Reklama

Mam na imię Natalia. Mam trzydzieści lat, jestem żoną Kamila i – jak myślałam – szczęśliwą kobietą. A przynajmniej tak mi się wydawało… Wychowałam się w małym miasteczku, w skromnym mieszkaniu, gdzie świat kręcił się tylko wokół mojej mamy. Ojca nigdy nie znałam – zmarł, zanim się urodziłam, a przynajmniej tak mówiła mama. Była dla mnie całym światem. Moim autorytetem, opoką, nauczycielką, przyjaciółką. Byłam pewna, że zawsze chce dla mnie jak najlepiej – powtarzała mi to zresztą nie raz:

Reklama

– Kochanie, musisz mi ufać, ja wiem, co dla ciebie dobre. Zawsze cię ochronię.

Wierzyłam jej. Wierzyłam, kiedy zabraniała mi jeździć na szkolne wycieczki, bo „inne dzieci mogą cię skrzywdzić”. Wierzyłam, kiedy mówiła, że nie powinnam z nikim się przyjaźnić, bo „ludzie są fałszywi”. I wierzyłam, kiedy powtarzała, że powinnam poślubić kogoś, kto „ma spokojny charakter i jest stabilny finansowo”.

Gdy wyszłam za mąż, myślałam, że zacznę żyć własnym życiem. Ale mama była zawsze obok – codzienne telefony, pytania o każdy szczegół z mojego dnia, komentarze do moich decyzji.

– Czy na pewno powinnaś zjeść to ciastko? Nie boisz się, że przytyjesz? – albo – Kamil znowu późno wrócił? On chyba cię nie szanuje, kochanie. Musisz być ostrożna.

Wtedy jeszcze uważałam, że to troska, że mama po prostu się o mnie martwi. Byłam przekonana, że chce dla mnie wyłącznie dobrze, że chroni mnie przed złem tego świata. Przecież zawsze tak mówiła:

– Natalia, nikt cię nie kocha tak, jak ja. Nikt cię tak nie rozumie.

Teraz wiem, jak bardzo się myliłam.

Nie mogłam w to uwierzyć

Byłam w kuchni, kroiłam warzywa na kolację, gdy zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz – mama. Pomyślałam, że to znowu codzienny telefon, że pewnie zapyta, co jadłam, jak się czuję, czy Kamil był dla mnie miły. Odebrałam bez wahania, z nożem w dłoni, z twarzą pełną codziennych trosk.

– Mamo, co tam u ciebie? – zapytałam, starając się zabrzmieć ciepło, chociaż po całym dniu pracy byłam zmęczona i marzyłam tylko o chwili spokoju.

Usłyszałam jej głos, drżący, przesycony emocjami.

– Kochanie, ja nie wiem, jak ci to powiedzieć… – zaczęła, a moje serce od razu zabiło szybciej. – Ale muszę ci to powiedzieć, bo nie mogę już dłużej patrzeć, jak on cię oszukuje.

Zmarszczyłam brwi.

– Mamo, o co chodzi?

– Widziałam Kamila – powiedziała cicho, jakby się bała swoich własnych słów. – Widziałam, jak się całował z jakąś kobietą. Natalia, on cię zdradza. Widziałam to na własne oczy. Nie chciałam ci mówić, bo bałam się, że się załamiesz. Ale nie mogę już milczeć.

Przestałam oddychać. Nóż wypadł mi z ręki i z hukiem uderzył o podłogę. Wpatrywałam się w ścianę, nie wierząc, że to się dzieje.

– Co? – wykrztusiłam. – Gdzie? Kiedy?

Mama natychmiast zaczęła mówić szybko, jakby bała się, że się rozmyśli.

– Wczoraj, wieczorem. Byłam z koleżanką w tej nowej restauracji na rogu, wiesz, tam gdzie mają te śmieszne lampy na suficie. Zobaczyłam ich przez okno. Siedzieli razem, pili wino. On ją całował. To nie było przyjacielskie, Natalia. To było... no wiesz.

Łzy napłynęły mi do oczu. Czułam, jak cały mój świat się rozpada. Mama mówiła dalej, a ja ledwo ją słyszałam. Głos w mojej głowie był głośniejszy: "Jak mogłam być tak ślepa? Jak mogłam nie widzieć, że Kamil mnie zdradza?".

– Nie chciałam ci mówić, bo to trudne – dodała mama cicho. – Ale on cię oszukuje, kochanie. Nie pozwól, żeby cię zniszczył. Musisz coś z tym zrobić.

Nie odpowiedziałam. Rozłączyłam się, patrząc w pustkę. W głowie miałam tylko jedną myśl: muszę działać. Muszę się dowiedzieć prawdy. Muszę z nim porozmawiać. Czułam, jak we mnie narasta gniew, jak ręce zaczynają mi drżeć, jak serce wali mi w piersi jak młotem. Kamil... mój Kamil. Jak on mógł?

