Reklama

Nie wiem, czy jestem szczęśliwa. Czasem mi się wydaje, że tak – przecież mam wszystko, co trzeba: stałą pracę, własne mieszkanie, stabilny związek. Z Adamem jesteśmy razem od siedmiu lat. Nie kłócimy się, nie zdradzamy, nie robimy sobie krzywdy. Ale też… nie śmiejemy się razem, nie trzymamy za ręce, nie rozmawiamy tak jak kiedyś. Wszystko stało się przewidywalne. Zbyt spokojne.

Reklama

Może dlatego, gdy dziś rano zobaczyłam powiadomienie, serce podskoczyło mi do gardła. „Tomasz Nowicki wysłał ci wiadomość”. Zamarłam. Tomek. Mój pierwszy chłopak, pierwsza miłość, pierwszy zawód. Mieliśmy po siedemnaście lat, gdy się zakochaliśmy, i osiemnaście, gdy jego rodzice kazali mu się przeprowadzić. Obiecywał, że będziemy mieć kontakt. Nie mieliśmy. Po prostu zniknął.

A teraz – po trzynastu latach – napisał. „Cześć, Klara. Wiem, że to niespodziewane. Ale… myślałem o Tobie. Może moglibyśmy się spotkać?” Zakręciło mi się w głowie. Siedziałam przy kuchennym stole i czułam, jak coś we mnie pęka. Przecież nie mam już siedemnastu lat. Mam życie. Mam Adama. Mam spokój. A jednak… odczytałam wiadomość jeszcze raz.

Nie wiedziałam, co robić

– I co odpisałaś? – Iza prawie wylała sobie kawę z wrażenia, gdy pokazałam jej ekran.

– No… tak jak ci mówiłam. Nie wiem, co mam z tym zrobić.

– Klara, przecież to oczywiste. Musisz się z nim spotkać.

– Po co? Żeby zobaczyć, że nic już tam nie ma? Albo gorzej – że jest?

Wpatrywała się we mnie, jakby pierwszy raz mnie widziała.

– Przepraszam, ale… on był dla ciebie kimś ważnym. I nagle się odzywa. Nie chcesz wiedzieć, czemu?

Westchnęłam. Wiedziałam, że Iza będzie mnie ciągnąć w tę stronę. Zawsze była tą od „rób, a nie gdybaj”. Ja natomiast od siedzenia na kanapie z herbatą i analizowania wszystkiego po sto razy.

– A Adam? Co mam mu powiedzieć? „Hej, spotykam się z moim byłym, żeby zamknąć przeszłość”? Przecież to brzmi jak wymówka.

– A może nie musisz mu mówić od razu wszystkiego? Po prostu napisz do Tomka. Zobacz, o co mu chodzi.

Patrzyłam przez chwilę na wiadomość. Kursor migał w pustym polu odpowiedzi. Palce zawisły nad klawiaturą.

– A jeśli on tylko… nie wiem, chce sprawdzić, czy jeszcze za nim tęsknię?

– To się dowiesz. Ale w końcu przestaniesz sobie zadawać te same pytania.

Chwyciłam telefon. Z bijącym sercem napisałam jedno zdanie: „Możemy się spotkać. Kiedy?” Wysłałam. Nie było już odwrotu.

Oczy mi się zaszkliły

Siedział już przy stoliku, gdy weszłam. Tak samo, jak kiedyś – oparty łokciem o blat, z dłonią na filiżance. Nie wyglądał tak, jak go zapamiętałam, ale jego uśmiech… był ten sam.

– Klara – wstał, a ja poczułam, jak miękną mi kolana.

– Cześć, Tomek.

Uścisnęliśmy się krótko. Jego sweter pachniał tak znajomo, choć przecież to niemożliwe. Usiadłam naprzeciwko, czując, że cała drżę.

– Myślałem, że nie odpiszesz – powiedział cicho.

– Myślałam, że nie napiszesz – odpowiedziałam. – Dwadzieścia lat to kawał czasu.

