„Mama w testamencie kazała mi rzucić narzeczonego. Albo to zrobię, albo nie dostanę spadku”
„Adam odwrócił się, jakby szukał ucieczki, ale w końcu spojrzał mi w oczy. Jego wzrok był pełen winy, a ja już wiedziałam, że to, co zaraz usłyszę, zmieni moje życie. – Kilka lat temu, zanim jeszcze cię poznałem... miałem krótki romans z twoją matką”.
- Redakcja
Siedziałam naprzeciwko notariusza, starając się zapanować nad drżeniem rąk. Na stole przede mną leżał testament – cienka, ale ciężka jak ołów kartka papieru, która miała zmienić całe moje życie.
– Pani Zuzanno, warunki są jasne – przerwał ciszę notariusz swoim monotonnym głosem. – Jeśli zdecyduje się pani poślubić Adama, straci pani cały spadek. Dom, ziemia, oszczędności... to wszystko przepadnie.
Nic z tego nie rozumiałam
Odchyliłam się na krześle, czując, jak świat zaczyna mi się rozpadać. Wszystko miało być inaczej. Od dziecka marzyłam o ślubie, o tym jednym, wyjątkowym dniu, który miał symbolizować początek szczęśliwego życia z Adamem. A teraz moja własna matka – ta, która zawsze była dla mnie oparciem – zza grobu rzuciła cień na moje przyszłe plany.
– Ale dlaczego? – zapytałam, czując, jak głos mi się łamie. – Co takiego mogła widzieć w Adamie, czego ja nie widzę?
Notariusz bezradnie wzruszył ramionami.
– Niestety, pani matka nie wyjaśniła powodów w testamencie. To jedynie formalność.
– Formalność? – wybuchnęłam, uderzając pięścią w stół. – To jest moje życie! Ona... – głos znowu mi się załamał. – Ona przecież wiedziała, jak bardzo go kocham.
Notariusz spuścił wzrok.
– Rozumiem, że to trudna sytuacja. Jednak testament jest niepodważalny. Jeśli złamie pani warunki, straci pani wszystko.
Zamknęłam oczy, czując, jak gniew i żal walczą we mnie o dominację. Ostatni rok poświęciłam na planowanie ślubu. Adam był dla mnie wszystkim. Przystojny, tajemniczy, silny – mężczyzna, który obiecywał mi bezpieczeństwo i miłość. Jak to możliwe, że moja matka, która zawsze mnie wspierała, teraz... zdradziła mnie w taki sposób?
– To szaleństwo – szepnęłam do siebie, wychodząc z gabinetu notariusza. Wiedziałam, że muszę dowiedzieć się, co tak naprawdę skłoniło moją matkę do napisania tego testamentu. Ale jedno było pewne – nie mogłam już ufać niczemu, co wydawało się oczywiste.
Przyjaciółka miała dobrą radę
Tego wieczoru spotkałam się z Anną, moją najlepszą przyjaciółką. Siedziałyśmy na tarasie, z kieliszkami wina w dłoniach, patrząc w ciemniejące niebo.
– To naprawdę dziwne, Zuzka – powiedziała po chwili ciszy Anna. – Twoja matka nigdy nie była impulsywna. Zawsze była taką rozsądną kobietą. Coś musiało być na rzeczy.
Wzruszyłam ramionami, próbując udawać, że się tym nie przejmuję.
– Ale co? Co mogłoby być na tyle poważne, żeby zabronić mi poślubić Adama? Przecież go znam... a przynajmniej tak mi się wydaje.
Anna przyglądała mi się przez chwilę, zanim odłożyła kieliszek.
– A jesteś tego pewna? Naprawdę pewna, że znasz go na wylot? Może to dobry moment, żeby porozmawiać o jego przeszłości.
Zamarłam. Przeszłość Adama zawsze była owiana tajemnicą. Oczywiście, opowiadał mi o swoim dzieciństwie, o młodości, o tym, jak ciężko pracował, żeby dojść do miejsca, w którym jest teraz. Ale były momenty, kiedy zbywał moje pytania o szczegóły. Zawsze uznawałam to za część jego uroku – ten mrok, który nadawał mu dodatkową głębię. Teraz jednak zaczynałam zastanawiać się, co mogło skrywać się za tym milczeniem.
– Może masz rację – powiedziałam w końcu, wzdychając ciężko. – Powinnam z nim porozmawiać.
– Lepiej późno niż wcale – Anna uśmiechnęła się lekko, próbując rozluźnić atmosferę. – Lepiej to zrobić teraz, zanim podejmiesz decyzję, której później będziesz żałować.
