Reklama

Nigdy nie uważałam się za kobietę chorobliwie zazdrosną. Wręcz przeciwnie – byłam dumna z tego, że potrafię dawać mojemu mężowi przestrzeń, ufać mu, nie kontrolować. Kiedy koleżanki opowiadały, że przeszukują mężowskie kieszenie, czytają wiadomości, zaglądają do historii przeglądarki, kręciłam głową z politowaniem. Wierzyłam, że jeśli dwoje ludzi naprawdę się kocha, to nie potrzebuje żadnych szpiegowskich sztuczek. Aż do tamtego dnia.

Reklama

Nic wtedy nie wskazywało, że coś jest nie tak. Adam wrócił do domu z pracy, jak zawsze rzucił marynarkę na krzesło, dał mi buziaka w policzek i usiadł do kolacji. Tylko raz zerknął nerwowo na telefon, kiedy ten zawibrował w jego kieszeni. Zignorowałam to. Kilka dni później, zupełnie przypadkiem, zobaczyłam w jego torbie wydrukowaną rezerwację hotelową. Hotel w Wenecji – zgadza się. Tylko nazwisko rezerwującego.... Ani razu wcześniej nie wspomniał, że to wyjazd z kimś jeszcze. Gdy wrócił z pracy tego dnia, nie czekałam długo z pytaniami.

Zamarłam

Znalazłam wydruk w bocznej kieszeni jego torby na laptopa, kiedy szukałam ładowarki. Nie grzebałam specjalnie, przysięgam. Po prostu przypadek. A może... los?

– Co to jest... – mruknęłam pod nosem i wyciągnęłam kartkę.

Rezerwacja hotelowa. Cztery noce, Wenecja. Luksusowy hotel. Wszystko się zgadzało – daty, miejsce, nawet godzina zameldowania. Ale coś tu nie pasowało. Rezerwacja była na nazwisko: „Daria N.”. Zamarłam. Poczułam, jak serce zaczyna bić mi mocniej, a twarz oblewa się gorącym rumieńcem. Przez kilka minut siedziałam w milczeniu z tą kartką w dłoni. Próbowałam znaleźć logiczne wyjaśnienie. Delegacja? Może to rezerwacja zrobiona przez sekretarkę? Może ktoś po prostu użył karty firmowej? Ale czemu nic nie mówił?

Wieczorem mąż usiadł na kanapie. Jak gdyby nigdy nic.

– Kim jest Daria? – zaczęłam spokojnie, choć w środku się gotowałam.

– Co?

– Rezerwacja hotelowa w Wenecji. Cztery noce. Luksusowy pokój z balkonem. Na nazwisko Daria N. Znalazłam to przypadkiem w twojej torbie.

Zrobił się czerwony na twarzy. Złapał się za kark. Typowy gest, kiedy coś ukrywał.

To... to nieporozumienie – wymamrotał.

– Naprawdę? To wyjaśnij mi, jak myślę. Bo ja już sama nie wiem, co o tym sądzić.

Coś we mnie pękło

– Proszę cię, nie rób z tego afery – Adam wstał z kanapy i ruszył w moją stronę. – To nie jest to, co myślisz.

– A co myślę? Że jedziesz na służbowy wyjazd z kobietą i rezerwujesz z nią pokój w hotelu? Wiesz, tak to wygląda.

– Pokój nie jest wspólny – powiedział szybko. – Daria... to znaczy, Nowicka... pracuje w naszej firmie. Ona zajmowała się organizacją tego wyjazdu. Po prostu zrobiła rezerwację z własnego konta.

– I dlatego jej nazwisko widnieje na rezerwacji, a ty nawet nie uznałeś za stosowne, żeby mi o tym wspomnieć?

Nie sądziłem, że to istotne – wzruszył ramionami.

– Nie sądziłeś... – powtórzyłam cicho, bardziej do siebie niż do niego. – Kiedy przestałeś być ze mną szczery?

– Przestań. Jesteś przewrażliwiona. Po prostu jadę w delegację. Mam tam spotkanie z włoskimi klientami. Daria zna włoski, więc jedzie jako tłumaczka. Koniec historii.

Zamilkłam na chwilę. Może rzeczywiście przesadzam?

– A więc pokaż mi plan podróży. Bilety, zaproszenie, cokolwiek.

Zawahał się.

Nie mam ich przy sobie.

– Ale masz telefon. Maila. Możesz pokazać.

– Nie mam obowiązku ci się tłumaczyć – warknął nagle. – Nie jesteś moim szefem, tylko żoną.

Te słowa uderzyły mnie jak policzek.

– Tylko żoną... – powtórzyłam i poczułam, że coś we mnie pęka.

Bałam się

– Tylko żoną – powtórzyłam chłodno. – To wiele wyjaśnia.

– Nie zaczynaj – Adam jęknął, jakby to on był ofiarą. – Miałem ciężki dzień, nie mam siły na te twoje podejrzenia.

– A ja miałam lekki? – syknęłam.

– Bo nie mam! – podniósł głos. – I nie mam też ochoty po raz tysięczny tłumaczyć się z czegoś, czego nie zrobiłem!

– A co, już wcześniej miałeś powody do tłumaczeń?

Zamilkł. Tylko na chwilę, ale wystarczyło, bym poczuła, że nie jestem w tym domu bezpieczna.

– Czy ty mnie zdradzasz? – zapytałam wprost, patrząc mu w oczy. – Po prostu powiedz. Jeśli tak, przynajmniej nie będę musiała sobie nic wmawiać.

