Reklama

Cieszyłam się, że spotkam się z Agatą. Dawno się nie widziałyśmy, chyba z rok, może dłużej. Tak dawno, że zapomniałam jaki miała numer mieszkania i stałam pod klatką, próbując sobie przypomnieć. Z kłopotu wybawiła mnie starsza pani, która otworzyła drzwi kluczem, ale nie omieszkała obrzucić mnie podejrzliwym spojrzeniem i zapytać, do kogo idę. Kiedy powiedziałam, że do pani Agaty z drugiego piętra, sąsiadka skrzywiła się lekko.

Reklama

– To pani koleżanka? – zapytała, a kiedy potwierdziłam, dorzuciła:– No to może pani się dowie, co ona wyprawia w środku nocy, bo ja mieszkam pod nią i tylko słyszę, jak mi tupie nad głową, koty mi budzi!

Poczułam dziwny zapach

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc tylko uśmiechnęłam się i wyminęłam starszą panią na schodach. Zapach z mieszkania Agaty poczułam jeszcze na klatce. Kiedy mnie wpuściła, dosłownie zakręciło mi się w głowie. W domu pachniało kadzidełkiem, ale nie przyjemnie i delikatnie, tylko natarczywie i intensywnie. Agata rzuciła mi się na szyję i przez chwilę po prostu się cieszyłyśmy spotkaniem. Ale nie mogłam nie zauważyć, że wyglądała inaczej niż kiedyś. Ubrana w długą sukienkę, chociaż zawsze nosiła się na sportowo, z masą etnicznej biżuterii na szyi, boso.

– Możemy otworzyć okno? – zapytałam, bo dym z kadzidełek gryzł mnie w oczy.

– Tak, potem otworzymy – zapewniła mnie. – Teraz robię oczyszczanie, jest piętnasta. Cała zła energia musi się wypalić, a potem wpuścimy dobrą.

Uniosłam brwi i poprosiłam o więcej wyjaśnień. Przyjaciółka jakby tylko na to czekała.

Chciała być bogata

– Robię rytuał na bogactwo! To, wbrew pozorom, nie jest taka łatwa sprawa. Nie wystarczy wymamrotać zaklęcia i zapalić świeczki. To się robi przez trzydzieści dni, ale to naprawdę działa! Powiem ci dokładnie co i jak, też będziesz mogła zrobić!

Bogactwo, no dobra. Już kiedy weszłam do jej mieszkania, zauważyłam porozkładane wszędzie monety, a na lodówce przyczepiony magnesami wydruk zdjęcia przedstawiającego stos banknotów.

Postanowiłam zmienić swoje życie – oznajmiła koleżanka. – Wiem, że zasługuję na dostatnie życie i zamierzam pozwolić wszechświatowi obdarować mnie bogactwem.

Szybko zrozumiałam, że raczej nie porozmawiamy o niczym innym, więc uprzejmie zapytałam, o co chodzi z tym wszechświatem, bogactwem i rytuałem. Przyjaciółka zaczęła mi tłumaczyć, że poszukiwała przyczyn swoich niepowodzeń życiowych, czyli tego, dlaczego pracuje na poczcie i mieszka w dwupokojowym mieszkaniu po rodzicach. Opowiedziała mi, że poszła do wróżki, żeby dowiedzieć się, czy to się kiedykolwiek zmieni, a ta odrzekła, że rzeczy same się nie zmieniają, ale należy wziąć stery losu w swoje ręce.

– To było jak olśnienie! – Agata wyraźnie była zachwycona tamtą poradą. – Wreszcie do mnie dotarło, że to ja przyciągnęłam do swojego życia to, co mam, więc mogę przyciągnąć i inne rzeczy. Na przykład bogactwo!

Myślałam, że żartuje

Poczęstowała mnie herbatą i ciastkami, po czym zaczęła opowiadać, co musi zrobić. Myślałam, że żartuje, ale mówiła całkiem poważnie. Okazało się, że owa wróżka, która zresztą brała sto pięćdziesiąt złotych za półgodzinne spotkanie, była w istocie czarownicą, czy też inną osobą posiadającą wiedzę tajemną. Oczywiście, nie mogła się tym chwalić publicznie, bo pragnęła normalnego życia, ale dyskretnie pomagała swoim klientom w zdobywaniu tego, czego pragnęli.

Ja bym wolała jakiś fajny związek – zadumałam się. – Pieniądze, rzecz nabyta, ale o miłość to bym poprosiła.

Agata wyglądała na uszczęśliwioną moim wyznaniem i zaczęła zapewniać, że jej wróżka też potrafi sprawić, by ktoś znalazł miłość.

– To jest inny rytuał, i jak tylko skończę ten na pieniądze, to się tym zajmę – zadeklarowała. – Ale wiesz, najpierw muszę mieć na to środki, nie? Dlatego zdecydowałam, że najpierw się ustabilizuję finansowo, a potem zajmę innymi aspektami mojego życia. Ale ty możesz podjąć inną decyzję. To co? Dać ci do niej kontakt? Powołaj się na mnie, bo ona nie przyjmuje ludzi z ulicy. Nie może się zdradzać ze swoją wiedzą.