Nie umiałam mu wybaczyć

Nie mogłam spać całą noc. Przewracałam się z boku na bok, wpatrywałam się w sufit, w myślach widząc Kamila z tą kobietą. Widziałam ich razem w tej restauracji, siedzących blisko siebie, uśmiechających się, całujących się. Każdy szczegół, który powiedziała mi mama, odtwarzałam w głowie jak film. Nie byłam w stanie tego wyłączyć, nie umiałam o niczym innym myśleć.

Nad ranem, gdy Kamil wrócił z nocnej zmiany – bo twierdził, że pracuje nocami, choć teraz to brzmiało jak kpina – czekałam na niego w salonie. Siedziałam na kanapie, dłonie zaciśnięte w pięści, serce biło jak oszalałe. Gdy tylko przekroczył próg, rzuciłam się na niego z pytaniem.

Jak mogłeś mi to zrobić? – wykrzyknęłam, ledwo powstrzymując łzy.

Kamil zamarł w progu, spojrzał na mnie zdezorientowany, z jakimś niepokojem w oczach.

– Natalia, co się dzieje?

Podniosłam głos.

– Nie udawaj, że nie wiesz! Moja mama widziała cię z nią! W tej restauracji! Całowałeś się z nią, zdradzasz mnie, tak? Przyznaj się!

Kamil spojrzał na mnie z niedowierzaniem, uniósł ręce, jakby się bronił.

– Natalia, o czym ty mówisz? Jaką znowu kobietę? Co ty sobie wymyślasz?

– Nie wymyślam! Moja mama to widziała! Widziała was! Powiedz prawdę!

Kamil wziął głęboki oddech, potrząsnął głową.

– Natalia, nie wiem, co twoja mama widziała, ale ja nie zdradzam cię z nikim. Kocham cię. To musi być jakieś nieporozumienie.

Ale ja już nie słuchałam. W mojej głowie huczało. Czułam, że to wszystko ukartował. Że mnie okłamuje, że teraz będzie się bronił, żeby się wybielić. Wstałam gwałtownie z kanapy, zaczęłam zbierać swoje rzeczy, szarpałam ubrania z szafy, wrzucałam je do torby bez ładu i składu.

Kamil patrzył na mnie z niedowierzaniem.

– Natalia, co ty robisz?

Odchodzę – powiedziałam z drżeniem w głosie, ale zdecydowanie. – Składam pozew o rozwód. Nie będę żyła z człowiekiem, który mnie zdradza.

Kamil podszedł do mnie, próbował mnie zatrzymać, chwycił mnie za rękę.

– Natalia, proszę, porozmawiajmy. Kocham cię, nie chcę cię stracić. Nie rób tego pod wpływem emocji.

– Nie dotykaj mnie! – wyrwałam się, krzycząc. – Ty mnie zniszczyłeś! Myślałam, że jesteś inny, że mogę ci ufać. Ale ty jesteś taki sam jak wszyscy!

Wyszarpałam się z jego uścisku, wybiegłam z mieszkania, trzaskając drzwiami. Na klatce schodowej osunęłam się na schodach, schowałam twarz w dłoniach. Płakałam, bo czułam, że coś we mnie pękło. Nie chciałam tego kończyć. Nie chciałam. Ale czułam, że muszę być silna, że nie mogę pozwolić, żeby ktoś mnie oszukiwał.

Zaczęłam mieć wątpliwości

Minęły miesiące, a ja wciąż nie potrafiłam pozbierać się po tamtym dniu. Zamieszkałam tymczasowo u Kasi, mojej przyjaciółki, która starała się mnie wspierać, jak tylko mogła. Chodziłam jak cień samej siebie – wychodziłam do pracy, wracałam, siadałam w milczeniu przy stole, wpatrywałam się w ścianę. Czasem płakałam, czasem patrzyłam tępo przed siebie, ale najczęściej po prostu siedziałam, zamknięta w swoim bólu. Mama przychodziła do mnie prawie codziennie. Robiła zakupy, gotowała, pytała, jak się czuję, a ja potulnie kiwnęłam głową, wierząc, że tylko ona mnie rozumie.

Aż pewnego dnia, kiedy siedziałam z Kasią przy herbacie, ona spojrzała na mnie z wyrazem, którego wcześniej u niej nie widziałam. Była ostrożna, ale w jej głosie brzmiała nuta, która zmusiła mnie do zastanowienia.

– Natalia, a ty… jesteś pewna, że to, co powiedziała twoja mama… że to wszystko było prawdą?

Spojrzałam na nią zaskoczona, a może bardziej z wyrzutem.

– Jak możesz tak mówić? Przecież ona widziała Kamila z tą kobietą! To ona mnie ostrzegła!

Kasia odłożyła kubek na stół i westchnęła.

– Wiem, przepraszam, nie chcę cię ranić. Ale… czy kiedykolwiek rozmawiałaś z Kamilem o tym, co się wtedy stało? Czy pytałaś go o szczegóły? Albo… czy masz jakieś dowody? Zdjęcia, wiadomości?

