„Letnia przygoda ze starszym szefem skończyła się miłosnym zawodem. Byłam naiwna, a on to skrzętnie wykorzystał”
„Od zawsze chciałam się wyrwać z domu. Kiedy nadarzyła się okazja wyjazdu nad morze, do pracy jako kelnerka, nie wahałam się ani chwili. Spakowałam torbę, wyszłam z domu, zostawiając za sobą ich krzyki. Nie wiedziałam, co mnie czeka, ale w głębi serca wierzyłam, że to lato zmieni wszystko”.

- Redakcja
Od zawsze czułam, że nie pasuję do życia, które miałam. Małe miasteczko, te same ulice, te same twarze, codzienne kłótnie z rodzicami – wszystko wydawało się za ciasne, zbyt przytłaczające. Marzyłam, by wyrwać się, zacząć coś nowego, poczuć, że naprawdę żyję.
Kiedy nadarzyła się okazja wyjazdu nad morze, do pracy jako kelnerka, nie wahałam się ani chwili. Spakowałam torbę, wyszłam z domu, zostawiając za sobą ich krzyki. Nie wiedziałam, co mnie czeka, ale w głębi serca wierzyłam, że to lato zmieni wszystko.
Od razu wpadł mi w oko
Pierwszego dnia w pracy czułam się jak intruz. Wszyscy już się znali, śmiali się z żartów, które rozumieli tylko oni, a ja stałam w kącie, czekając na swoje pierwsze zadanie. I wtedy pojawił się Tomasz. Wysoki, pewny siebie, ubrany w lnianą koszulę z podwiniętymi rękawami. Jego ciemne oczy zatrzymały się na mnie, a usta wygięły w lekki uśmiech, który miał w sobie coś niepokojącego. Poczułam, jak serce przyspiesza.
– Jesteś tu nowa? – zapytał, podchodząc bliżej.
– Tak. Ola. – Wyciągnęłam rękę, choć dłonie mi drżały.
– Tomasz. Właściciel. – Ścisnął moją dłoń mocno, pewnie.
– Wiem. – Wysiliłam uśmiech. – Magda mi mówiła.
– Magda dużo mówi. – Tomasz mrugnął do mnie i oparł się o blat. – Masz w oczach coś, co przypomina mi młodość.
Zawahałam się. Nie wiedziałam, czy to był komplement, czy może lekka prowokacja.
– A może po prostu lubi pan prawić komplementy kelnerkom? – odpowiedziałam z udawaną pewnością siebie.
– Lubię mówić prawdę – odparł spokojnie.
Przez chwilę milczeliśmy. Czułam, jak robi mi się gorąco. Tomasz patrzył na mnie tak, jakby widział więcej niż to, co chciałam pokazać. I wtedy pomyślałam, że to lato naprawdę może być inne.
Nie mogłam się mu oprzeć
Każdego dnia, po pracy, zostawałam dłużej. Udawałam, że muszę coś jeszcze posprzątać, ale tak naprawdę chciałam go zobaczyć, choćby na chwilę. Tomasz przychodził późno, kiedy restauracja była już prawie pusta. Siadał wtedy przy barze, wpatrzony w ciemne morze za oknem, a ja ukradkiem na niego zerkałam.
Któregoś wieczoru zaproponował, że mnie odprowadzi. Szliśmy wzdłuż plaży, wiatr targał mi włosy, a piasek skrzypiał pod stopami. Rozmawialiśmy o wszystkim – o pracy, o moich planach, o jego dawnych podróżach. Czułam się przy nim jak ktoś ważny. W pewnym momencie zatrzymał się, spojrzał na mnie tym swoim spokojnym, uważnym spojrzeniem i powiedział cicho:
– Ola, jesteś inna. Masz w sobie coś, co… – urwał, jakby bał się dokończyć.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Serce waliło mi w piersi jak szalone.