Wydała kupę kasy na gadżety

Zanim wyszłam, dowiedziałam się jeszcze, co Agata robiła nocami. Wróżka kazała jej równo piętnaście minut po północy tańczyć specjalny taniec przyciągający fortunę. W sprawę włączone były kolejne kadzidełka i świece.

Nigdy takich nie widziałam – stwierdziłam, oglądając te ostatnie.

– Są ze specjalnego wosku – wyjaśniła koleżanka. – Wyrabiane w jednej wiosce w Boliwii, bo tylko tam rośnie – tu wymieniła słowo, którego nie potrafiłabym powtórzyć. – Kobiety z tego plemienia produkują te świece przez wiele dni, mieszając wosk z pyłkiem tych kwiatów i zachowując wszystkie procedury potrzebne, żeby to zadziałało. Rozumiesz, to nie chodzi o świecę, tylko o narzędzie do oczyszczania przestrzeni i swojego życia, aby przyciągnąć to, czego się pragnie. Nie można ich nigdzie kupić, ale mam szczęście, bo moja wróżka sprowadza po kilkanaście sztuk tych świec rocznie. Są drogie, ale raczej muszą być, no nie?

– Jak drogie? – zapytałam.

Chwilę się wahała, ale zaraz przyznała, że jedna kosztuje pięćset złotych. Ale kadzidełka były tańsze, dodała szybko, chyba widząc moją minę. Ledwie kilkadziesiąt złotych za paczkę. Były jeszcze talizmany, które kosztowały niemało, chociaż wyglądały jak blaszki z koralikami i kamykami.

– Ja to traktuję jak inwestycję – wyjaśniła nieco obronnym tonem. – Ludzie inwestują w giełdy, waluty albo złoto i co? I też nie mają pewności, że na tym zyskają! Więc chyba warto zainwestować w coś, co się sprawdziło innym, no nie?

Trudno było z nią rozmawiać

Znowu uniosłam brwi i Agata zdradziła mi w sekrecie kilka nazwisk ludzi ze świata show-biznesu, dodając, że to wszystko klienci jej wróżki. Wymieniła kilkoro znanych aktorów, gwiazdę estrady, polityków i jakiegoś multimilionera, zapewniając, że to wszystko „prawdziwi klienci”, ale z przyczyn oczywistych nie wolno mi się tą wiedzą z nikim dzielić.

Żegnając się z Agatą czułam, że więcej się nie spotkamy. Naprawdę długo wytrzymałam bez złośliwych komentarzy. Ludzie, świeczki po pięćset złotych?! Dziesiątki paczek kadzidełek po prawie stówkę jedna? Wizyty związane z pobieraniem „instrukcji” kolejnych kroków magicznych rytuałów? Lekko licząc, Agata wydała już ze trzy tysiące na to całe przyciąganie bogactwa. Ale kiedy próbowałam zauważyć, że przecież wróżka nie daje żadnej gwarancji, Agata zaczęła mnie uciszać.

– Właśnie dlatego nie wolno o tym mówić! – była trochę zła, a trochę zaniepokojona. – Dlatego ona nie bierze ludzi bez polecenia i ma klientów wśród najwyższych sfer. Bo magia jest delikatna i każda negatywna energia może ją zakłócić. Ale spokojnie, ja cię rozumiem, nie wierzysz mi, chociaż pewnie gdybym zaczęła kupować akcje, to byś uważała, że to całkiem rozsądne, no nie? Poczekamy na efekty, a wtedy mi uwierzysz. Bogactwo do mnie przyjdzie, jeszcze nie wiem, w jakiej formie, ale wiem to na pewno! Drgnęłam, kiedy znowu wspomniała o kupowaniu akcji. To brzmiało tak, jakby ten argument podsunął jej ktoś inny. Czyżby owa wróżka?

Zadzwoniłam do tej wróżki

Nie chciałam kontaktu do tej kobiety, która, moim zdaniem, była po prostu oszustką i manipulatorką. Jednak Agata przesłała mi go SMS-em. Bardzo chciała, żebym „przyciągnęła miłość do swojego życia”. Pomyślałam, że nie stać mnie na wydatek kilku tysięcy złotych za odrobinę iluzji. Bo miałam dziwne przeczucie, że kiedy Agata zorientuje się, że tańczenie wokół świeczki za pół tysiąca przyniosło jej straty, a nie zyski, wróżka pewnie powie, że coś zrobiła źle, albo że ktoś – może nawet ja – zakłóciło magiczną energię…

Reklama

Coś mnie jednak podkusiło i zadzwoniłam do tej kobiety. Nim zdążyłam powiedzieć, że jestem z polecenia, sama zaproponowała mi spotkanie i podała cennik za porady. Oczywiście nie poszłam, ale miałam ochotę zadzwonić do Agaty i powiedzieć jej, że jej super dyskretna czarodziejka chwaląca się ekskluzywną, gwiazdorską klientelą właśnie zaproponowała mi termin na następny dzień i zachęcała zniżkami, jeśli przyślę przyjaciółkę, która się na mnie powoła. Ale pewnie usłyszałabym, że roztaczam złą energię i przez to magia nie zadziała…

Reklama
Reklama
Reklama