„Mąż czarował na portalu randkowym, jakby był z krainy Oz. Magia się skończyła, gdy wyszło na jaw, z kim flirtuje”
„Pewnego razu, gdy był w łazience, przypadkiem zauważyłam, jak jego telefon piknął, a ekran rozbłysnął. I wtedy to zobaczyłam. Charakterystyczne logo i ta nazwa. Portal randkowy. Byłam zaskoczona i zraniona, ale postanowiłam najpierw wybadać grunt, zanim o cokolwiek go oskarżę. Może to tylko przypadek. Może...”.

- Redakcja
Moje życie mężatki było jak bajka, której zakończenie już dawno napisałam sobie sama. Z Łukaszem poznaliśmy się na studiach i od razu wiedziałam, że to było to. Miłość, którą czuliśmy, była jakby żywcem wyjęta z romantycznej powieści – nieziemsko piękna i pełna pasji. Codzienne poranki, kiedy przyrządzałam mu kawę, a on przynosił mi śniadanie do łóżka, były dla nas oczywistością, jak rytuał, którego nie chcieliśmy zmieniać.
Ale, jak to bywa w życiu, nic nie trwa wiecznie. Z czasem zaczęłam zauważać drobne zmiany. Łukasz coraz częściej spędzał czas przy swoim telefonie, zapatrzony w ekran jakby uciekał do innego świata. Próbowałam zrozumieć, co się dzieje, może nadrobić czas, którego już nie mieliśmy, ale nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę. Chciałam, żeby było jak dawniej.
Pewnego razu, gdy był w łazience, przypadkiem zauważyłam, jak jego telefon piknął, a ekran rozbłysnął. I wtedy to zobaczyłam. Charakterystyczne logo i dwuznaczna nazwa. Portal randkowy. Byłam zaskoczona i zraniona, ale postanowiłam najpierw wybadać grunt, zanim o cokolwiek go oskarżę. Może to tylko przypadek. Może...
Miałam coraz więcej obaw
– Kochanie, zauważyłam, że ostatnio spędzasz dużo czasu na telefonie – powiedziałam pewnego wieczoru, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie i bez zarzutu.
– Och, tak, mam masę roboty. Wiesz, jak to jest, kiedy projekt musi być skończony na czas – odpowiedział, nie odrywając wzroku od ekranu.
– Ale wcześniej nie pracowałeś aż tak intensywnie. Coś się zmieniło? – dopytywałam, próbując złapać jego spojrzenie.
– Magda, naprawdę, to nic takiego. Po prostu projekty. Przestań się zamartwiać – uciął rozmowę, wstając z kanapy i znikając w łazience.
Zostawił mnie samą z tysiącem myśli krążących po mojej głowie. Nie chciałam myśleć o najgorszym, nie chciałam podejrzewać, że mógłby mnie zdradzać. Ale jego unikanie odpowiedzi, ta cisza, którą zostawił po sobie, kiedy wychodził z pokoju, były jak echo, które wciąż wracało.
Rozważałam różne możliwości. Może naprawdę to tylko praca, a ja przesadzam? Może ten portal randkowy to jakaś pomyłka? Ale wewnętrzny głos, który próbowałam uciszyć, krzyczał coraz głośniej.
Mogłam po prostu zapytać go wprost, ale spodziewałam się kolejnych wymówek. Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób, by dowiedzieć się prawdy, nawet jeśli miałaby ona boleć.
Musiałam poznać prawdę
Postanowiłam działać. Zakładając fałszywy profil na portalu randkowym, czułam się winna, jakbym zdradzała Łukasza. Ale świadomość, że to on może mnie zdradzać, była jeszcze gorsza. Wybrałam zdjęcie przypadkowej kobiety z internetu, nadałam jej imię i zaczęłam tworzyć postać, która miałaby przyciągnąć uwagę mojego męża.
Nie minęło wiele czasu, gdy znalazłam jego profil. Serce zabiło mi mocniej, kiedy kliknęłam „Zaczep”. Czy zauważy? Czy odpisze? Ledwie mogłam znieść napięcie, kiedy jego odpowiedź pojawiła się niemal natychmiast.
– Cześć, widzę, że interesujesz się literaturą. Co lubisz czytać? – napisał, a ja poczułam, jak fala żalu przetacza się przez moje serce. Flirtował... z inną kobietą.
Rozmowa szybko stała się intymna. "Kasia", którą udawałam, była w jego oczach interesującą kobietą, a ja obserwowałam, jak coraz bardziej zanurzał się w tej iluzji. Z każdą wiadomością, którą od niego dostawałam, czułam się coraz bardziej przytłoczona. Jednocześnie rozumiałam, jak łatwo można wpaść w sidła nowej znajomości. Ale czy to usprawiedliwiało jego zachowanie? Nie sądzę.
Nic już nie będzie takie samo
Gdy Łukasz zaproponował spotkanie "Kasi", moje serce zamarło. To zaproszenie mogło rozwiać wszelkie moje wątpliwości, choć na pewno nie w sposób, którego bym sobie życzyła. Zgodziłam się, ustalając spotkanie w małej restauracji, którą oboje dobrze znaliśmy.
Czekałam, siedząc przy jednym ze stolików, a serce waliło jak oszalałe. Każdy dźwięk otwieranych drzwi, każdy krok na posadzce sprawiał, że drżałam z nerwów. Czekałam, aż zobaczę go wchodzącego, szukającego mnie – czy raczej "Kasi". Gdy wreszcie się pojawił, z uśmiechem na twarzy, który znałam zbyt dobrze, nie mogłam powstrzymać łez.
Napisałam szybko wiadomość: „Podoba Ci się ta kobieta w czerwonej sukience? Bo to ja”. Wysłałam ją, widząc, jak Łukasz sięga po telefon. Patrzyłam, jak jego wyraz twarzy zmienia się z uśmiechu w szok i konsternację, kiedy podniósł wzrok i zobaczył mnie siedzącą w kącie sali.
Wiedziałam, że to moment, w którym nasze życie miało się zmienić na zawsze.
Nasze życie legło w gruzach
Siedzieliśmy przy tym samym stoliku, przy którym spotykaliśmy się na naszych pierwszych randkach. Teraz jednak otaczała nas niezręczna cisza, wypełniona ciężarem zdrady i rozczarowania.
– Magda, to nie tak, jak myślisz... – zaczął Łukasz, próbując złapać mój wzrok, ale odwróciłam twarz, nie mogąc znieść spojrzenia w jego oczy.
– Nie? Czyli jak? – zapytałam zimno, wciąż wpatrując się w pustą szklankę. – Naprawdę chciałabym to usłyszeć.
Próbował się tłumaczyć, mówiąc coś o nudzie, rutynie, potrzebie odskoczni. Jego słowa były jak echo, które odbijało się od ścian mojej głowy, ale nie docierały do serca. Były puste i bez znaczenia, a ja czułam, jak z każdą chwilą moja cierpliwość maleje.
– Zrozum, Magda, nigdy nie chciałem cię zranić – dodał, ale te słowa jedynie pogłębiły mój ból.
– Ale zraniłeś. Nie masz pojęcia, jak bardzo – powiedziałam cicho, a łzy, które starałam się powstrzymać, zaczęły płynąć strumieniami po mojej twarzy.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, że nasze życie, które budowaliśmy przez lata, legło w gruzach. Nie wiedziałam, czy można to jeszcze odbudować, a przede wszystkim, czy chciałam próbować.
Zastanawiałam się, co zrobić
Spotkałam się z Anią, moją najlepszą przyjaciółką, na kawie w naszej ulubionej kawiarni. Potrzebowałam wsparcia i jej perspektywy na całą sytuację.
– Co się stało? Wyglądasz, jakbyś nosiła na ramionach cały świat – zaczęła, z troską w głosie.
– Łukasz... – urwałam, czując, że wciąż trudno mi mówić o tym, co się wydarzyło. – Zdradził mnie. No, może jeszcze nie fizycznie, ale emocjonalnie... to już pewne.
Ania spojrzała na mnie ze współczuciem, chwytając moją dłoń. Wszystko jej opowiedziałam.
– Magda, przykro mi to słyszeć. Ale co zamierzasz teraz zrobić?
To pytanie nie dawało mi spokoju przez ostatnie dni. Z jednej strony chciałam wierzyć, że jeszcze można uratować nasze małżeństwo. Z drugiej strony, zdrada, nawet emocjonalna, to wciąż zdrada.
– Nie wiem. Próbuję zrozumieć, jak do tego doszło, ale chyba nie potrafię zignorować tego, co zrobił.
Ania pokiwała głową.
– Czasem musimy myśleć o sobie i o tym, co dla nas najlepsze. Nie można budować miłości na braku zaufania.
Słowa Ani dały mi dużo do myślenia. Wiedziałam, że choć zawsze chciałam, by nasze małżeństwo było udane, nie mogłam zignorować faktów. To była decyzja, którą bałam się podjąć, ale wiedziałam, że muszę to zrobić.
Chciałam mieć nadzieję
Siedząc samotnie w naszym wspólnym mieszkaniu, wpatrywałam się w walizki stojące przy drzwiach. Decyzja zapadła. To był koniec mojego związku z Łukaszem. Wciąż nie mogłam uwierzyć, jak szybko nasze życie się zmieniło, jak jedna wiadomość mogła zburzyć to, co budowaliśmy przez lata.
Odczuwałam mieszankę ulgi i smutku. Ulgi, bo wiedziałam, że to rozstanie było najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć. Smutku, bo kończyła się ważna część mojego życia. Ale w głębi duszy czułam, że jestem gotowa stawić czoła przyszłości, nawet w pojedynkę.
Spoglądając przez okno, widziałam, jak słońce zachodzi za horyzontem, a jego ciepłe światło rozpraszało cienie na ścianach. Byłam gotowa zacząć od nowa, z nowym dniem, nowymi marzeniami i nadzieją na przyszłość.
Uświadomiłam sobie, że miłość, choć piękna, może być tylko iluzją, jeśli brakuje zaufania. A ja nie chciałam żyć w iluzji. Chciałam żyć prawdziwie i z nadzieją, że jeszcze kiedyś znajdę miłość, która będzie szczera i trwała.
Magdalena, 36 lat