Reklama

Moja matka od dawna wypominała mi, że patrzę na bliskich przez pryzmat uczuć. Denerwowało ją, że nie dostrzegam wad ukochanych osób, gdyż „miłość przysłania mi wzrok i uwrażliwia duszę”.

Reklama

– Naopowiadają ci głupot, a ty we wszystko wierzysz jak dziecko! – ciągle zrzędziła. – Przyjmujesz każdą bzdurę, a potem płaczesz po kątach, gdy okazuje się, że cię oszukali. Myślisz, że tego nie słyszę?

Mama żyje z nami pod jednym dachem

Wprawdzie jest już w podeszłym wieku, ale trzyma się znakomicie, bo od zawsze bardzo o siebie dbała.

Niestety ściany w naszym bloku są cienkie jak papier. Nawet przy lekkim hałasie człowiek dobrze wie, co robią sąsiedzi. Gdy rankiem przekraczam próg kuchni, mama od dawna zajmuje swoje stałe miejsce przy oknie, bacznie obserwując otoczenie… Nic nie umknie jej czujnemu spojrzeniu – ani zaczerwienione, opuchnięte oczy, ani rozmazane resztki wczorajszego makijażu, ani to, że cała się trzęsę, a moje nerwy są napięte do granic możliwości.

Daj spokój z tą szopką – mówi. – Sądzisz, że nie mam pojęcia, co tu się dzieje? Twój facet znowu chrapał, a to oznacza, że chlał! Jedynie po gorzale tak mu huczy w płucach... Mnie nie zrobisz w konia!

– Mamo, nie przesadzaj – błagam po cichu. – Ledwo co łyknął małego drinka do kolacji. Czy to jest jakieś picie?

Tak to się zaczyna – wyjeżdża z następną sentencją, a mnie aż ciarki przechodzą od tych jej powiedzonek.

Lubi się wymądrzać

W każdych okolicznościach potrafi coś doradzić, a przy tym sprawia wrażenie, jakby wynalazła remedium na raka i ocaliła świat przed zagładą. Pani Mądralińska! Robię sobie kawę, a ona ciągle mnie obserwuje. Okropnie mnie to drażni. Nie znoszę, gdy tak się gapi, bo wiem, że zaraz znów coś palnie. Powie mi, żebym przestała sypiać wiecznie na lewej stronie, bo przez poduszkę porobiły mi się zmarszczki i już tego nie zlikwiduję, albo żebym zaczęła używać innych perfum, gdyż te, które mam, wprost cuchną.

– Wydajesz na te perfumy majątek, a przecież kobiecie powinno wystarczyć zwykłe mydło i woda!

Potem mi zawsze wypomina, że ona mogła znieść jedynie zapach suszonych kwiatów lawendy w bawełnianych woreczkach i od tego pachniał cały dom.

– Jestem uczulona na lawendę – wyjaśniam opanowanym głosem.

Od najmłodszych lat nie mogę znieść tej woni, przez co samo wspomnienie o niej sprawia, że czuję mdłości. Wystarczy, że zobaczę szkic tej subtelnej, jasnej fioletowej rośliny i od razu dopada mnie ból głowy. Pewien psycholog kiedyś powiedział, że to prawdopodobnie skutek jakiejś głębokiej traumy – ukrywanej, tłumionej i zepchniętej w głąb podświadomości.

– Aromat lawendy przywołuje to bolesne przeżycia i wydobywa je na powierzchnię. Najwyraźniej nie czujesz się na siłach, żeby stawić temu czoła i dlatego twój organizm protestuje. Lękasz się tych wspomnień... Mimo wszystko powinnaś spróbować się z nimi skonfrontować.

Skończyłam z terapią po kilku sesjach. Jaki jest sens płacić za grzebanie w psychice, skoro i tak nic to nie da?

Mama ma tylko mnie

Mama mnie uwielbia, jestem jej powiernicą, przyjaciółką, powodem do dumy, ale i do zmartwień.

