Reklama

Kiedy Ewelina pojawiła się w naszym dziale, wszystko wskazywało na to, że jest kobietą pełną energii i optymizmu. Miała w sobie coś magnetycznego – łatwo zdobywała sympatię innych. Na początku nie znałyśmy się zbyt dobrze, ale podczas jednego z lunchów usiadła obok mnie i zaczęłyśmy rozmowę, która szybko przerodziła się w dłuższą dyskusję o życiu.

Reklama

– Wiesz, rozwód to jedno z najtrudniejszych doświadczeń, jakie przeżyłam – powiedziała, zerkając na mnie spod spuszczonych rzęs. – W jednej chwili tracisz wszystko: dom, pieniądze, poczucie stabilności.

Jej głos drżał. Poczułam autentyczne współczucie.

– To straszne, że musiałaś przez to przejść – odpowiedziałam. – Jeśli mogę jakoś pomóc, daj znać.

– Serio? – zapytała z niedowierzaniem. – Nie często się zdarza, żeby ktoś w pracy był tak miły.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Ewelina wykorzysta tę otwartość do granic możliwości.

Jej głos brzmiał smutno

Ewelina szybko zaczęła korzystać z mojej pomocy. Na początku były to drobiazgi. Prosiła o podwiezienie do domu albo o pomoc w zakupie pralki. Czułam, że jestem jej potrzebna.

Kiedy przyjechała do mnie do domu pożyczyć książki, zauważyłam, jak ogląda się po moim mieszkaniu.

– Pięknie tu masz – rzuciła. – Zawsze marzyłam o takim kącie. Ale po rozwodzie? Nawet nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będę miała coś swojego.

Jej głos brzmiał smutno, a ja od razu chciałam ją pocieszyć.

– Wszystko się ułoży – powiedziałam. – Na pewno znajdziesz coś dla siebie. Jakbyś potrzebowała pomocy z przeprowadzką albo czymś innym, daj znać.

Wkrótce przysługi zaczęły być coraz częstsze. Ewelina pożyczała ode mnie pieniądze na rachunki, tłumacząc, że jej były mąż zostawił ją z długami. Nawet kupowałam jej jedzenie, bo mówiła, że ledwo wiąże koniec z końcem.

Gdy powiedziałam o tym przyjaciółce, ta tylko pokręciła głową.

– Jesteś pewna, że wszystko jest w porządku? – zapytała.

– Oczywiście. Ewelina przeżywa trudny czas. Chyba nie myślisz, że kłamie?

– Nie mówię, że na pewno kłamie – zaczęła ostrożnie. – Ale niektórzy ludzie wiedzą, jak wzbudzić litość.

Zignorowałam ostrzeżenie Kasi. Może powinnam była wtedy bardziej się zastanowić, ale przecież Ewelina była moją przyjaciółką, a przyjaciołom się pomaga.

Czułam, że coś jest nie tak

Z czasem zaczęłam dostrzegać, że coś w opowieściach Eweliny nie do końca się zgadza. Choć narzekała na brak pieniędzy, często pojawiała się w pracy w nowych ubraniach. Pewnego dnia widziałam, jak rozpakowuje paczkę z luksusowymi perfumami.

– Udało mi się znaleźć je na promocji – powiedziała z uśmiechem, zauważając moje spojrzenie.

Czułam, że coś jest nie tak, ale tłumaczyłam sobie, że każdy ma prawo do małych przyjemności, nawet jeśli ma trudną sytuację finansową.

Wieczorem niespodziewanie odwiedziła mnie Kasia. Nie zdążyłam nawet zaparzyć herbaty, gdy zaczęła mówić.

– Nie chcę cię martwić, ale Ewelina coś kręci. Widziałam ją dzisiaj na mieście z jakimś mężczyzną. Jechali razem dość luksusowym autem, a ona wcale nie wyglądała jak osoba, która ledwo wiąże koniec z końcem.

– To pewnie jej były mąż – próbowałam ją usprawiedliwić. – Może coś załatwiali.

Kasia westchnęła.

– Uważaj na nią, proszę. Mam złe przeczucia.

Następnego dnia, wychodząc na lunch, zobaczyłam Ewelinę na parkingu. Rozmawiała z przystojnym mężczyzną. Kiedy zauważyła, że na nią patrzę, szybko odwróciła się i wsiadła do samochodu.

W pracy zapytałam o to delikatnie.

– Kto to był? Twój były?

– Ach, nie, to… znajomy – odparła szybko, unikając mojego wzroku. – Pomaga mi czasem z transportem. Nie chciałam ci zawracać głowy.

Wtedy po raz pierwszy poczułam, że Ewelina coś ukrywa.

Zostałam oszukana

Moje wątpliwości rosły, ale nadal nie chciałam bezpodstawnie oskarżać Eweliny. Zaczęłam zwracać uwagę na szczegóły, które wcześniej mogły mi umknąć. Coraz częściej spóźniała się do pracy, a kiedy pytałam, jak sobie radzi, mówiła ogólnikowo, starając się szybko zmienić temat.

Pewnego dnia Kasia przyszła do mnie z zaciętą miną.

– Muszę ci coś pokazać. – Wyjęła telefon i otworzyła profil społecznościowy Eweliny, którego nigdy wcześniej nie widziałam.

Wszystkie zdjęcia były zrobione w luksusowych miejscach: restauracje, drogie wakacje, zdjęcia z eleganckich eventów. Na wielu z nich pojawiał się ten sam mężczyzna, którego widziałam na parkingu.

– To jej „znajomy”? – zapytała Kasia z ironią. – Ten „były mąż”, który niby zostawił ją z długami? To jest Łukasz. Oni są razem.

Nie mogłam w to uwierzyć.

– Ale jak to możliwe? Cały czas mówiła, że jest w trudnej sytuacji, że nie ma gdzie mieszkać...

– Bo dobrze wie, jak wzbudzać współczucie. Zobacz na komentarze pod tym zdjęciem z wakacji – wskazała na jeden z postów. „Kocham nasze wspólne chwile”, napisał Łukasz.

Czułam, jak ogarnia mnie gniew. Zrozumiałam, że zostałam oszukana.

– Muszę to wyjaśnić.

Kasia pokręciła głową.

– Tylko uważaj na nią. Tacy ludzie zawsze mają wymówki.

Jeszcze tego samego dnia zdecydowałam się skonfrontować z Eweliną. Wzięłam głęboki oddech i wybrałam jej numer w telefonie.

– Musimy porozmawiać – zaczęłam, starając się zachować spokój.

– O co chodzi? – zapytała, udając niewiniątko.

– Kim jest Łukasz? – zapytałam prosto z mostu.

Na chwilę zamarła, ale szybko się opanowała.

– To… znajomy. Dlaczego pytasz?

– Nie kłam. Widziałam wasze zdjęcia. Jesteście razem, prawda?

Ewelina spuściła wzrok, a potem westchnęła.

– Dobrze, tak, jesteśmy razem. Ale nie chciałam o tym mówić, bo bałam się, że mnie osądzisz.

– Osądzić za co? Za to, że okłamałaś mnie o wszystkim? O rozwodzie, o długach? Wykorzystałaś mnie, żeby zyskać wygodne życie.

– Nic nie rozumiesz. Potrzebowałam tych pieniędzy.

–Kosztem mojego zaufania? – przerwałam jej. – To koniec. Nie licz na to, że ci kiedykolwiek pomogę.

Ewelina próbowała mnie przekonać, bym zmieniła zdanie, ale tym razem byłam nieugięta.

Jak mogłam być tak ślepa

Ewelina próbowała mnie przekonać, że jej działania były uzasadnione.

– Nie możesz mnie tak potraktować – próbowała wziąć mnie na litość. – Przecież nie miałam nikogo innego. Bez ciebie nie było mnie stać na życie na poziomie.

Spojrzałam na nią z chłodną stanowczością.

– Miałaś kogoś, kto naprawdę cię wspierał. Kogoś, kto ci ufał. A teraz zostaw mnie w spokoju.

Gdy zniknęła z mojego życia, poczułam jednocześnie ulgę i smutek. Byłam rozczarowana sobą, że tak długo dałam się oszukiwać.

Kilka dni później Kasia przyszła do mnie na herbatę.

– Jak się trzymasz po tym wszystkim? – zapytała, siadając na kanapie.

– Lepiej. Ale wciąż zastanawiam się, jak mogłam być tak ślepa – odpowiedziałam, mieszając łyżeczką w filiżance.

– Nie mów tak. To nie twoja wina.

Kilka tygodni później dowiedziałam się od znajomych, że Ewelina przeniosła się do innego miasta i prawdopodobnie znalazła kolejnego naiwniaka.

Reklama

Magda, 49 lat

Reklama
Reklama
Reklama