Reklama

Mama była autorytetem, a jej decyzje rzadko podlegały dyskusji. Była surowa, ale sprawiedliwa. Dzieliła swój czas między nas – czwórkę dzieci – i zarządzanie gospodarstwem, które po śmierci ojca przejęła całkowicie na swoje barki. Paweł od zawsze był jej oczkiem w głowie. To jemu powierzała najważniejsze zadania i ufała bezgranicznie. Ja byłam najmłodsza, wiecznie w cieniu starszego rodzeństwa.

Reklama

Kiedy dowiedziałam się, że mama zapisała cały majątek Pawłowi, poczułam, jakby wyrwała kawałek mojego serca. Zawsze powtarzała, że wszystko w rodzinie powinno być równo podzielone. Więc co się zmieniło?

Emocje sięgnęły zenitu

Po ogłoszeniu testamentu wszyscy spotkaliśmy się w domu rodzinnym. Atmosfera była napięta. Aneta siedziała przy stole, stukając palcami o blat, a Łukasz patrzył z wyrzutem na Pawła, który przeglądał telefon, jakby nic się nie stało. Ja stałam oparta o framugę. Emocje sięgnęły zenitu.

– Naprawdę uważasz, że to w porządku? – rzucił Łukasz.

Paweł oderwał wzrok od ekranu i wzruszył ramionami.

Mama zdecydowała. Przez lata to ja jej pomagałem, więc chyba naturalne, że zaufała mi najbardziej.

– Pomagałeś? To my biegaliśmy do niej po pracy, przynosiliśmy zakupy, woziłem ją do lekarza, gdy trzeba było. A ty? Ty tylko przelewałeś pieniądze i myślisz, że to wystarczy?

Paweł zmarszczył brwi.

– To były pieniądze, które jej się przydały. Co jest bardziej konkretne – odwiedziny czy realna pomoc?

Aneta, która do tej pory milczała, wtrąciła się.

– Może po prostu chciałeś kupić sobie jej względy, co? Żeby nie pamiętała, że przez lata miałeś ją gdzieś.

Widziałam, jak w Pawle rośnie złość.

– Nie pozwolę, żebyście traktowali mnie jak wroga. To, że mama mnie wybrała, nie oznacza, że ją zmanipulowałem. Może po prostu doceniła, co zrobiłem.

Czułam, że muszę coś powiedzieć, zanim ta rozmowa wymknie się spod kontroli.

– Dość! – przerwałam. – Kłócicie się o coś, co już się stało. Zamiast tego powinniśmy się dowiedzieć, dlaczego podjęła taką decyzję.

Nie było to jednak takie proste.

Moje serce biło jak szalone

Kilka dni później wróciłam do domu mamy, licząc, że uda mi się z nią porozmawiać na spokojnie. Odkąd ogłosiła testament, unikała trudnych tematów, co tylko wzmagało nasze podejrzenia. Kiedy zapytałam ją wprost, dlaczego wszystko zapisała Pawłowi, westchnęła ciężko, jakby spodziewała się tego pytania.

Czasem w życiu trzeba podejmować trudne decyzje – powiedziała, unikając mojego wzroku. – Paweł zrobił dla mnie więcej, niż myślicie.

– Ale co takiego zrobił? Dlaczego to on dostał wszystko? – naciskałam, próbując ukryć emocje.

– Nie musisz tego rozumieć. Pamiętaj tylko, że zawsze kochałam was po równo – odpowiedziała cicho.

To nie była odpowiedź, której oczekiwałam. Poczułam, że coś ukrywa, choć nie potrafiłam jeszcze powiedzieć co. Wieczorem, gdy siedziałam w kuchni, usłyszałam głosy dochodzące z salonu. Mama rozmawiała z Pawłem. Nie chciałam podsłuchiwać, ale ich podniesione głosy sprawiły, że podeszłam bliżej.

– To musi zostać między nami – mówiła mama. – Nie mogę pozwolić, żeby reszta o tym wiedziała.

– Wiem, mamo – odpowiedział Paweł zniecierpliwionym tonem. – Ale musisz zrozumieć, że spłata długu to tylko część problemu. Oni nigdy tego nie zaakceptują.

Zamarłam. Dług? Jaki dług? Starałam się nie wydawać dźwięku, ale moje serce biło jak szalone.

– Po prostu pamiętaj, że to dla twojego dobra – dodała mama.

Kiedy chwilę później zobaczyłam Pawła wychodzącego z domu.

Skoczyliśmy sobie do gardeł

W kolejną niedzielę znowu spotkaliśmy się wszyscy w domu mamy. Tym razem atmosfera była jeszcze bardziej napięta. Łukasz i Aneta nie kryli swoich uczuć – ich złość na Pawła rosła z każdym dniem. Do tej pory trzymałam w tajemnicy to, co usłyszałam o spłacie długu, ale musiałam wiedzieć więcej.

– Co to za dług? – wyrzuciłam z siebie pytanie, patrząc na Pawła.

Brat spojrzał na mnie, a potem na mamę, która zesztywniała na fotelu.

– O czym ty mówisz? – zapytał, choć widziałam, że domyśla się, o co chodzi.

– Słyszałam, jak mówiliście o tym, że fakt, że mama ma długi, ma zostać między wami. Co ukrywasz? Czy to ty jesteś za to odpowiedzialny? – Zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.

Łukasz i Aneta spojrzeli na niego z zainteresowaniem, gotowi zaatakować.

– Naprawdę myślicie, że macie prawo mnie osądzać? – warknął Paweł, podnosząc głos. – Nie macie pojęcia, co robiłem, żeby pomóc mamie.

– Pomóc? – Łukasz niemal się roześmiał. – Ty? Pomagałeś tylko sobie.

Paweł uderzył dłonią o stół, aż wszyscy zamilkli.

– Istnienie mojej firmy wisiało na włosku! – krzyknął. – Mama pożyczała mi pieniądze, żeby mi pomóc. Musiałem to potem spłacić.

Aneta zmarszczyła brwi.

– Czekaj, chcesz nam powiedzieć, że mama zaciągała pożyczki dla ciebie, a teraz próbujesz to ukryć?

Paweł nie odpowiedział. Wstał od stołu, gotowy do wyjścia.

– Dość tego. Jeśli chcecie znać prawdę, to zapytajcie mamy. Ale przygotujcie się na to, że wam się nie spodoba – rzucił, wychodząc z domu.

W salonie zapanowała cisza. Wszyscy spojrzeliśmy na mamę, która wyglądała, jakby postarzała się o dziesięć lat.

Mama ukrywała prawdę

Mama milczała przez chwilę, wpatrzona w swoje splecione dłonie. Powietrze w salonie było gęste.

– Co Paweł miał na myśli? – zapytałam, łamiąc ciszę.

W końcu podniosła na nas wzrok.

– To prawda. Pomogłam Pawłowi, kiedy miał problemy finansowe – powiedziała cicho. – Jego firma była na skraju bankructwa. Pożyczyłam mu pieniądze.

Aneta wybuchła pierwsza.

Pożyczyłaś?! Ile?!

Mama spuściła głowę.

Wszystko, co miałam – wyszeptała. – Musiałam też zastawić ziemię.

Łukasz zerwał się na równe nogi, jego twarz była czerwona ze złości.

– Czyli to dlatego wszystko przepisałaś na niego? Żeby miał szansę się z tego wykaraskać?! – zawołał. – Myślisz, że to sprawiedliwe?!

Mama spojrzała na niego z bólem.

– Nie chciałam was skrzywdzić. Ale Paweł miał trudności, które mogły go zniszczyć. Myślałam, że robię to, co trzeba.

– A my? – zapytałam, próbując opanować drżenie głosu. – My, którzy też tu byliśmy, pomagaliśmy? Nasze wysiłki się nie liczyły?

Mama pokręciła głową.

– To nie tak. Chciałam chronić go przed porażką. Wiedziałam, że wy sobie poradzicie, ale on…

– On mógł na ciebie liczyć, tak? A my byliśmy dodatkiem – przerwała Aneta, z goryczą w głosie.

Wszystko zaczęło układać się w całość. Paweł, który zawsze czuł się lepszy, mama, która starała się go uratować, ukrywając przed nami prawdę.

– To nie chodziło o pieniądze. Chodziło o to, żebyśmy byli razem – wyszeptała mama. – A teraz widzę, że straciłam was wszystkich.

To nie moja wina

Rodzina była w rozsypce. Po wyjściu na jaw prawdy każdy z nas zamknął się we własnym świecie, unikając rozmów. Paweł przestał się odzywać, Łukasz unikał odwiedzin u mamy, a Aneta, zawsze pełna energii, nagle stała się chłodna i zdystansowana. Wszyscy czuliśmy się zdradzeni, choć w różny sposób.

Pewnego dnia, gdy siedziałam z mamą w kuchni, zapytałam ją, czy żałuje swojej decyzji.

– Gdybyś mogła zobaczyć, jak Paweł wyglądał, kiedy wszystko się waliło… – zaczęła, patrząc na mnie ciężkimi oczami. – Czułam, że jeśli mu nie pomogę, stracę go na zawsze. Nie myślałam o tym, co będzie później.

– A o nas? – zapytałam cicho. – O tym, jak my się poczujemy?

Mama nie odpowiedziała. W jej spojrzeniu widziałam więcej żalu, niż mogłaby wyrazić słowami. Kilka dni później dowiedziałam się, że Paweł wyjechał. Spakował się i bez słowa pożegnania zaczął nowe życie w innym mieście. Łukasz i Aneta zaczęli unikać mamy, a każda próba odbudowania relacji kończyła się niepowodzeniem.

– Czy mogłam coś zrobić inaczej? – spytałam raz siebie na głos, siedząc w pustym salonie. – Może gdybym nie podsłuchała tej rozmowy, gdybym nie drążyła tematu, wszystko byłoby inaczej.

Wiedziałam jednak, że to nie ja ponoszę pełną winę. Byliśmy rodziną, a jednak pieniądze, tajemnice i rozgoryczenie doprowadziły do upadku tego, co najważniejsze – zaufania. Mama starała się naprawić relacje, ale czułam, że zmęczenie i poczucie porażki powoli odbierają jej siły.

– Nie sądziłam, że wszystko potoczy się w ten sposób – powiedziała pewnego dnia. – Chciałam, żebyśmy się wspierali.

Teraz dom rodzinny był pusty. Byłam jedyną osobą, która od czasu do czasu odwiedzała mamę. Może jeszcze kiedyś się spotkamy. Może znajdziemy sposób, by wybaczyć sobie nawzajem. Ale dzisiaj… dzisiaj jest tylko cisza.

Reklama

Marta, 39 lat

Reklama
Reklama
Reklama