Reklama

Siedziałam przy oknie, patrząc na ciemniejące niebo. Marcin właśnie wrócił z pracy, znowu późno. Ledwie wszedł do kuchni, wymruczał ciche "cześć" i od razu przeszedł do drugiego pokoju. Słyszałam, jak z trzaskiem rzucił klucze na komodę. Kiedyś bym zapytała, jak minął mu dzień, czy jest zmęczony. Może podeszłabym, przytuliła go i zaproponowała, że zrobię mu herbatę. Ale teraz... siedziałam i patrzyłam, jak zmienia się nasz świat. Coś między nami pękło, nawet nie wiedziałam kiedy. Kocham go, jasne, że tak, ale między nami rozrasta się pustka. I, co gorsza, on zdaje się tego nie zauważać.

Reklama

Zaczęłam coś podejrzewać

Marcin często wychodził wieczorami. Mówił, że musi się zrelaksować po pracy. „Idę do sąsiadki, do Anny, poćwiczymy jogę,” rzucał od niechcenia. Z początku machałam na to ręką – Anna była wesołą, sympatyczną sąsiadką. Nigdy nie mieliśmy między sobą problemów. Ale teraz… teraz to wszystko wydaje się inne. Nie wiem, czy to wina Marcina, czy moja, ale za każdym razem, gdy mówił, że idzie do niej, coś mnie ściskało w środku. Czułam, jak zazdrość zaczyna powoli przekształcać się w strach. Dlaczego spędza z nią tyle czasu? Co ona mu daje, czego ja nie potrafię?

Wróciłam myślami do wczorajszego wieczoru. Marcin przyszedł do domu dopiero po 22. Wydawał się rozluźniony, szczęśliwy nawet. Kiedy zapytałam, gdzie był, odpowiedział lekko:

– U Anny, na sesji jogi. Zrobiła nam herbatę, trochę porozmawialiśmy o naszych planach na lato.

Moje serce zaczęło bić szybciej. „Naszych planach”? Jakich ich wspólnych planach?

Zobacz także

Miałam nadzieję, że zignoruję ten niepokój. Ale nie mogłam. Coś się zmieniło, a ja nie wiedziałam, jak to naprawić.

Miałam pretensje do męża

Zegar w kuchni tykał miarowo, kiedy słyszałam, jak Marcin śmieje się głośno na podwórku. Zerknęłam przez okno – siedział na tarasie Anny. Rozmawiali z takim luzem, jakiego dawno nie widziałam u nas w domu. Marcin żywo gestykulował, a Anna przytakiwała z uśmiechem na twarzy.

Kiedy Marcin wrócił do domu, nie mogłam dłużej tego wytrzymać.

– Dlaczego tak często tam chodzisz? – spytałam, próbując zapanować nad drżącym głosem.

Zatrzymał się, zaskoczony. Zdjął buty i spojrzał na mnie przez chwilę, jakby zastanawiając się, czy w ogóle warto wchodzić w tę rozmowę.

– Kasia, co się dzieje? Przecież wiesz, że to tylko wspólne hobby. Z Anną mamy te same zainteresowania, tylko o to chodzi. – Usiadł na krześle, wzdychając ciężko. – Nic więcej.

Poczułam, jak we mnie rośnie złość. Hobby? To niby dlatego spędza z nią każdą wolną chwilę?

– A ja? Dlaczego ze mną nie chcesz spędzać tyle czasu? Czy ja już ci nie wystarczam? – wyrzuciłam z siebie, czując, że ton mojego głosu narasta w złości.

Marcin spojrzał na mnie, teraz już wyraźnie zmęczony. Wstał, podszedł do mnie i próbował mnie objąć, ale odsunęłam się, czując, jak serce zaczyna mi walić.

– Kasia, przestań, przecież to nie tak. Ty nigdy nie interesowałaś się tym, co lubię. A z Anną... możemy o tym po prostu poćwiczyć jogę. Nie ma w tym nic złego – powiedział spokojnie, jakby tłumaczył coś dziecku.

