Reklama

Od zawsze żyję w cieniu religii. Moi rodzice są głęboko wierzący – w naszym domu nie ma miejsca na wątpliwości, a niedziela bez kościoła to herezja. Ale ja zaczynam inaczej patrzeć na świat.

Reklama

Moje wątpliwości pojawiły się kilka miesięcy temu, kiedy w szkole na lekcjach etyki rozmawialiśmy o różnych religiach i światopoglądach. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego wierzymy w coś, czego nie możemy zobaczyć ani dotknąć. Zaczęłam czytać, pytać i myśleć. I coraz częściej dochodzę do wniosku, że może religia nie jest dla mnie.

Ciągle się spieraliśmy

– Marta, co to znowu ma być? – mama podniosła głos, gdy tylko zeszłam na śniadanie. – Dlaczego nie ubrałaś się do kościoła?

– Mamo, przecież wiesz, że nie chcę tam iść – odpowiedziałam zrezygnowana, wiedząc, że to kolejna kłótnia bez końca.

– Nie rozumiem, dlaczego tak trudno ci po prostu iść z nami do kościoła! – tata wszedł do kuchni z gazetą w ręku, patrząc na mnie z surowym wyrazem twarzy.

– Bo ja nie wierzę w to wszystko! Dlaczego nie możecie tego zaakceptować? – krzyknęłam, czując, jak łzy wzbierają mi do oczu.

Mama odstawiła kubek z herbatą na stół, a jej dłonie zaczęły drżeć.

– Marta, to nie jest tylko kwestia wiary. To nasza rodzina, nasze wartości. Jak możesz to wszystko lekceważyć?

– A jak wy możecie lekceważyć moje uczucia? – odparłam ze łzami w oczach. – Zawsze tylko kościół, modlitwy i Bóg. A co z tym, co ja czuję?

W ogóle mnie słuchali

Tata westchnął ciężko i usiadł na krześle obok mnie.

– Marta, my też mieliśmy kiedyś wątpliwości. To naturalne, że dorastasz i zadajesz pytania, ale nie możemy pozwolić, byś zbaczała z dobrej drogi.

– Dobrej drogi? A może to jest wasza droga, nie moja? – wybuchłam, czując, jak gniew przelewa się przez moje słowa. – Nigdy nie zapytaliście mnie, co ja chcę! Zawsze tylko narzucacie swoje przekonania!

Mama spojrzała na mnie z bólem w oczach, jakby moje słowa były nożem, który wbija się w jej serce. – Marta, my chcemy tylko twojego dobra. Wierzymy, że bez Boga życie nie ma sensu.

Wyszłam z kuchni, zanim powiedziałabym coś, czego bym później żałowała. Zamknęłam się w swoim pokoju, próbując uspokoić przyspieszony oddech. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego moi rodzice nie potrafią zaakceptować tego, że jestem inna. Zastanawiałam się, dlaczego wiara jest dla nich tak ważna, że są gotowi odrzucić własną córkę. Czułam się osamotniona i niezrozumiana, jakby nikt nie mógł pojąć moich wątpliwości i lęków.

Leżąc na łóżku, patrzyłam na sufit i zastanawiałam się, co zrobić dalej. Czy zawsze będę musiała walczyć o swoje przekonania? Czy kiedykolwiek moi rodzice zrozumieją, że nie chcę żyć według ich zasad? To wszystko wydawało się takie beznadziejne.

Nagle usłyszałam cichy stukot do drzwi.

– Marta, to ja, babcia – usłyszałam jej spokojny głos. – Mogę wejść?

– Wejdź, babciu – powiedziałam, ocierając łzy.

Usiadła obok mnie na łóżku i delikatnie pogładziła moje włosy. – Wiem, że jest ci ciężko. Ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.

Spojrzałam na nią z wdzięcznością, czując, że chociaż jedna osoba w mojej rodzinie mnie rozumie.

– Dzięki, babciu – szepnęłam, tuląc się do niej.

Znalazłam pamiętnik babci

Minęło kilka dni od naszej ostatniej kłótni i choć atmosfera w domu była napięta, starałam się unikać konfrontacji z rodzicami. Pewnego popołudnia, kiedy rodzice byli zajęci, a ja krzątałam się po domu, postanowiłam zrobić porządek na strychu. To był sposób na odciągnięcie myśli od problemów.

Strych był pełen starych pudeł, książek i rzeczy, których nikt nie używał od lat. Przesuwając pudła, natknęłam się na starą skrzynię, której wcześniej nie zauważyłam. Była pokryta kurzem, a zamek wydawał się zardzewiały. Otworzyłam ją z trudem, a w środku zobaczyłam stertę starych fotografii, dokumentów i pamiętników. Moje serce zabiło szybciej, kiedy zobaczyłam na jednym z pamiętników imię „Barbara”.

