„Kumplowi zachciało się figli ze starszą kochanką i szybko pożałował. Towar przechodzony to już nie to samo”
„– Od kilku miesięcy nie mogę już na nią nawet patrzeć – mówił dalej mój kumpel. – W domu zachowuje się jak dyktator, musi mieć wszystko pod kontrolą. Stary, zero decyzyjności z mojej strony. Nawet do łóżka idziemy tylko wtedy, gdy ona tak postanowi. Ale ja już nawet nie mam ochoty jej dotykać”.
- Listy do redakcji
Chociaż przyjaźń z Tomkiem zaczęła się jeszcze w szkole, to prawdziwie zżyliśmy się dopiero na studiach. Tuż przed ich zakończeniem postanowiliśmy wspólnie otworzyć biznes budowlany. Świetnie wyczuliśmy moment – interes poszedł jak z płatka. Teraz co prawda mieliśmy małe problemy, ale patrząc na obecną sytuację rynkową, wciąż dawaliśmy sobie całkiem nieźle radę. Planowałem nawet rozwinąć działalność poprzez inwestycje na wschodnich rynkach, jednak Tomek stanowczo odrzucił ten pomysł.
Nie pasowała mi do niego
– Słuchaj Konrad, może byśmy się gdzieś wyrwali na dzień czy dwa? Mam pewną sprawę do obgadania, potrzebuję odetchnąć od miasta, no i wolałbym, żeby Iza się nie niepokoiła – wypalił nagle Tomek, z którym przyjaźnię się od lat.
– Serio nie możemy tego omówić na miejscu? – odpowiedziałem ze zdumieniem w głosie.
Potwierdził skinieniem.
– Żenię się, stary, nie mogę już tak ryzykować... Szczególnie teraz, bo z Izą będziemy mieli dziecko – powiedział.
Ta informacja kompletnie mnie zaskoczyła. „Tomek zostanie ojcem?” – przeleciało mi przez głowę. No jasne, to się zdarza każdemu, tylko nie potrafiłem pojąć, czemu akurat ona została jego wybranką. Uroda nie była najmocniejszą stroną Izy, choć widać było, że przykłada wagę do swojego wyglądu. Od razu rzucało się w oczy, że ma ponad 40 lat i jedno nieudane małżeństwo na koncie. Pierwsze spotkanie z nią miało miejsce podczas finalizowania kontraktu z pewnym poważnym inwestorem. Planował on wybudować kompleks handlowo-usługowy na terenie Śląska, a nasza firma miała odpowiadać za postawienie trzech z czterech obiektów w tym projekcie. Nigdy wcześniej nie trafił nam się tak duży klient, dlatego wraz z zespołem prawników dokładaliśmy wszelkich starań, by warunki umowy były dla naszej firmy maksymalnie korzystne.
W krytycznym momencie pojawiła się Iza, która, działając w imieniu inwestora, omawiała z nami finanse przedsięwzięcia. Byłem wówczas przekonany, że jej uprzejmość wynika z czystej sympatii do zespołu. Później okazało się jednak, że urocza prawniczka miała na oku konkretną osobę – padło akurat na Tomka. Widocznie ja byłem zbyt szorstki w obyciu i nie umiałem tak pięknie słodzić. Próbowałem przekonać Tomka, że związek z Izą to kiepski pomysł. Ta kobieta kompletnie nie pasowała do roli czułej i troskliwej partnerki, dbającej o dom.
Zachowywała się raczej jak wojskowy dowódca, a ja nie potrafiłem zrozumieć, jak mój delikatny przyjaciel zniesie bycie pod jej rozkazami. Niepokoiło mnie, że może szukać romansu z młodszym facetem tylko po to, by coś sobie udowodnić... Miałem też wątpliwości co do jej finansowych motywacji. Wprawdzie sama nieźle prosperowała, ale kto wie. W każdym razie nie wierzyłem, że darzy go szczerym uczuciem. Tomek jednak stanowczo bronił ich związku, twierdząc że są sobą zauroczeni, a jeśli chodzi o różnicę wieku...
– Przecież to tylko osiem lat – wzruszał ramionami.
Dopadło go dorosłe życie
W dniu ceremonii przyszła małżonka nosiła już pod sercem dziecko. Ten moment, który powinien być szczęśliwy, wcale taki nie był... Stopniowo zaakceptowałem fakt, że mój kumpel nigdy nie ma czasu. Jego partnerka skutecznie komplikowała mu codzienność. Chociaż od samego początku mieli pomoc domową, a zaraz po narodzinach małej Agatki doszła jeszcze opiekunka do dziecka. Tomek wciąż był zawalony obowiązkami – bieganiem po sklepach i innymi sprawami domowymi.
– Jak tylko zegar pokazuje piątą, znikasz i nie mogę więcej na tobie polegać – skarżyłem się, bo większość pracy w firmie spadała na mnie.
Tomek jednak zbył temat machnięciem ręki i skierował się do wyjścia.
– Odpuść sobie ziom. Gdy sam zostaniesz tatą, wszystko zrozumiesz – wyjaśniał. – Dni lecą coraz szybciej. A wiesz co? Jak ty będziesz się męczył ze zmienianiem pampersów, moja córka będzie już duża, więc mogę ci wtedy służyć pomocą.
– No trzymam cię za słowo – odpowiedziałem, żartobliwie grożąc mu wskazującym palcem, po czym przybiliśmy żółwika.
W noc sylwestrową mijał już czwarty rok ich małżeństwa. „Ciekawe, o co mu chodzi, że nie wtajemniczył w to Izy” – dumałem, zmierzając na umówione miejsce. Kiedy dotarliśmy do Szczyrku, powitało nas zimno. Po zameldowaniu się w pensjonacie i zostawieniu bagaży ruszyliśmy coś zjeść. Cieszyłem się, że nareszcie nadarza się okazja na porządną kolejkę. Ostatnio jakoś nie było na to szans – albo mieliśmy biznesowe meetingi, gdzie alkohol nie wchodził w grę, albo któryś z nas musiał kierować.
Chciał przed nią uciec
– Co za ulga móc wyrwać się z tych Katowic – westchnął Tomek po tym, jak zajęliśmy miejsca w barze. – Nie masz pojęcia, jak bardzo jestem zmęczony...
– Przemęczony? Może to przez nocne harce z żoną? – zacząłem się z nim przekomarzać.
– Konrad – Tomek nachylił się do mnie i szepnął: – muszę przyznać ci rację. To wszystko nie ma żadnego sensu... Pamiętasz, jak wtedy wydawało mi się, że to prawdziwa miłość? A teraz...
Kelner postawił przed nami napełnione szkło.
– Moja Iza będzie miała kolejne dziecko – oznajmił kolega, a w jego tonie słychać było wyraźną niechęć.
– Nie wspominałeś, że planujecie drugie – skomentowałem bez emocji.
– Planujemy? O czym ty mówisz! To nie był mój pomysł. Ta kobieta... po prostu mnie ograła! – wybuchnął. – Ani mi się śni mieć więcej dzieci, szczególnie z nią!
Zaskoczyło mnie to mocno. Do tej pory Tomek zawsze wyrażał się o Izie z miłością. Chciałem jakoś zareagować, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Wypiliśmy to, co mieliśmy w kieliszkach, więc od razu poprosiłem kelnera o kolejną kolejkę.
– Nie dam już rady z nią wytrzymać, wiesz? Już po kilku miesiącach zacząłem mieć tego dość – mówił dalej znajomy. – W domu rządzi jak tyran, wszystko musi być po jej myśli. Nie mam nic do gadania, kompletnie nic. Nawet do łóżka idziemy, kiedy ona sobie zażyczy. Chociaż szczerze mówiąc, już mnie do niej nie ciągnie...
– Ale dziecko to na pewno twoje?
– Tak, tylko co to zmienia? – odpowiedział, machając ręką. – Wiesz, jak to jest – jak kobieta się uprze, to i tak skończysz z nią w sypialni, nie?
Musiałem się z nim zgodzić.
– Słuchaj, strasznie ciężko mi to ogarnąć... – oczy Tomka błyszczały jakimś dziwnym blaskiem. – Bez przerwy odwiedza jakieś kliniki, poprawia się na wszystkie sposoby, wstrzykuje różne substancje... A ja i tak nie potrafię na nią patrzeć! Nie kumasz tego, co? Po prostu jest... no wiesz... kompletnie stara – wydukał.
– Sam sobie zgotowałeś ten los – skwitowałem. – Trochę późno się zorientowałeś, przecież ostrzegałem... – przerwał mi wpół zdania.
