„Już w liceum miałam na niego oko, ale dopiero w te walentynki poleciał na moje długie nogi. Ten romans odjął mi lat”
„Każda chwila spędzona z Pawłem przypominała mi, jak to jest być kochaną i pożądaną, ale w głębi duszy czułam wyrzuty sumienia. Co ja robiłam? Mąż na pewno nie zasługiwał na to”.

- Redakcja
Wieczory, które kiedyś były dla mnie pełne ciepła i bliskości, teraz przypominały mi tylko o codziennej rutynie. Siedziałam przy stole, słuchając miarowego stukotu kropli deszczu o parapet, kiedy mąż, wszedł do kuchni. Jego spojrzenie było zmęczone, a usta wykrzywiały się w półuśmiechu, który nie sięgał oczu.
– Jak ci minął dzień? – zapytał z uprzejmością, która była mi dobrze znana.
– Dobrze – odpowiedziałam, starając się, by mój ton brzmiał radośnie. Ale prawda była taka, że czułam się jak w pułapce, duszona przewidywalnością naszego małżeństwa.
Marek był dobrym człowiekiem. Pracował ciężko, dbał o dom i zawsze pamiętał o naszych rocznicach. A jednak coś w środku mnie zaczynało się kruszyć. Czułam się samotna, mimo jego obecności i tęskniłam za dniami, kiedy namiętność nie była tylko wspomnieniem. Tęskniłam za czasami, kiedy moje serce biło szybciej, kiedy świat wydawał się pełen możliwości, a nie tylko serią zadań do wykonania. Czy to naprawdę była miłość, czy tylko nawyk, który z czasem nabrał wymiaru przywiązania? Moje myśli błądziły, a wspomnienia dawnych czasów powracały. Wiedziałam, że coś musi się zmienić. Potrzebowałam czegoś więcej niż rutyna, ale nie wiedziałam jeszcze, co to miałoby być.
Przyciągał mnie jak magnes
Nie spodziewałam się, że zjazd absolwentów przyniesie mi coś więcej niż kolejną porcję wspomnień z licealnych lat. Siedząc przy stole, z kieliszkiem wina w ręku, słuchałam opowieści starych znajomych, gdy nagle usłyszałam znajomy głos.
– Alicja! To naprawdę ty?
Odwróciłam się i zobaczyłam Pawła. Jego twarz, choć nieco starsza, wciąż nosiła ten sam urok, który zapamiętałam z czasów liceum. Uśmiechnął się szeroko, a ja poczułam, że moje serce mocniej zabiło.
– Paweł! Dawno się nie widzieliśmy! – odparłam, starając się ukryć drżenie w głosie.
Przyciągnął mnie do siebie i serdecznie uścisnął, a ja na chwilę zapomniałam o całym Bożym świecie. Wymieniliśmy parę zdań o tym, co się działo w naszym życiu, a potem zasiedliśmy na kanapie w kącie sali, z dala od tłumu.
– Jak ci się żyje? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy. W jego spojrzeniu było coś, co przyciągało mnie jak magnes.
– W porządku – skłamałam, nie chcąc rozwijać tematu. – A ty?
Jego odpowiedź była równie lakoniczna, ale czułam, że nasze słowa to tylko fasada, że pod nimi kryje się coś więcej. Rozmowa szybko przeszła na wspomnienia z czasów liceum, na naszą młodzieńczą miłość, która była tak intensywna i prawdziwa. Paweł zaproponował, abyśmy spotkali się ponownie, a ja, mimo wewnętrznych obaw, nie mogłam się oprzeć tej propozycji. Gdy wracałam do domu, moje serce biło szybciej.
Nie wiedziałam, czy mogę mu zaufać
W mojej głowie kłębiły się myśli – z jednej strony ekscytacja, z drugiej obawa, co z tego wszystkiego wyniknie. Nie wiem, co mnie bardziej przyciągało do Pawła – wspomnienia przeszłości czy nadzieja na coś nowego. Nasze pierwsze tajemne spotkanie odbyło się w małej kawiarni na obrzeżach miasta, gdzie nikt nie znał ani mnie, ani jego. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, a jego oczy lśniły tym samym blaskiem, który pamiętałam z liceum.
– Co u ciebie słychać? – zapytał nagle, chwytając mnie za rękę. Jego dotyk był ciepły, jakbym od dawna tęskniła za takim gestem.
Zastanawiałam się chwilę, zanim odpowiedziałam. Czy mogłam mu zaufać? Czy mogłam mu opowiedzieć o pustce, którą czułam w sercu, mimo pozornego spełnienia w życiu?
– Żyję w stagnacji – przyznałam w końcu, spuszczając wzrok. – Czasem mam wrażenie, że to wszystko, co mnie czeka, to ciąg powtarzających się dni.
– Zrozumiem – powiedział cicho Paweł, a w jego głosie było coś więcej niż tylko współczucie. To było jak wspólne odczuwanie tego samego bólu.
Każde nasze kolejne spotkanie zbliżało nas do siebie. Śmialiśmy się, dzieliliśmy się wspomnieniami i marzeniami, które kiedyś mieliśmy, a teraz zdawały się bardziej odległe niż kiedykolwiek. Każda chwila spędzona z Pawłem przypominała mi, jak to jest być kochaną i pożądaną, ale w głębi duszy czułam wyrzuty sumienia. Co ja robiłam? Mąż na pewno nie zasługiwał na to, ale każda myśl o zakończeniu tego, co miałam z Pawłem, wydawała się być jak gaszenie jedynego światła, które jeszcze rozświetlało moją szarość.
Wiedziałam, że coś jest nie tak
Kiedy żyje się podwójnym życiem, czasem zapomina się, jak łatwo może się wszystko posypać. Pewnego popołudnia, kiedy spotkałam się z Pawłem w jego ulubionej kawiarni, zauważyłam, że był zamyślony. Nasza rozmowa była przerywana jego częstymi spojrzeniami na telefon, jakby czekał na wiadomość, której nie chciał przegapić.
– Wszystko w porządku? – zapytałam, starając się brzmieć beztrosko.
– Tak, tak – odpowiedział szybko, ale coś w jego głosie zdradzało niepewność. Wiedziałam, że coś jest nie tak.
Postanowiłam poczekać, aż sam się otworzy. Ta się jednak nie stało, ale kilka chwil później, kiedy poszedł do łazienki, przypadkowo usłyszałam jego rozmowę telefoniczną z przyjacielem.
– Nie mogę uwierzyć, że Ala jest gotowa zaryzykować swoje małżeństwo – powiedział Paweł, a jego ton brzmiał bardziej zdumiewająco niż aprobująco.
Serce mi zamarło. Czy naprawdę myślał, że to wszystko było dla mnie tylko kaprysem? Że nie zastanawiałam się nad konsekwencjami? Kiedy wrócił, nasze spojrzenia spotkały się, a ja poczułam, że muszę zareagować.
– Musimy porozmawiać – zaczęłam, starając się zachować spokój, choć w środku kipiało we mnie. – Słyszałam twoją rozmowę – dodałam, zanim zdążył coś odpowiedzieć.
Nastąpiła chwila milczenia. Widziałam, że nie wie, co powiedzieć, ale ja musiałam znać prawdę.
– Naprawdę myślisz, że to dla mnie tylko chwilowa przygoda? – zapytałam, próbując ukryć drżenie w głosie.
– Nie chciałem, żebyś to usłyszała. Po prostu jestem zaskoczony, że jesteś gotowa zaryzykować wszystko, co masz – odpowiedział, unikając mojego wzroku.
Czułam, że ta rozmowa jest nie do uniknięcia. Nasze słowa były pełne napięcia i emocji, a ja zrozumiałam, że to, co mieliśmy, nie było tak proste, jak mogło się wydawać.
Musiałam spojrzeć prawdzie w oczy
Tamtej nocy nie mogłam przestać myśleć o przeszłości. Jak to się stało, że tak bardzo się zmieniliśmy? Zanim zasnęłam, wróciłam wspomnieniami do czasów liceum, kiedy nasza miłość była prosta, nieskomplikowana i pełna młodzieńczej naiwności. Pamiętałam nasz pierwszy pocałunek. Było to po zajęciach z matematyki, kiedy wymknęliśmy się z budynku szkoły i poszliśmy na pobliską łąkę. Leżeliśmy na trawie, śmiejąc się z rzeczy, które teraz wydawały się tak błahe. Wtedy nie myśleliśmy o przyszłości, obowiązkach ani odpowiedzialności. Byliśmy tylko my.
Te wspomnienia były jak balsam na moją duszę, ale jednocześnie przypominały mi, że wszystko się zmieniło. Nasza miłość była wtedy prawdziwa, ale to, co teraz miało miejsce, było ucieczką od teraźniejszości. Zastanawiałam się, co poszło nie tak. Czy to czas zmienił nasze priorytety? Czy może to ja stałam się kimś inny i nie do końca zrozumianym nawet dla samej siebie? Wiedziałam jedno – romans z Pawłem, choć przyjemny, nie rozwiązywał moich problemów. Zrozumiałam, że muszę spojrzeć prawdzie w oczy, a nie szukać jej w iluzji. Wspomnienia te uświadomiły mi, że nie mogę wrócić do przeszłości i że odpowiedzi muszę szukać w teraźniejszości. Paweł nie mógł być lekarstwem na moje samotne serce.
Czułam się zdradzona
Umówiłam się z Pawłem w naszym zwyczajowym miejscu, choć tym razem to spotkanie miało być inne. W powietrzu wisiała pewna nieuchronność, jakby oboje wiedzieliśmy, co nas czeka. Usiedliśmy przy stoliku, a ja spojrzałam mu prosto w oczy, gotowa na trudną rozmowę.
– Musimy porozmawiać. O nas – zaczęłam, starając się utrzymać głos w ryzach.
Widziałam, jak zaciął się na moment, a potem skinął głową, dając mi znak, że słucha.
– Nie możemy tak dalej – kontynuowałam. – To, co mamy, jest piękne na swój sposób, ale nie jest prawdziwe. To ucieczka.
– Masz rację – odparł, jego głos był spokojny, ale w jego oczach dostrzegłam smutek. – Nie chciałem cię ranić ani komplikować twojego życia. Nigdy nie zamierzałem opuszczać swojej rodziny.
Jego szczerość była jak cios, ale jednocześnie przyniosła ulgę. Chociaż to bolało, wiedziałam, że nasz romans nie ma przyszłości. Musieliśmy zmierzyć się z rzeczywistością, a nie ukrywać się przed nią w chwilowych uniesieniach.
– Myślę, że powinniśmy zakończyć nasz romans, zanim skrzywdzimy siebie nawzajem jeszcze bardziej – powiedziałam, czując, jak łzy zbierają się w moich oczach.
– Przykro mi – powiedział Paweł, łapiąc mnie za rękę. – Cieszę się, że mieliśmy szansę ponownie się spotkać, ale masz rację. Musimy wrócić do naszego życia.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, trzymając się za ręce, w milczeniu. Czułam się zdradzona przez własne uczucia, samotna, ale jednocześnie wiedziałam, że to był krok w kierunku odnalezienia prawdy. Rozstaliśmy się tego dnia, wiedząc, że zamknęliśmy pewien rozdział w naszym życiu. Jednak w moim sercu pozostała pustka, której nie potrafiłam zapełnić.
Alicja, 40 lat