„Mąż po majówce wyznał mi swój grzech, bo poczuł wyrzuty sumienia. Nigdy mu nie wybaczę tego publicznego upokorzenia”
„Zaczęłam zastanawiać się, co tak naprawdę wydarzyło się na tej majówce. Moje obawy rosły z każdym dniem, a ja czułam, że odpowiedzi, których szukam, mogą nie być tym, co chciałabym usłyszeć”.

- Redakcja
Życie potrafi być zaskakujące. Przez ostatnie kilka lat sądziłam, że znam swojego męża lepiej niż ktokolwiek inny. Przeżyliśmy wspólnie wiele wzlotów i upadków, jak to w każdym związku, ale nasza miłość zawsze była silniejsza. Przynajmniej tak myślałam. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy Bartek wrócił z majówki. Zaskoczył mnie swoją nagłą przemianą – stał się czuły, troskliwy, niemalże jakby próbował wynagrodzić lata zaniedbań. Z jednej strony byłam zadowolona, że znowu dostrzegł we mnie kobietę, z którą zdecydował się spędzić życie. Z drugiej, to jego nagłe zainteresowanie zaczęło budzić moje podejrzenia. Zamiast cieszyć się tym, co mogło być powrotem dawnej miłości, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że mąż coś ukrywa.
Każdy jego gest, uśmiech, spojrzenie – wszystko zaczęło wyglądać inaczej, sztucznie. Zaczęłam zastanawiać się, co tak naprawdę wydarzyło się na tej majówce i dlaczego jego serce tak nagle się odmieniło. Moje obawy rosły z każdym dniem, a ja czułam, że odpowiedzi, których szukam, mogą nie być tym, co chciałabym usłyszeć.
Coś mi tu nie grało
Stałam w kuchni, krojąc warzywa na sałatkę, kiedy Bartek wszedł do pomieszczenia z zadowoloną miną.
– Cześć, kochanie – powiedział, podchodząc do mnie, by pocałować mnie w policzek. – Jak minął dzień?
Zerknęłam na niego, próbując odczytać jego zamiary. To nowe oblicze męża było niepokojące, choć nie chciałam wyjść na paranoiczkę.
– Wszystko dobrze – odpowiedziałam, z lekko ironicznym tonem. – A u ciebie? Widzę, że od powrotu z majówki chodzisz, jakbyś wygrał na loterii.
Bartosz uśmiechnął się, ale nieco spięty.
– Po prostu stwierdziłem, że czas docenić to, co mam. Zrozumiałem, jak bardzo jesteś dla mnie ważna.
– Doprawdy? – odpowiedziałam, podnosząc brew. – A co cię do tego skłoniło?
Unikał mojego wzroku, bawiąc się kawałkiem marchewki, którą znalazł na blacie.
– Nie wiem, może to powiew świeżego powietrza i chwila refleksji.
Zamilkłam, analizując jego reakcję. Jego odpowiedzi były niejasne i tylko podsycały moje podejrzenia. Może coś przeczuwałam, może to intuicja podpowiadała mi, że coś jest nie tak. A może po prostu byłam zbyt podejrzliwa? W myślach przewijałam różne scenariusze. Czy mogło być coś więcej niż tylko przemiana w jego podejściu do życia? Dlaczego nagle czułam się jak postać w kiepskim filmie detektywistycznym? Coś mi tu nie grało, a wymijające odpowiedzi Bartka nie ułatwiał mi zadania.
Musiałam poznać prawdę
Postanowiłam nie zostawiać sprawy samopas i wziąć byka za rogi. Musiałam dowiedzieć się, co się naprawdę dzieje. Gdy mąż siedział w salonie z gazetą, zebrałam się na odwagę, żeby zadać pytanie, które paliło mnie od środka.
– Misiaczku.... – powiedziałam, starając się, by mój głos zabrzmiał spokojnie.
Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, ale szybko złożył gazetę i odłożył na bok.
– Co się stało?
Usiadłam obok niego na kanapie, starając się nie zdradzać zdenerwowania.
– Chciałabym wiedzieć, co się z tobą dzieje. Od twojego powrotu z majówki jesteś zupełnie innym człowiekiem. Czy jest coś, o czym powinieneś mi powiedzieć?
Zauważyłam, jak jego twarz stężała na moment, ale szybko opanował się i próbował uśmiechnąć.
– Nie wiem, co masz na myśli. Po prostu chciałem być lepszym mężem.
– Naprawdę? – Nie mogłam już dłużej powstrzymywać goryczy w głosie. – Przez ostatnie miesiące ledwo miałeś dla mnie czas, a teraz nagle przeżywasz jakieś duchowe odrodzenie? Co się wydarzyło?
Widziałam, jak jego ręce zaczynają drżeć, gdy nerwowo splatał palce.
– To nic wielkiego. Przemyślałem pewne rzeczy i postanowiłem się zmienić.
Nie mogłam się na to zgodzić. Nie w ten sposób.
– Nie uwierzę, dopóki nie usłyszę prawdy. Co przede mną ukrywasz?
Jego milczenie mówiło samo za siebie. Widząc jego zdezorientowaną twarz, czułam, jak w moim wnętrzu wzbiera fala emocji. Byłam zdeterminowana, by poznać prawdę, bez względu na to, jak bolesna mogła się okazać.
Krew odpłynęła mi z twarzy
Kilka dni później wróciłam wcześniej z pracy. Bartek pracował zdalnie z domu. Weszłam cicho do mieszkania, mając nadzieję, że zaskoczę go i może tym razem jego reakcja zdradzi coś, czego jeszcze nie wiedziałam. Jednak zanim zdążyłam się przywitać, usłyszałam jego głos dochodzący z gabinetu. Prowadził rozmowę telefoniczną.
– Nie martw się, wszystko się ułoży – mówił z czułością, której dawno już nie słyszałam. – Zrobimy to razem. Będę przy tobie i przy dziecku.
Zatrzymałam się w pół kroku, czując, jak krew odpływa mi z twarzy. Czy dobrze usłyszałam? Dziecko? O czym on, do diabła, mówił?
– Tak, wiem, że to trudne, ale zrobię wszystko, żeby to dziecko miało normalne życie – kontynuował, a ja stałam jak sparaliżowana, nie wiedząc, co zrobić.
W końcu nie mogłam już dłużej stać w milczeniu. Otworzyłam drzwi do gabinetu i spojrzałam mu prosto w oczy. Bartek zamarł, widząc mnie w progu.
– Słyszałam wszystko – powiedziałam, przerywając jego rozpaczliwe próby wyjaśnienia. – Kto jest w ciąży?
Cisza, która zapadła, była niemal namacalna. Widziałam, jak walczył z samym sobą, starając się znaleźć odpowiednie słowa. W końcu spuścił wzrok, jakby szukał ucieczki od tego, co miało nadejść.
– To prawda – przyznał w końcu z drżeniem w głosie. – Spotykałem się z kimś innym... i ona jest w ciąży.
Poczułam, jak świat wokół mnie się wali. Każde słowo było jak ostrze, które wbijało się głęboko w moje serce. Czy to mogło być prawdą? Czy ten mężczyzna, którego uważałam za najbliższą mi osobę, naprawdę mnie zdradził?
Serce pękło mi na pół
Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. W mojej głowie kłębiły się myśli, emocje i pytania, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Bartosz patrzył na mnie z wyrazem bezradności, a ja czułam się, jakby wszystko, co kiedykolwiek zbudowaliśmy, rozsypywało się na moich oczach.
– Jak mogłeś mi to zrobić? – zapytałam, łamiącym się głosem, próbując utrzymać kontrolę nad emocjami, które wzbierały we mnie niczym fala. – Dlaczego?
Bartosz spuścił głowę, jakby wstydząc się własnych słów.
– To zaczęło się przypadkiem, naprawdę. Nie planowałem tego... ale potem wszystko wymknęło się spod kontroli.
– Przypadkiem? – wybuchnęłam. – Zdrada to nie przypadek. To wybór.
Widziałam, jak drżą jego dłonie, kiedy próbował wyjaśnić sytuację.
– Poznałem ją na jednym z wyjazdów służbowych. Była dla mnie wsparciem, kiedy... kiedy czułem się zagubiony. Nie planowałem tego, naprawdę. Ale kiedy dowiedziałem się o ciąży, poczułem się odpowiedzialny.
Słysząc te słowa, czułam, jak moje serce pęka na pół. Najbardziej bolało mnie to, że Bartek był gotów być ojcem dla dziecka tej kobiety, podczas gdy nasza rodzina nie była nawet w jego planach.
– A co z nami? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy. – Co z naszym małżeństwem? Co z przyszłością, którą mieliśmy razem?
Milczenie, które zapadło, było dla mnie bardziej przerażające niż jakiekolwiek słowa. Zrozumiałam, że muszę ochłonąć, zanim cokolwiek postanowię. Wybiegłam z domu, nie oglądając się za siebie. Musiałam przemyśleć, co dalej z moim życiem.
Czułam się zdradzona
Po kilku godzinach bezcelowego błądzenia po mieście postanowiłam spotkać się z Kasią. Moje nogi same zaniosły mnie do ulubionej kawiarni, gdzie często się spotykałyśmy. Wiedziałam, że przyjaciółka może mi pomóc uporządkować chaos w mojej głowie. Kiedy weszłam do środka, Kasia już tam była. Wnętrze kawiarni otuliło mnie ciepłym zapachem świeżo parzonej kawy, a dźwięk szumu ekspresu działał kojąco na moje roztrzęsione nerwy. Kiedy mnie zobaczyła, natychmiast podeszła i przytuliła mocno, nic nie mówiąc. Dopiero kiedy usiadłyśmy przy stoliku, spojrzała mi prosto w oczy.
– Co się stało? – zapytała delikatnie, a jej głos pełen był troski.
Odetchnęłam głęboko, próbując zebrać myśli.
– Bartosz mnie zdradził – wyznałam, a słowa te wydały mi się bardziej realne niż kiedykolwiek wcześniej. – I to nie wszystko... Ona jest w ciąży.
Kasia westchnęła ciężko, chwytając mnie za rękę.
– Przykro mi. To musi być dla ciebie straszne.
Przytaknęłam, czując, jak łzy zaczynają napływać mi do oczu.
– Nie wiem, co robić. Czuję się zdradzona i zraniona, ale... jest część mnie, która chce wierzyć, że możemy to jakoś naprawić. Ale czy jestem w stanie mu wybaczyć? Czy mogę żyć z myślą, że zawsze będzie miał dziecko z inną kobietą?
Kasia ścisnęła moją dłoń mocniej.
– Nikt nie może podjąć tej decyzji za ciebie. To ty musisz zdecydować, co jest dla ciebie najważniejsze. Ale pamiętaj, że zasługujesz na szczęście. Cokolwiek postanowisz, zawsze będę przy tobie.
Słowa Kasi były dla mnie jak balsam na rozedrgane serce. Wiedziałam, że przede mną trudne decyzje, ale świadomość, że mam wsparcie w przyjaciółce, dodawała mi sił. Zrozumiałam, że muszę postawić na siebie i własne potrzeby.
Milena, 34 lata
Czytaj także:
- „Moja łazienka wyglądała jak PRL-owski skansen, ale mąż nie garnął się do remontu. Wzięłam go podstępem”
- „Z weselnych kopert zniknęło 30 tysięcy. Nie mogłam uwierzyć, gdy dowiedziałam się, kto położył łapy na mojej kasie”
- „Zaprosiłem byłą żonę na wielkanocne śniadanie, a partnerka zrobiła o to aferę. Zupełnie nie wiem, o co te fochy”