Wiedziałam, że miała rację. Ale rozmowa z Adamem nie była łatwa. Coś we mnie mówiło, że po tym, co odkryję, nic już nie będzie takie samo.
Narzeczony był zaskoczony
Następnego dnia czułam, że nie mogę dłużej zwlekać. Musiałam porozmawiać z Adamem i zmierzyć się z tym, co mogło kryć się w jego przeszłości. Kiedy wrócił z pracy, siedziałam już w salonie, czekając na niego z ciężkim sercem.
– Adam, musimy porozmawiać – zaczęłam, kiedy wszedł do pokoju.
Spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, ale szybko się opanował.
– O co chodzi, Zuzanno? – zapytał, zdejmując marynarkę i kładąc ją na oparciu krzesła.
Zrobiłam głęboki wdech, próbując opanować narastający niepokój.
– Chodzi o testament mojej matki – powiedziałam, a on od razu spochmurniał. – Nie rozumiem tego, Adam. Dlaczego postawiła taki warunek? Co takiego mogła widzieć w tobie, że aż zabroniła mi za ciebie wyjść?
Milczał przez chwilę, jakby ważył każde słowo, które zamierzał wypowiedzieć. Czułam, jak atmosfera w pokoju staje się coraz gęstsza, jakbyśmy nagle znaleźli się na krawędzi czegoś nieodwracalnego.
– To nie ma znaczenia, Zuzanno – odpowiedział w końcu, ale jego głos był dziwnie spięty. – Twoja matka... ona po prostu nie rozumiała naszego związku. Nie powinna się wtrącać.
Wycisnęłam z niego prawdę
Pokręciłam głową, nie dając się zbyć tak prostym wyjaśnieniem.
– Nie, Adam. Coś tu nie gra. Moja matka nigdy nie była osobą, która działała pochopnie. Zawsze miała powód do tego, co robiła. Chcę wiedzieć, czy coś się między wami wydarzyło.
Widziałam, jak jego twarz stężała, a ręce zacisnęły się w pięści. Serce biło mi szybciej, bo czułam, że coś ukrywał. Coś, o czym nie chciał mówić, ale co mogło zmienić wszystko.
– Zuzanno... – westchnął głęboko, a jego głos złagodniał. – Nie chciałem, żebyś kiedykolwiek się o tym dowiedziała.
Zmarszczyłam brwi, czując, jak przez moje ciało przechodzi lodowaty dreszcz.
– Dowiedziała o czym? – zapytałam ostro, nie mając już cierpliwości na jego uniki.
Adam odwrócił się, jakby szukał ucieczki, ale w końcu spojrzał mi w oczy. Jego wzrok był pełen winy, a ja już wiedziałam, że to, co zaraz usłyszę, zmieni moje życie.
– Kilka lat temu, zanim jeszcze cię poznałem... miałem krótki romans z twoją matką.
Świat wokół mnie zamarł. Poczułam, jakby ziemia osunęła mi się spod stóp. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Z moją matką?
– Co? – wydusiłam z siebie, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – To niemożliwe...
Adam nie mógł patrzeć mi w oczy. Stał tam, zgarbiony, jakby przytłoczony ciężarem swojej winy.
– To było dawno temu – mówił, choć jego słowa brzmiały teraz jak pusty dźwięk. – Twoja matka przechodziła wtedy trudny okres w małżeństwie. Byłem młody, głupi... To był błąd, który popełniłem. Ona szybko zakończyła ten romans, wróciła do twojego ojca i nigdy więcej o tym nie rozmawialiśmy.
Byłam w szoku
Czułam, jak całe moje ciało zaczyna drżeć. Matka... kobieta, którą kochałam i podziwiałam, która zawsze była dla mnie wzorem... Zdradziła mojego ojca z mężczyzną, którego teraz miałam poślubić?
– Dlaczego mi tego nie powiedziałeś? – zapytałam szeptem, próbując zrozumieć, jak mogłam być tak ślepa. – To zmienia wszystko, Adam. Wszystko.
– Wiem – odparł cicho, wciąż patrząc na podłogę. – Nie chciałem, żebyś kiedykolwiek się o tym dowiedziała. Nie sądziłem, że to ma znaczenie, skoro to było przed nami. Moje uczucia do ciebie są prawdziwe, Zuza. Kocham cię. Tamto to przeszłość, którą zostawiłem za sobą.
Czułam, że serce mi się łamie. Nie wiedziałam, co teraz zrobić. Kochałam go, ale jak miałam zapomnieć o tym, że był z moją matką? Czy mogłam mu teraz ufać? Czy nasz związek mógł przetrwać taki cios?
– Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła ci zaufać – powiedziałam w końcu, a moje słowa były jak ostateczne uderzenie. – Moja matka miała rację... Ten związek jest bez sensu.
Adam podszedł do mnie, próbując mnie objąć, ale odsunęłam się. Czułam, że muszę wyjść, że potrzebuję przestrzeni, żeby to wszystko przemyśleć.
– Zuza, proszę... – błagał, ale ja wiedziałam, że teraz muszę być sama.
Wyszłam, trzaskając drzwiami za sobą. Na zewnątrz było już ciemno, a ja poczułam, jak zimny wiatr uderza w moją twarz. Zostałam sama, z myślami, których nie potrafiłam uporządkować. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę w stanie wybaczyć Adamowi. Ale wiedziałam jedno – nic już nie będzie takie samo.
Musiałam się poradzić
Kiedy wybiegłam z mieszkania, nie miałam pojęcia, dokąd iść. Noc była chłodna, a ja czułam, jak wiatr smaga mi twarz, ale nie byłam w stanie tego zignorować. Byłam zbyt oszołomiona, jakbym właśnie przeżyła coś, czego mój umysł jeszcze nie chciał przyjąć.
Poszłam do Anny. Drzwi otworzyły się niemal od razu, a na jej twarzy od razu zauważyłam niepokój.
– Zuzka, co się stało? – zapytała, zapraszając mnie do środka.
Usiadłam na kanapie, trzymając głowę w dłoniach. W końcu wyznałam wszystko, co usłyszałam od Adama. Anna słuchała uważnie, wpatrując się we mnie z mieszanką szoku i niedowierzania.
– Zuzanno, to... To po prostu niewiarygodne – powiedziała w końcu. – Z twoją matką? Jak on mógł ci tego nie powiedzieć?
– Nie wiem – odpowiedziałam drżącym głosem. – Nie wiem, co mam teraz zrobić.
Anna usiadła obok mnie, biorąc mnie za rękę.
– Nie musisz teraz podejmować decyzji. To, co usłyszałaś, to ogromny cios. Ale zastanów się, co jest dla ciebie najważniejsze. Czy chcesz dalej z nim być, wiedząc to wszystko?
Słowa Anny odbijały się echem w mojej głowie. Czy mogłam kiedykolwiek spojrzeć na Adama tak samo? Kochałam go, ale teraz czułam, jakby był dla mnie kimś obcym.
– Myślę, że potrzebuję czasu – westchnęłam, patrząc na przyjaciółkę. – Czasu, żeby to wszystko zrozumieć. Ale jedno wiem na pewno – nie mogę z nim teraz być.
Anna skinęła głową, a ja wiedziałam, że mogę na nią liczyć. Jednak nawet z jej wsparciem, czułam, że jestem sama w tej ogromnej przepaści, która właśnie otworzyła się przede mną.
Musiałam to sobie poukładać
Przez kolejne dni unikałam Adama. Odkładałam telefon, kiedy próbował dzwonić, ignorowałam wiadomości, które wysyłał. Potrzebowałam przestrzeni, czasu, żeby pomyśleć, a każde jego słowo tylko przypominałoby mi o tym, co odkryłam.
Znalazłam się w domu mojej matki – tym samym, który miałam odziedziczyć, jeśli zerwę zaręczyny z Adamem. Przeszłam przez puste korytarze, wpatrując się w pamiątki rodzinne, zdjęcia na ścianach. Każde z nich wydawało mi się teraz fałszywe, jakby ukrywały tajemnicę, o której nie miałam pojęcia.
Zatrzymałam się w salonie, przy starym sekretarzyku mojej matki. Otworzyłam szufladę, licząc, że może znajdę w niej coś, co wyjaśniłoby jej decyzję. List, notatkę, cokolwiek, co mogłoby sprawić, że zrozumiem. Może wiedziała o Adamie więcej, niż mi powiedział. Może ten romans nie był jedynym powodem.
Przeglądałam dokumenty, stare zdjęcia, rachunki, ale nic nie znalazłam. Czułam narastającą frustrację. Chciałam wyjaśnienia. Odpowiedzi. Moja matka musiała mieć powód. Kochała mnie, to wiedziałam na pewno, ale czy mogła naprawdę aż tak nienawidzić Adama, by postawić mnie przed takim wyborem?
Znalazłam list od mamy
W końcu, na samym dnie szuflady, znalazłam coś, co przyciągnęło moją uwagę – niewielką, starą kopertę z moim imieniem. List od niej, napisany, zanim zmarła. Drżącymi rękami otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać.