– Nie wiem, co mam z tym zrobić – wyszeptałam, a on się uśmiechnął.
– Nie musisz nic robić. Wystarczy, że jesteś.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, dotknął mojej twarzy, delikatnie, jakby sprawdzał, czy naprawdę istnieję. A potem pocałował mnie. Cicho, bez pośpiechu, a jednak czułam, że ten moment zmienia wszystko.
Gdy wróciłam do pensjonatu, byłam rozdygotana. Opowiedziałam o wszystkim Magdzie, a ona spojrzała na mnie z mieszaniną współczucia i niepokoju.
– Uważaj na niego, Ola. On nie jest taki, jak myślisz.
Nie odpowiedziałam. Może właśnie to było najgorsze – że wcale nie chciałam uważać.
Podsłuchałam ich rozmowę
Kilka dni po tym wieczorze wróciłam do domu na weekend. Rodzice czekali na mnie z dobrze znanymi mi spojrzeniami – niby zatroskanymi, a jednak pełnymi ukrytych pretensji. Starałam się ignorować napięcie, które wisiało w powietrzu, ale było ciężko. Wieczorem, kiedy siedziałam w swoim pokoju, usłyszałam głosy z salonu. Ojciec rozmawiał z matką, myślał, że nie słyszę.
– Dobrze, że już nie mamy z nim kontaktu. Tomasz zawsze był... problematyczny – powiedział ojciec z wyraźną niechęcią.
– To fakt, potrafił namieszać ludziom w głowie – dodała matka. – Martwi mnie, że Ola się z nim zadaje... Biedna, nie wie, z kim ma do czynienia.
Zamarłam. Tomasz? Mój Tomasz? Nie, to musiało być jakieś nieporozumienie. A jednak serce zaczęło mi bić mocniej. Próbowałam sobie przypomnieć, czy ojciec kiedykolwiek wspominał o kimś takim. Nagle fragmenty rozmów z dawnych lat zaczęły układać się w całość – jakieś urwane zdania, niedopowiedzenia.
Wieczorem nie mogłam zasnąć. Leżałam w łóżku, patrząc w sufit, a głowa pełna była pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Czy Tomasz wiedział, kim jestem? Czy zbliżył się do mnie specjalnie? Czy to wszystko było tylko częścią jakiejś większej historii, o której nie miałam pojęcia?
Wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać. Ale jeszcze bardziej bałam się, co usłyszę.
Czułam się wykorzystana
Nie wytrzymałam. Jeszcze tego samego dnia pojechałam do Tomasza. Drzwi restauracji były otwarte, a on siedział przy barze, z papierosem w dłoni, jakby nic się nie stało. Właśnie ten jego spokój sprawił, że zadrżały mi ręce.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – weszłam bez zaproszenia, a mój głos zadrżał, choć starałam się brzmieć pewnie.
Tomasz podniósł na mnie wzrok, zmarszczył brwi.
– O czym? – spytał, jakby naprawdę nie wiedział.
– O moim ojcu. O tym, że znacie się od lat. – Zrobiłam krok bliżej, czując, jak serce tłucze mi się w piersi. – Ukryłeś to przede mną. Dlaczego? To wszystko było kłamstwem?
Tomasz westchnął, zgasił papierosa i odchylił się na krześle.
– Nie chciałem, żebyś patrzyła na mnie przez pryzmat przeszłości. Nie wiedziałem, że jesteś jego córką… – powiedział cicho. – Dopiero później to do mnie dotarło.
– I co wtedy zrobiłeś? – dopytałam, czując, jak głos mi drży. – Postanowiłeś wykorzystać mnie w jakiejś grze?
– Ola, to nie tak. – Patrzył na mnie z bólem, ale ja już nie chciałam tego widzieć.
Odwróciłam się i wybiegłam z restauracji. Nocne powietrze było zimne, a ja poczułam się, jakby cała rzeczywistość rozsypała się pod moimi stopami.
