„Mąż uważa, że czułe zdjęcie z koleżanką to nic takiego. Nie wiem, czy ma mnie za naiwną, czy sam jest taki głupi”
„Romek przesunął na następne zdjęcie – widok na góry – i wtedy na chwilę uspokoił tempo. Potem na ekranie pojawiło się coś innego. Zdjęcie, na którym mój mąż obejmował młodą kobietę w dopasowanej sukience”.

Z Romkiem byliśmy małżeństwem już prawie dziesięć lat. Dziesięć lat kompromisów, wspólnych wakacji nad Bałtykiem i cichego wojowania o to, kto ma więcej racji.
– Romek, zapomniałeś wyrzucić śmieci! – krzyczałam rano, jak co dzień.
On jak zwykle, robił ten swój nieco ironiczny grymas, który dawniej mnie bawił, a teraz bardziej irytował. Mimo to wciąż uważałam, że jesteśmy szczęśliwi – przynajmniej tak mówiłam sobie, patrząc w lustro.
Podejrzewałam go
A potem coś się zmieniło. Może to ta jego nieobecność, wiecznie spóźnione powroty z pracy? Chyba wtedy zaczęłam się zastanawiać. Ale nie mówiłam o tym nikomu. Nawet Marcie, mojej najlepszej przyjaciółce. Wiedziałam, że byłaby pierwszą, która zapytałaby mnie wprost: „a co, jeśli to coś poważniejszego?”.
Co roku po sylwestrze spotykamy się z przyjaciółmi, by wspólnie oglądać zdjęcia z minionego roku. Kiedy nadszedł ten wieczór, czułam się dziwnie. W domu panowała przyjazna atmosfera. Marta przyniosła swoje słynne krokiety, Tomek żartował z Romkiem, a Kasia i Bartek śmiali się w salonie. Wszystko było na swoim miejscu. Wreszcie Romek zasiadł do telewizora, by pokazać nasze zdjęcia z całego roku.
Wszyscy się rozsiadali. Marta zerknęła na mnie, jakby coś przeczuwała.
– O, to było w wakacje! – Zawołał Tomek, widząc zdjęcie plaży. – Roman, wtedy wyglądałeś na bardzo zrelaksowanego, pewnie Ola musiała wszystko zorganizować.
Zaśmiali się. Ja też. Bo tak było – planowanie zawsze spadało na mnie. Ale przestałam słuchać, kiedy kolejne zdjęcia zaczęły migać na ekranie. Romek przeskakiwał je szybko.
– Zrób wolniej, bo nic nie widzę! – Marta machnęła ręką w jego stronę. – Takie piękne zdjęcia, a ty je przeklikujesz jak e-maile w pracy.
Dosłownie zamarłam
Romek przesunął na następne zdjęcie – widok na góry – i wtedy na chwilę uspokoił tempo. Potem na ekranie pojawiło się coś innego. Zdjęcie, na którym mój mąż obejmował młodą kobietę w dopasowanej sukience. Stali przy barze. Na pierwszy rzut oka mogli wyglądać jak przyjaciele, ale gest Romka był zbyt intymny. Ręka na jej talii mówiła wszystko.
Pokój zamarł. Wszyscy patrzyli na zdjęcie.
– Ej, Roman… kto to? – Tomek jako pierwszy odważył się przerwać ciszę.
Romek zerknął na mnie kątem oka, potem na ekran, jakby próbował ocenić szkody.
– Aaa, to… – rzucił z wymuszonym luzem. – Koleżanka z pracy. Robiliśmy zdjęcia na integracji.
– Koleżanka? – Marta przechyliła głowę, patrząc na niego przenikliwie. – Bardzo zżyta, co?
Miałam wrażenie, że serce zaraz wyrwie mi się z piersi. Nie mogłam nawet się poruszyć. W głowie przewijały się obrazy – jego spóźnienia, urywane rozmowy telefoniczne, szybkie spojrzenia na zegarek.
– Ola? – Marta nachyliła się do mnie. – Wszystko w porządku?
– Jasne – wydukałam, choć każdy mięsień mojego ciała mówił coś innego. – Zdjęcia jak zdjęcia.
Roman przeskoczył do następnego. Ale pokój już nigdy nie był taki sam.
Byłam zdruzgotana
Po kolacji wycofałam się do kuchni. Marta przyszła za mną.
– Oluś, co to było? – spytała cicho. – Roman wyglądał, jakby chciał się pod ziemię zapaść.
– Nie wiem – odpowiedziałam.
Marta spojrzała na mnie, mrużąc oczy.
– Wiesz. Tylko nie chcesz o tym mówić.
Zaczęłam myć talerze. Moje ręce drżały.
– Może to nic… – zaczęłam, ale Marta mi przerwała.
– Ola, nie oszukuj siebie. Nie oszukuj mnie. Co zamierzasz zrobić?
– Nic. Na razie. Muszę się zastanowić.
Marta nic nie powiedziała. Wiedziała, że ten wieczór nie skończy się tylko na rozmowie w kuchni. Tej nocy nie mogłam spać. Roman zasnął szybko, jakby nic się nie stało, a ja wpatrywałam się w sufit.
Rano Roman był, jak zawsze, czarujący i uprzejmy. Na pożegnanie pocałował mnie w czoło, jakby chciał przypieczętować swoją niewinność. Ja jednak nie mogłam pozbyć się obrazu tamtej kobiety.
Chciałam mieć pewność
Kiedy wyszedł, usiadłam przy stole i zaczęłam przypominać sobie każdą sytuację, która wydawała mi się dziwna: późne powroty, „służbowe” weekendy, telefon zawsze odłożony ekranem do dołu. Czy to wszystko naprawdę pasowało do układanki?
Po południu Marta przyszła z ciastem.
– Zrobiłaś coś? – spytała bez ogródek.
Pokręciłam głową.
– Muszę mieć pewność. Nie mogę rzucać oskarżeń… może to nic.
– A jeśli to coś? – spojrzała na mnie surowo. – Ola, nie możesz żyć w takiej niepewności.
Miała rację. Ale jeszcze nie wiedziałam, jak zacząć.
Kolejne dni przypominały grę w teatrze – Roman w roli idealnego męża, ja jako wzorowa żona. Na zewnątrz wszystko wydawało się normalne, ale w środku czułam, jak narasta napięcie.
Wieczorem, kiedy Roman brał prysznic, usiadłam przy jego laptopie. Był otwarty, ekran jeszcze świecił. Wystarczyło jedno kliknięcie, by zobaczyć listę ostatnich zdjęć. Ręce mi drżały. Roman i tamta kobieta – na imprezie, w biurze, na jakimś tarasie z widokiem na miasto. Wszystko zdawało się jasne.
Wszystko wiedziałam
Zrobiłam kilka zdjęć telefonem. Czułam się jak złodziejka we własnym domu, ale coś kazało mi zebrać dowody. Kiedy Roman wyszedł z łazienki, spojrzał na mnie.
– Wszystko w porządku? – Spytał z uśmiechem.
– Tak – odpowiedziałam. Moje słowa brzmiały pusto, ale on nie zauważył.
Tej nocy wiedziałam jedno: muszę z nim porozmawiać. Nazajutrz zebrałam się na odwagę. Roman wrócił późno, jak zwykle tłumacząc się pracą. Usiadł przy stole, a ja stanęłam naprzeciw niego.
– Kim jest ta kobieta? – Zapytałam bez ogródek.
Zmarszczył brwi, udając niezrozumienie.
– Jaka kobieta? O czym ty mówisz?
Sięgnęłam po telefon i pokazałam mu zdjęcie z laptopa. Jego twarz stężała.
– To… koleżanka z pracy, mówiłem ci. Spotkania integracyjne…
– Na tarasie z winem o zachodzie słońca? – Przerwałam mu, wbijając w niego wzrok.
Próbował się tłumaczyć, ale każde jego słowo tylko dolewało oliwy do ognia. Głos mi drżał.
– Roman, to nie jest „nic”. Wiem, że coś przede mną ukrywasz.
Wypierał się
Wstał gwałtownie, próbując wyjść, ale zagrodziłam mu drogę.
– Nie odejdziesz, dopóki mi tego nie wyjaśnisz – powiedziałam, trzymając się ostatnich resztek spokoju.
– To był tylko moment słabości – wybuchnął w końcu. – To nic nie znaczyło, rozumiesz?
– Tylko moment? – szepnęłam. – A ja? Co dla ciebie znaczę?
Wyszłam z pokoju, zanim zdążył coś powiedzieć. Nie mogłam dłużej na niego patrzeć. Wzięłam płaszcz i udałam się na zewnątrz. Noc była zimna, powietrze przeszywał mroźny wiatr, ale nie czułam chłodu. Chciałam tylko odetchnąć.
Po chwili usłyszałam za sobą kroki. To była Marta.
– Wiedziałam, że coś się stanie – powiedziała, podchodząc bliżej. – Co zamierzasz?
– Nie wiem – przyznałam. – Myślałam, że mogę mu ufać… że jesteśmy szczęśliwi.
Marta spojrzała na mnie z troską.
– Wiem, że to trudne, ale musisz zdecydować, co jest dla ciebie najważniejsze. Czy chcesz z nim walczyć, czy odejść.
– Nie wiem – powtórzyłam. Głos mi się załamał.
Zamknęłam oczy, a łzy same zaczęły płynąć. Marta przytuliła mnie mocno, nie mówiąc już nic więcej. Tego potrzebowałam – ciszy i czyjejś obecności.
Podjęłam decyzję
Kiedy wróciłam do domu, Roman siedział w salonie. Nie spojrzał na mnie, a ja nie odezwałam się do niego. Poszłam prosto do sypialni i zamknęłam drzwi. Minęło kilka dni. Próbował ze mną rozmawiać, ale unikałam konfrontacji. Potrzebowałam czasu, żeby przemyśleć wszystko.
Usiadłam przy stole z listą rzeczy, które musiałam przemyśleć. Z jednej strony była miłość, wspólne życie i dziesięć lat małżeństwa. Z drugiej – zdrada, kłamstwa i utrata zaufania. Kiedy Roman wrócił do domu tego wieczoru, czekałam na niego w salonie.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam cicho.
Usiadł naprzeciw mnie, w jego oczach widziałam napięcie i strach.
– Roman, podjęłam decyzję – zaczęłam. – Odchodzę, przynajmniej na jakiś czas.
Może czasem najważniejsze jest zrozumienie własnych uczuć, zanim powie się ostatnie słowo.
Aleksandra, 40 lat