„Moja kochana Zuzanno,
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mnie już nie ma. Proszę, wybacz mi, że nie powiedziałam ci o wszystkim wcześniej. Miałam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała tego odkrywać, ale jeśli teraz wiesz o Adamie i mnie, chcę, żebyś zrozumiała. Był czas, kiedy bardzo się pogubiłam. Twój ojciec i ja przeżywaliśmy kryzys, a Adam pojawił się w moim życiu w chwili, gdy byłam słaba. Był dla mnie ucieczką, ale to nigdy nie było prawdziwe. Zawsze kochałam twojego ojca i bardzo tego żałowałam.
Nie mogłam patrzeć, jak wychodzisz za niego, wiedząc, że nasze przeszłe błędy mogą cię zranić. Adam nie jest złym człowiekiem, ale to nie jest mężczyzna, z którym powinnaś dzielić życie. Proszę cię, Zuzanno, zaufaj mi. Kocham cię i chcę dla ciebie jak najlepiej. Mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję, nawet jeśli teraz to wydaje się niemożliwe.”
Ręce mi się trzęsły, gdy odkładałam list. To było wszystko, czego się obawiałam, a jednocześnie nic, co mogłoby mi dać ulgę. Teraz miałam pełny obraz – romans, wina, żal. Ale to, czego nie miałam, to pewność, co dalej zrobić.
Zrozumiałam tylko jedno: moja matka wiedziała, co robi. Ale czy ja byłam gotowa wybrać jej drogę?
Musiałam podjąć decyzję
Przez kilka kolejnych dni nie mogłam myśleć o niczym innym. List od matki powracał w moich myślach za każdym razem, kiedy próbowałam cokolwiek robić. Nie potrafiłam oderwać się od słów, które mi zostawiła, choć w głębi serca czułam, że już znam odpowiedź. Matka chciała mnie ochronić, ale wciąż we mnie tliła się nadzieja, że może się myliła. Że miłość, którą czułam do Adama, była silniejsza niż przeszłość.
W końcu postanowiłam zmierzyć się z rzeczywistością. Spotkałam się z Adamem w parku, miejscu, gdzie często chodziliśmy na nasze pierwsze spacery. Był chłodny wieczór, a ja przyszłam wcześniej, żeby zebrać myśli. Kiedy zobaczyłam, jak się zbliża, poczułam znajome ukłucie w sercu. Wyglądał tak, jak zawsze – przystojny, pewny siebie, jakby nic się nie zmieniło. Ale dla mnie wszystko się zmieniło.
– Zuzanno... – zaczął, podchodząc do mnie, ale uniosłam rękę, by go zatrzymać.
– Adam – powiedziałam spokojnie, choć w środku cała się trzęsłam. – Przemyślałam wszystko. Wiem o wszystkim... I wiesz co? Chociaż bardzo chciałabym, żebyśmy mogli zacząć od nowa, to nie potrafię.
Nie mogę z nim być
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
– Ale przecież... to było dawno. To, co było między mną a twoją matką, nie ma już żadnego znaczenia. Kocham cię, Zuzanno. To ty jesteś moją przyszłością.
Przełknęłam gulę w gardle, wiedząc, że to, co za chwilę powiem, zburzy wszystko, co zbudowaliśmy.
– To prawda, kochasz mnie – odparłam cicho – ale nie potrafię już tego oddzielić. Zawsze będę miała w głowie, co się stało. Co zrobiliście. I za każdym razem, gdy spojrzę na ciebie, będę to czuła. Zasługuję na miłość bez cieni przeszłości. Na czystą przyszłość. A z tobą... nie mogę jej mieć.
Zobaczyłam, jak jego oczy się ściemniły, a twarz stężała. Zrozumiał, że to koniec. Milczał, próbując opanować emocje.
– Więc to jest twoja decyzja? – zapytał po chwili, jego głos ledwo słyszalny.
– Tak – odpowiedziałam, a moje serce rozpadło się na kawałki, choć czułam, że robię to, co muszę. – Nie możemy być razem, Adam. Życzę ci dobrze, ale... to koniec.
Odszedł bez słowa, a ja stałam tam, patrząc, jak jego sylwetka znika w oddali. Byłam rozdarta, ale jednocześnie czułam pewien spokój. Podjęłam decyzję, która była zgodna z tym, co mówiła mi matka. Zdecydowałam się na życie bez Adama – życie, które, choć trudniejsze, miało być wolne od ciężaru przeszłości.
Zuzanna, 30 lat