Zatkało mnie. Zrobiło mi się gorąco, jakby ktoś nagle rozświetlił reflektorem całą tę historię, a ja musiałam się zmierzyć z pytaniami, które od dawna spychałam na bok. Nie miałam zdjęć. Nie miałam wiadomości. Nie wiedziałam nawet, jak ta kobieta wyglądała, bo mama mi tego nie powiedziała. Po prostu… uwierzyłam jej.

– Dlaczego mi to mówisz? – zapytałam cicho, a głos mi drżał.

Kasia podeszła bliżej, dotknęła mojej dłoni.

– Bo cię znam, Natalia. Zawsze słuchałaś swojej mamy, wierzyłaś jej we wszystko. Ale czasem trzeba zadać sobie pytanie: czy to, co mówi, naprawdę jest prawdą? Czy może… coś innego kryje się za jej słowami?

Nie odpowiedziałam. Poczułam, jak w moim wnętrzu coś pęka, jak do głowy wdziera się pierwsze, nieśmiałe zwątpienie. Zaczęłam myśleć o tamtym dniu, o telefonie, o tym, jak mama z przejęciem mówiła, że „muszę to wiedzieć”. Przypomniałam sobie jej słowa, jej głos, jej nagłą troskę. Przypomniałam sobie też, jak często mówiła, że Kamil nie jest dla mnie, że pewnie mnie zdradza, że powinnam być ostrożna.

Zadrżałam. Może to nie była troska? Może to była… manipulacja? Chciałam się tego dowiedzieć. Musiałam się tego dowiedzieć.

Poczułam się zdradzona

Zebrałam się w sobie kilka dni później. Nie spałam prawie wcale, przekręcałam się z boku na bok, a w głowie tłukło się jedno pytanie: „Czy to była prawda?”. W końcu nie wytrzymałam. Wzięłam klucze, ubrałam się w pośpiechu i wyszłam. Po drodze czułam, jak serce wali mi w piersi, jak dłonie się pocą, jak nogi mam jak z waty. Byłam wściekła, przerażona, ale przede wszystkim zdeterminowana.

Stanęłam przed drzwiami mieszkania mamy i przez dłuższą chwilę nie mogłam nacisnąć klamki. W końcu zebrałam się na odwagę i weszłam. Siedziała przy stole w kuchni, piła herbatę. Gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się lekko, jakby nic się nie stało.

– Natalia, skarbie, dobrze, że jesteś. Zrobiłam twoje ulubione ciasto...

– Nie przyszłam na ciasto – przerwałam jej ostro, a mój głos zadrżał. – Muszę cię o coś zapytać. I proszę, nie kłam.

Mama spojrzała na mnie z zaskoczeniem, odłożyła filiżankę, a jej twarz zmieniła się – jakby przybrała maskę niewinnej troski.

– O co chodzi, kochanie?

Usiadłam naprzeciwko niej, patrzyłam jej prosto w oczy.

– Tamten dzień… restauracja, Kamil… Czy naprawdę go tam widziałaś? Czy naprawdę go widziałaś z tą kobietą? Powiedz mi prawdę.

Milczała przez chwilę, jakby nie wiedziała, co powiedzieć. Ale jej ręce zaczęły drżeć. Zauważyłam to. Próbowała ukryć je pod stołem, ale widziałam.

– Natalia, kochanie, o co ci chodzi? Przecież mówiłam ci, że to dla twojego dobra...

– Mamo, błagam cię. Nie dla mojego dobra. Dla swojego. Powiedz mi prawdę. Czy to wszystko, co wtedy powiedziałaś… czy to była prawda?

Zamilkła. Patrzyła na mnie, a jej oczy nagle napełniły się łzami. Wtedy coś we mnie pękło.

Dlaczego mi to zrobiłaś?! – krzyknęłam, czując, jak głos mi się załamuje. – Dlaczego skłamałaś? Dlaczego zniszczyłaś mi życie? Odpowiedz mi!

Mama zakryła twarz dłońmi, a po chwili usłyszałam cichy szept, jakby mówiła do siebie.

– Bałam się, Natalia. Bałam się, że mnie zostawisz, że odejdziesz, że będziesz szczęśliwa z nim, a ja zostanę sama. Nie mogłam cię stracić. On cię nie kochał… Ja cię kocham.

Zamarłam. Poczułam, jak całe powietrze ucieka z mojego ciała. Patrzyłam na nią, jak na kogoś obcego.

– Więc to wszystko… – wyszeptałam. – Cała ta historia, te kłamstwa… To wszystko po to, żebym została przy tobie?

Mama spuściła głowę.

Siedziałam tam jeszcze chwilę, bez słowa, wpatrując się w nią, jakby nagle stała się kimś zupełnie innym. Nie byłam w stanie zrozumieć, jak mogła mi to zrobić. A może nigdy jej naprawdę nie znałam?

Natalia, 30 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama