Reklama

Z pozoru nasze życie było poukładane. Dziesięć lat małżeństwa, stabilna praca, dom na kredyt i plany na przyszłość. Może nie było w tym wielkiej ekscytacji, ale przecież nie o to chodziło w dorosłości. Do pełni szczęścia brakowało nam tylko dziecka – i choć próbowaliśmy, to miesiące zamieniały się w lata, a testy ciążowe wciąż pokazywały jedną kreskę. Mimo to wierzyłam, że mamy siebie, a to wystarczy.

Reklama

Nie pamiętam momentu, kiedy zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak. Może to przez ten dystans, który pojawił się między nami, niby ledwo dostrzegalny, a jednak stale obecny. Rafał częściej zostawał w pracy, telefon miał zawsze przy sobie, a gdy pytałam, czy wszystko w porządku, uśmiechał się wymijająco i mówił: „Oczywiście, kochanie”.

A potem to zobaczyłam.

Logując się na wspólne konto, zauważyłam cykliczne przelewy. 1500 zł raz na kilka miesięcy – zawsze do tej samej osoby. Imię było znajome. Kinga. Była dziewczyna Rafała, ta, o której wspominał kiedyś, że „to była trudna miłość”. W głowie miałam tylko jedno pytanie: dlaczego?

Nie mogłam w to uwierzyć

– Możesz mi wyjaśnić, dlaczego regularnie wysyłasz pieniądze Kindze? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie.

Rafał uniósł wzrok znad laptopa. Przez ułamek sekundy widziałam na jego twarzy zaskoczenie, ale zaraz zastąpiła je obojętność.

– To nic wielkiego, Malwina. Po prostu jej pomagam.

– Pomagasz? – prychnęłam, czując, jak moje palce zaciskają się w pięści. – 1500 zł co kilka miesięcy? Od jak dawna?

Westchnął ciężko i odchylił się na krześle.

– Od jakiegoś roku. Malwina, ona jest w trudnej sytuacji. Rozwód, dziecko, brak pieniędzy… Nie mogłem tak po prostu jej zostawić.

– Zostawić?! Rafał, nie jesteś za nią odpowiedzialny! – Uniosłam głos, choć wcale tego nie planowałam. – Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?

– Bo wiedziałem, że tak zareagujesz – odpowiedział spokojnie.

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Czy on naprawdę uważał, że to nic takiego? Że ukrywanie wszystkiego przede mną jest w porządku?

– Po pierwsze, to nasze ciężko zarobione pieniądze. Powinniśmy wspólnie decydować o domowym budżecie. A po drugie, to jednak twoja była dziewczyna. Nie przyszło ci do głowy, że mogłoby mnie to obchodzić? – wycedziłam.

Rafał nie odpowiedział od razu. Opuścił wzrok, jakby szukał właściwych słów.

– To tylko drobna przysługa, Malwina. Nic więcej.

Chciałam mu wierzyć. Ale czy na pewno mogłam mu zaufać?

To nie była tylko pomoc

Od tej rozmowy minęły dwa dni, ale myśli nie dawały mi spokoju. Próbowałam uwierzyć, że Rafał po prostu chciał pomóc starej znajomej, ale coś mi nie pasowało. Dlaczego nie powiedział mi wcześniej? Dlaczego ukrywał te przelewy?

Zaczęłam przypominać sobie różne sytuacje. Jego późne powroty, ukradkowe spojrzenia na telefon, nagłe wyjścia z pokoju, gdy ktoś do niego dzwonił. Czy to wszystko miało związek z nią?

Przesadzasz – powiedziała Justyna, moja przyjaciółka, gdy spotkałyśmy się na kawie. – Może faktycznie tylko jej pomaga?

– Gdyby to było takie niewinne, to by mi powiedział – odparłam, obracając w dłoniach filiżankę. – Poza tym… czy to normalne, że facet potajemnie wspiera finansowo byłą dziewczynę?

Justyna skrzywiła się lekko.

– No… w sumie nie.

To mi wystarczyło. Po powrocie do domu zaczęłam przeszukiwać konto Rafała pod kątem innych transakcji. Nic. Tylko te przelewy do Kingi. Ale to nie dawało mi spokoju.

W nocy, gdy Rafał poszedł pod prysznic, chwyciłam jego telefon. Serce waliło mi jak szalone. Odblokowałam ekran i weszłam w wiadomości.

Kinga. Ostatnia rozmowa sprzed dwóch dni. „Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. Jesteś niezastąpiony.” A potem jego odpowiedź: „Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.”

Żołądek zacisnął mi się w supeł. To nie była tylko pomoc.

Czy wciąż jesteśmy tylko my dwoje?

Patrzyłam na ekran telefonu, czując, jak serce wali mi w piersi. Przecież to tylko kilka wiadomości. Żadne „kocham cię”, żadne dwuznaczności. Ale czy to oznacza, że nic się nie dzieje?

„Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.”

Te słowa utkwiły mi w głowie. Były czułe, troskliwe, jakby chciał ją chronić. Czy tak pisałby do byłej dziewczyny, z którą nic go już nie łączy?

Usłyszałam szum wody dobiegający z łazienki i wiedziałam, że mam tylko chwilę. Przesunęłam ekran, przechodząc do starszych wiadomości. Nie było ich dużo, ale przewijały się w nich zdjęcia Kingi z dzieckiem, podziękowania, krótkie rozmowy o życiu.

„Trzymaj się, dasz radę”. „Nie chcę ci się narzucać, ale jeśli potrzebujesz pogadać, to jestem”.

Czy to normalne? Czy to tylko uprzejmość? Zanim zdążyłam się nad tym zastanowić, usłyszałam, jak drzwi łazienki się otwierają. W panice zamknęłam wiadomości i odłożyłam telefon na stolik nocny.

– Malwina? – Rafał wszedł do sypialni, wycierając mokre włosy ręcznikiem. – Czemu nie śpisz?

– Nie mogę – skłamałam. – Dużo myślę.

– O czym? – Spojrzał na mnie uważnie.

O tym, czy wciąż jesteśmy tylko my dwoje. Ale nie powiedziałam tego na głos. Jeszcze nie.

Byłam jego żoną tylko na papierze

Następnego wieczoru nie wytrzymałam. Rafał siedział na kanapie, oglądając wiadomości, a ja stałam w progu salonu, czując, jak we mnie narasta. Nie mogłam już tego dusić.

– Rafał – zaczęłam, a on od razu spojrzał na mnie uważnie. – Nie chodzi tylko o pieniądze, prawda?

Zmarszczył brwi.

– O co ci chodzi?

– O Kingę – powiedziałam wprost. – Nadal coś do niej czujesz.

Zauważyłam, jak spina ramiona. Wziął głęboki oddech, jakby ważył słowa.

– Malwina, przecież mówiłem ci, że to tylko pomoc.

– „Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć” – zacytowałam jego wiadomość. – Tylko pomoc, tak?

Milczał przez dłuższą chwilę.

– Nie zostawię jej samej – powiedział w końcu. – Nie po tym wszystkim, co przeszła.

A mnie zostawiłeś! – wybuchłam. – Wiesz, jak się czułam, odkrywając to wszystko? Kiedy ostatnio powiedziałeś mi, że zawsze mogę na ciebie liczyć?

Patrzył na mnie, ale nie miał odpowiedzi.

– Czy ona jest dla ciebie ważniejsza ode mnie? – zapytałam, czując, że serce wali mi w piersi.

– Nie… – westchnął, przecierając twarz dłońmi. – Ale nie potrafię jej tak po prostu odciąć.

Wtedy do mnie dotarło. Może nie było fizycznej zdrady, ale emocjonalnie… Rafał nigdy nie przestał być częścią życia Kingi. A ja? Ja byłam jego żoną tylko na papierze.

Musiałam podjąć decyzję

Nie spałam całą noc. Leżałam obok Rafała, wsłuchując się w jego spokojny oddech, podczas gdy w mojej głowie kłębiły się myśli. Czy on naprawdę nie widział, jak bardzo mnie zranił? Jak to możliwe, że przez tyle miesięcy żyłam w niewiedzy, a on udawał, że wszystko jest w porządku?

Nad ranem wstałam, zanim się obudził. W kuchni nalałam sobie kawy i usiadłam przy stole, patrząc na pustą przestrzeń przed sobą. Co teraz? Próbować naprawić coś, co już pękło, czy odejść, zanim rozsypie się całkowicie?

Rafał pojawił się w drzwiach, zmęczony, jakby sam nie spał najlepiej.

– Malwina… – zaczął, ale przerwałam mu.

– Nie wiem, czy potrafię ci jeszcze ufać – powiedziałam cicho, wbijając wzrok w filiżankę.

– To nie była zdrada – powiedział od razu. – Nigdy nie przekroczyłem granicy.

Może nie w łóżku – spojrzałam mu w oczy – ale w sercu?

Nie odpowiedział. A to była odpowiedź sama w sobie.

Czułam, że on już wybrał, tylko nie miał odwagi się do tego przyznać. Nadal trzymał się Kingi, jakby nie umiał jej puścić, a ja nie chciałam dłużej walczyć o miejsce w jego życiu.

– Co teraz? – zapytał po chwili.

Wtedy zrozumiałam, że jedyną osobą, która mogła podjąć tę decyzję, byłam ja.

Albo ona, albo ja

Podjęłam decyzję. Nie zamierzałam dłużej żyć w cieniu Kingi. Jeśli Rafał chciał ratować nasz związek, musiał postawić jasne granice – dla niej i dla siebie.

– Albo ona, albo ja – powiedziałam wprost. – Jeśli chcesz być ze mną, kończysz z tym. Przestajesz ją wspierać, nie masz wobec niej żadnych zobowiązań.

Rafał milczał, jakby nie mógł uwierzyć, że stawiam sprawę tak jasno.

– Malwina, to nie takie proste…

– To jest bardzo proste – przerwałam mu. – Albo zamykasz ten rozdział, albo ja odchodzę. Nie będę twoją drugą opcją.

Patrzył na mnie długo, jakby ważył w głowie wszystkie „za” i „przeciw”. W końcu westchnął i potarł twarz dłońmi.

– Dobrze. Skończę z tym.

– Od razu – dodałam twardo.

Wziął telefon, zawahał się na chwilę, a potem napisał krótką wiadomość. Nie widziałam treści, ale po chwili odłożył telefon na stół.

– Gotowe.

Nie czułam ulgi. Nie wiedziałam, czy to początek odbudowy naszego małżeństwa, czy tylko odwlekamy nieuniknione. Ale jedno było pewne – jeśli Rafał jeszcze raz mnie okłamie, to nie będzie już o co walczyć. Czy dotrzyma słowa? Tego nie wiedziałam. Ale teraz to już zależało tylko od niego.

Reklama

Malwina, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama