„Mąż mówił, że jedzie służbowo do Łodzi, a gził się z kochanicą w hotelu koło domu. Od kiedy moje życie jest iluzją?”
„Wiedziałam, że coś jest nie tak, choć nie miałam na to dowodów. Może to właśnie była moja największa obawa – że jeśli zacznę szukać, mogę znaleźć coś, czego wcale nie chcę odkryć”.

- Redakcja
Nasze małżeństwo zaczęło się jak z bajki – pełne miłości, śmiechu i wspólnych marzeń. Wojtek był dla mnie nie tylko mężem, ale i najlepszym przyjacielem. Jednak z czasem coraz częściej wyjeżdżał w delegacje, a ja zostawałam sama w mieszkaniu. Początkowo nie zwracałam na to uwagi – przecież praca jest ważna, a on zawsze był ambitny. Wracał późno, czasem nawet nie dzwonił, żeby uprzedzić. A kiedy pytałam, dlaczego znów musi wyjeżdżać, odpowiadał wymijająco, że to tylko sprawy zawodowe.
Serce waliło mi jak młot
Nasze rozmowy stały się coraz bardziej powierzchowne. Zamiast pytać o moje dni, on był myślami gdzieś daleko. Zaczęłam wątpić, czy w ogóle go jeszcze interesuję. W nocy, kiedy leżałam obok niego, czułam się samotna jak nigdy wcześniej. W głowie kłębiły się pytania, ale nigdy nie miałam odwagi ich zadać. Do czasu.
– Możemy porozmawiać? – zapytałam, starając się brzmieć jak najspokojniej, choć serce waliło mi jak młot.
Siedzieliśmy przy stole w jadalni.
– Oczywiście. Co się stało? – odpowiedział, ale jego oczy były przyklejone do ekranu telefonu.
– Chodzi o te twoje wyjazdy służbowe. Mam wrażenie, że jest ich coraz więcej... – zaczęłam, starając się unikać oskarżycielskiego tonu.
– Kochanie, to tylko praca. Wiesz, jak teraz jest. Firma się rozwija, muszę być bardziej zaangażowany – tłumaczył, jakby czytał z kartki.
Poczułam, jak narasta we mnie frustracja. Dlaczego nie może po prostu spojrzeć mi w oczy i dać mi poczucia, że naprawdę jesteśmy razem w tej rozmowie?
– Tylko że... ja się martwię. Często wracasz późno. Czuję, że się od siebie oddalamy – przyznałam szczerze.
Wojtek westchnął, odkładając telefon na stół.
– Nie przesadzajmy. Nie musisz się martwić – uśmiechnął się, ale ten uśmiech nie sięgnął jego oczu.
W tej chwili uświadomiłam sobie, że żadne zapewnienia nie zdołają uspokoić mojej intuicji. Wiedziałam, że coś jest nie tak, choć nie miałam na to dowodów. Może to właśnie była moja największa obawa – że jeśli zacznę szukać, mogę znaleźć coś, czego wcale nie chcę odkryć.
Łzy napłynęły mi do oczu
Kilka dni później, gdy pranie już schło na balkonie, a ja wkładałam ubrania męża do szafy, natknęłam się na coś, co przyprawiło mnie o dreszcze. W kieszeni jego marynarki znalazłam rachunek z eleganckiej restauracji. Miejsce było na naszej liście ulubionych lokali, ale na pewno nie odwiedziliśmy go razem w ostatnich miesiącach. Spojrzałam na datę – tego dnia Wojtek miał być przecież w delegacji. Świat wokół mnie zawirował. Poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Chwyciłam telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki, Kasi.
– Hej, co słychać? – odezwała się radośnie Kasia.
– Muszę się z kimś podzielić. Znalazłam coś, co nie daje mi spokoju – powiedziałam, próbując utrzymać opanowany ton.
Spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarni. Po tym, jak opowiedziałam jej o rachunku, Kasia spojrzała na mnie z troską.
– To naprawdę nie wygląda dobrze. Myślisz, że to tylko przypadek? – zapytała, próbując delikatnie zaprowadzić mnie do logicznego myślenia.
– Sama nie wiem. On mówił, że był na delegacji – odpowiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
– A może powinnaś pójść do tej restauracji? Sprawdzić, co się dzieje. Może to tylko nieporozumienie – zasugerowała, choć jej głos zdradzał, że nawet ona w to nie wierzy.
Z jednej strony nie chciałam wiedzieć. Z drugiej, każda godzina spędzona w nieświadomości była jak tortura. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, żeby się przekonać, jak wygląda prawda, choćby miała być bolesna.
Zebrałam się w sobie
Z trudem powstrzymując drżenie rąk, weszłam do restauracji, której nazwa widniała na rachunku. Serce biło mi tak mocno, że niemal je słyszałam. Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam go. Wojtek siedział przy stoliku w kącie, a naprzeciwko niego znajdowała się rudowłosa kobieta. Patrzyli na siebie w sposób, który nie pozostawiał wątpliwości. Zebrałam się w sobie i podeszłam do ich stolika. Mąż zamarł z widelcem w połowie drogi do ust. Kobieta spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a potem wstała gwałtownie, prawie przewracając krzesło.
– Magda... co ty tu robisz? – Wojtek próbował przyjąć pewny siebie ton, ale jego głos zdradzał niepokój.
– Powinnam się ciebie o to samo zapytać – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie, mimo że w środku wrzało.
Kobieta, nie chcąc być częścią tej sceny, odwróciła się i wybiegła z restauracji. Teraz byliśmy tylko my dwoje. Siadłam przy stoliku i spojrzałam mu prosto w oczy.
– Chcę prawdy. Od dłuższego czasu coś podejrzewałam, ale teraz chcę usłyszeć to od ciebie – powiedziałam, czując, że łzy są blisko.
Mąż opuścił wzrok na stół. Przez chwilę milczał, a ja czułam, jak każdy moment tego milczenia boli bardziej niż słowa, które mogłyby paść.
– Nie chciałem, żebyś się dowiedziała w ten sposób – zaczął cicho. – Ale tak, spotykam się z Julią.
Poczułam, jak mój świat rozsypuje się na kawałki.
Co poszło nie tak?
Wróciłam do domu, czując się, jakbym była zawieszona między rzeczywistością a sennym koszmarem. Drzwi zamknęły się za mną z cichym trzaskiem, a ja oparłam się o ścianę, próbując złapać oddech. Wszystko, co budowaliśmy przez lata, teraz zdawało się iluzją. Przechodząc przez korytarz, zobaczyłam naszą wspólną fotografię z wakacji sprzed kilku lat. Uśmiechaliśmy się na niej beztrosko. Teraz to zdjęcie wydawało się kpiną z tego, co przeżywałam.
Usiadłam na sofie, próbując uporządkować myśli. Zdrada Wojtka sprawiła, że zaczęłam kwestionować wszystko, co do tej pory wydawało mi się pewne. Zaczęłam zastanawiać się, co poszło nie tak, gdzie zgubiliśmy się nawzajem. W głowie kłębiły mi się pytania. Przez długie godziny rozmyślałam o tym, co powinno się wydarzyć dalej. Wiedziałam, że nie mogę dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Musiałam porozmawiać z Wojtkiem, spróbować zrozumieć, co nas doprowadziło do tego miejsca i podjąć decyzję o przyszłości.
Jednak wiedziałam, że ta rozmowa będzie jedną z najtrudniejszych w moim życiu. Czy będę w stanie mu wybaczyć? Czy on będzie w stanie naprawić to, co zniszczył? Nie miałam odpowiedzi, ale wiedziałam, że muszę ją znaleźć.
Nie będzie łatwo
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w naszym salonie, otoczeni ciszą, która zdawała się niemal namacalna. Czułam, że to moment prawdy, a każdy z nas próbował znaleźć odpowiednie słowa, które mogłyby cokolwiek zmienić.
– Musimy porozmawiać o nas – zaczęłam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie, choć w środku byłam pełna niepokoju.
– Wiem. Naprawdę tego żałuję – powiedział, wpatrując się w podłogę. – To, co zrobiłem, było niewybaczalne. Ale musisz wiedzieć, że to nie było przez ciebie. To ja zawiodłem.
– To dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam, nie potrafiąc powstrzymać łez.
Zamilkł na chwilę, a potem podniósł na mnie wzrok.
– Nie wiem. Może szukałem czegoś, czego sam nie rozumiem. Może po prostu zgubiłem się po drodze. Ale jedno jest pewne – nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.
– Ale skrzywdziłeś – powiedziałam z bólem. – I nie wiem, czy mogę to tak po prostu wybaczyć. Przez te wszystkie lata myślałam, że jesteśmy dla siebie najważniejsi.
Wojtek skinął głową, a jego oczy zdradzały głęboki smutek.
– Rozumiem, jeśli nie będziesz mogła mi wybaczyć. Sam sobie tego nie wybaczę.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Zdałam sobie sprawę, że bez względu na to, co zdecyduję, nie będzie łatwo. Nasze małżeństwo było jak książka, której nie można było tak po prostu zamknąć, udając, że nie widzi się niektórych rozdziałów.
– Musimy się zastanowić, co dalej – powiedziałam w końcu, starając się myśleć racjonalnie.
Wojtek przytaknął, ale w jego oczach widać było, że i on nie wie, co nas czeka.
Magdalena, 39 lat