Skinął głową. Przez chwilę milczeliśmy. Potem on zaczął mówić. O tym, jak bardzo żałował, że się nie pożegnał, że bał się mojej złości. Że próbował zapomnieć, ale nie potrafił. A ja… słuchałam i nie wierzyłam. Bo serce waliło mi jak szalone, jakby nigdy nie przestało go kochać.

– Pamiętasz tamten park? Jak zgubiliśmy trampek w fontannie?

Parsknęłam śmiechem. Oczy mi się zaszkliły. Jasne, że pamiętam. Pamiętam wszystko. Nie wiem, kiedy sięgnął po moją dłoń. Poczułam jego palce na swoich. Zadrżałam.

– Klara – powiedział cicho – muszę ci coś powiedzieć.

Zamarłam. Cofnęłam rękę. Spojrzałam mu prosto w oczy. I wtedy wszystko się zatrzymało.

To była jakaś kpina

– Mam żonę – powiedział.

Nie zrozumiałam od razu. Może nie chciałam.

– Co?

Żonę. I dzieci. Dwójkę.

Zrobiło mi się niedobrze. Przechyliłam się lekko do tyłu, jakby ta informacja uderzyła mnie fizycznie.

– Więc po co tu przyszedłeś?

– Klara, nie wiedziałem, że to wszystko tak wróci. Nie planowałem… tego. Przez lata myślałem, że to zamknięty rozdział. Ale nie był. Nie potrafiłem zapomnieć.

– I co? Szczęśliwy mąż i ojciec wpadł na pomysł, żeby sprawdzić, czy stara miłość nadal działa?

– Nie mów tak – powiedział cicho. – To nie było fair. Ale nie mogłem inaczej. Musiałem cię zobaczyć.

– Żeby co, Tomek? Przespać się ze mną, a potem wrócić do swojego idealnego życia?

Jego spojrzenie zrobiło się miękkie. Ale dla mnie to była kpina.

– Boże, przecież ja mam męża! – warknęłam, dopiero teraz zdając sobie z tego sprawę. – Co my w ogóle tu robimy?

Zebrałam torebkę i zerwałam się z miejsca. On też wstał.

– Klara, czekaj… Ja cię nigdy nie przestałem kochać.

Zatrzymałam się. Przez sekundę tylko. Potem wyszłam z kawiarni bez słowa. Wieczorem Adam był już w domu. Leżał na kanapie, oglądał jakiś film. Usiadłam obok. Serce tłukło mi się w piersi, jakby chciało uciec. A ja po prostu nie wiedziałam już nic.

Nie miałam siły kłamać

Przez kilka dni unikałam spojrzeń. Unikałam siebie w lustrze. Unikałam Adama. Wracałam do domu później niż zwykle, tłumaczyłam się korkami, nadgodzinami, zmęczeniem. On przyjmował wszystko bez podejrzeń. Zawsze taki był – cierpliwy, niewymagający, spokojny. Ale tego wieczoru coś pękło. Wszedł do kuchni, kiedy zmywałam. Powiedział tylko jedno:

– Klara, powiedz mi, co się dzieje.

Wzięłam głęboki wdech. Nie miałam siły dalej kłamać. Usiedliśmy przy stole. Ręce trzęsły mi się, gdy opowiadałam. Nie dramatyzowałam. Nie używałam wielkich słów. Po prostu powiedziałam prawdę: Tomek się odezwał, spotkaliśmy się, rozmawialiśmy. I że to wszystko wróciło. Nie wiedziałam, czemu się na to zgodziłam. Może nie chciałam się przyznać, że czegoś mi brakuje. Może to zawsze we mnie siedziało. Adam milczał długo. Siedział z dłońmi splecionymi na stole i patrzył gdzieś w bok, jakby próbował zrozumieć, co właśnie usłyszał. Potem podniósł wzrok i powiedział spokojnie:

– Gdybyś mnie choć raz zapytała, czy czegoś mi brakuje… Może też byś się zdziwiła.