Jego słowa mnie zabolały. Odsunęłam się jeszcze bardziej. Zawsze wydawało mi się, że znam mojego męża, ale teraz... teraz nie byłam tego taka pewna.

– Może po prostu nigdy nie chciałeś, żebym się interesowała – szepnęłam, próbując powstrzymać łzy.

Ale Marcin już tego nie słyszał. Wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samą z moimi myślami. Siedziałam tam jeszcze długo, walcząc z poczuciem zdrady i bezradności. Moje myśli nieustannie krążyły wokół Anny i Marcina. Nie mogłam przestać o nich myśleć, o tym, jak się śmiali, jak spędzali razem czas. Zazdrość zaczynała dominować nad wszystkim, co czułam.

Zaskoczyłam sąsiadkę

Następnego dnia, zamiast odpuścić, postanowiłam coś zrobić. Nie mogłam już wytrzymać tej niepewności. Myśli o Marcinie i Annie krążyły mi w głowie jak wirujące tornado, a ja potrzebowałam odpowiedzi. Kiedy zobaczyłam Annę wracającą z pracy, postanowiłam z nią porozmawiać.

– Ania! – zawołałam, kiedy zamykała za sobą furtkę.

Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, który teraz wydawał mi się bardziej irytujący niż serdeczny.

– Kasia, cześć! – odpowiedziała pogodnie. – Co tam u ciebie?

Podeszłam bliżej, czując, jak w gardle narasta mi gula. Miałam ochotę ją o wszystko zapytać, wylać cały żal, ale zamiast tego postanowiłam zachować spokój.

– Zauważyłam, że spędzasz dużo czasu z Marcinem – zaczęłam ostrożnie, choć wewnętrznie aż kipiałam. – Nie chciałabym być wścibska, ale... czy to naprawdę tylko hobby?

Jej twarz nieco spoważniała, ale wciąż zachowywała ten sam spokojny ton.

– Tak, oczywiście. Nic więcej, Kasia – powiedziała, ale coś w jej głosie wydało mi się zbyt spokojne, jakby była pewna siebie, bardziej niż powinna. – Po prostu dobrze się dogadujemy, mamy podobne zainteresowania. Nie ma w tym nic złego.

Poczułam, jak we mnie narasta złość. Nie mogłam już wytrzymać tego jej łagodnego tonu.

– Świetnie się bawicie, co? – wycedziłam z sarkazmem. – Mam wrażenie, że naprawdę masz dużo czasu na tę całą jogę.

Nie było mi do śmiechu

Anna spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a potem zrobiła krok w moją stronę.

– Kasia, czy ty naprawdę myślisz, że między mną a Marcinem coś się dzieje? – zapytała spokojnie. – To jest tylko wspólne hobby, nic więcej.

Próbowałam zapanować nad emocjami, ale nie mogłam się powstrzymać. Jej pewność siebie tylko jeszcze bardziej mnie irytowała.

– Może dla ciebie to hobby, ale dla mnie... – zawiesiłam głos, szukając słów. – Dla mnie to jest coś więcej. Ty nie rozumiesz, jak to wygląda z boku.

Anna patrzyła na mnie, jakby nie do końca rozumiała, skąd ta reakcja. Ale ja już nie mogłam dłużej tam stać. Obróciłam się na pięcie i odeszłam, zostawiając ją z tą jej idealną pewnością siebie.

Gdy wróciłam do domu, byłam wściekła – na nią, na Marcina, ale przede wszystkim na siebie. Nie mogłam się uwolnić od tego uczucia, które mnie pochłaniało. Myśli o Marcinie i Annie nie dawały mi spokoju. Wiedziałam, że moja zazdrość narasta, ale nie potrafiłam jej zatrzymać.

Mąż się na mnie złościł

Tego wieczoru Marcin siedział w salonie, z nosem w telefonie. Wiedziałam, że pisze do niej. Podsłuchałam ich rozmowę, kiedy rozmawiał przez telefon na tarasie. Z entuzjazmem opowiadał Annie o jakimś nowym projekcie, który planowali. Kiedy skończył, nie wytrzymałam.

Zawsze masz dla niej czas! – wrzasnęłam. – Co ona takiego ma, czego ja nie mam?

Marcin spojrzał na mnie z zaskoczeniem, jakbym nagle postradała zmysły.

– Kasia, przestań. To nie tak, jak myślisz! – westchnął, podchodząc bliżej. – Ona po prostu rozumie to, co mnie interesuje. Ty nigdy nie chciałaś tego zrozumieć.

– Może dlatego, że nigdy mi nie mówiłeś, czego potrzebujesz! – wykrzyczałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Próbowałem! Ale za każdym razem... ty byłaś zajęta czymś innym – powiedział, a jego głos złagodniał. – Nie zrozumiałaś mnie, Kasia.

Wstrzymałam oddech. Czy to była prawda? Czy naprawdę przestałam go słuchać, zanim jeszcze zaczął mówić?

W nasze życie wkradła się rutyna

Po tamtej kłótni zapanowała między nami dziwna cisza. Żadne z nas nie chciało wracać do tematu, ale ja nie mogłam przestać o tym myśleć. Czy naprawdę przegapiłam moment, w którym Marcin próbował się przede mną otworzyć? Czy nasz związek tak się zmienił, że zaczęliśmy żyć obok siebie, nie rozumiejąc swoich potrzeb?

Wieczorem, kiedy siedzieliśmy przy kolacji, zebrałam się na odwagę.

– Marcin... – zaczęłam cicho. – Chciałabym, żebyś mi powiedział, co poszło nie tak. Kiedy przestałeś czuć, że jesteśmy w tym razem?

Spojrzał na mnie przez chwilę, jakby zastanawiał się, czy powinien być szczery.

– Kasia, ja nie wiem, kiedy to się stało – powiedział, wbijając wzrok w talerz. – Ale z czasem przestaliśmy rozmawiać o czymś więcej niż o obowiązkach. Mówiłem ci o swoich zainteresowaniach, a ty... wydawało się, że to cię nie obchodzi.

Te słowa zabolały, ale wiedziałam, że miał rację. Zawsze byłam skupiona na pracy, domu, a potem... po prostu się pogubiłam. A Marcin? Może faktycznie starał się znaleźć zrozumienie gdzie indziej, bo nie potrafiłam go wesprzeć.

– Przepraszam – szepnęłam, czując, jak przytłacza mnie poczucie winy.

Musimy sobie bardziej ufać

Marcin spojrzał na mnie z wyrazem zaskoczenia, jakby nie spodziewał się tego słowa. „Przepraszam” nigdy nie przychodziło mi łatwo, a teraz czułam, że coś we mnie pęka.

Nie wiedziałam, że tak się czujesz – dodałam, z trudem powstrzymując łzy. – Zawsze myślałam, że po prostu mamy inne zainteresowania... że to normalne.

Marcin opuścił wzrok. Przez chwilę panowała cisza, którą aż ciężko było znieść.

– Może powinienem był więcej o tym mówić – odezwał się w końcu. – Ale... bałem się, że to nieważne. A potem pojawiła się Ania i... no wiesz, z nią po prostu to wszystko było łatwe. Ale nie chcę, żebyś myślała, że to coś więcej niż przyjaźń. Zależy mi na tobie, Kasia.

Te słowa były jak plaster na ranę, choć głęboką. Moje serce biło szybciej, a w głowie kotłowały się myśli. Chciałam wierzyć, że to prawda, ale nie mogłam się pozbyć wątpliwości.

– Chcę, żebyśmy próbowali naprawić to, co się popsuło – powiedziałam. – Ale nie wiem, czy potrafię. Czy możemy znowu być blisko?

Marcin wstał i podszedł do mnie. Delikatnie położył dłoń na mojej.

– Możemy spróbować – szepnął, a ja czułam, że od tego momentu wszystko zależy od nas.

Reklama

Katarzyna, 31 lat

Reklama
Reklama
Reklama