Usiadłam na podłodze i zaczęłam czytać pierwsze strony. Były datowane na lata młodości mojej babci. Opisywała swoje codzienne życie, spotkania z przyjaciółmi, a także swoje przemyślenia na temat wiary i religii. Nie mogłam uwierzyć, kiedy przeczytałam, że moja mam również miała wątpliwości co do wiary, kiedy była nastolatką, a babcia musiała sobie z tym radzić. Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Czyżby mam przeżywała kiedyś to samo, co ja teraz?

Mama nie chciała nic powiedzieć

Nie mogłam czekać ani chwili dłużej. Zeszłam na dół z pamiętnikiem w ręku i znalazłam mamę w kuchni.

– Mamo, znalazłam coś na strychu – powiedziałam, starając się, by mój głos był spokojny.

Mama spojrzała na mnie z zainteresowaniem, choć w jej oczach widać było zmęczenie.

– Co takiego?

– Pamiętnik babci Barbary – odpowiedziałam, podając jej książkę. – Dlaczego nigdy mi nie powiedziałaś, że miałaś podobne wątpliwości co do wiary?

Mama zamarła, trzymając pamiętnik w rękach. Jej twarz stężała, a oczy stały się ciemniejsze.

– To było dawno temu, Marta. Teraz to już nie ma znaczenia.

– Nie ma znaczenia? – poczułam, jak gniew znowu we mnie narasta. – To ma ogromne znaczenie! Babcia pisała, że miałaś wątpliwości, że buntowałaś się przeciwko wierze tak jak ja teraz. Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałaś?

Mama odłożyła pamiętnik na stół i spuściła wzrok. – Marta, każdy przechodzi przez trudne chwile. Ja też miałam swoje wątpliwości, ale z czasem zrozumiałam, że wiara jest najważniejsza. Teraz to już nie jest istotne.

– Nieistotne? – krzyknęłam. – To jest bardzo istotne! Całe życie próbujesz mnie zmusić do czegoś, w co sama nie wierzyłaś. Jak mam ci ufać, skoro nawet nie potrafiłaś być ze mną szczera?

Mama spojrzała na mnie z bólem w oczach. –

Marta, ja tylko chciałam, żebyś miała stabilne życie, żebyś nie musiała przechodzić przez te same wątpliwości, co ja. Chciałam cię ochronić.

– Ochronić? – odparłam z goryczą. – Ochronić przed czym? Przed prawdą? Przed tym, kim naprawdę jestem?

Mama próbowała mnie objąć, ale odsunęłam się. Czułam, jak wszystkie emocje, które tłumiłam przez tyle miesięcy, w końcu wybuchają.

– Nie rozumiesz, mamo. Chcę być sobą. Chcę, żebyście zaakceptowali moje decyzje, moje uczucia. A ty wcale nie jesteś taka święta!

Opuściłam kuchnię, zanim mama zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. Usiadłam na schodach, trzymając pamiętnik babci w rękach, czując, jak łzy płyną mi po policzkach. Nie wiedziałam, co robić dalej, ale wiedziałam jedno – musiałam dowiedzieć się więcej o przeszłości mojej mamy i babci.

Podsłuchałam rozmowę rodziców

Wieczorem, kiedy rodzice myśleli, że śpię, usłyszałam cichą rozmowę dochodzącą z ich sypialni. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, które były lekko uchylone.

– Janek, myślisz, że powinniśmy jej wszystko powiedzieć? – szeptała mama.

– Nie wiem, czy jest na to gotowa. To zmieni wszystko – odpowiedział tata, a w jego głosie słychać było niepewność.

Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Co takiego mogliby mi powiedzieć, co zmieni wszystko? Nie mogłam dłużej słuchać w ukryciu. Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju.

– Słyszałam waszą rozmowę – powiedziałam stanowczo. – Chcę wiedzieć, o co chodzi.

Rodzice spojrzeli na mnie zaskoczeni. Mama wstała z łóżka, a tata spojrzał na nią, jakby szukając wsparcia.

– Marta, to nie jest takie proste – zaczęła mama. – Są rzeczy, o których nie chciałam ci mówić, bo myślałam, że tak będzie lepiej.

– Nie możesz podejmować takich decyzji za mnie – przerwałam jej. – Mam prawo znać prawdę.

Tata wziął głęboki oddech i podszedł do mnie.

– Może usiądziesz? To, co mamy ci do powiedzenia, nie jest łatwe.

Wszyscy mieli sekrety

Usiadłam na krześle obok łóżka, czując, jak moje serce bije coraz szybciej. Mama usiadła obok mnie, a tata zaczął mówić.

– Twoja babcia Barbara miała romans – powiedział tata, a jego głos drżał. – Było to w czasach, kiedy twoja mama była jeszcze młoda.

– Romans? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Ale co to ma wspólnego ze mną?

To nie był zwykły romans – powiedziała mama, łapiąc mnie za rękę. – Ten mężczyzna, z którym była babcia, miał duży wpływ na naszą rodzinę. Po jego odejściu wszystko się zmieniło. Babcia zamknęła się w sobie, a ja musiałam radzić sobie sama. To były bardzo trudne czasy.

– Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedzieliście? – spytałam, czując, jak gniew narasta we mnie na nowo. – Myśleliście, że to nie ma znaczenia?

– Myśleliśmy, że cię to ochroni – powiedziała mama. – Chcieliśmy, żebyś miała normalne życie, bez obciążeń przeszłości.

– A teraz uważacie, że jestem na to gotowa? – zapytałam, czując, jak moje serce bije coraz szybciej.

– Marta, jesteś naszą córką – powiedział tata. – Kochamy cię i chcemy dla ciebie jak najlepiej. Może nie zawsze podejmowaliśmy najlepsze decyzje, ale staraliśmy się cię chronić.

– Nie chcę waszego ochrony – powiedziałam stanowczo. – Chcę tylko prawdy.

Rodzice spojrzeli na siebie, a potem na mnie. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale musiałam dowiedzieć się wszystkiego.

– Marta, musimy porozmawiać – powiedziała mama, a jej głos był pełen smutku. – Ale może nie teraz. Jutro porozmawiamy z babcią i postaramy się wyjaśnić ci wszystko.

Kiwnęłam głową, wiedząc, że to będzie długa i trudna rozmowa. Wróciłam do swojego pokoju, czując, że moja głowa jest pełna pytań. Co jeszcze ukrywała przede mną moja rodzina? Jakie tajemnice kryją się w przeszłości mojej mamy i babci?

Leżąc w łóżku, patrzyłam na sufit i zastanawiałam się, co przyniesie jutro. Wiedziałam jedno – musiałam poznać prawdę, niezależnie od tego, jak bolesna by była.

Chciałam poznać prawdę

Następnego dnia wstałam wcześnie, nie mogąc się doczekać rozmowy z babcią. Czułam, że to, co miała mi do powiedzenia, mogło na zawsze zmienić moje życie. Rodzice byli już w kuchni, kiedy zeszłam na dół. Mama przygotowywała śniadanie, a tata czytał gazetę. Kilka minut później usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Mama poszła otworzyć, a ja poczułam, jak serce mi przyspiesza. Do kuchni weszła babcia, uśmiechając się łagodnie.

– Dzień dobry wszystkim – powiedziała. – Marta, jak się masz?

– Cześć, babciu – odpowiedziałam, wstając, by ją przytulić. – Cieszę się, że przyszłaś.

– Siadajcie, proszę – powiedziała mama, wskazując na stół. – Musimy porozmawiać.

Usiedliśmy wszyscy przy stole, a babcia zaczęła mówić.

– Marta, wiem, że masz wiele pytań. Twoja mama powiedziała mi, że znalazłaś mój stary pamiętnik.

Kiwnęłam głową.

– Tak, babciu. Nie mogłam uwierzyć w to, co tam przeczytałam.

Tego się nie spodziewałam

Barbara wzięła głęboki oddech.

To była trudna część mojego życia. Romans, o którym wspominałam, był z mężczyzną, który bardzo mnie zranił. Był ojcem twojej mamy.

Spojrzałam na mamę.

– Mamo, dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałaś?

– Teraz widzę, że to był błąd. Powinnaś znać prawdę.

Babcia kontynuowała swoją opowieść.

– Ten mężczyzna był bardzo przystojny. Uwiódł mnie swoim urokiem, ale potem okazało się, że miał również wiele mrocznych stron. Kiedy zaszłam w ciążę, uciekł, zostawiając mnie samą.

– To musiało być straszne – powiedziałam cicho.

– Było – przyznała babcia. – Ale najgorsze przyszło później. Moja rodzina była bardzo religijna, podobnie jak twoja mama teraz. Kiedy dowiedzieli się o ciąży, byli wściekli. Chcieli, żebym usunęła dziecko, ale ja odmówiłam. Walczyłam o twoją mamę i o siebie.

Spojrzałam na mamę z nowym zrozumieniem.

– Mamo, dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałaś?

– Myślałam, że to nie ma znaczenia – odpowiedziała mama. – Żyłam z piętnem bękarta i nie wierzyłam w Boga. Gdyby istniał, nie pozwoliłby, żebym chowała się bez ojca. Dopiero po latach modlitwa zaczęła być dla mnie ważna.

Babcia pokiwała głową.

– Dziękuję – szepnęłam, tuląc się do mamy i babci. – Dziękuję za prawdę.

Mijały tygodnie, a nasze rozmowy z rodzicami stawały się coraz bardziej otwarte i szczere. Powoli, krok po kroku, zaczynaliśmy budować nowe fundamenty naszej rodziny – oparte na zrozumieniu, akceptacji i wzajemnym wsparciu. Mama i tata starali się lepiej zrozumieć moje uczucia i przemyślenia, a ja starałam się patrzeć na świat ich oczami.

Reklama

Marta, 18 lat

Reklama
Reklama
Reklama