„Liczyłam na gorącą noc poślubną, ale gorzko się rozczarowałam. Nie mieści mi się w głowie, co zrobił mój mąż”
„Dotarłam do korytarza, gdzie uchylone drzwi jednego z pokoi przyciągnęły moją uwagę. Przeszło mi przez myśl, że to właśnie tam mógł być Kuba. Podeszłam bliżej, starając się nie robić hałasu. Wtedy zobaczyłam coś, co zburzyło mój cały świat”.

- Redakcja
Dzień ślubu to czas, kiedy serce bije szybciej z każdą chwilą, a nadzieje i marzenia zdają się niemal namacalne. Stałam przed lustrem, patrząc na swoje odbicie w białej sukni, pełna euforii. Wszystko wokół mnie było jak z bajki – sala wypełniona kwiatami, uśmiechy gości, szum rozmów. Kuba, mój mąż, był idealnym partnerem, kimś, kto rozumiał mnie jak nikt inny. A przynajmniej tak sądziłam. Wierzyłam, że ten dzień będzie początkiem naszej szczęśliwej wspólnej przyszłości. Jednak czasem rzeczywistość pisze własny scenariusz, odbierając nam to, co zdawało się być pewne.
Mój mąż po prostu zniknął
Tego dnia wszystko zdawało się być doskonałe, aż nagle poczułam się nieswojo. Kuba zniknął z sali, a z każdą minutą jego nieobecności czułam narastający niepokój. Początkowo starałam się uspokoić siebie, myśląc, że może poszedł na chwilę do toalety, by ochłonąć po emocjonujących chwilach.
– Gdzie jest Kuba? – spytałam znajomego, który siedział przy sąsiednim stole.
– Widziałem go przed chwilą, jak wychodził w stronę korytarza – odpowiedział, wzruszając ramionami.
– Dziwne... – pomyślałam na głos, próbując ukryć wątpliwości pod sztucznym uśmiechem.
Decyzja przyszła nagle. Musiałam sprawdzić, co się dzieje. Przeszłam przez salę, mijając bawiących się gości, i udałam się w kierunku korytarza prowadzącego do pokoi hotelowych. Serce biło mi szybciej z każdym krokiem, a w głowie kłębiły się różne scenariusze. Czy naprawdę musiałam się martwić? Czy Kuba miałby coś do ukrycia?
Wznosił z nią toast
Dotarłam do korytarza, gdzie uchylone drzwi jednego z pokoi przyciągnęły moją uwagę. Przeszło mi przez myśl, że to właśnie tam mógł być Kuba. Podeszłam bliżej, starając się nie robić hałasu. Wtedy zobaczyłam coś, co zburzyło mój cały świat. Kuba stał tam, nalewając szampana Sandrze – swojej byłej dziewczynie.
– Cieszę się, że przyszłaś. Wiesz, jak wiele dla mnie znaczysz – usłyszałam jego słowa, które zapiekły jak ostry nóż.
– Nie mogłam przestać o tobie myśleć. Nawet teraz – odpowiedziała Sandra, a ich oczy spotkały się w sposób, który nie pozostawiał wątpliwości.
Nie mogłam dłużej stać w ukryciu. Wpadłam do pokoju, przerywając ich chwilę intymności.
– Co tu się dzieje? Kuba, co ty wyprawiasz?! – mój głos był głośniejszy, niż zamierzałam.
– Paulina… To nie tak, jak myślisz – próbował tłumaczyć się Kuba, ale jego słowa brzmiały pusto.
– Naprawdę? Więc dlaczego nalewasz szampana swojej byłej w dniu naszego ślubu?! – rzuciłam z wściekłością.
– Spokojnie. To nic wielkiego... – wtrąciła Sandra, jakby jej obecność była czymś zupełnie naturalnym.
– Nic wielkiego?! Kuba, powiedz mi prawdę. Jak długo to trwa? – zażądałam odpowiedzi, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę.
Kuba, pod presją, w końcu przyznał się do tego, co przez długi czas przede mną ukrywał.