Nie wiedziałam już, kim był Tomasz. Ale najbardziej bolało to, że nie wiedziałam też, kim jestem ja w tej historii.
W końcu wszystko zrozumiałam
Wracając do domu, w głowie miałam chaos. Ojciec siedział przy stole z kubkiem herbaty, patrzył na mnie z pytaniem w oczach, ale nie zdążył go zadać. Sama zaczęłam.
– Powiedz mi wreszcie prawdę. Kim dla ciebie był Tomasz? – rzuciłam prosto z mostu, nie czekając na jego wymówki.
Ojciec zmarszczył brwi, wstał powoli, jakby przygotowywał się do trudnej rozmowy.
– Był kiedyś moim przyjacielem – zaczął, głos miał cichy, jakby mówił o kimś, kogo dawno już pogrzebał. – Ale wszystko się skończyło, gdy… – zawahał się, spojrzał na mnie i spuścił wzrok – …gdy podejrzewałem go o romans z twoją matką. Zawsze miał w sobie coś, co przyciągało kobiety.
Zatkało mnie. Chciałam coś powiedzieć, ale wtedy przypomniałam sobie słowa Magdy, jej ostrzeżenia, a potem spojrzenie Tomasza… Czy naprawdę szukał we mnie tego, co stracił wtedy, dawno temu?
Wieczorem spotkałam się z Tomaszem, bo musiałam to usłyszeć od niego.
– Dlaczego ja? – spytałam, patrząc mu prosto w oczy. – Byłam dla ciebie tylko wspomnieniem tamtej historii?
Tomasz westchnął, jakby chciał coś powiedzieć, ale zabrakło mu słów.
– Nie wszystko było kłamstwem. – Jego głos był cichy, prawie szept. – Ale może tak będzie lepiej… dla ciebie.
Wyszłam. Tym razem bez pożegnania. Bez słów.
To była lekcja
Minęły tygodnie, a ja wciąż nie potrafiłam znaleźć w sobie spokoju. Próbowałam żyć normalnie – wróciłam do pracy, pomagałam mamie w domu, uśmiechałam się, gdy ojciec opowiadał o codziennych sprawach, ale w środku czułam tylko pustkę. Czasem myślałam o Tomaszu, o tym, co powiedział, o tym, czego nie powiedział, i o tym, co może chciałby powiedzieć, ale już nigdy nie będzie okazji.
Wieczorami siadałam przy biurku z pustą kartką papieru. Pisałam do niego w myślach – o tym, że nie rozumiem, dlaczego tak się to wszystko potoczyło, że czuję się oszukana, ale też tęsknię. Że czasami wyobrażam sobie, jak mogłoby być inaczej – gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach, gdyby nie było tego cienia przeszłości, tych powiązań, o których oboje nie chcieliśmy wiedzieć.
Ale kartka zawsze zostawała pusta. Nie potrafiłam napisać tych słów. Może dlatego, że bałam się, że one niczego już nie zmienią. Może dlatego, że w głębi serca wiedziałam, że muszę to zamknąć, zostawić za sobą, tak jak zostawiłam tamto lato.
Teraz, kiedy patrzę na morze, widzę w nim wszystko, co straciłam – i wszystko, czego się nauczyłam. Czasem myślę, że Tomasz był tylko przystankiem, lekcją, której musiałam się nauczyć. A może... może też był kimś, kogo nigdy do końca nie zrozumiem.
Ola, 20 lat
Czytaj także:
- „W Toskanii bardziej niż gotowaniem pasty al dente zainteresowałam się flirtowaniem. Sparzyłam się gorzej niż wrzątkiem”
- „W ogrodowej altance urządzałem schadzki z sąsiadką. Zdradziłem jej złotą proporcję na nawóz do róż i tak się zaczęło”
- „Aplikacja randkowa miała być moim antidotum na samotność. Już po pierwszym razie sparzyłam się tak, że do dziś żałuję”