Reklama

Na początku naszego małżeństwa wszystko wyglądało inaczej. Wieczory spędzaliśmy na długich rozmowach, wspólnym oglądaniu filmów czy snuciu planów na przyszłość. Adam zawsze słuchał, patrzył mi w oczy, reagował. To, co mówiłam, miało dla niego znaczenie. Teraz? Teraz telefon stał się jego światem, a ja? Ja jestem tylko tłem.

Reklama

Każdy wieczór wygląda tak samo: Adam wraca z pracy, rzuca krótkie „cześć” i siada na kanapie z telefonem w ręku. Próbuję coś mówić, zainicjować rozmowę, ale on tylko kiwa głową, czasem rzuca krótkie „mhm”. Jest obecny fizycznie, ale emocjonalnie jakby go nie było.

Kiedyś dzielił się ze mną wszystkim. Teraz wydaje się, że wszystko, co ważne, dzieje się na ekranie. Czuję, że powoli znikam z jego świata. Ile jeszcze mogę to wytrzymać?

Całkowicie mnie ignorował

Wtorkowy wieczór. Adam siedzi na kanapie, jak zwykle wpatrzony w telefon. Ogląda filmiki, przesuwa palcem po ekranie, czasem się śmieje. Ja siedzę obok, trzymając kubek herbaty i patrząc na niego, zastanawiając się, czy w ogóle zauważył, że tu jestem.

– Adam, może obejrzymy coś razem? – pytam w końcu.

– Nie dzisiaj, Kasiu – odpowiada bez odrywania wzroku od ekranu. – Jestem zmęczony, potrzebuję chwili dla siebie.

– Ale cały czas siedzisz z telefonem – zauważam. – Może lepiej pogadać niż wpatrywać się w ekran?

– Przesadzasz – odpowiada, przewracając oczami. – To przecież tylko chwilka rozrywki. A poza tym, o czym mamy rozmawiać?

Jego słowa ranią mnie bardziej, niż powinny. Milczę, bo wiem, że jeśli zacznę mówić, wybuchnę. Zamiast tego zbieram talerze po kolacji i idę do kuchni, starając się nie robić hałasu.

Kilka minut później Adam podchodzi.

Nie gniewaj się – mówi, kładąc rękę na moim ramieniu. – Wiesz, że to dla mnie sposób na relaks.

– Wiem – odpowiadam cicho, nie patrząc mu w oczy. – Ale mam ciągle wrażenie, że już tylko telefon cię interesuje.

Nie odpowiada. Wraca na kanapę, a ja czuję, jak pomiędzy nami rośnie niewidzialny mur.

Oddalaliśmy się od siebie

Z każdym kolejnym tygodniem mur staje się coraz wyższy. Mąż wraca z pracy później niż zwykle, a kiedy już jest w domu, jego myśli są gdzieś indziej. Czasami próbuję zacząć rozmowę, ale kończy się na monosylabach.

– Dziś wychodzę z dziewczynami – mówię pewnego wieczoru, zakładając płaszcz. – Może chociaż jutro spędzimy trochę czasu razem?

Adam podnosi zamglony wzrok znad telefonu.

Znowu wychodzisz? – pyta z nutą pretensji w głosie. – Nie wiem, czemu ciągle musisz być gdzieś indziej.

Spojrzałam na niego z powagą w oczach.

– Może dlatego, że w domu czuję się, jakbym była całkiem sama – odpowiadam bez cienia uśmiechu.

Mąż odkłada telefon na stół i patrzy na mnie z niedowierzaniem.

– To niesprawiedliwe. Jesteś przewrażliwiona. Przecież jestem tuż obok.

Bycie obok to nie to samo, co bycie razem – mówię cicho, ale stanowczo.

Jego twarz wyraża irytację, ale nic nie mówi.

Tego wieczoru wracam do pustego mieszkania i czuję, że coś w nas pękło. Nie chodzi już tylko o telefon. Chodzi o to, że przestaliśmy się starać. A może to tylko ja przestałam wierzyć, że warto?

Zaczął mnie oskarżać

Adam zaczyna zauważać, że coraz częściej wychodzę z domu. Zamiast jednak próbować naprawić sytuację, jego reakcje stają się coraz bardziej defensywne.

– Wydaje mi się, że bardziej interesują cię wyjścia z koleżankami niż nasze małżeństwo – rzuca pewnego wieczoru, kiedy wracam po spotkaniu z Anią.

– A ty w ogóle interesujesz się naszym małżeństwem? – pytam z gorzkim uśmiechem. – Odkąd masz ten telefon, mam wrażenie, że ja już nie istnieję.

– To nieprawda – odpowiada, marszcząc brwi. – Po prostu jestem zmęczony i czasem chcę się wyłączyć.

Wyłączasz się z naszego życia, Adam – mówię ostro. – Kiedy ostatni raz zapytałeś, co u mnie? Kiedy spędziliśmy razem wieczór, nie wpatrując się w ekran?

– A może to ty nie próbujesz? – odpiera. – Może po prostu przestało ci zależeć?

Czuję, jak gniew miesza się z rozczarowaniem.

– Przestało mi zależeć? – powtarzam, patrząc mu prosto w oczy. – Ja walczę o nasz związek, ale nie da się walczyć samemu.

Adam milczy. W końcu odwraca się i wraca do swojego telefonu, a ja siadam na kanapie, czując, że z każdym dniem jesteśmy coraz dalej od siebie.

Chyba coś do niego dotarło

Po tej kłótni Adam wydaje się bardziej zamyślony. Nie mówi nic, ale widzę, że coś go gryzie. Kilka dni później dzwoni do swojego przyjaciela, Marka, który od lat jest dla niego wsparciem w trudnych momentach. Myślał, że nie słyszę, ale zza ściany docierało do mnie wszystko.

– Stary, nie wiem, co się dzieje – mówi Adam. – Kasia mówi, że ją ignoruję, ale przecież spędzam z nią każde popołudnie.

– Być w tym samym pokoju to nie to samo, co być razem – odpowiada Marek. – Przecież wiem, co robisz. Może zamiast wpatrywać się w telefon, spróbuj z nią porozmawiać? Zapytaj, co ją trapi.

– Myślisz, że to wystarczy? – pyta Adam z wyraźnym zwątpieniem.

Jeśli zrobisz to szczerze i pokażesz, że ci zależy, to tak – odpowiada Marek. – Ale musisz się postarać.

Mówili coś jeszcze, ale ściszył głos, więc przestałam się wsłuchiwać. Byłam ciekawa, czy słowa kolegi dadzą mu do myślenia.

A jednak mnie zaskoczył

Wieczorem, kiedy jak zwykle siedzę z książką w fotelu, a mąż z telefonem na kanapie, dzieje się coś niespodziewanego. Adam nagle odkłada telefon na stół i siada na fotelu obok mnie.

– Kasiu, wiem, że ostatnio byłem zdystansowany – zaczyna. – Chciałbym to zmienić. Może dziś obejrzymy coś razem?

Patrzę na niego z niedowierzaniem.

– Naprawdę? A co z twoim telefonem? – pytam, starając się ukryć sceptycyzm.

– Zostaje w drugim pokoju – mówi stanowczo. – Wiem, że muszę bardziej się starać, jeśli chcemy, żeby to działało.

Jego słowa brzmią szczerze.

To dobry początek – mówię po chwili. – Ale pamiętaj, że chodzi o nas, a nie tylko o gesty.

– Wiem – odpowiada, ściskając moją dłoń. – Chcę, żebyś czuła, że jesteś dla mnie ważna.

Pierwsze dni są trudne. Mąż często sięga po telefon odruchowo, ale kiedy zauważa, że go obserwuję, odkłada go i próbuje nawiązać rozmowę.

Zaczynamy razem spędzać wieczory, rozmawiamy o prostych rzeczach, śmiejemy się. Po raz pierwszy od miesięcy czuję, że znowu jesteśmy blisko.

Wciąż mamy szansę

Nasze życie wciąż nie jest idealne. Adam ma przed sobą długą drogę, by nauczyć się odłączać od telefonu i skupić na tym, co naprawdę ważne. Ale widzę, że się stara.

Pewnego dnia, podczas spaceru, zatrzymuje się i patrzy mi w oczy.

– Zawsze myślałem, że wystarczy być obecnym fizycznie – mówi cicho. – Ale teraz rozumiem, że obecność to coś więcej. Dzięki tobie wiem, co jest naprawdę ważne.

Uśmiecham się, czując, że nasze małżeństwo wciąż ma szansę. To nie będzie łatwa droga, ale teraz idziemy nią razem.

Zrozumiałam, że miłość to nie tylko gesty czy słowa. To bycie obecnym i zaangażowanym. Dzięki Adamowi pomyślałam, że warto walczyć o relację, zanim stanie się za późno. A teraz wiem, że walczymy razem.

Reklama

Katarzyna, 31 lat

Reklama
Reklama
Reklama