Reklama

Radziłam mojej Ewie, żeby zakończyła to małżeństwo. Nie mogłam pojąć, dlaczego ma jakiekolwiek wątpliwości, skoro Damian nie był dobrym mężem. Aż wreszcie prawda wyszła na jaw...

Reklama

Doskonale pamiętam, jak moja córka promieniała ze szczęścia, idąc do ołtarza, przepełniona uczuciem. Ewa spoglądała wtedy na Damiana z takim bezgranicznym uwielbieniem, że poczułam ścisk w sercu. W jej spojrzeniu było stanowczo zbyt wiele tego oddania, o wiele za dużo.

Była gotowa zrobić dla swojego faceta dosłownie wszystko

I właśnie tego się bałam. Ten chłopak wcale nie darzył jej aż tak wielkim uczuciem. Kiedy patrzyłam mu w oczy, widziałam w nich przebiegłość. Zdawał sobie sprawę, że ma ją w garści i najwyraźniej bardzo mu to odpowiadało. Para zamieszkała na peryferiach, w niewielkim domu, który Damian dostał w spadku po dziadkach.

Dom był w opłakanym stanie, jednak mój małżonek zobowiązał się wesprzeć ich w remoncie i dotrzymał danego słowa. Później okazało się, że Tadeusz sam tyrał, podczas gdy Damian unikał pracy jak ognia. Tadek był wściekły z tego powodu, ale trzymał nerwy na wodzy, bo właśnie dowiedzieliśmy się, że nasza Ewa spodziewa się dziecka.

– Musimy skończyć przed narodzinami malucha – powtarzał i zasuwał od rana do wieczora.

Zobacz także

Byliśmy zaskoczeni, że Damian nie odczuwał nawet najmniejszej chęci okazania wdzięczności za otrzymaną pomoc. Sprawiał wrażenie, jakby uważał, że mu się to po prostu należy. Na szczęście jego mama potrafiła docenić wysiłek innych.

Matka Damiana, a zarazem teściowa Ewy, była ogromnie wdzięczna Tadkowi za wyremontowanie rodzinnego domu, w którym zamieszkała młoda para. Miałam ją za dobrą kobietę – skromną i opanowaną. Odnosiłam wrażenie, że kiedyś mąż traktował ją z góry, a po jego śmierci syn przejął tę rolę. Miała na imię Agata. Przytakiwała synowi i popierała każde jego działanie oraz słowo. On natomiast zupełnie nie okazywał szacunku własnej mamie.

Jak lekceważący własną matkę, nie uszanuje też żony

Moje przypuszczenia okazały się słuszne… Bajka skończyła się zaledwie parę tygodni od ślubu. Mąż mojej Ewci zaczął siać postrach w ich domu – nie szanował jej i upokarzał. Na początku wstyd nie pozwalał jej się do tego przyznać, ale z czasem nie sposób było tego tuszować. Któregoś dnia, pomimo wysokiego golfu na sobie, mój mąż dostrzegł ślady na karku Ewuni!

Podczas naszej rozmowy wyszło na jaw, że Damian podniósł na nią rękę, a zaczęło się to jeszcze w czasie, gdy spodziewała się Weroniczki. Tadek wpadł w szał i zabronił jej wracać z maluszkiem do tego oprawcy, natomiast sam ruszył do ich mieszkania. Z tego co wiem, wparował do środka i przyłożył Damianowi. Następnie złapał go za fraki i ostrym głosem zagroził, żeby trzymał się z dala od jego córki!

Gdy Tadek zajmował się pakowaniem ubrań i drobiazgów córki, Damian straszył go wezwaniem policji za bezprawne wtargnięcie.

Jednak kiedy mąż odrzekł, że z wielką ochotą zaprezentuje mundurowym, w jakim stanie zostawił Ewę, drań zrezygnował ze swych zamiarów. Rzecz jasna, później wielokrotnie nas nachodził, raz błagając małżonkę o powrót, innym razem strasząc ją, że jeszcze wszyscy pożałujemy, jeśli nie otrzyma dowodu na to, że Ewa wciąż go kocha.

Miałam zasadę, aby go nie wpuszczać do środka. Robiłam co w mojej mocy, żeby nie pozwalać mu nawet wejść do klatki schodowej, ale od czasu do czasu jacyś pomocni sąsiedzi otwierali przed nim drzwi wejściowe. Byłam zdania, że moja córka jak najszybciej powinna wziąć rozwód. Nie byłam w stanie zrozumieć, czemu to tak odwleka. Aż wreszcie któregoś dnia nie wytrzymałam i na nią nawrzeszczałam!

Rozpłakała się i wyznała, że dawno temu złożyła swojej teściowej przysięgę, iż nie zostawi Damiana, dopóki ona będzie wśród żywych!

– Kochanie, ależ to absurdalne zobowiązanie! – zirytowałam się. – Nie może oczekiwać od ciebie, że do końca życia będziesz służyć jako worek treningowy dla jej synalka! Osobiście pogadam z Agatą i wygarnę jej, co myślę o całej tej sytuacji! – przyrzekłam.

Ewa zwiesiła głowę...

– Ona myśli, że jak zostawię Damiana, to on stoczy się na dno – powiedziała.

Cóż, chyba Agata nie mijała się z prawdą...

Prawdę mówiąc, mnie także się wydawało, że Damian jest bliski zejścia na złą drogę. Ale nie mogłam zrozumieć, czemu moja Ewcia miałaby być tą, która przed tym go uchroni? W końcu nie mogła nic na to poradzić, a jedynie przez niego znosiła cierpienie!

Córka ma się poświęcać i ryzykować swoim bezpieczeństwem oraz dziecka, byle tylko ten wariat się nie stoczył? Przecież to jakieś szaleństwo! Razem z tatą próbowaliśmy ją przekonać, żeby wreszcie wzięła rozwód. Tłumaczyłam mojej córce setki razy, że jak najbardziej mogę pójść do matki jej męża i wszystko jej wytłumaczyć.

Agata na pewno musiała zdawać sobie sprawę z tego, co się wokół niej dzieje. Przecież niemożliwością byłoby, aby kompletnie nie zauważała, że moja córka jest w realnym niebezpieczeństwie, mieszkając razem z tym bydlakiem pod wspólnym dachem! Po wielu namowach i trudnych konwersacjach, Ewa w końcu wyjawiła prawdziwy powód, dla którego tak bardzo zwleka z rozstaniem. Wcale nie chodziło o to, że obiecała coś teściowej – chodziło o zupełnie co innego.

Okazało się, że Damian nie posiadał praw do domku odziedziczonego po swoich dziadkach. Nieruchomość wciąż figurowała jako własność jego matki, która zdecydowała się wykreślić syna z ostatniej woli i przepisać dom na Ewę. Moja córka miała odziedziczyć ten dom, ale tylko jeśli nie zdecyduje się na rozstanie z mężem, dopóki Agata będzie wśród żywych.

– No widzisz, że muszę się z tym wstrzymać – oznajmiła Ewa. – Jeśli dowie się o moich planach rozwodowych, to jeszcze gotowa zmienić ten testament.

Byłam totalnie zdezorientowana. Nie mogłam uwierzyć, że ta na pozór święta i porządna baba w tak obrzydliwy sposób wrabia moją córkę! I czemu to robi? Skoro zdaje sobie sprawę, że Damian gnębi Ewę, to po co zmusza ją, żeby tkwiła z tym bandytą aż do własnej śmierci? Tylko po to, żeby udawać przed krewniakami i kumplami, że jej synalek ma normalną rodzinę, a potem będzie miała to w nosie?

Ludzie wiedzą więcej, niż się wydaje

Doskonale orientują się, jaki jest prawdziwy charakter Damiana i co naprawdę dzieje się w jego związku małżeńskim.

– Córeczko, daj już spokój z tym wszystkim! Twój stan zdrowia jest przecież o wiele istotniejszy niż jakiś głupi dom! – starałam się przemówić Ewie do rozsądku. – Poza tym, czy macie z Werką u nas aż tak źle? Nikt was stąd nie wygania, jakoś damy radę się tu zmieścić! – namawiałam ją, żeby odpuściła sobie sprawę tego domu.

Mówiąc dokładnie, chodziło o niewielki, nieco podupadły domek z ogrodem za miastem, składający się z kuchni i trzech niewielkich pomieszczeń, które przeszły niewielki remont. Liczyłam po cichu, że moja córka Ewa w końcu włączy myślenie i zacznie trzeźwo oceniać sytuację. Była przecież doskonale zorientowana, jakie kroki zwykle podejmują funkcjonariusze, gdy docierają do nich sygnały o przemocy domowej wobec kobiet.

Obstaje przy tym, że to „kwestie między małżonkami” i zazwyczaj rezygnuje z wtrącania się. Nie będzie miała obrońcy pod naszą nieobecność. Moja córka jednak zignorowała moje słowa. Twardo obstawała przy swoim i któregoś dnia oznajmiła, że wraca do swojego domu.

– Jak tam sam mieszka, to z pewnością mi dom zrujnuje! – bardziej przejmowała się swoim domem niż tym, czy nic jej nie grozi. – A ojciec tyle się natrudził przy odnawianiu...