– Nikt mi w życiu tyle bólu nie przysporzył, co ty – mówi mi, kiedy tylko ma okazję. – Od tego piekielnego rozwiązania, przez zapalenie piersi, hormonalny rozgardiasz, aż do momentu, gdy zechciałaś dorosnąć i wyszłaś za tego gbura… Wtedy naprawdę byłam pewna, że mi serce pęknie!

Ten gbur to Adaś, mój mąż. Już od dwóch dekad jesteśmy małżeństwem. Matka nigdy go nie polubiła, mimo że żyjemy razem pod wspólnym dachem, a on ani razu nie odezwał się do niej niemiło.

– Bywa trudna i czasem zachowuje się tak okropnie, że mam ochotę stąd uciekać, ale w końcu to twoja matka – stwierdza Adam. – Nie porzuciła cię na pastwę losu, ani nie wsadziła do bidula. Warto to docenić i okazać szacunek.

Nie przepada za moim mężem i synem

Adam zna się na rzeczy, bo nigdy nie miał rodziców. Dorastał w domu dziecka. Nikt nie chciał go przygarnąć – być może z powodu tego, że Adam jako dzieciak strasznie się jąkał. Teraz też mu się to przytrafia, kiedy jest zestresowany. Ale takie sytuacje są coraz rzadsze. Adam to wybitny spec od komputerów. Nieźle zarabia, a jego zajęcie to jednocześnie hobby. Zaraził tym naszego Kamila, już studenta i laureata kilku konkursów dla programistów. Moi faceci planują rozkręcić własny biznes. Tylko czekają, aż Kamil zaliczy pierwszy semestr studiów. Jestem z nich taka dumna! Mama niezbyt przepada za Kamilem.

– Jakby to była wnusia – westchnęła moja mama. – Ale ten smarkacz to zupełnie inna para kaloszy, a jeszcze wygląda kropka w kropkę jak stary, można by rzec, że z niego skopiowany! Nic a nic po tobie nie odziedziczył, ani z wyglądu, ani z charakteru do matki nie jest podobny! I niezłe z niego ziółko. Nie da rady pogadać, od razu zwiewa. Nie mam z nim wspólnego języka.

Syn czasem się z nią kłóci

W przeciwieństwie do Adama, Kamil ma własne zdanie i nie da sobie w kaszę dmuchać. Może gdyby pozwolił babci trochę sobą pomiatać, to by się jakoś dogadali, ale on potrafi oddać pięknym za nadobne!

– Babciu – mówi na ten przykład – pukaj, zanim wejdziesz do mojego pokoju. Jestem już dorosłym człowiekiem.

– I co w związku z tym? – pada odpowiedź. – W moich oczach nadal będziesz brzdącem. Mam ci się kłaniać w pas?

– Wcale nie, chodzi o to, żebyś szanowała moje granice. Ten pokój to moja przestrzeń i mam prawo dobrze się w nim czuć.

– Czyżbym zakłócała twój święty spokój? Dobrze zrozumiałam?

– Owszem. Choćby teraz, kiedy jestem prawie nagi, a ty wparowujesz tu bez ostrzeżenia.

– Wielkie rzeczy! Ile to razy oglądałam cię golutkiego?

Więc Kamil prosi:

– Mamo, pogadaj z babcią, bo daję ci słowo honoru, że się stąd wyprowadzę. Poszukam jakiejś współlokatorki i nareszcie będę miał święty spokój. A tak w ogóle, to jak ty z nią wytrzymujesz? Babcia robi się nie do zniesienia!

– Kochanie, daj spokój – odpowiadam. – Ona od zawsze była trudna, a im starsza, tym bardziej jej odbija. Czasem lepiej odpuścić...

– Ciągle to robimy! To jakiś koszmar. Ojciec też już nie daje rady, po prostu nie chce cię dołować. Mamo, w tym domu nie da się żyć! Znajomi omijają mnie szerokim łukiem, boją się, że babcia znienacka wtargnie i zacznie rzucać złośliwościami na prawo i lewo.

