Reklama

Moja matka zasiliła konto bankowe pokaźną kwotą, którą po jej zgonie miałam podzielić się z bratem. Niemniej jednak nie spełniłam tego ostatniego życzenia. Sądzę, że zrozumiałaby moją decyzję...

Reklama

Tylko ja posiadałam informację o tym, gdzie mama przechowywała środki przeznaczone dla mnie i mojego starszego brata. Miały one trafić do nas, gdyby zmarła. Zdecydowałam jednak, że nie będę się nimi dzielić. Ponieważ moim zdaniem mój niewdzięczny brat nie zasługuje nawet na złamanego grosza!

Jej odejście było dla nas ogromnym wstrząsem!

– Marzena? Musisz natychmiast przyjechać do Rzeszowa. Mama nie żyje! – w słuchawce rozbrzmiewał dźwięk niczym groźne warczenie z filmu grozy.

– Przepraszam... Z kim rozmawiam? – byłam tak zaspana i zdezorientowana, że nie rozpoznałam własnego brata.

Rzuciłam okiem na zegar. Wskazywał 2.30 w nocy. Nie do końca przytomna założyłam bluzę na piżamę, na chybił trafił spakowałam do torby kilka niezbędnych przedmiotów i wybiegłam z mieszkania. Pognałam moim starym oplem najszybciej jak się dało. Z każdym przejechanym kilometrem docierały do mnie słowa Łukasza. Miałam wrażenie, że na mojej głowie zaciska się obręcz i powoduje nieznośny ból.

Zobacz także

– Mój Boże, co się mogło zdarzyć? – to pytanie przewinęło mi się przez myśli chyba tysiąc razy.

Moje zdumienie było tak wielkie, że nie byłam w stanie zapłakać. Mama doznała w nocy udaru. Zasnęła na zawsze we własnym łóżku. Była zaledwie 56-letnią kobietą. Nigdy nie miała żadnych chorób. Zawsze troszczyła się o swoje zdrowie. Uprawiała pilates, nie spożywała alkoholu, a papierosy nigdy jej nie interesowały. Jedynym czynnikiem, który mógł negatywnie wpłynąć na jej zdrowie, była praca. Szczególnie ostatnio przysparzała jej wielu stresów. Była głównym księgowym w dużej korporacji budowlanej, a od kiedy nastał kryzys, pozytywne nastroje zniknęły. Często podkreślałam jej, że praca to tylko praca i nie powinna się nią tak przejmować. Zdrowie i spokój są najważniejsze.

– Owszem, kochanie, ale nie jestem już w kwiecie wieku. Jeżeli stracę obecną posadę, nie jestem pewna, czy znajdę coś równie dobrego – wyznawała. – Przecież wiesz, że pragnę wam pomagać. Ty nie posiadasz własnego mieszkania, a Łukasz jest świeżo upieczonym ojcem. On również potrzebuje wsparcia.

Dokładnie tak. To było częścią charakteru mamy i nie dawało się w niej tego zmienić Przekonanie, że musi ciągle dla nas pracować. Że powinna finansowo wspierać swoje dorosłe dzieci. Byłam zła na brata, że nie czuje wstydu prosząc mamę o pieniądze.

Nie była do tego zobowiązana, a jednak wspierała mojego brata

On osiągnął wiek 33 lat, miał swoją rodzinę i mieszkanie, jednak nie wstydził się przychodzić po kasę do matki. Raz były to pieniądze na nową szafę do przedpokoju, innym razem na kolejną inwestycję w sklep, który prowadził. Byłam pewna, że dysponuje własnymi funduszami.

– Maminsynek! – irytowałam się.

Przebywał na wakacjach za granicą, odwiedzał restauracje, ubierał się w drogie ubrania, a jednocześnie bezwstydnie manipulował rodzicami, aby dostawać od nich pieniądze! Przedstawiał się im jako biedak, który dąży do poważnego podejścia do życia, który pragnie godziwie zarabiać dla rodziny, lecz zawsze spotyka go jakaś bieda. To on był powodem, dla którego matka tak bardzo stresowała się swoją pracą. W końcu, gdyby nie musiała co miesiąc go finansować, mogłaby dawno zrezygnować z tej roboty. Przecież ojciec również zarabiał. Jego wynagrodzenie byłoby wystarczające dla nich dwojga.

