Reklama

Z teściową polubiłyśmy się od samego początku. To właśnie dlatego nie miałam oporów przed przystaniem na propozycję mojego męża. Bartek uznał, że najlepiej będzie, jak zamieszkamy u jego rodziców. Mimo tego, że wychowałam się na wsi, a rodzice mojego męża bod samego początku byli ludźmi z wielkiego miasta, w żaden sposób nie dali mi odczuć, że jestem gorsza. Szczególnie mama Bartka była dla mnie zawsze niezwykle miła i serdeczna.

Reklama

Nie znałam ich wcześniej

Wielokrotnie mi doradzała, dzieliła się swoim doświadczeniem, wspierała, podpowiadała sensowne rozwiązania w danej sytuacji. Tak było na przykład wtedy, kiedy niedługo po naszym ślubie odwiedziła nas kuzynka Bartka z mężem. Nie poznałam ich wcześniej. Ostatnie lata spędzili zagranicą. Dorobili się naprawdę dużego majątku, z czym oczywiście wcale się nie kryli. Podjechali pod dom najnowocześniejszym modelem Volvo. Widziałam, że Bartek aż westchnął z zazdrości, kiedy zobaczył ich samochód.

Grażyna byla ubrana wyłącznie w markowe ubrania. Miała też na sobie mnóstwo złotej biżuterii. Mimo że zawsze dbałam o swój wygląd, to przy niej czułam się jak uboga krewna. W tamtym czasie nie zarabialiśmy z Bartkiem najlepiej. Ledwie co skończyliśmy studia i w dużej mierze utrzymywali nas jego rodzice.

Czułam się niekomfortowo

Zaparzyłam kawę i pokroiłam ciasto. Wizyta była niespodziewana, więc nie zdążyłam przygotować niczego wyszukanego. Rozmowa kiepsko nam się kleiła. Tak naprawdę to głównie mówiła Grażyna. Cały czas opowiadała o tym, jak im się świetnie wiedzie w Szwecji. Z grzeczności potakiwaliśmy. W pewnym momencie panowie wyszli na taras. Chcieli po prostu zapalić. Zostałyśmy więc same. Zrobiła dziwną minę, zbliżyła się do mnie i powiedziała:

– Bartek zawsze był niezłym ciachem. Jakby nie to, że jesteśmy rodziną, pewnie sama miałabym na niego ochotę.

– Yhm – nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć.

– Bo wiesz, ja zawsze lubiłam tylko prawdziwych facetów. Na byle kogo nie spojrzę. Mój Adaś to taki prawdziwy macho.

– Czyli jaki? – zapytałam zaskoczona jej słowami.

Uważnie przyjrzałam się jej mężowi. Fakt, był słusznego wzrostu. Był też całkiem przystojny. Ale żebym miała go uznać za ideał mężczyzny? Nie przesadzajmy. Poczułam się niezręcznie. Tak naprawdę przecież w ogóle się nie znałyśmy, a ona zaczęła poruszać tak osobiste tematy.

– Nie mów, że nie wiesz – Grażyna parsknęła śmiechem. – Każdy normalny facet uwielbia atrakcyjne laski, dobry alkohol i drogie samochody...

– Yhm – z moich ust ponownie padło jedynie to krótkie mruknięcie.

Intensywnie próbowałam wymyślić jakąś błyskotliwą ripostę na jej słowa, ale miałam pustkę w głowie.

– No, muszę przyznać, że w sumie to jesteś atrakcyjną kobietą – kontynuowała swoją wypowiedź Grażyna, dokładnie lustrując moją sylwetkę. – Ale cóż, Bartek zawsze miał dobry gust. Przypomina mi się, jak kiedyś podczas urlopu… – przerwała nagle, gdyż akurat w tej chwili do salonu weszła moja teściowa. W dłoniach trzymała tacę pełną małych kanapek.

Chciała wszystko wiedzieć

Spojrzała na Grażynę tak, jakby wiedziała, o czym przed chwilą mówiła.

– Przyniosłam coś do jedzenia – oznajmiła, stawiając tacę na blacie stołu. – I wiesz, Grażynko, święta racja, mój syn to stuprocentowy facet, lepszej połówki od Justysi by nie znalazł – spojrzała na mnie z satysfakcją. – Od razu widać, że to prawdziwy mężczyzna.

– Jeśli chodzi o ten alkohol, o którym wspominałaś, to Bartek czasem wypije lampkę wina albo piwo w trakcie oglądania meczu, ale generalnie nie przepada za piciem – powiedziałam, patrząc na teściową z wdzięcznością.

– A jakim samochodem jeździcie? – Grażyna wciąż była ciekawa.

I co ja miałam jej odpowiedzieć... Że jeździmy starym Fiatem, kupionym od kumpla Bartka za parę tysięcy, które zarobiliśmy podczas wakacyjnego zbierania truskawek? Nasza samochód był w całkiem niezłym stanie i w pełni odpowiadał naszym wymaganiom. Ale gdybym powiedziała o nim Grażynce, na pewno by mnie wyśmiała. Poza tym nie chciałam, żeby oceniała męskość mojego męża po tym, czym jeździ. Naprawdę nie miałam, na co w tej kwestii narzekać. Zresztą to i tak nie była jej sprawa. Uznałam, że nie zamierzam z nią o tym gadać. Zastanawiałam się, jak z tego wybrnąć, kiedy z pomocą znowu przyszła teściowa. Usiadła na chwilę i przysłuchiwała się rozmowie.

Teściowa nie dała sobie w kaszę dmuchać

– Grażynko kochana, od razu widać, że sporo czasu minęło odkąd ostatni raz byliście w Polsce – rzuciła z uśmiechem na ustach. – Musisz wiedzieć, że u nas jest teraz zupełnie odwrotnie, jeśli chodzi o samochody. Jak facet jeździ takim autem, to od razu wydaje się mocno podejrzany – puściła do mnie oczko. – Wiesz o czym mówię, prawda? – parsknęła śmiechem. – Im bardziej szpanerski samochód, tym bardziej prawdopodobne, że facetowi czegoś brakuje i coś z nim jest nie tak...

– Znaczy, że co? – Grażyna zerknęła na teściową z podejrzliwością w oczach. – O co dokładnie chodzi?

– A o to kochana, że taki facet czuje się po prostu mało męski i musi sobie poziom tej swojej męskości podnosić samochodem – teściowa odpowiedziała z miną niewiniątka, jednocześnie podsuwając kuzynce talerz z kanapkami. – Poczęstuj się, proszę.

– Nie, ciociu, dziękuję. Nie jadam jasnego pieczywa, dbam o figurę – mruknęła Grażyna, krzywiąc się lekko.

Do końca wizyty była już nie w humorze. Przestała się przechwalać, stała się bardziej męcząca. I tylko od czasu do czasu dziwnie spoglądała na swojego męża. Moja kochana teściowa rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie, lekko się uśmiechając.

Reklama

Nic dziwnego, że tak bardzo ją lubiłam. Pomogła mi wybrnąć z naprawdę niezręcznej sytuacji. Jestem pewna, że sama nie dałabym rady. Zanim jednak nauczyłam się nie przejmować tym, co mówią inni, minęło jeszcze trochę czasu. Mama mojego męża jeszcze nie raz wyciągała mnie z takich kłopotliwych sytuacji. Robiła to zarówno w gronie przyjaciół, jak i podczas rodzinnych spotkań.

Reklama
Reklama
Reklama