„Kochałam Michała, ale na panieńskim puściły mi hamulce. Na wspomnienie tej nocy nadal się rumienię”
„Czułam, jak moje ciało się rozluźnia, a serce bije szybciej. Pragnęłam, żeby coś się wydarzyło. Coś, co wyrwie mnie ze spokojnego życia u boku Michała. I wtedy go zobaczyłam. Bartek. Miał rękawy koszuli podwinięte do łokci, tatuaż na przedramieniu, a spojrzenie takie, że nogi się pode mną ugięły”.

- Redakcja
Mam męża – Michała, mieszkanie w Warszawie i pracę, którą kiedyś uważałam za spełnienie marzeń. Wszystko w moim życiu jest... poprawne. Z Michałem jesteśmy małżeństwem od dwóch lat. On jest dobry, spokojny, nigdy nie podnosi głosu, zawsze pamięta o moich urodzinach. Ale kiedy ostatnio patrzyłam na niego przy kolacji, poczułam, że nasze rozmowy są o niczym – rachunki, praca, co kupić na obiad. Nie pamiętam, kiedy czułam przy nim coś więcej niż wdzięczność. Kocham go, chyba, ale czasem tęsknię za tym, żeby coś się wydarzyło.
Wieczór panieński Moniki, mojej przyjaciółki jeszcze z liceum, miał być odskocznią – szaloną nocą, podczas której znowu poczuję się sobą. Planowałam ten wieczór z dbałością o każdy szczegół. Ubrałam swoją ulubioną czarną sukienkę, zrobiłam makijaż, w głowie już układałam playlistę na wieczór. Nie spodziewałam się tylko, że coś – a raczej ktoś – przewróci moje życie do góry nogami.
Pragnęłam, żeby coś się wydarzyło
Klub tętnił życiem. Muzyka wibrowała w powietrzu, ludzie krzyczeli, śmiali się, a światła migotały jak w transie. Tańczyłyśmy z Moniką i dziewczynami, nasze włosy unosiły się w rytm basów, a drinki w dłoniach błyszczały jak klejnoty. Czułam się wolna. Nareszcie wolna.
– Klaudia, to jest najlepszy wieczór ever! – krzyknęła Monika, obejmując mnie.
– Jeszcze się nie skończył! – odparłam, śmiejąc się głośno.
Czułam, jak alkohol rozluźnia mi ciało, a serce bije szybciej niż zwykle. Pragnęłam, żeby coś się wydarzyło. Coś innego, coś, co wyrwie mnie z tego spokojnego, bezpiecznego życia u boku Michała. Poszłam do baru po kolejnego drinka. I wtedy go zobaczyłam. Bartek. Miał rękawy koszuli podwinięte do łokci, tatuaż na przedramieniu, a spojrzenie takie, że nogi ugięły mi się w kolanach.
– Czego się napijesz? – zapytał, patrząc na mnie, jakbym tylko ja istniała.
– Zaskocz mnie – rzuciłam, udając nonszalancję, choć czułam, jak się rumienię.
– To może coś słodkiego, ale z ostrym finiszem?
– Brzmi jak niebezpieczna propozycja.
– Tylko dla odważnych. – Uśmiechnął się i podał mi drinka, a nasze palce musnęły się niechcący.
Ten moment trwał sekundę, a ja już wiedziałam, że tej nocy nie będzie odwrotu.
Jego smak nadal czułam na ustach
Leżałam na kanapie, gapiąc się w sufit, a w mojej głowie przewijały się obrazy z ostatniej nocy. To było jak urywane kadry z filmu: muzyka, która pulsowała w uszach, migające światła, śmiech Moniki... a potem jego spojrzenie. Bartek. Stał za barem, mieszał drinki, a kiedy nasze oczy się spotkały, świat na moment ucichł. Czułam to spojrzenie gdzieś głęboko w środku, jakby wypalało ślad.
Przypomniałam sobie, jak się zbliżył.
– Lubisz słodkie czy mocne? – zapytał, a ja odpowiedziałam z uśmiechem:
– Zaskocz mnie.