– No dobra, dobra, pamiętam, jak przestrzegałeś, że to nie jest odpowiednia kobieta – wypuścił powietrze. – Ale ja wtedy nie słuchałem, bo wydawało mi się, że Iza jest wyjątkowa, może tylko grała, ale potrafiła być taka czuła, sympatyczna... A teraz? Nie mam ochoty tam wracać. Tylko wiesz, kwestia Agatki...
Było mi go żal
Po kolejnym drinku nastąpiła krótka cisza. Tomek zbierał myśli przed kontynuacją naszej dyskusji.
– Nie jestem gotowy na drugie dziecko z Izą. To ponad moje siły. Chyba się po prostu wyprowadzę – wyznał, ocierając wilgotne oczy.
– Oszalałeś?! – krzyknąłem zdenerwowany. – Nie możesz być aż tak słaby, by porzucić ciężarną partnerkę. Pomyśl o swojej córeczce. Przecież ją uwielbiasz, no nie?
– Jasne, że tak... – potwierdził. – Nawet nie wiesz, jak mocno! Ale posłuchaj, Iza kompletnie nie sprawdza się jako mama. Myśli wyłącznie o własnych potrzebach i wygodzie. Nigdy nie wykąpała dziecka. Tłumaczy się świeżo zrobionymi paznokciami!
Mimo że wypiliśmy już sporo wódki, zachowaliśmy jasność umysłu. Widziałem, jak bardzo zestresowany jest mój przyjaciel.
– Ten nowy bobas to jej sposób na zatrzymanie czasu, ogarniasz? – powiedział cicho.
Wcześniej wydawało mi się, że małżonka mojego kumpla, choć ma więcej lat od niego, pragnie tego, co większość kobiet – rodziny, oddanego partnera i wspólnego życia na dobre i na złe. Jednak historie, które słyszałem od przyjaciela, pokazywały coś zupełnie innego. Okazało się, że Iza to egoistka, której uroda z czasem wyraźnie przygasła.
– Na kiedy zaplanowany jest poród? – spytałem.
– Gdzieś w połowie roku, czerwiec lub lipiec... – odrzekł przygnębionym głosem. – Ale jakie to ma znaczenie?
– Słuchaj, na razie musisz się skupić na opiece nad Izą – powiedziałem stanowczo. – A w przyszłości... Może następne dziecko coś w niej zmieni. W końcu to osoba, z którą się związałeś, matka twoich maluchów. Nie da rady tak po prostu stwierdzić „sorry, to była pomyłka” i się wycofać. Trzeba było rozważniej podejść do sprawy, wziąć pod uwagę opinie rodziny, posłuchać, co ja mówiłem... Wszyscy cię ostrzegali przed tą relacją. Teraz nie możesz zostawić jej samej z dwojgiem dzieci! Gdybyś miał jakąś inną kobietę, to co innego...
Znalazł sobie pocieszenie
– Wiesz, potrzebuję czasem się do kogoś przytulić, ale to czysto fizyczna sprawa, taki sposób na rozładowanie napięcia – usłyszałem ciche wyznanie kumpla.
– No i kto to taki? – spytałem.
– No wiesz, te ostatnie targi mieszkaniowe, tam, gdzie były kominki...
– No tak, kojarzę. Ta z warkoczem, blond włosy. O nią chodzi? – zaciekawiłem się.
– No... Daria jest taka młodziutka, kusi człowieka. Jak jestem blisko niej, to... –Tomkowi aż oczy zabłysły. – Powiem szczerze: istny cud – delikatna cera, no i ten biust! Już nie chcę patrzeć na Izę – w jego głosie znów pojawiła się irytacja.
– Obawiam się, że nie masz wyboru.
Czułem, jak wypity alkohol powoli uderza nam do głów. Wiedziałem, że już nie jestem w stanie prowadzić sensownej rozmowy, a kolejna kolejka mogłaby tylko sprawić, że mój przyjaciel jeszcze bardziej się rozgada. Mroźne powietrze szczypało nas w twarze podczas drogi powrotnej. Szliśmy bez słowa, choć wydawało mi się, że słyszę, jak Tomek mruczy coś pod nosem. Tuż przed dotarciem do pensjonatu nagle się ożywił.
– Masz rację. Teraz muszę przy niej trwać – powiedział. – Ale potem wszystko się zmieni. Nikt nie wytrzyma życia w kłamstwie! Dzięki stary, że tu ze mną przyjechałeś...
Konrad, 33 lata