Nie odpowiedziałam. Nie umiałam. Wyszedł z mieszkania bez słowa. Nawet nie zabrał kurtki. Zostałam sama. W tej samej kuchni, w tym samym mieszkaniu. Tylko jakby wszystko było inne. Jakby pękło coś, co nie da się już skleić.

Coś we mnie się rozpadło

Iza wpadła wieczorem bez zapowiedzi, jak miała w zwyczaju. Z dwoma kubkami herbaty i paczką moich ulubionych ciastek.

– No, opowiadaj – rzuciła, siadając na kanapie.

Nie musiałam się tłumaczyć. Znała mnie za dobrze. Mówiłam, urywanymi zdaniami, jakby opowiadając nie o sobie, a o kimś zupełnie innym. O spotkaniu z Tomkiem, jego wyznaniu, o Adamie, który zniknął bez słowa i nie wracał od dwóch dni. Iza słuchała uważnie. Nie komentowała. Dopiero kiedy zamilkłam, odezwała się cicho:

– Myślałaś, że jedno spotkanie da ci odpowiedzi, a przyniosło tylko jeszcze więcej pytań. Tylko że wy nie jesteście już tymi dzieciakami z przeszłości, Klara.

Kiwnęłam głową. Wiedziałam, że ma rację. Ale to nie pomagało.

Napisałam do Tomka. Krótką wiadomość. Bez pretensji. Bez oczekiwań. Po prostu: „Chciałam wiedzieć, czy to było coś więcej dla ciebie, czy tylko sentyment”. Nie odpisał. Iza przytuliła mnie mocno, jakby mogła posklejać mnie ramionami. Ale nie mogła. Bo coś we mnie się rozpadło. Coś, co próbowałam trzymać przez lata, udając, że nie istnieje. Siedziałam potem sama w łóżku i gapiłam się w ekran telefonu. Pusta skrzynka. Żadnego „przepraszam”. Żadnego „tęsknię”. Tylko cisza. Tomek zniknął raz jeszcze – tak samo jak wtedy. Tyle że tym razem to już nie bolało jak wtedy. Bolało inaczej.

Nie miałam już złudzeń

Szłam powoli przez miasto, które znałam na pamięć, a jednak wszystko wydawało się inne. Zmienione. Jakby ktoś przestawił meble w dobrze znanym pokoju. Niby te same ulice, te same sklepy, ale ja już nie byłam ta sama. Adam wrócił trzy dni po naszej rozmowie. Nie zadawał pytań. Nie chciał wiedzieć nic więcej. Usiadł w fotelu, wyjął gazetę i tylko powiedział:

– Musimy trochę odpocząć od siebie.

Nie kłóciłam się. Nie błagałam. Nie tłumaczyłam. Może właśnie na to czekałam – na ciszę, która pozwoli mi zrozumieć, kim się stałam przez te wszystkie lata z nim… i bez Tomka. Telefon milczał. Tomek zniknął tak samo, jak się pojawił – jak duch z mojej przeszłości, który przyszedł, żeby wszystko rozwiać. Nie dał żadnego zakończenia. Żadnej puenty. Może nawet nie był już tym samym człowiekiem. A może ja nigdy nie przestałam żyć wspomnieniem kogoś, kto odszedł, zanim naprawdę mogliśmy się sprawdzić.

Zatrzymałam się na moście i patrzyłam na wodę płynącą pod spodem. To była najdziwniejsza wolność, jaką czułam w życiu – wolność od złudzeń. Od tego, co „mogłoby być”. Od siebie sprzed lat. Wróciłam do pustego mieszkania. Adam spał na kanapie. Ja w łóżku. Dzieliła nas cisza. Ale tym razem… nie próbowałam jej przerwać. Byłam zmęczona. Ale w pewnym sensie – też wolna. Już nie czekałam.

Klara, 37 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama