Reklama

W damskim towarzystwie zawsze czułem się jak ryba w wodzie. Mam sporo koleżanek, które chętnie oferują mi swoje wdzięki. Nie widzę powodu, dla którego miałbym z tego nie korzystać. Fakt, że jestem żonaty, nie jest tu żadną przeszkodą. Faceci nie są stworzeni do monogamii. Skoki w bok nie mają dla mnie większego znaczenia – to tylko przyjemność.

Reklama

Żonę poznałem na studiach

Od razu wpadła mi w oko. Ładna, zadbana, z figurą modelki. Wielu kolegów do niej startowało, a ona wybrała mnie. Dosłownie pękałem z dumy, mając taką piękność u boku. Urok Doroty działał na otoczenie niczym magnes. Po paru miesiącach randkowania zdecydowaliśmy się razem zamieszkać, a potem poszło z górki. Nawet się nie obejrzałem, jak stanęliśmy na ślubnym kobiercu.

Na początku było bajecznie, seks fantastyczny. Sielanka się jednak skończyła, gdy urodziła się Julka. Rok później na świecie pojawił się Antoś. Niestety, dzieci spowodowały, że ja i Dorota oddaliliśmy się od siebie. Poza tym żona się zaniedbała. Straciła młodzieńczy blask, który tak bardzo w niej uwielbiałem. Przestała mnie pociągać, straciłem chęć na igraszki. Nie rozumiałem, jak mogła doprowadzić się do takiego stanu, skoro całymi dniami siedziała w domu. Miała przecież sporo czasu, żeby chociaż trochę się ogarnąć.

To tylko rozrywka

Z Martą spotykam się mniej więcej od roku, ale łączy nas wyłącznie seks. Ona ma rodzinę, której nie zamierza porzucać – podobnie zresztą jak i ja. Jest znudzona swoim mężem i ma ogromny apetyt na erotyczne zabawy, którego on nie jest w stanie zaspokoić lub po prostu mu się nie chce. Wielu moich rówieśników najzwyczajniej w świecie dziadzieje. Ja tylko na tym korzystam, bo mogę zabawiać się z ich żonami.

No cóż, kobiety na mnie lecą. Jestem przy kasie, kilka razy w tygodniu zasuwam na siłownię. Nie dorobiłem się piwnego brzucha i bardzo dbam o swój wizerunek. Babeczkom to się podoba. Z Martą widuję się przeważnie raz w tygodniu. Robimy swoje i się rozstajemy. Zero dramatów, zobowiązań czy ckliwych wyznań. Taki układ bardzo mi odpowiada.

Oprócz Marty są jeszcze Monika i Ola. One także szukają wyłącznie pozamałżeńskich rozrywek i nie są zainteresowane głębszą relacją. Seks i nic ponadto. Przez krótki czas była niejaka Magda. Szybko zakończyłem temat, bo dziewczyna zaczęła się angażować, a to ostatnia rzecz, na jaką w ogóle mam ochotę. Ponadto miała problem z przestrzeganiem ustalonych przeze mnie zasad.

Kochanki kochankami, ale pewne rzeczy są zarezerwowane tylko dla żony. Kobiet, z którymi sypiam na boku, nie całuję w usta. Nie okazuję im czułości oraz nie kupuję kwiatów i nie wręczam żadnych upominków. Owszem, płacę za hotele, ale to wszystko. Nie chcę zaangażowania, gdyż nie ma opcji, żebym opuścił rodzinę. Mam dzieci, którym muszę zapewnić byt na odpowiednim poziomie. Gdyby Dorota dbała o siebie i nie wyglądała jak rozlazła kwoka w wiecznie poplamionych dresach, wszystko wyglądałoby inaczej. Sama jest sobie winna, a ja jestem mężczyzną i mam swoje potrzeby.

Żona dziwnie się zachowywała

Byłem z siebie dumny, że tak zgrabnie lawirowałem pomiędzy kochankami a rodzinnym życiem. W końcu przynosiłem do domu niemałe pieniądze, więc o co niby Dorota miałaby się czepiać? Poza tym była do tego stopnia pochłonięta dziećmi, że reszty świata nie widziała. Tak przynajmniej mi się wydawało, bo w rzeczywistości to ja przegapiłem pewne zmiany.

– Muszę pilnie podjechać do mamy – oznajmiła któregoś wieczora.

Mam sam zostać z dziećmi? – nie kryłem zdziwienia. – Jestem strasznie zmęczony, chciałem wcześniej położyć się spać

– No niestety, siła wyższa – żona wzruszyła ramionami.

Dopiero gdy zakładała płaszcz, dostrzegłem, że schudła. Oprócz tego zapuściła trochę włosy, które pofarbowała na przyjemny dla oka kolor. Miała też ładnie zrobione paznokcie. Zawsze zwracałem uwagę na takie detale u kobiet, więc jak mogłem tego nie zauważyć u własnej małżonki? Nie było jej jakieś dwie godziny. Wróciła, bez słowa położyła dzieci spać, a na moje narzekanie, że tak późno, machnęła niedbale ręką. Potem zamknęła się w łazience i wzięła prysznic, po czym poszła spać. Nie przyszła jednak do naszej sypialni, a do gościnnego pokoju. Nieco mnie to zaskoczyło, bo wcześniej tak nie postępowała. Pomyślałem, że coś jest nie tak, ale po chwili doszedłem do wniosku, że po prostu okres się jej zbliża i ma focha.

Miałem ją za naiwną idiotkę

Minęły niespełna trzy tygodnie. Przez cały ten czas miałem Dorotę na oku. Faktycznie była jakaś nieswoja, ale nie pytałem, o co chodzi. Wkrótce wszystko się wyjaśniło.

– Sprawa wygląda tak, że albo pójdziesz mi na rękę, albo puszczę cię z torbami.

Jadłem właśnie kolację, która nieomal stanęła mi w gardle. Najbardziej jednak przerażające było to, że Dorota mówiła spokojnie. Jej głos był pozbawiony emocji. Dopiero teraz zorientowałem się, że w domu jest dziwnie cicho.

– Gdzie dzieci? – ochota na posiłek raptem mi przeszła.

– U mamy – padła cierpka odpowiedź.

– O jakiej ty sprawie wygadujesz?

– Rozwodowej.

– Co takiego? – nie dowierzałem w to, co słyszę.

Dorota usiadła przy stole naprzeciwko mnie. W jej oczach malowała się odraza. Nie tracąc panowania nad sobą, powiedziała, że wie o wszystkich moich zdradach. Pokazała stosowne zdjęcia oraz wiadomości od Magdy, którą swego czasu odprawiłem z kwitkiem. Poinformowała również, że jest już po konsultacjach z prawnikiem. Jeśli nie przystanę na jej warunki, złoży pozew o rozwód z orzeczeniem o winie i dopilnuje tego, aby moje konto mocno ucierpiało.

– Przemysł to sobie, masz czas do jutra rano – oznajmiła beznamiętnym tonem, po czym wyszła z mieszkania.

Przez całą noc próbowałem się do niej dodzwonić i pisałem SMS-y, ale nie odbierała i nie odpisywała. Pojąłem, że nie żartuje, więc chcąc nie chcąc, przystałem na jej propozycję. Wydawało mi się, że jestem nad wyraz sprytny, a tymczasem ona miała całkowitą świadomość tego, co się dzieje. Niespodziewanie dopadły mnie wyrzuty sumienia, ale było już zdecydowanie za późno na naprawianie czegokolwiek i na przeprosiny.

Tomasz, 40 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama