Reklama

Zawsze wierzyłam w mój związek z Piotrem. W naszym małżeństwie nie brakowało poczucia bezpieczeństwa. Piotr często wyjeżdżał w delegacje służbowe, a ja przyzwyczaiłam się do samotnych wieczorów. Nasze życie toczyło się spokojnym torem, aż do momentu, gdy pewnego dnia, przeglądając media społecznościowe, zauważyłam post znajomej, który zasiał we mnie ziarno wątpliwości. Pisała, że widziała Piotra w naszym rodzinnym mieście, choć powinien być w delegacji. Poczułam, jak coś pęka w moim wnętrzu. Czy to możliwe, że całe nasze życie jest zbudowane na kłamstwie?

Reklama

Może się pomyliła?

Od momentu, gdy zobaczyłam ten post, coś we mnie zaczęło się zmieniać. Nie mogłam już dłużej ignorować uczucia, że coś jest nie tak. Aby się uspokoić, postanowiłam skontaktować się z kolegami Piotra z pracy. Zadzwoniłam do Michała, jednego z jego bliskich współpracowników.

– Cześć. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Chciałam się tylko upewnić, że wszystko u was w porządku. Piotr wyjechał, prawda? – starałam się mówić spokojnym tonem, choć w środku drżałam.

– Ewa, no jasne... tak, Piotr jest w delegacji – odpowiedział Michał, ale w jego głosie wyczułam coś dziwnego, jakby się wahał.

– Dziwne, bo ktoś wspominał, że go widział w naszym mieście – rzuciłam, licząc na dodatkowe informacje.

– Hmm, może się mylą. Wiesz, jak to bywa z plotkami – próbował zmienić temat, ale jego odpowiedź była zbyt wymijająca, by mnie uspokoić.

Odkładając telefon, poczułam, jak moje podejrzenia narastają. Michał wiedział coś, czego nie chciał mi powiedzieć. W mojej głowie zaczęły kłębić się myśli. Czy Piotr rzeczywiście mógłby mnie okłamywać? Co naprawdę kryje się za jego częstymi wyjazdami? Wiedziałam, że muszę dowiedzieć się prawdy.

Coś przede mną ukrywał

Z każdą chwilą moje wątpliwości tylko rosły, więc zdecydowałam się na bardziej zdecydowane kroki. Po kilku dniach przemyśleń postanowiłam przeprowadzić własne dochodzenie. Piotr miał w przeszłości dziewczynę, Martę, z którą rozstał się przed naszym związkiem. Zastanawiałam się, czy mógłby do niej wrócić, kiedy tylko miał okazję. Trop prowadził mnie do jej mieszkania, które znajdowało się zaledwie kilka ulic od naszego. Serce biło mi jak oszalałe, gdy stanęłam przed drzwiami Marty. Nie byłam pewna, co robię, ale musiałam to zrobić. W głowie pojawiały się różne scenariusze, każdy gorszy od poprzedniego.

Zanim zapukałam, usłyszałam głos sąsiadki, która wynosiła śmieci. Okazała się, że to moja koleżanka z podstawówki. Nie miałam pojęcia, że mieszka w tym samym budynku co była kobieta mojego męża.

– O, Ewa! Co za niespodzianka. Dobrze cię widzieć – zagadnęła, a ja nie mogłam powstrzymać się od pytania.

– Witaj. Przepraszam, że pytam, ale czy widziałaś może ostatnio Piotra tutaj, w pobliżu?

– Tak, widywałam go tu kilka razy. Myślałam, że coś się dzieje, bo wyglądał na trochę zestresowanego – odpowiedziała, nieświadoma, jak bardzo jej słowa mnie zabolały.

Miałam potwierdzenie. Moje najgorsze obawy zaczynały się materializować. Nie mogłam już dłużej ignorować znaków. Teraz musiałam stanąć twarzą w twarz z Martą i dowiedzieć się, co naprawdę się dzieje.

Nie miałam już żadnych złudzeń

Stanęłam przed drzwiami Marty, walcząc z rosnącym niepokojem. W końcu zebrałam się na odwagę i zapukałam. Drzwi otworzyły się po chwili, a ja spojrzałam w oczy kobiecie, która mogła być powodem moich kłopotów.

– Ewa? Co ty tutaj robisz? – zapytała Marta, wyraźnie zaskoczona moją wizytą.

– Przyszłam porozmawiać o Piotrze. Wiem, że tutaj bywał – powiedziałam, starając się utrzymać głos na tyle stanowczy, na ile potrafiłam.

Marta zmieszała się, ale nie zaprzeczyła.

– Tak, bywał tutaj. Powiedział, że potrzebuje czasu, by przemyśleć swoje życie – przyznała w końcu.

– Przemyśleć? Co to znaczy? – moje pytanie było pełne emocji, niemal błagalne.

– Nie wiem dokładnie. Twierdził, że chciał poukładać sobie wszystko w głowie – wyjaśniła, choć jej słowa były jak nóż w moje serce. Wiedziałam, że nie mówi mi prawdy, a Piotr nie spędza z nią czasu tylko na rozmowach.

– A ty? Jakie są twoje intencje? – naciskałam, nie mogąc znieść myśli, że moje małżeństwo może być zagrożone przez tę kobietę.

– Nie planowałam tego. Piotr jest dorosły, to jego decyzje – próbowała się bronić.

Nie wiedziałam, co myśleć ani jak się czuć. Wiedziałam jednak, że muszę skonfrontować się z Piotrem i usłyszeć prawdę bezpośrednio od niego.

Mieszał się w zeznaniach

Czekałam w domu, wiedząc, że Piotr wkrótce wróci. Kiedy w końcu wszedł do środka, nie zdawał sobie sprawy, co go czeka. Widząc mnie w salonie, zatrzymał się zaskoczony.

– Co się stało? – zapytał, widząc mój zdeterminowany wyraz twarzy.

– Gdzie naprawdę byłeś podczas tych rzekomych delegacji? – zaczęłam bez owijania w bawełnę.

Piotr westchnął, jakby oczekiwał tej rozmowy.

– Ewa, to nie jest takie proste... – zaczął, ale przerwałam mu.

– Co nie jest proste? Kłamałeś mi w żywe oczy, mówiąc, że wyjeżdżasz, a tak naprawdę spędzałeś czas ze swoją byłą. Wiem o tym od niej – naciskałam, chcąc wreszcie poznać prawdę. – Rozmawialiście przed czy po tym, jak wskoczyliście do łóżka?

– Tak, bywałem u niej, ale do niczego nie doszło. Potrzebowałem czasu, by przemyśleć nasze życie, nasze małżeństwo. Czuję, że wpadliśmy w rutynę, a ja chciałem zrozumieć, czego naprawdę chcę – wyznał zrezygnowany.

– I to właśnie ona miała być osobą, która mogła ci podpowiedzieć, co robić? – moje serce pękało na kawałki. – Przecież to jakiś absurd!

– Przestań, to wszystko nie ma związku z Martą. Wiesz, że to nasz związek potrzebuje odświeżenia – tłumaczył się, próbując się bronić.

Zrozumiałam, że Piotr nie chciał mnie zdradzić, ale nasze małżeństwo rzeczywiście potrzebowało czegoś więcej. Mimo złości i bólu wiedziałam, że musimy podjąć decyzję, co dalej z naszym związkiem.

Co z nami będzie?

Po tej konfrontacji czułam się, jakbym stała na rozdrożu. Potrzebowałam kogoś, kto pomoże mi uporządkować myśli, więc zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, Anki. Wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć.

– Ewa, co się dzieje? Brzmisz, jakbyś potrzebowała pogadać – odezwała się Anka, kiedy tylko usiadłam z nią w kawiarni.

– Piotr... On... on spędzał czas z Martą, wiesz, z byłą narzeczoną. Nie jeździł w żadne delegacje. Rzekomo chciał przemyśleć nasze małżeństwo – powiedziałam, walcząc z łzami.

– Co za drań! Jak mógł ci to zrobić? – Anka zareagowała, jak zawsze, lojalna i gotowa mnie bronić.

– To nie tak, że mnie zdradził fizycznie, ale boli mnie to, że nie przyszedł z tym do mnie. Zamiast tego zwrócił się do kogoś z przeszłości – wyjaśniłam, próbując zrozumieć swoje własne uczucia.

– Co teraz zamierzasz zrobić? – zapytała, patrząc mi głęboko w oczy.

– Nie wiem, Anka. Nie chcę podejmować decyzji pochopnie. Wiem, że nasz związek nie jest doskonały, ale nie jestem gotowa się poddać. Może powinniśmy spróbować terapii małżeńskiej – powiedziałam, a w jej oczach zobaczyłam zrozumienie.

– To mądra decyzja, ale pamiętaj, że to ty musisz wiedzieć, co jest dla ciebie najważniejsze – przypomniała, dając mi wsparcie, którego tak bardzo potrzebowałam.

Rozmowa z Anką pomogła mi spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. Wiedziałam, że decyzja o przyszłości naszego małżeństwa musi być moja.

Chcemy zawalczyć o nasz związek

Z Piotrem usiedliśmy przy kuchennym stole, by porozmawiać o naszej przyszłości. Obie strony czuły ciężar rozmowy, której nie dało się już unikać.

– Wiem, że cię zawiodłem, ale chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie chciałem cię zdradzić i skrzywdzić – zaczął Piotr, starając się złapać mój wzrok.

– To nie tylko kwestia zawiedzionego zaufania. Chodzi o całe nasze życie – odpowiedziałam, nie chcąc złagodzić swoich uczuć.

– Może powinniśmy spróbować terapii małżeńskiej? Potrzebujemy pomocy, by zrozumieć, co się z nami dzieje – zaproponował Piotr, a ja zauważyłam w jego oczach iskierkę nadziei.

– Też o tym myślałam. Nie wiem, czy to wszystko naprawi, ale jeśli nie spróbujemy, nigdy się nie dowiemy – przyznałam, czując, że podejmuję decyzję, która może być punktem zwrotnym w naszym związku.

Oboje wiedzieliśmy, że droga przed nami będzie długa i wyboista. Musieliśmy zmierzyć się z przeszłością i na nowo zbudować zaufanie, którego brak mógł nas kosztować wszystko. Czy będziemy ze sobą? Czy przeszłość okaże się zbyt trudna do przezwyciężenia? Tego nie wiedziałam, ale miałam nadzieję, że kiedyś znajdę odpowiedź na te pytania. Przede mną była walka, którą byłam gotowa podjąć, by odnaleźć prawdę i szczęście, niezależnie od tego, gdzie miało mnie to zaprowadzić.

Reklama

Ewa, 39 lat

Reklama
Reklama
Reklama