Reklama

Nasze małżeństwo nie przypomina jednak tych, o których czyta się w książkach czy ogląda w filmach. Zamiast wspólnych obiadów u teściów, mamy ciszę. Zamiast rodzinnych spotkań, mamy nieustające wymówki. Piotr od ślubu coraz bardziej unika swojej rodziny. Na początku tłumaczył to zmęczeniem, potem obowiązkami w pracy. Ale ile można w to wierzyć?

Reklama

Nie wiedziałam, co myśleć

Jeszcze przed ślubem widziałam ich chłodne spojrzenia, czułam dystans za każdym razem, gdy ich odwiedzaliśmy. Z czasem te odwiedziny stały się rzadkością, aż w końcu całkowicie zanikły. Piotr przestał odpowiadać na telefony od matki, a na pytania o rodzinne spotkania wzruszał ramionami i mówił: „Nie teraz, Kasiu”.

Czasem zastanawiałam się, czy to moja wina. Czy to ja sprawiłam, że Piotr odsunął się od swoich bliskich? W końcu to przeze mnie jego rodzice są zawiedzeni, prawda? Wciąż pamiętam, jak bardzo pragnęli, aby ich syn wybrał „lepszą” partię. Zastanawiam się, czy Piotr czasem żałuje swojej decyzji, czy może czuje, że mnie poślubiając, stracił coś ważnego – rodzinę.

Ciągle się migał od odpowiedzi

– Piotrek, musimy porozmawiać – zaczęłam, kiedy tylko wszedł do domu.

Ostatnie dni spędziłam, myśląc o tym, jak ugryźć temat, ale teraz czułam, że nie mogę dłużej czekać.

Zobacz także

– Dlaczego unikasz swojej rodziny? Co się dzieje?

Piotr zatrzymał się w połowie kroku, zaskoczony moim pytaniem. Spuścił wzrok, jakby coś ważył w myślach.

– Kasiu, nie teraz, proszę – mruknął, próbując przejść do kuchni.

– Nie, Piotrek. Musimy to omówić – powiedziałam, chwytając go delikatnie za rękę. – Odkąd się pobraliśmy, ciągle znajdujesz wymówki, by nie jechać do twoich rodziców. Co się dzieje?

Westchnął ciężko, przysiadł na krześle i przetarł twarz dłonią.

– To... skomplikowane. Po prostu, nie jestem gotowy, żeby o tym mówić.

Poczułam falę frustracji.

– Ale ja muszę wiedzieć, Piotrek. Czuję, że coś ukrywasz. Martwię się.

Spojrzał na mnie z mieszaniną bólu i zmęczenia w oczach, ale nie powiedział nic więcej. Milczenie było bardziej przytłaczające niż jakiekolwiek słowa, które mogłyby paść.

Odwiedziłam teściów

Następnego dnia postanowiłam działać. Miałam już dość tego ciągłego napięcia, tej niepewności, która powoli niszczyła nasz związek. Piotr nie chciał mówić, ale ja musiałam wiedzieć, co naprawdę się dzieje. Może to nie było najlepsze rozwiązanie, ale zdecydowałam się spotkać z jego rodzicami bez jego wiedzy. Nie wiedzieli, że przyjdę sama, ale uznałam, że tak będzie najlepiej. Gdy tylko weszłam do ich mieszkania, poczułam ciężar tej decyzji. W powietrzu unosiła się mieszanka chłodu i zaskoczenia.

– Piotr nie mógł przyjść? – zapytała matka Piotra, patrząc na mnie badawczo.

– Nie, tym razem przyszłam sama – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie. – Chciałam porozmawiać z wami o czymś ważnym.

Rodzice Piotra wymienili spojrzenia. W ich oczach widziałam coś, czego wcześniej nie dostrzegałam – może to było poczucie winy, może coś innego, czego nie potrafiłam nazwać.

– O co chodzi? – zapytał jego ojciec, składając ręce na piersi.

– Chcę wiedzieć, co tak naprawdę się stało, że Piotr odsunął się od was? – słowa wyrwały się ze mnie, zanim zdążyłam się nad nimi zastanowić.

Na moment zapanowała cisza, a potem matka Piotra westchnęła głęboko.

To nie jest tak, że cię nie lubimy, Kasiu – zaczęła niepewnie. – My po prostu mieliśmy inną wizję przyszłości naszego syna.

