, przygotowywałem romantyczne wieczory. W tym roku zdecydowałem się coś zmienić. Postanowiłem pokazać Marcie, jak to jest być zapomnianym”.

- Redakcja
Od kilku lat byłem w związku z Martą. Nasza relacja rozwijała się w miarę harmonijnie, a ja z każdym dniem coraz bardziej ją kochałem. Niestety, jedno było niezmienne – Marta nigdy nie pamiętała o moich urodzinach. Na początku tłumaczyłem sobie, że to nie jest ważne, że przecież liczy się to, co nas łączy. Jednak z czasem zacząłem czuć narastające rozczarowanie.
Za każdym razem, gdy zbliżały się moje urodziny, miałem nadzieję, że tym razem będzie inaczej, ale otrzymywałem jedynie zdawkowe "Ojej, miałeś wczoraj urodziny? No trudno, nadrobimy kiedyś". Starałem się za to, by jej urodziny były wyjątkowe – organizowałem niespodzianki, kupowałem prezenty, przygotowywałem romantyczne wieczory. W tym roku zdecydowałem się coś zmienić. Postanowiłem pokazać Marcie, jak to jest być zapomnianym.
Chciałem dać jej nauczkę
Pewnego dnia spotkałem się z moim przyjacielem, Patrykiem, w kawiarni na rogu naszej ulicy. Przy filiżance gorącej kawy opowiedziałem mu o moim planie na nadchodzące urodziny Marty.
– Ty to jesteś wredny! Naprawdę chcesz jej to zrobić? – Patryk przyglądał mi się z niedowierzaniem.
– A czemu nie? Może w końcu zrozumie, jak ja się czuję – odpowiedziałem, czując pewną satysfakcję na samą myśl o reakcji Marty.
– Albo się wkurzy i będzie dramat – zauważył Patryk, marszcząc czoło.
– I tak już mam dość. Albo coś do niej dotrze, albo będę wiedział, na czym stoję – westchnąłem, starając się ukryć rosnący w moim wnętrzu niepokój.
Choć Patryk nie wydawał się przekonany, ja byłem zdeterminowany. Chciałem dać Marcie nauczkę, by zrozumiała, jak to jest, gdy ktoś cię lekceważy. Wiedziałem, że to ryzykowne, ale byłem gotów na konsekwencje.
Czas na przedstawienie
Cały dzień udawałem, że przygotowuję coś wyjątkowego dla Marty. Podpytywałem ją, czy ma jakieś plany na wieczór, a między wierszami dawałem do zrozumienia, że czeka ją niespodzianka. Marta wydawała się podekscytowana. Ale gdy wróciła do domu, zamiast romantycznej kolacji, zobaczyła mnie w dresach, siedzącego na kanapie przed telewizorem.
– Co jest? Myślałam, że coś przygotowałeś? – zapytała zaskoczona, próbując dostrzec w mojej postawie choć cień zainteresowania.
– Hmm? Aaa, no faktycznie… coś tam miałem w głowie, ale jakoś zapomniałem. Wiesz, jak to jest – odpowiedziałem obojętnie, choć serce biło mi mocniej niż zwykle.
Na twarzy Marty przez chwilę pojawił się wyraz niedowierzania. Widziałem, że jest jej przykro.
Napięcie sięgnęło zenitu
Po chwili niezręcznej ciszy Marta zaczęła dociekać, jak mogłem zapomnieć o tak ważnym wieczorze. Jej irytacja pogłębiała się z każdą chwilą, a ja czułem, jak między nami rośnie napięcie.
– Jak mogłeś zapomnieć? Przecież mówiłeś, że masz coś przygotowane! – Jej głos był pełen pretensji i zawodu.
– Wybacz, kochanie… chciałem dobrze, ale zapomniałem – odpowiedziałem, starając się ukryć swoją satysfakcję pod maską obojętności.
Po tych słowach zapadła cisza, której nie mieliśmy siły przerwać. Marta stała przede mną z mieszaniną złości i rozczarowania na twarzy. Nagle w jej oczach pojawił się błysk, jakby w końcu pojęła, o co mi chodziło.
Ta chwila trwała zaledwie moment, ale wydawała się wiecznością. Czułem, jak coś w naszej relacji się zmienia, jak zaczyna kruszeć to, co budowaliśmy przez lata. Nie wiedziałem, czy to początek czegoś nowego, czy koniec tego, co znaliśmy.
To była trudna rozmowa
Marta była wściekła. Widziałem, jak jej oczy błyszczą od emocji. Już nie była zaskoczona, tylko zraniona. W końcu nie wytrzymała i wybuchła:
– To co, teraz chcesz mnie ukarać? – wykrzyczała, patrząc mi prosto w oczy.
– Chcę, żebyś zrozumiała, jak to boli – odpowiedziałem spokojnie, starając się zachować opanowanie.
– Ale to zupełnie co innego! – rzuciła desperacko, jakby szukała w moich słowach czegoś, czego mogłaby się uchwycić.
– Czyżby? Moje urodziny też były dla ciebie ‘czymś innym’ – zauważyłem, a mój głos był cichy, lecz stanowczy.
Marta stała przede mną z wyrazem twarzy, który trudno było opisać. Zrozumiała, że to nie był przypadek, że moje "zapomnienie" było celowe. Poczuła się upokorzona, ale gdzieś pod tą warstwą złości dostrzegłem, że zaczynała rozumieć, o co mi chodziło.
To nie była łatwa rozmowa, ale czułem, że musiała się odbyć. Nie wiedziałem jednak, co będzie dalej.
Mały krok ku zrozumieniu
Następnego dnia atmosfera w naszym domu była napięta. Marta była cicha i wyraźnie obrażona. Nie przepraszała, ale widziałem, że intensywnie myśli nad tym, co się stało. Próbowałem skupić się na swoich obowiązkach, ale nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że posunąłem się za daleko.
Pod koniec dnia Marta niespodziewanie wróciła do domu z niewielkim pakunkiem w rękach. Podała mi go bez słowa. Wziąłem go z zaskoczeniem i powoli otworzyłem. To była książka, o której wspominałem jej kilka miesięcy temu, mówiąc, że chciałbym ją przeczytać. Byłem wzruszony tym, że pamiętała o moich słowach.
– Dziękuję… Nie spodziewałem się – powiedziałem, próbując ukryć emocje.
– Ja też się nie spodziewałam – odparła, a w jej głosie była mieszanka smutku i zrozumienia.
Nie było wielkich przeprosin, nie było wzniosłych gestów. Ale poczułem, że ten mały prezent mówił więcej niż słowa. Może Marta zrozumiała, co czułem, a może to był tylko impuls. Nie wiedziałem, co przyniesie przyszłość, ale miałem nadzieję, że to mały krok ku zrozumieniu się nawzajem.
Jesteśmy na dobrej drodze
Siedząc obok Marty, rozmyślałem nad tym, co się wydarzyło. Moja mała zemsta przyniosła mi pewną satysfakcję, ale i wywołała niepokój. Czy naprawdę chciałem naprawiać nasz związek w ten sposób? Czy odwet był jedynym sposobem, by ktoś naprawdę zrozumiał drugą osobę?
Patrzyłem na Martę, która siedziała obok mnie zamyślona, z książką w rękach. Zrozumiałem, że mimo wszystko kocham ją i chcę, abyśmy potrafili rozwiązywać nasze problemy inaczej. Może to była dla niej lekcja, a może pierwszy krok do poważniejszej rozmowy o naszych uczuciach i oczekiwaniach.
Nie wiedziałem, co przyniesie przyszłość, ale czułem, że to doświadczenie wcale nas nie zniszczyło. Być może to początek nowego etapu w naszym związku. Mimo wszystkich emocji, które się pojawiły, była też nadzieja, że potrafimy się zmieniać i rozwijać razem. A może to tylko moje naiwne życzenie?
Cokolwiek się stanie, wiedziałem jedno – niezależnie od tego, czy ten gest coś zmieni, zawsze warto walczyć o to, co dla nas ważne. I może właśnie w tej walce odnajdziemy drogę do lepszego zrozumienia siebie nawzajem. Czułem, że jesteśmy na dobrej drodze, by coś zmienić.
Piotr, 36 lat