Od dawna mnie zdradzał
Z wściekłością i niedowierzaniem wybiegłam z pokoju. Cała moja radość zmieniła się w gniew i upokorzenie. Czułam, że muszę podzielić się tym z innymi, że nie mogę dłużej trzymać tego w sobie. Wróciłam na salę weselną, gdzie muzyka i śmiechy brzmiały jak drwina z mojego stanu. Podniosłam mikrofon, przerywając zabawę, i przemówiłam do zgromadzonych gości:
– Przepraszam wszystkich, ale mam coś ważnego do powiedzenia. Chciałam podziękować wam za obecność… ale wydaje mi się, że nie ma już czego świętować – moje słowa były pełne bólu, ale także determinacji.
W sali zapadła cisza, a ja kontynuowałam, mimo drżącego głosu:
– Właśnie przyłapałam mojego męża, Kubę, w pokoju hotelowym z jego byłą dziewczyną. W dniu naszego ślubu. Czy ktoś jeszcze chce wznosić toast za naszą miłość?
Goście zaczęli szeptać, a niektórzy z niedowierzaniem patrzyli na Kubę, który pojawił się w drzwiach za mną. Jego matka próbowała ratować sytuację:
– Paulina, proszę, porozmawiajcie na spokojnie – jej głos był pełen troski, ale ja nie mogłam już udawać.
– Nie ma już o czym rozmawiać. Mój mąż zdradzał mnie przez cały ten czas. Nie zamierzam udawać, że wszystko jest w porządku – odpowiedziałam, czując, jak łzy palą mnie w oczach.
Nie ma czego świętować
Atmosfera w sali była napięta, jakby każdy wstrzymał oddech. Kuba i Sandra próbowali tłumaczyć się przed zszokowanymi gośćmi, ale ich słowa tylko pogarszały sytuację.
– To był błąd. Paulina, proszę, możemy to naprawić! – Kuba zwrócił się do mnie, ale jego prośba brzmiała żałośnie.
– Naprawić? Myślisz, że kilka słów może zmienić to, co zobaczyłam?! – odpowiedziałam z goryczą, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę sądzi, iż cokolwiek da się odwrócić.
– Nie chciałam, żeby tak to wyszło… – próbowała wyjaśniać Sandra, ale jej obecność tylko mnie irytowała.
– A co chciałaś? Naprawdę chciałaś, żebym tego nie zauważyła? – moje pytanie było retoryczne, pełne ironii.
Goście zaczęli opuszczać salę, nie kryjąc swojego oburzenia. Niektórzy z nich podchodzili do mnie, oferując swoje wsparcie, ale w tym momencie nie chciałam niczyjej litości.
– Co za skandal. Jak można było coś takiego zrobić na weselu? – usłyszałam szept jednej z ciotek.
– Biedna Paulina. Tyle przygotowań na marne – ktoś inny dodał, jakby nie wiedział, że słyszę.
Wzburzona zdjęłam obrączkę i rzuciłam ją na podłogę, patrząc prosto w oczy Kuby. Wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Bez słowa opuściłam salę, zostawiając jego i Sandrę w atmosferze wstydu i osamotnienia.
Poczułam się upokorzona
Znalazłam się w pokoju hotelowym, który miał być naszą ślubną oazą spokoju. Z trudem zdjęłam suknię ślubną, czując, jak ciężar zdarzeń opada na moje ramiona. Rzuciłam ją na łóżko, zastanawiając się, jak szybko ten dzień zmienił się w koszmar. Na stoliku leżała moja obrączka – symbol czegoś, co nigdy nie istniało.
– Zawsze myślałam, że ślub to początek nowego życia. Nie sądziłam, że będzie to dzień, w którym zacznę wszystko od nowa – sama – powiedziałam do siebie, próbując znaleźć w tym wszystkim jakiś sens.
W sali weselnej, gdzie kiedyś brzmiała muzyka i śmiechy, teraz panowała pustka. Kuba i Sandra pozostali sami, otoczeni niedokończonymi kieliszkami szampana i pustymi stołami. Miałam nadzieję, że ten obraz pozostanie z nimi na długo.
Zdrada nigdy nie kończy się dobrze. A ja nie zamierzam być częścią tej historii. Wyszłam z hotelu, czując na twarzy chłodny podmuch wieczornego powietrza. Wiedziałam, że to nie koniec bólu, ale jednocześnie czułam, że muszę zacząć nowy rozdział – z dala od kłamstw i zdrad. Przede mną była droga pełna niepewności, ale wiedziałam, że dam sobie radę. Byłam silniejsza, niż sądziłam.
Paulina, 29 lat