– Przestań! – zawołał. – Przecież dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza.

– A Daria?

– Co Daria? Pracujemy razem. Koniec. Nie fantazjuj sobie.

– To dlaczego nie powiedziałeś, że ona jedzie? Czemu ukrywałeś rezerwację? Czemu jej nazwisko, a nie twoje? – moje pytania leciały jedno po drugim. – Boję się, że coś się między nami skończyło, a ty po prostu nie masz odwagi mi tego powiedzieć.

Popatrzył na mnie, jakby widział mnie pierwszy raz.

Ty naprawdę w to wierzysz?

– Nie wiem już, w co wierzę – wyszeptałam. – Ale wiem, że od tej rozmowy nic nie będzie już takie samo.

Nie czułam się winna

Adam zasnął po kłótni jakby nigdy nic, oddychając miarowo, a ja leżałam z szeroko otwartymi oczami, słuchając tykania zegara. Czułam w sobie bezsilność, ale też... narastającą determinację. Skoro on nie chce być szczery, sama znajdę odpowiedź. Nad ranem usiadłam z laptopem przy kuchennym stole i otworzyłam jego skrzynkę mailową. Nie czułam się winna. Czułam, że muszę to zrobić, żeby nie zwariować. Po kilku minutach znalazłam to, czego szukałam. Mail od hotelu, z potwierdzeniem rezerwacji. Załącznik z planem pobytu, podpisany: Daria Nowicka – 2 osoby, pokój małżeński premium”. Nie mogłam złapać tchu. W tym momencie usłyszałam jego kroki. Wszedł do kuchni, przecierając oczy.

– Co ty robisz?

– Czytaj – podałam mu ekran laptopa.

Przez chwilę się nie odzywał. Zaczął coś mówić, ale go uciszyłam.

Brzmi romantycznie, nie uważasz?

– To błąd. Daria musiała... źle zaznaczyć coś przy rezerwacji.

Naprawdę uważasz mnie za idiotkę?

– Nie! Nina, posłuchaj... To nie tak. Wiesz, że cię kocham.

– Nie. Wiem, że kłamiesz.

– Daj mi to wyjaśnić, proszę...

– Za późno. Teraz to ja nie mam już siły cię słuchać.

Parsknęłam śmiechem

Spakowałam się w ciągu kwadransa. Wrzucałam rzeczy do torby bez ładu i składu – piżama razem z kurtką, kosmetyki obok ładowarki. Adam stał w drzwiach sypialni, jakby nie wierzył, że to się dzieje naprawdę.

– Błagam cię, nie rób tego. Porozmawiajmy. Daj mi szansę.

– Szansę? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem. – Przecież miałeś szansę. Cały wczorajszy wieczór. I całą noc.

Nic się między nami nie wydarzyło – zapewnił gorączkowo. – Przysięgam! To była głupota, pomyłka, nieporozumienie...

– Więc miałeś zamiar spędzić cztery noce w jednym łóżku z koleżanką z pracy i nadal uważasz, że nic się nie wydarzyło i wszystko jest w porządku? – parsknęłam śmiechem. – Serio? Jeszcze słowo i zacznę się zastanawiać, czy może jestem zbyt ostra.

– Kocham cię – powiedział cicho. – I nie chcę cię stracić.

– A jednak wystawiłeś mnie na próbę. I oblałeś ją koncertowo.

Zapięłam torbę i ruszyłam w stronę drzwi.

– Dokąd idziesz?

– Do mamy. Na razie. Muszę... pomyśleć.

Możemy to naprawić. Możemy iść na terapię, porozmawiać...

– Może – zatrzymałam się w progu. – Ale najpierw muszę być pewna, że w ogóle chcę cię jeszcze słuchać.

I wyszłam. Bez trzaskania drzwiami. Bez dramatów.

Poczułam ulgę

Siedziałam przy kuchennym stole u mamy, pijąc drugą kawę i wpatrując się w ekran telefonu. Mąż od tygodnia milczał. Chciałam, żeby się odezwał. Chciałam, żeby powiedział, że wszystko było pomyłką, że wrócił z Wenecji sam, że wyprosił Darię z hotelu. Chciałam mu wierzyć, a jednocześnie wiedziałam, że nie potrafię już zaufać.

– Co postanowiłaś? – mama spojrzała na mnie znad gazety. – Wrócisz do niego?

– Nie wiem jeszcze – odpowiedziałam szczerze. – Chyba po raz pierwszy w życiu nie mam planu.

– Ale serce masz.

– Właśnie. I ono jest... zmęczone – westchnęłam. – Kiedy się kogoś kocha, nie zakłada się mu kajdanek. Ale to nie znaczy, że trzeba pozwalać się krzywdzić.

Wtedy telefon zawibrował. Wiadomość od Adama.

„Nie lecę. Anulowałem lot. Nie chcę Wenecji bez ciebie. Jeśli kiedyś będziesz chciała posłuchać, gdzie się pogubiłem – będę czekał”.

Nie odpisałam. Jednak pierwszy raz od tygodnia poczułam coś innego niż złość. Poczułam ulgę. Że nie udajemy. Że coś pękło, ale może... to właśnie początek czegoś nowego? Zamknęłam oczy. Już nie byłam tą samą kobietą, która bezkrytycznie wierzyła w każde słowo męża. Na nowo uczyłam się, co to znaczy być sobą.

Nina, 34 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama