„Mąż jest zimny jak wiosenne noce. Nie ma pojęcia, że dziecko, które we mnie rośnie, wykiełkowało z obcego nasionka”
„– Jestem w ciąży – wyrzuciłam z siebie, zanim zdążyłam się zastanowić, jak to powiedzieć delikatniej. W jego oczach pojawiła się mieszanka zaskoczenia i radości. – To... wspaniale! – zawołał, obejmując mnie. – Myślałem, że porzuciłaś plany macierzyńskie ale ja jestem gotów na tę przygodę”.

- Redakcja
Codzienność czasem zdaje się być czymś, co otula nas bezpiecznie, a jednocześnie potrafi zaciskać się jak niewidzialne kajdany. Z Kamilem jesteśmy razem już kilka lat, jednak ostatnio zaczynam czuć się bardziej jak jego współlokator niż żona. Mój mąż jest dobrym człowiekiem, ale jego wieczne zaabsorbowanie pracą i miłość do telewizji sprawiają, że rzadko mamy okazję naprawdę porozmawiać. Często czuję się samotna, chociaż jestem tuż obok niego.
W takich chwilach wspomnienia spotkań z Mateuszem stają się dla mnie jak powiew świeżego powietrza. To przyjaciel, którego poznałam przypadkiem, a który szybko zaskarbił sobie moje serce. Jego obecność jest jak iskra, która przypomina mi, że życie może być radosne. Spotkania z nim wnoszą do mojego życia radość i ekscytację, którą coraz częściej odczuwam brak w domu.
Zaczął się kolejny tydzień, a ja znów wracam do tej samej rutyny, z tą różnicą, że teraz serce bije mi mocniej na myśl o kolejnym spotkaniu z Mateuszem. Czy można żyć w dwóch światach jednocześnie? Czy można być lojalnym wobec jednego, kochając drugiego? To pytania, które nie dają mi spokoju, a odpowiedzi wydają się bardziej skomplikowane z każdym dniem.
Mąż mnie ignorował
Siedzieliśmy przy stole, a atmosfera była ciężka jak powietrze przed burzą. Kamil właśnie wrócił z pracy, zasiadł przed telewizorem, ignorując mnie kompletnie. Czułam, że coś we mnie pęka.
– Kamil, może pogadamy o tym, jak nam minął dzień? – zapytałam, próbując zachować spokój.
– Teraz? Może później, Olga, jestem zmęczony – odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc.
Zebrałam się na odwagę, czując, że to jest ten moment, w którym muszę wyrzucić z siebie wszystkie nagromadzone emocje.
– Wiesz, Kamil, czuję, że w ogóle mnie nie słuchasz, że jesteśmy jak dwójka obcych ludzi pod jednym dachem – zaczęłam, a głos mi drżał.
Mąż odłożył pilota i spojrzał na mnie zniecierpliwiony.
– Olga, nie przesadzaj. Przecież masz wszystko, czego potrzebujesz. Dlaczego robisz z tego, że nie chce mi się gadać po pracy, taki problem? – jego słowa były jak nóż, który wbijał się głębiej w moją duszę.
– Wszystko? Czyżby? Czuję się, jakby mnie tu w ogóle nie było, jakbyś mnie nie widział – rzuciłam, czując łzy napływające do oczu.
– Nie dramatyzuj, naprawdę, nie chce mi się teraz kłócić – odpowiedział obojętnie i poszedł do gabinetu.
Moje serce pękało na kawałki. Wiedziałam, że nie mogę tak dalej żyć, w tej pustce i samotności. Uczucie odrzucenia i zaniedbania coraz bardziej mnie zżerało od środka. Ta kłótnia była jedynie potwierdzeniem, że potrzebuję czegoś więcej niż tylko bycia czyjąś żoną na papierze. Musiałam zmierzyć się z rzeczywistością, w której coś, czego szukałam, znajdowało się poza murami naszego wspólnego domu.
Przyjaciel wyznał mi miłość
Wieczór z Mateuszem rozpoczął się niewinnie. Byliśmy na jednej z tych imprez, gdzie dźwięki muzyki i śmiechy ludzi zdawały się tworzyć nieznośny gwar, a jednak nasza rozmowa była jak oaza spokoju. Mateusz miał ten dar, że potrafił słuchać i sprawiać, że czułam się ważna. Patrzył na mnie z troską, jakiej dawno nie doświadczyłam.
– Olga, muszę ci coś powiedzieć – zaczął Mateusz, a w jego głosie czułam napięcie.
– Tak? – zachęciłam go, chociaż serce waliło mi jak młot.
Mateusz spojrzał mi prosto w oczy.
– Od jakiegoś czasu czuję, że... że jestem w tobie zakochany. Wiem, że to skomplikowane, ale musiałem to wyznać – jego słowa były jak grom z jasnego nieba, ale również jak długo wyczekiwany deszcz na pustyni.
Poczułam, jak mój świat zaczyna się kręcić w szalonym tempie. Nie byłam pewna, co odpowiedzieć. Moje myśli były chaotyczne, a serce rwało się ku niemu, choć rozsądek krzyczał, by tego nie robić.
– Mateusz, nie wiem, co powiedzieć... – próbowałam odpowiedzieć, choć głos mi się łamał. – Ja też coś do ciebie czuję, ale...
Nie zdążyłam dokończyć, bo Mateusz pochylił się i pocałował mnie delikatnie. Czas na chwilę stanął w miejscu. Byłam zszokowana, ale jednocześnie czułam ciepło rozlewające się po całym ciele. Tej nocy emocje wzięły górę. Świat Kamila stał się jedynie odległym wspomnieniem. Mateusz i ja byliśmy razem, a ja po raz pierwszy od dłuższego czasu czułam się szczęśliwa. Wiedziałam jednak, że to tylko chwilowa ucieczka, i że prędzej czy później będę musiała wrócić do rzeczywistości, która stanie się bardziej skomplikowana niż kiedykolwiek.
Z imprezy wróciliśmy do jego mieszkania, gdzie pocałunki stały się długie i namiętne. Po chwili Mateusza zaczął mnie rozbierać, a ja się nie broniłam. Zapomniałam już, jak to jest być pożądaną kobietą. Liczyło się tylko to, by znowu to poczuć. Tę noc spędziliśmy razem.
Zaszłam w ciążę
Kilka tygodni później znalazłam się w gabinecie lekarskim, wpatrując się w test ciążowy, który potwierdził moje najgorsze obawy. Byłam w ciąży. Siedziałam na krześle z poczuciem, że grunt usuwa mi się spod nóg. Na mojej twarzy malował się wyraz kompletnego zagubienia.
– Gratulacje, pani Olgo. Wygląda na to, że spodziewa się pani dziecka – powiedział lekarz z uśmiechem, nieświadomy burzy, jaka przetaczała się przez moją duszę.
Uśmiechnęłam się sztucznie, ale w środku byłam pełna sprzeczności. Kiedy wyszłam z gabinetu, zaczęłam zastanawiać się, co dalej. Czy powiedzieć Mateuszowi, że to jego dziecko? Czy też spróbować ukryć prawdę przed Kamilem, udając, że wszystko jest w porządku?
W mojej głowie trwała istna bitwa. Każda z decyzji wydawała się przynosić jedynie ból i komplikacje. Czy mogę dalej żyć w kłamstwie, tworząc iluzję szczęścia? Czy lojalność wobec Kamila oznacza rezygnację z prawdy? „A co, jeśli Mateusz chciałby być ojcem?” – zastanawiałam się. Czułam się rozdarta między miłością do Mateusza, a zobowiązaniami wobec Kamila. Poczucie winy nie dawało mi spokoju. Byłam w pułapce dwóch światów, które stworzyłam sama. Każda z opcji zdawała się prowadzić do tragedii, ale czas płynął nieubłaganie i nie mogłam dłużej unikać podjęcia decyzji.
Pogrążona w rozmyślaniach, wiedziałam, że muszę działać, zanim prawda sama wyjdzie na jaw, niszcząc wszystko wokół mnie. Jednak świadomość, że jedno zdanie może zmienić moje życie na zawsze, paraliżowała mnie bardziej niż kiedykolwiek. Bałam się.
Miałam mętlik w głowie
Spotkałam się z Mateuszem w parku. Siedzieliśmy na ławce, obserwując przechodniów, a ja wciąż nie wiedziałam, jak rozpocząć rozmowę. W końcu zdobyłam się na odwagę.
– Mateusz, chciałam coś ci powiedzieć… – zaczęłam niepewnie, zerkając mu w oczy.
– Coś się stało? – zapytał z troską, jak zawsze gotowy mnie wysłuchać.
Wzięłam głęboki oddech. Nie byłam gotowa wyznać mu prawdy o ciąży. Spanikowałam. Zmieniłam temat.
– Ta noc... była dla mnie bardzo ważna. Nie mogę przestać o tym myśleć – przyznałam, czując ciężar słów.
Mateusz uśmiechnął się, widocznie zadowolony z moich słów.
– Olga, wiem, że to wszystko jest skomplikowane, ale... chciałbym być z tobą na stałe. Wiesz, że cię kocham – wyznał, a jego szczerość sprawiła, że serce ścisnęło mi się z bólu.
Przygryzłam wargę, próbując powstrzymać łzy.
– Mateusz, ja też coś do ciebie czuję, ale... – zawahałam się, nie wiedząc, jak ubrać myśli w słowa – ...muszę być fair wobec Kamila. Jeszcze nie wiem, co z nami będzie. Wszystko jest takie pogmatwane.
Mateusz spuścił wzrok, ale po chwili zrozumiał, że sytuacja jest bardziej złożona, niż sądził.
– Rozumiem, Olga. Chcę tylko, żebyś była szczęśliwa. Jeśli oznacza to czekanie, to poczekam – odparł, a jego słowa były jak ciepły uścisk.
Nie miał pojęcia o ciąży, a ja nie mogłam się zdobyć na wyjawienie mu prawdy. Jeszcze nie teraz. Byłam w potrzasku własnych emocji, a świadomość, że Mateusz mógłby być szczęśliwy bez pełnej wiedzy, bolała mnie najbardziej. Zrozumiałam, że muszę podjąć decyzję, która zadecyduje o mojej przyszłości. Czułam, jakbym balansowała na cienkiej linii między dwiema przepaściami, niepewna, gdzie postawić następny krok.
Nie chciałam psuć radości męża
Powrót do domu był jak oczekiwanie na wyrok. Zdecydowałam, że muszę porozmawiać z Kamilem. Wiedziałam, że nie mogę dalej uciekać przed rzeczywistością. Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi, zobaczyłam go siedzącego na kanapie, zatopionego w swoim świecie.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam, stając przed nim.
Spojrzał na mnie zaskoczony. Może wyczuł, że coś jest nie tak.
– Co się dzieje, Olga? – zapytał z nutą niepokoju w głosie.
Usiadłam obok niego, czując, że serce bije mi jak szalone.
– Jestem w ciąży – wyrzuciłam z siebie, zanim zdążyłam się zastanowić, jak to powiedzieć delikatniej.
W jego oczach pojawiła się mieszanka zaskoczenia i radości.
– To... wspaniale! – zawołał, obejmując mnie. – Myślałem, że porzuciłaś plany macierzyńskie ale ja jestem gotów na tę przygodę.
Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Czułam się winna za to, że nie była to cała prawda.
– Chciałabym spróbować naprawić nasze małżeństwo – powiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie. – Chcę, żebyśmy razem wychowali to dziecko.
Jego uścisk był mocniejszy, a ja nie mogłam znieść myśli, że ukrywam przed nim prawdę.
– Obiecuję, że się zmienię, Olga. Będę lepszym mężem, obiecuję – zapewnił mnie, a jego słowa były jak obietnica nowego początku.
Poczułam, jak ciężar kłamstwa osiada na moich barkach. Zdecydowałam się na Kamila, choć moja dusza była rozdarta. Stchórzyłam i postanowiłam wrócić do znanego mi, choć smutnego świata. Czy będę tu szczęśliwa? Wiedziałam, że będę musiała żyć z moim sekretem, mając nadzieję, że nigdy nie wyjdzie na jaw. Wiedziałam, że to początek trudnej drogi, ale miałam nadzieję, że może jeszcze wszystko się ułoży. Jednak obawiałam się, że przeszłość nie pozwoli mi tak łatwo zapomnieć.
Nie wiem, czy dam radę kłamać
Czas mijał, a ja starałam się funkcjonować w tej nowej, choć nieco fałszywej rzeczywistości. Kamil rzeczywiście zaczął się zmieniać. Spędzał więcej czasu w domu, interesował się moim samopoczuciem i robił plany na przyszłość, które obejmowały naszą trójkę. Było w tym coś budującego, ale równocześnie przerażającego. Każde jego dobre słowo, każdy uśmiech i gest przypominały mi o tajemnicy, którą w sobie nosiłam.
Nie byłam pewna, jak długo będę mogła prowadzić to podwójne życie. Czułam się jak aktorka w przedstawieniu, która nie zna swojego zakończenia. Pytanie, jak długo jeszcze mogę żyć w takim zawieszeniu, trawiło mnie od środka.
Kłamstwo towarzyszyło mi jak cień, a ja nie byłam pewna, czy kiedykolwiek znajdę odwagę, by się z nim zmierzyć. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, a moje decyzje sprawiały, że wszystko wokół mnie stawało się coraz bardziej skomplikowane.
Niekiedy myślę, że miłość to nie tylko wybór, ale również rezygnacja z innych możliwości. Zrozumiałam, że miłość nie jest tylko uczuciem, ale także ciężarem odpowiedzialności za tych, których kochamy. Teraz pozostało mi jedynie trzymać się kurczowo tej nadziei, że to, co wybrałam, przyniesie mi spokój. Czy to się uda?
Olga, 31 lat