Potem nachylił się i szepnął:
– Nie da się o tobie zapomnieć.
Przeszły mnie ciarki, a potem… potem było to, czego nie chciałam pamiętać, a nie mogłam przestać. Jego ręka na moim biodrze, szept w uchu, gorący oddech. Pocałunek, którego smak nadal czułam na ustach. Odetchnęłam głęboko, ale serce waliło mi jak młotem. Przysięgałam sobie, że to był błąd. Nic więcej się nie wydarzy. Muszę o tym zapomnieć. Muszę.
Sięgnęłam po telefon, żeby zająć myśli. I wtedy wyskoczyło powiadomienie od Moniki.
„Klaudia, super news! Filip poprosił swojego kumpla Bartka, żeby został świadkiem! Będziesz mogła go bliżej poznać przed ślubem!”
Bartek. Kumplował się z Filipem. Przyszedł na wieczór panieński z czystej ciekawości, żeby zerknąć, jak imprezuje przyszła żona jego przyjaciela. A ja… A ja dałam się w to wciągnąć.
Telefon zadrżał kolejny raz.
„Musimy pogadać”.
Od Bartka.
Zamknęłam oczy, a ból głowy przybrał na sile. Nie miałam pojęcia, co teraz zrobić.
Jego głos przeszył mnie jak prąd
Siedziałam przy stole, nerwowo mieszając herbatę, chociaż parzyła mnie w dłonie. Monika rozpromieniona omawiała szczegóły ślubu, a obok niej Filip, jej narzeczony. I Bartek. Siedział tuż naprzeciwko, w białej koszuli, z lekko rozczochranymi włosami. Patrzył na mnie tym samym spojrzeniem, jak wtedy w klubie. Czułam, jak ściska mnie w żołądku, jak pot spływa mi strużką po szyi, a dłonie mam spocone.
– Klaudia, co myślisz o dekoracjach? – spytała Monika, patrząc na mnie z entuzjazmem.
– Dekoracje? Tak, tak... piękne – wydukałam, czując, że Bartek świdruje mnie wzrokiem.
– Pamiętasz, jak mówiłem, że mam świetnego kumpla, który pomoże ogarnąć muzykę? – Filip uśmiechnął się do Moniki i wskazał na Bartka.
– To właśnie on.
– Miło cię poznać – powiedziałam, starając się brzmieć normalnie.
Bartek skinął głową, uśmiechając się lekko.
– Klaudia, prawda? – zapytał cicho, a jego głos przeszył mnie jak prąd.
– Tak... – odpowiedziałam, nie patrząc mu w oczy.
Po spotkaniu podszedł do mnie, schylając się lekko.
– Musimy pogadać.
– Nie teraz – syknęłam, zerkając na Monikę.
– Wiesz, gdzie mnie znaleźć – rzucił, zanim odszedł, a moje serce dudniło mi w skroniach.
Czułam, że to dopiero początek kłopotów
Spotkaliśmy się na tyłach kawiarni, gdzie cicho sączyła się muzyka, a światła z ulicy tworzyły na ścianach cienie. Stałam oparta o mur, czułam, że kolana mam jak z waty. Bartek patrzył na mnie uważnie, jakby chciał mnie rozgryźć.
– Klaudia, spokojnie, nie musisz się bać – powiedział cicho, a jego głos brzmiał zaskakująco miękko.
– Nie mów tak. Nie rozumiesz, w co mnie wciągnąłeś – syknęłam, zaciskając dłonie w pięści. – To był błąd. Tamta noc…
– Nie mów, że nic nie czułaś. – Zrobił krok w moją stronę. – Nie mów, że to był tylko impuls.
– Bartek, ja mam męża! Michał nie wie…
– Wiem, że masz męża. – Jego spojrzenie było przeszywające. – Ale to coś między nami… nie udawaj, że tego nie ma.
Zacisnęłam usta. Serce biło mi jak szalone, a w głowie kłębiły się myśli.
– Chcesz, żebym coś powiedział Monice? – zapytał, a ja zamarłam.
– Nie... proszę.
Westchnął i odsunął się, przeczesując włosy dłonią.
– Nie powiem. Ale ty musisz z tym żyć, Klaudia. Ty musisz zdecydować, czy chcesz wrócić do swojego bezpiecznego świata, czy…
Nie dokończył. Spojrzał na mnie jeszcze raz i odszedł. A ja zostałam z poczuciem, że to dopiero początek kłopotów.
Mój mąż zaczął coś podejrzewać
Wróciłam do mieszkania, czując się jak wrak człowieka. Drzwi skrzypnęły, a Michał siedział przy stole, rozłożone dokumenty przed nim, kubek z herbatą w dłoni. Spojrzał na mnie spod ściągniętych brwi.
– Jesteś. – Jego głos był cichy, ale wyczuwałam napięcie. – Długo cię nie było.
– Spotkanie przedślubne się przeciągnęło – powiedziałam szybko, choć nie słyszałam samej siebie w panice.
– Mhm. – Michał odłożył długopis. – Klaudia, co się z tobą dzieje? Ostatnio jesteś... inna. Znikasz, milczysz.
– Michał, ja... – zaczęłam, ale głos mi zadrżał.
– Powiedz mi, proszę. Czy coś się stało?
Westchnęłam, zaciskając dłonie na torebce. W głowie dudniły mi słowa: „Zdradziłam cię. Byłam z kimś innym”. Ale zamiast tego, wyszeptałam:
– Czuję, że coś się w nas wypaliło. Nie wiem, co robić.
Michał patrzył na mnie długo, jego twarz była jak kamienna maska. W końcu odsunął kubek i powiedział cicho:
– Może... potrzebujemy przerwy?
Zamarłam. Przerwy? W naszej historii?
– Michał, nie wiem, co myśleć...
Nie odpowiedział. Wstał i poszedł do sypialni. Zostałam sama, w ciszy, z pustką w sercu i obrazem Bartka w głowie, który palił mnie jak gorący ślad.
Nie wiedziałam, czy jestem gotowa
Siedziałam przy oknie, wpatrzona w nocne światła miasta, jakbym szukała w nich odpowiedzi, których nie potrafiłam znaleźć w sobie. Ulica tętniła życiem, samochody mknęły, światła migały, a ja czułam, że stoję w miejscu. Nie potrafiłam się ruszyć, jakby każdy mięsień odmówił mi posłuszeństwa. Michał leżał w sypialni, cichy, odwrócony plecami. W domu było dziwnie cicho, jakby ktoś wyłączył dźwięk. Nasze życie stanęło. Nie było już rozmów, śmiechów, ani tych drobnych gestów, które kiedyś nas łączyły. Była cisza. I ja, siedząca tu, z myślami, które mnie rozrywały.
Bartek. Jego oczy, dotyk, zapach. Był jak wir, który wciągnął mnie w coś, z czego nie potrafiłam się wyrwać. Przypominał o tym, co straciłam, a może o tym, co nigdy naprawdę nie było moje. Zadałam sobie pytanie: „Co ja robię? Dokąd zmierzam?”. Nie znałam odpowiedzi. Patrzyłam w swoje odbicie w szybie – twarz, której prawie nie poznawałam. Kobieta z oczami pełnymi smutku, strachu i tęsknoty za czymś, czego nie potrafiła nazwać. Nie wiedziałam, czy jestem gotowa, żeby ponieść konsekwencje tej nocy. Ale wiedziałam jedno – już nigdy nie będę tą samą Klaudią, którą byłam przed tym wieczorem.
Czy umiem z tym żyć?
Nie wiem.
Klaudia, 33 lata
Czytaj także:
- „Z mojej łazienki znikały mi luksusowe perfumy i drogie kremy. Zrobiłam tę 1 rzecz i przyłapałam bezczelną złodziejkę”
- „Jestem samotną matką i nie stać mnie na prezent na Dzień Dziecka. Gdy schowałam dumę do kieszeni, zadziała się magia”
- „Matka nie chciała mnie znać, bo odeszłam od męża. Gdy wyciągnęłam dłoń na zgodę, zrobiła coś, przez co pękło mi serce”