– Znacznie więcej wysiłku włożył w twoje wychowanie! – odcięłam się, ale do niej nic nie trafiało.

Po długich przygotowaniach spakowała manatki i ruszyła w drogę

Zdołałam ją tylko przekonać, by zostawiła pod naszą opieką swoją malutką, dwuletnią córeczkę.

Zabierzesz ją, kiedy poczujesz, że sytuacja w domu się unormowała – tłumaczyłam. – Nie zapomnij, że Damian uwielbia cię szantażować, wykorzystując dziecko. Ile to razy zdarzało się, że zabraniał ci nas odwiedzić, a żeby zmusić cię do pozostania w mieszkaniu, zabierał małą? Przecież gdyby nie ona, nigdy byś się do nas nie przeniosła! – odświeżyłam córce pamięć.

Kiedy Ewa dotarła do domu, natychmiast zadzwoniła. Stwierdziła, że sytuacja wygląda w porządku, mimo nieobecności Damiana. Wnioskowała, że musi być w niezłej kondycji, a nie na jakimś rauszu, bo mieszkanie było posprzątane i wszystko wyglądało czysto.

Ani przez chwilę nie pomyślała, że Damian po prostu już się z kimś związał! Kolejną łatwowierną, która za nim lata i dba o porządek, bo straciła dla niego głowę. Ekspresowo ją do siebie przekonał, bo przecież moja córka od jakichś dwóch miesięcy ciągle była poza domem.

Damian i jego luba zjawili się, gdy Ewcia smacznie spała, wykończona oczekiwaniem na swojego męża. Kompletnie nieświadomi obecności żony Damiana, bez zastanowienia pobiegli prosto do łazienki. Kiedy skończyli, po omacku, oboje nago wsunęli się pod kołdrę. Prosto na moją Ewunię... Dziewczyna zaczęła przeraźliwie piszczeć, a oni razem z nią. Z relacji Ewy wynikało, że ta naga panienka była tak spanikowana widokiem innej kobiety, aż wzbudziła w niej współczucie.

– Najwyraźniej nawet jej nie zdradził, że ma rodzinę na utrzymaniu – oceniła później Ewa. – W sumie w mieszkaniu nie było śladu rzeczy należących do mnie czy zabawek małej Weroniki, bo on wszystko wcześniej zwinął.

A co się wydarzyło, gdy żona Damiana zaskoczyła go na gorącym uczynku? Wpadł we wściekłość z powodu jej niezapowiedzianej wizyty.

– Chyba sobie kpisz, to przecież moje mieszkanie! Mama przepisała mi je w spadku! – w nerwach zdradziła wówczas moja córka.

Błyskawicznie zrozumiała, że strzeliła ogromną gafę, albowiem ta informacja nie miała ujrzeć światła dziennego, jednak…

Tobie oddała? – zawyła w tamtym momencie nowa kochanka Damiana. – Skarbie, może się wytłumaczysz!

– Cóż tu wyjaśniać?… – Damian jedynie zwiesił głowę, ewidentnie był całkowicie zbity z pantałyku.

Dwie kobiety, rozjuszone i domagające się od niego natychmiastowych tłumaczeń, to przerastało jego możliwości.

– Twoja mama przyrzekła, że ten dom będzie mój, jak tylko urodzę ci potomka! Planowałam zostać twoją żoną! – ze zdenerwowania głos młodej kobiety wspiął się na wyżyny.

– Nie mam pojęcia, o czym z nią rozmawiałaś! – Damian próbował się wykręcić.

Ewunia ledwo rozumiała to, co słyszała od tej drugiej

Ona gadała z mamą Damiana? Obiecała jej, że w testamencie przepisze na nią chatę? Czyżby już obrabiała następną łatwowierną pannę, która przed rozwodem miała opiekować się jej syneczkiem? No i wszystko się zgadzało! Doszliśmy do tego.

Agata postanowiła unieważnić swój wcześniejszy testament i udała się do prawnika, by sporządzić całkiem nowy dokument. Jego treść pozostaje tajemnicą, lecz jedno nie ulega wątpliwości – nie uwzględniła w nim Ewuni jako osoby dziedziczącej po niej majątek. Kto wie, być może rodzicielka Damiana wcale nie miała zamiaru przepisywać jej domu, a jedynie ją tym straszyła, żeby pozbyć się strachu przed swoim mężem.

W końcu, skoro synek traktował swoją potulną małżonkę w ten sposób, to już nie zawracał głowy mamie, która nareszcie mogła zaznać upragnionego spokoju po raz pierwszy od wielu lat...

Reklama

Iwona, 50 lat

Reklama
Reklama
Reklama