W jej głosie słyszałam coś więcej niż tylko rozczarowanie. To była walka o wpływ na życie Piotra, o kontrolę, którą stracili, gdy wybrał mnie zamiast ich planów. Wtedy dowiedziałam się o Oli, dziewczynie, którą wybrali dla niego, ich ulubienicy, której miejsce zająć miałam ja.

– Piotr zerwał kontakt z nami, bo chciał waszego małżeństwa. My próbowaliśmy go przekonać, by wybrał inaczej, ale on nie chciał słuchać – dodał ojciec, nieco łagodniej.

Mąż był na mnie zły

Wracając do domu, czułam się rozdarta. Z jednej strony byłam wdzięczna Piotrowi za to, jak bardzo starał się chronić nasze małżeństwo, z drugiej jednak nie mogłam pozbyć się wrażenia, że zrobił to kosztem swojej rodziny i być może… własnego spokoju. Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć o spotkaniu z jego rodzicami, choć bałam się, jak zareaguje.

Wieczorem, gdy Piotr wrócił z pracy, od razu wyczuł, że coś jest nie tak.

– Kasiu, co się stało? – zapytał, siadając obok mnie na kanapie.

Spojrzałam mu w oczy, czując, jak serce bije mi mocniej. – Muszę ci coś powiedzieć... Spotkałam się z twoimi rodzicami.

Piotr zesztywniał, a jego spojrzenie natychmiast stężało.

– Spotkałaś się z nimi? Dlaczego? Po co? – zapytał, w jego głosie pojawiła się nuta gniewu.

– Chciałam zrozumieć, co się stało między wami. Bałam się, że coś ukrywasz, że może ja jestem problemem... – zaczęłam tłumaczyć, ale Piotr przerwał mi gwałtownie.

– Kasiu, dlaczego zrobiłaś to za moimi plecami? Przecież mówiłem, że nie jestem gotowy, żeby o tym rozmawiać! – podniósł głos, a ja poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

– Przepraszam, nie chciałam cię zranić. Po prostu... musiałam wiedzieć – powiedziałam cicho, próbując złapać jego dłoń, ale odsunął się ode mnie.

Piotr wstał, podchodząc do okna, gdzie przez chwilę w milczeniu wpatrywał się w ciemność.

– Cały czas starałem się chronić cię przed nimi, przed tym, co mogliby zrobić, żeby nas rozdzielić. A ty poszłaś tam sama, bez słowa... Czuję się zdradzony, Kasiu.

Jego słowa były jak cios. Wiedziałam, że popełniłam błąd, ale teraz, patrząc na niego, widziałam, jak bardzo jest zraniony. Podszedł do mnie powoli i powiedział, głosem pełnym bólu:

– Wszystko, co robiłem, było po to, żebyśmy mogli być szczęśliwi, a teraz nie wiem, czy to wystarczy.

Stałam bez słowa, czując, jak ciężar jego słów osiada na mnie niczym zimna, przytłaczająca mgła.

Wszystko mi opowiedział

Następne dni były trudne. Piotr zamknął się w sobie, a ja nie wiedziałam, jak do niego dotrzeć. Miałam wrażenie, że nasze rozmowy stały się mechaniczne, pozbawione tego ciepła, które kiedyś było między nami. Czułam, że tracę go na nowo, choć teraz z zupełnie innego powodu.

W końcu pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy obok siebie w milczeniu, nie wytrzymałam.

– Piotrek, porozmawiajmy. Proszę, nie możemy tak dalej żyć – powiedziałam, próbując złapać jego spojrzenie.

Piotr westchnął, po czym w końcu odwrócił się do mnie. W jego oczach widziałam zmęczenie, ale też coś jeszcze – jakby długo skrywaną ulgę.

– Kasiu, wiem, że musimy to wyjaśnić – zaczął cicho. – Chciałem cię chronić, ale widzę, że to był błąd. Może powinniśmy od początku być wobec siebie szczerzy...

Zamilkł na chwilę, zbierając myśli.

– Zerwałem kontakt z rodzicami, bo nie mogłem już znieść ich presji. Zrobili wszystko, żeby mnie przekonać, że popełniam błąd, że Ola była tą właściwą. Ale to ciebie kochałem i to z tobą chciałem spędzić życie.

Słuchałam go w milczeniu, a serce ściskało mi się z bólu. Zrozumiałam, jak wiele go to kosztowało, by wybrać nasz związek ponad rodzinę.

– Piotrek, nie chcę, żebyś znowu coś ukrywał. Chcę, żebyśmy razem podjęli decyzję, co dalej – powiedziałam, kładąc rękę na jego dłoni. – Może warto spróbować spotkać się z nimi jeszcze raz, ale tym razem razem?

Piotr spojrzał na mnie, jakby przez chwilę zastanawiał się nad moimi słowami, po czym powoli skinął głową.

– Spróbujmy, ale obiecaj mi, że jeśli znowu będą próbowali coś narzucać, to... to zerwę z nimi kontakt na zawsze.

Czułam, że to dla niego ogromny krok, ale wiedziałam też, że to może być nasza ostatnia szansa na naprawienie tego, co zostało zniszczone.

Myślałam, że się pogodzą

W dzień spotkania z rodzicami Piotra atmosfera była napięta od samego rana. Piotr milczał, a ja czułam, jak serce bije mi coraz szybciej. Wiedziałam, że to spotkanie może zmienić wszystko, ale nie byłam pewna, czy jesteśmy gotowi na to, co może się wydarzyć.

Gdy weszliśmy do domu jego rodziców, od razu poczułam chłód. Matka Piotra patrzyła na nas z wyraźnym dystansem, a ojciec witał nas z wymuszonym uśmiechem. Siedliśmy w salonie, gdzie powietrze było tak gęste, że można było je kroić nożem.

– Cieszę się, że przyszliście – zaczął ojciec Piotra, ale w jego głosie nie było ani grama ciepła. – Musimy porozmawiać.

Piotr ścisnął moją dłoń, jakby przygotowując się na najgorsze. –

Mówcie, co chcecie, ale nie przyjęliście nas, nie zaakceptowaliście. Jeśli nadal tak uważacie, to powinniśmy skończyć tę rozmowę teraz.

Matka Piotra zmarszczyła brwi, jej głos był zimny i nieustępliwy.

– Piotrze, nie chodzi o to, żebyśmy kogoś akceptowali na siłę. Chodzi o to, co jest dla ciebie najlepsze. Zawsze to powtarzaliśmy, ale ty wolisz zamknąć oczy na rzeczywistość.

Piotr uniósł głos, co rzadko się zdarzało.

– Rzeczywistość? Rzeczywistość jest taka, że chcieliście nas zniszczyć, bo nie pasowało wam, że wybrałem kogoś innego, niż sobie wymarzyliście. Ale to jest moje życie, nie wasze.

Ojciec Piotra pokręcił głową, jakby nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.

Pokłóciliśmy się

– Piotrze, jesteś naszym synem, a rodzina zawsze wie, co jest najlepsze. Z Olą miałbyś wszystko, co potrzebne do szczęścia, a teraz widzimy, że jesteś nieszczęśliwy, zagubiony... – powiedział, patrząc na mnie oskarżycielsko.

Zerwałam się z miejsca, nie wytrzymując dłużej tego napięcia.

– Dosyć tego! Piotr jest nieszczęśliwy, bo nie pozwalacie nam żyć po swojemu! Cały czas narzucacie nam swoje zdanie, zamiast nas wspierać!

Piotr wstał za mną, a jego twarz była pełna gniewu.

– Jeśli tak myślicie, to nie ma sensu dalej rozmawiać. Nie chcę więcej walczyć o coś, co jest dla was bezwartościowe.

Matka Piotra wybuchła.

– Nie tak cię wychowaliśmy! – wrzasnęła. – Wszystko, co zrobiliśmy, było po to, żebyś miał lepsze życie, a teraz odwracasz się od nas przez nią?!

Mąż się uparł

To była kropla, która przelała czarę. Piotr odwrócił się do mnie, a ja widziałam w jego oczach, że podjął decyzję.

– Przepraszam, mamo, tato, ale jeśli nie potraficie zaakceptować mojego wyboru, to nie widzę powodu, żeby dalej to ciągnąć. Od teraz będziemy żyć swoim życiem, z dala od was, jeśli tak ma to wyglądać.

Zanim zdążyli cokolwiek odpowiedzieć, Piotr chwycił moją dłoń i wyprowadził mnie z domu, trzaskając drzwiami za sobą. W samochodzie panowała cisza, a ja czułam, jak wzbiera we mnie gniew, ale też ogromny smutek.

– Piotrek... czy jesteś pewien, że to najlepsze wyjście? – zapytałam, patrząc na niego.

Piotr spojrzał na mnie, jego twarz była pełna bólu, ale też determinacji.

– Nie ma powrotu, Kasia. Nie będę pozwalał im dłużej manipulować naszym życiem. Teraz musimy zacząć od nowa, na naszych warunkach. Z nimi albo bez nich.

Reklama

Katarzyna, 31 lat

Reklama
Reklama
Reklama