– Chyba przesadzasz!

– Tylko ona ci w głowie, a co z nami? Z tatą i ze mną... I z tobą samą, przecież widzę, jak cierpisz! Wiesz, że tata zaczął pić przed snem? Bez tego nie da rady. Przy babci nie idzie nawet telewizora włączyć, bo ciągle gada i wszystko obgaduje, o czytaniu czy innych rzeczach to już w ogóle można zapomnieć! Pogadaj z nią w końcu!

Potrzebowaliśmy spokoju

Pewnego pięknego dnia zdecydowałam się coś zmienić. Tak łagodnie i spokojnie, jak tylko potrafiłam, zwróciłam się do niej z prośbą. Chciałam, żeby zmieniła swoje podejście do Adama i Kamila. Żeby przestała ich ciągle krytykować, komentować na głos, kiedy rozmawiają przez telefon komórkowy. Niech da im w spokoju oglądać mecze w telewizji i nie przełącza kanałów bez uprzedzenia. Mówiłam, żeby się nie mieszała i nie zaczynała zdań od tekstów typu: „Trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby wpaść na taki pomysł”, kiedy gadamy... Żeby po prostu nie robiła im piekła z życia. A wtedy ona wyskakuje z tekstem, że to wszystko wierutne kłamstwa! Że mam klapki na oczach i dopatruję się zła tylko w niej, a oni totalnie robią mi sieczkę z mózgu!

– Całe moje życie kręciło się wokół ciebie. Dałam ci wychowanie, wykształcenie, pomogłam ci odnaleźć się w tym świecie. I jak mi się odpłacasz? Zero wdzięczności! Trzeba było dać wiarę temu szubrawcowi, twojemu ojcu, i usunąć ciążę... Byłabym wtedy niezależna i wolna. A teraz? Wysiłki poszły na marne, poświęcenie, własne marzenia! Zostały mi tylko żebry na stare lata, bo wolę pójść pod kościół prosić o jałmużnę, niż zostać tu z tobą. Zwłaszcza po tych słowach, które usłyszałam...

Przepraszanie jej zajęło mi masę czasu

Nie widziałam innej opcji, bo dokąd niby miałaby się podziać? Tata od dawna nie żyje, a ona coraz bardziej narzeka na dolegliwości stawów i problemy z sercem. Oprócz nas nie ma nikogo innego. Odcięła się od krewnych, a przyjaciół chyba w ogóle nigdy nie miała. Gdybyśmy ją nagle zostawili, to by przepadła. Ona zdaje sobie z tego sprawę. Wie, że nie jesteśmy w stanie tak postąpić i bezwzględnie to wykorzystuje… Podobno miłość jest ślepa, ale czy na pewno? Moim zdaniem – nie zawsze. Ja dostrzegam wszystko dokładnie. Kocham mamę. Nie chcę jej skrzywdzić, ale żeby jej nie ranić, krzywdzę swojego męża i dziecko.

– Wiesz co, gdyby oni się w końcu stąd wynieśli, to byłoby wspaniale – rzuciła mama podczas naszej ostatniej pogawędki. – Nie zginą bez nas, bo to faceci i dbają tylko o siebie, a my cieszyłybyśmy się ciszą i spokojem! Tak bardzo chciałabym zamieszkać tylko z tobą, jak za czasów, gdy byłaś jeszcze małą dziewczynką... Faceci by tu nie wchodzili i nie robili bałaganu, dbałabym o czystość i robiła ci pyszne kakao z wielkimi piankami. No sama przyznaj, czy to nie byłoby cudowne?

Znowu jestem cała roztrzęsiona. Jest mi tak źle, że aż mam mdłości i łeb mi pęka. Wcale nie lubię tych wspomnień, a kompletnie nie mam pojęcia, jak zatrzymać te nawracające obrazy... Nie chcę już nigdy tak żyć.

Reklama

Marta, 46 lat

Reklama
Reklama
Reklama