„Wierzę, że litania uzdrowiła dziecko, które nosiłam pod sercem. Dzięki modlitwie, mój syn przyszedł na świat”
„Gorliwa modlitwa uzdrowiła nie jedno, a dwoje dzieci, które były skazane na śmierć jeszcze w łonie matki. To były cuda”.
- Redaktorki Kobieta.pl
Kiedy Zofia Papczyńska wiosną 1631 roku przeprawiała się przez Dunajec, nagle zerwała się gwałtowna burza. Ta niespokojna rzeka była kiedyś dość szeroka i nieuregulowana, dlatego przeprawianie się przez nią podczas burzy wiązało się z dużym niebezpieczeństwem.
Fale uderzyły w łódź z taką siłą, że Zofia wpadła do wody. Cudem została uratowana, co podkreślono w aktach procesu informacyjnego Stanisława Papczyńskiego. Być może już wtedy Zofia ofiarowała swoje dziecko Jezusowi i Jego Matce.
Niedługo potem, 18 maja, urodziła syna, który przeszedł do historii jako założyciel zgromadzenia marianów.
Święty Stanisław Papczyński do końca życia zachował świadomość, że swoje ocalenie zawdzięczał interwencji z nieba. Rzecz zdumiewająca i dająca do myślenia: on, ocalony w łonie matki, wiele lat po swojej śmierci ratuje zagrożone życie. Księża marianie zebrali wiele świadectw takiego wstawiennictwa św. Stanisława. Jedno z nich stało się podstawą do jego beatyfikacji.
Tragiczna diagnoza
U pewnej młodej kobiety będącej w stanie błogosławionym stwierdzono zagrożenie poronieniem. Kolejne badanie USG przyniosło smutną diagnozę. Ponieważ płód znacznie się zmniejszył i ustała akcja jego serca, lekarz stwierdził, że dziecko nie żyje. Zalecił matce odstawienie lekarstw podtrzymujących ciążę, aby mogło dojść do samoistnego poronienia. Kolejne badanie, wykonane następnego dnia, potwierdziło diagnozę.
Zobacz także
Po trzech dniach matka udała się do tego samego lekarza na kontrolę. Gdyby nie doszło do samoistnego poronienia, lekarz planował
przeprowadzić zabieg usunięcia martwego płodu. Zrobiono badanie USG.
Ku zaskoczeniu wszystkich lekarz stwierdził ożywienie płodu. Zważywszy na wcześniejszą diagnozę, że dziecko nie żyje, wydało się to niemożliwe.
Lekarz postanowił powtórzyć badanie innym aparatem. Wynik niezbicie potwierdził, że dziecko żyje. Niecałe 7 miesięcy później rodzina cieszyła się narodzinami dziecka, które przyszło zdrowe na świat 17 października 2001 roku i rozwija się prawidłowo.
Tę radosną wiadomość przekazał księżom marianom kuzyn, a zarazem ojciec chrzestny szczęśliwej matki. Dowiedziawszy się o ciężkim stanie ciąży swej córki chrzestnej, rozpoczął nowennę za przyczyną ojca Stanisława w intencji uratowania dziecka. Ożywienie płodu nastąpiło w trakcie nowenny. Tak pomyślne zakończenie związano ze wstawiennictwem ojca Papczyńskiego.
Pozostał tylko cud
Kolejne niezwykłe świadectwo przekazała księżom marianom w USA kobieta z Baltimore, miasta w stanie o wymownej nazwie Maryland. Jej córka Susan była w 20. tygodniu ciąży, kiedy podczas testów wykryto u niej trzy przejawy patologii: opóźnienie płodu o 2 tygodnie, niski i bliski krytycznemu poziom płynu wokół płodu oraz „dziury” w przepływie krwi przez pępowinę.
Lekarz przeprowadzający badania oznajmił, że ten stan jest nieodwracalny i że dziecko, według wszelkiego prawdopodobieństwa, umrze w łonie matki. Jego zdaniem „tylko cud mógłby sprawić, aby dziecko przeżyło”. Oszołomiona taką diagnozą Susan zatelefonowała do swego lekarza położnika, który poradził, aby udała się do jego kolegi – dyrektora Wydziału Medycyny Płodu na Uniwersytecie w Los Angeles.
Gdy matka Susan dowiedziała się o tym, zaraz przypomniała sobie, że kiedyś czytała o ojcu Stanisławie Papczyńskim. Napisała do marianów z prośbą o obrazki z modlitwą i szybko je otrzymała. Zaproponowała córce, aby poprosiła ojca Stanisława o cud. Tego samego wieczoru jej rodzina w Baltimore oraz Susan i jej mąż Dave w Kalifornii zaczęli się modlić do ojca Stanisława. Proszono szczególnie o uleczenie „dziur” w pępowinie.
Dwa dni później, gdy Susan udała się do lekarza w Los Angeles, przeprowadzono takie same badania (USG i metodą Dopplera). Płód nadal wykazywał opóźnienie w rozwoju, poziom płynu wokół płodu też był niski, ale za to „dziury” w przepływie krwi w pępowinie zniknęły. Pępowina była absolutnie normalna!
Lekarz nie krył zaskoczenia, ale wciąż obawiał się, że jeśli dziecko przeżyje, może być niepełnosprawne lub kalekie. Płód musiał odpowiednio się rozwinąć, a poziom płynu utrzymać się lub zwiększyć, aby utrzymać ciążę do 27.–28. tygodnia. Wtedy byłaby szansa na bezpieczny poród.
Rodzina ponownie rozpoczęła modły do ojca Stanisława, tym razem prosząc o rozwój płodu i zwiększenie ilości płynu. Dwa tygodnie później, w przeddzień wizyty u lekarza, zdarzyło się coś niezwykłego. W nocy z poniedziałku na wtorek Susan leżała w łóżku, gdy w drzwiach sypialni zobaczyła szczupłego mężczyznę, z krótko przystrzyżonymi włosami, ubranego w biały habit. Jedną rękę miał uniesioną, a gdy spojrzał na Susan, „zdawało się, że popłynął w powietrzu do drzwi i znikł”.
Kilka tygodni później okazało się, że płód rozwija się i poziom płynu wrócił do normy! Lekarze zdecydowali się wywołać poród w 32. tygodniu. Ku wielkiej radości całej rodziny i zaskoczeniu lekarzy urodziło się piękne dziecko.
Michael Joseph ważył 1,53 kilograma i miał długość ponad 37 centymetrów. Badania przeprowadzone według skali Apgar dały wyniki przekraczające normy dla wcześniaków! Gdy Michael osiągnął właściwą wagę, zdolność ssania i równy oddech, został radośnie powitany w domu przez swoją rodzinę.
Spowiednik przyszłego papieża
Kim był ojciec Stanisław Papczyński? Urodził się w 1631 roku w rodzinie kowala w Podegrodziu nad Dunajcem. Kształcił się u jezuitów i pijarów. Do tych ostatnich wstąpił ze względu na maryjny charakter zgromadzenia. W 1656 roku złożył śluby zakonne, a pięć lat później przyjął święcenia kapłańskie.
Był cenionym spowiednikiem: jego penitentami byli m.in. nuncjusz apostolski w Polsce arcybiskup Antonio Pignatelli, czyli późniejszy papież Innocenty XII, a także król Jan III Sobieski.
Zrażony panującą wśród pijarów tendencją do łagodzenia reguły w 1670 roku uzyskał zwolnienie ze ślubów. Rok później przyjął biały habit na cześć Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i założył na Mazowszu pierwszą wspólnotę w Puszczy Korabiewskiej, nazwanej później Mariańską. W 1673 roku biskup Jacek Święcicki zaaprobował wspólnotę zakonną, co uważane jest za początek Zgromadzenia Księży Marianów.
Ojciec Papczyński został beatyfikowany w 2007 roku w Licheniu przez kardynała Tarcisio Bertone, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej. Kanonizował go 5 czerwca 2016 papież Franciszek podczas uroczystej mszy świętej na placu Świętego Piotra w Watykanie. Grób błogosławionego znajduje się w Górze Kalwarii pod Warszawą.