Po tym dramatycznym incydencie odczuwałam ogromną złość wobec Łukasza. Choć niedawno ukończyłam studia i sama musiałam finansować swoje życie w Krakowie, nigdy nie korzystałam z finansowego wsparcia matki. Jestem zdania, że dorośli sami powinni za siebie odpowiadać i zarabiać za własne utrzymanie. W tym wieku powinniśmy wspierać naszych rodziców, a nie wykorzystywać ich oszczędności.

Nie było mi miło, kiedy pewnego dnia moja matka niespodziewanie do mnie zadzwoniła i bez żadnego przygotowania zaczęła rozmawiać na temat swojej potencjalnej śmierci.

– Mamo, dość! – upomniałam ją, mimo iż delikatnie mnie to przestraszyło.

– Nieszczęścia zdarzają się ludziom, a bliscy nie powinni się obawiać rozmów na ten temat – odparła spokojnie. – Chciałam ci tylko powiedzieć, że otworzyłam konto bankowe. Dla ciebie i Łukasza. Nie informowałam o tym twojego ojca, ponieważ jest on nieodpowiedzialny w kwestiach finansowych. Na koncie znajduje się już całkiem spora suma, ale mam nadzieję, że jeszcze trochę pożyję. Wtedy na koncie będzie jeszcze więcej – zażartowała. – Pamiętaj, abyście z Łukaszem podzielili się tym równo!

Moja matka prosiła mnie o to, bym stała się współposiadaczem jej konta bankowego.

Mimo poczucia dyskomfortu zgodziłam się

„Niech będzie, jeśli mama czuje potrzebę zabezpieczenia się w ten sposób, Zapewne przeżyje jeszcze wiele lat” – przeszło mi przez myśl.

Nie przypuszczałam, że przyszłość ma dla mnie przygotowaną taką bolesną niespodziankę... Rozmowy na temat finansów rozpoczęły się tydzień po ceremonii pogrzebowej naszej matki. To oczywiście Łukasz je zapoczątkował. Zmuszał ojca do odwiedzania różnych banków, sumował, dodawał, dzielił, przekazywał środki z jednego konta na drugie. Nie mogłam znieść widoku tak odrażającego zachowania mojego biologicznego brata. Dla niego emocje nie miały znaczenia. Jedyne, co dla niego się liczyło, to wydrzeć od rodziców to, co uważał za swoje.

„Nie zobaczysz nawet centa z tego, co mama odłożyła dla nas” – pomyślałam, obserwując chciwość brata. Nie powiedziałam mu nic o tym dodatkowym rachunku bankowym. I nie mam zamiaru. Łukasz i tak otrzymał od rodziców więcej niż powinien. Najwyższy czas, aby dojrzał i podjął uczciwą pracę. Koniec z manipulacją! Kilka miesięcy później udałam się do banku. Planowałam wtedy zakup mieszkania.

Przekazałam na moje prywatne konto połowę kwoty, która znajdowała się na rachunku. Od czasu, kiedy opuściłam Rzeszów, aby podjąć studia, nie przyjmowałam od rodziców żadnych znaczących środków pieniężnych. Jednakże teraz pojawił się cel, który miał dla mnie duże znaczenie. Tym jednym razem zdecydowałam się przyjąć dar od matki. Drugą część tej kwoty, przeznaczoną dla Łukasza, zainwestowałam w lokatę o dobrym oprocentowaniu. To będą fundusze przeznaczone dla ojca.

Reklama

Po utracie matki znacznie się zestarzał i pogorszył mu się stan zdrowia. Aktualnie nie jest zatrudniony. Korzysta z urlopu zdrowotnego. Nie można zatem wykluczyć, że będzie potrzebna kasa na jego leczenie, czyli na medykamenty, wizyty u lekarza, spokojną starość. Przecież nie ma szans na wsparcie ze strony syna. Mam nadzieję, że matka nie żywi do mnie urazy. Jeżeli obserwuje to z niebios, prawdopodobnie dopiero teraz dostrzega, jaki naprawdę jest jej syn. Być może to ją zasmuca, ale zapewne zrozumie, że moje decyzje były słuszne. Przecież moim celem było dobro naszej rodziny.

Reklama
Reklama
Reklama