„Mąż w spadku zostawił mi swoje książki i wielką niespodziankę. Miała 20 lat, długie nogi i chętkę na cały mój majątek”
„Otworzyłam kopertę, a w niej znalazłam… testament Adama. Zaczęłam czytać, a z każdą linijką czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Większość majątku Adam zapisał kobiecie, o której istnieniu nie miałam pojęcia do tej chwili”.
- Redakcja
To dziwne, jak życie potrafi zmienić się w ciągu kilku chwil. Jeszcze niedawno wszystko wydawało się stabilne i pewne, a teraz... teraz jestem w miejscu, które nie przypomina mi mojego dawnego świata. Jestem wdową po Adamie, pisarzu. Po jego śmierci moje życie stało się serią niekończących się pytań i niewiadomych.
Adam zawsze był tajemniczy, miał swoje sekrety, ale byliśmy szczęśliwi. Nasze małżeństwo miało swoje wzloty i upadki, jak każde inne, ale była między nami prawdziwa miłość. Adam pisał książki, które fascynowały tysiące czytelników, a ja byłam jego największą fanką i wsparciem. Nasz dom był pełen książek, każda półka, każdy kąt przepełniony literaturą.
Od jego śmierci minął miesiąc. Życie bez niego jest okropne, niemal niemożliwe do zniesienia. W tych trudnych chwilach odnajduję pocieszenie w jego książkach. Każda strona przypomina mi o nim, o jego geniuszu, o jego miłości do słów i do mnie.
Jednak pewnego dnia, podczas przeglądania jego biblioteki, moje życie zmieniło się na zawsze. W jednej z jego ulubionych książek znalazłam coś, co na zawsze zmieniło moje postrzeganie naszego małżeństwa.
Nic mi o tym nie wspominał
Przeglądałam bibliotekę Adama, szukając ukojenia w jego słowach. Dotknęłam grzbietu ulubionej książki męża, „Cienia Nocy”. Była zniszczona od częstego użytkowania, co wywołało ciepły uśmiech na mojej twarzy. Delikatnie otworzyłam ją na przypadkowej stronie i wtedy wypadła koperta. Moje serce zaczęło bić szybciej.
– Co to jest? – mruknęłam do siebie, czując narastający niepokój.
Otworzyłam kopertę, a w niej znalazłam… testament Adama. Zaczęłam czytać, a z każdą linijką czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Większość majątku Adam zapisał nieślubnej córce, Ewie, o której istnieniu nie miałam pojęcia.
– Jak on mógł to przede mną ukrywać? Kim jest to dziecko? – łzy napłynęły mi do oczu.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Otarłam łzy i poszłam otworzyć. To był Robert, nasz prawnik i bliski przyjaciel.
– Klaudia, masz chwilę? Musimy porozmawiać – powiedział poważnym tonem, widząc testament w moich rękach.
– Robert, co to ma znaczyć? Kim jest ta Ewa? – Zapytałam drżącym głosem.
Robert westchnął, widocznie zaskoczony.
– A więc już wiesz.... Klaudia, Adam powiedział mi o Ewie niedługo przed swoją śmiercią. To jego nieślubna córka z romansu sprzed lat.
Zadrżałam.
– Więc to prawda... On naprawdę miał dziecko, o którym nic nie wiedziałam?
Robert skinął głową.
– Tak, i Adam chciał zabezpieczyć jej przyszłość. Wiedział, że będzie to dla ciebie szokiem, dlatego poprosił mnie o dyskrecję.
– Musimy znaleźć to dziecko – odpowiedziałam zdecydowanie, próbując zapanować nad emocjami.
Powiedział jemu, a mnie nie
Siedzieliśmy w salonie, gdzie zawsze omawialiśmy ważne sprawy. Tym razem atmosfera była gęsta od niewypowiedzianych pytań i narastającego gniewu.
– Robert, jak mogłeś to przede mną ukrywać? – wybuchnęłam. – Byłam jego żoną, miałam prawo wiedzieć!
Robert przestąpił z nogi na nogę, wyraźnie niepewny.
– Adam poprosił mnie o utrzymanie tego w tajemnicy. Nie chciał, żebyś cierpiała jeszcze bardziej.
– Teraz i tak cierpię – moje oczy zapłonęły gniewem. – Jak długo wiedziałeś o tej całej Ewie?
– Od kilku miesięcy – przyznał z ciężkim westchnieniem. – Adam dowiedział się o jej istnieniu dopiero niedawno. To była dla niego ogromna niespodzianka, ale postanowił, że musi coś dla niej zrobić.
– A co ze mną? – Głos mi się załamał. – Co z naszym życiem, naszym małżeństwem? Czy ja się w ogóle dla niego liczyłam?
– Oczywiście, że tak – odpowiedział stanowczo. – Klaudia, Adam kochał cię nad życie. Ale Ewa... była częścią jego przeszłości, której nie mógł zignorować.
Wzięłam głęboki oddech, starając się zapanować nad emocjami.
– Co teraz? Jak mamy ją znaleźć?
Robert wyciągnął z teczki kilka dokumentów.
– Adam zostawił pewne wskazówki. Ewa jest studentką w pobliskim mieście. Musimy się z nią skontaktować i wyjaśnić sytuację.
Spojrzałam na zdjęcie młodej kobiety, której oczy przypominały oczy Adama. Poczułam, jak coś we mnie pęka.
– Muszę to zrobić, Robert. Muszę ją poznać.
Robert skinął głową.
– Razem przez to przejdziemy, Klaudia. Ale musisz być silna.
Tajemnice wciąż się mnożyły
Dni mijały w napięciu. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że Adam miał nieślubne dziecko. Ewa stała się dla mnie zagadką, którą musiałam rozwiązać. Robert przyszedł do mnie każdego dnia, przynosząc nowe informacje i próbując mnie wspierać.
Pewnego wieczoru, gdy usłyszałam głos Roberta w korytarzu, coś mnie tknęło. Podeszłam cicho do drzwi, by podsłuchać jego rozmowę telefoniczną.
– Tak, znalazłem testament – mówił Robert. – Nie, jeszcze jej nie powiedziałem wszystkiego. Musimy to zrobić ostrożnie. Ewa jest studentką w pobliskim mieście, ale nie wie nic o swoim ojcu.
Poczułam, jak serce mi przyspiesza. Ewa nie wie o Adamie? To jeszcze bardziej komplikowało sytuację. Kiedy Robert odłożył słuchawkę, wyszłam z ukrycia.
– Słyszałam wszystko – powiedziałam, a Robert spojrzał na mnie zaskoczony. – Kim jest ta dziewczyna?
Robert westchnął głęboko.
– Klaudio, proszę, uspokój się. Ewa nie wiedziała o swoim ojcu aż do niedawna. Adam dowiedział się o niej przez przypadek, gdy jej matka skontaktowała się z nim po latach.
– Więc jej matka wiedziała przez cały czas – powiedziałam cicho, próbując przetrawić tę nową informację.
– Tak – potwierdził Robert. – Adam chciał zrobić to dobrze, dlatego wszystko zapisał w testamencie. Chciał, żebyś dowiedziała się po jego śmierci, żebyś nie musiała przez to przechodzić za jego życia.
– A teraz co? – spytałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Co teraz mamy zrobić?
– Musimy skontaktować się z Ewą i wyjaśnić jej całą sytuację – powiedział Robert stanowczo. – To nie będzie łatwe, ale musimy to zrobić.
Miała dostać wszystko, co uważałam za swoje
Dni mijały, a ja wciąż nie mogłam przestać myśleć o Ewie. Robert zorganizował spotkanie, choć nie wiedziałam, jak mam się do tego przygotować. Wiedziałam, że to będzie trudne.
W końcu nadszedł dzień spotkania. Siedzieliśmy z Robertem w kawiarni, czekając na Ewę. Kiedy weszła, poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Miała około dwudziestu lat, długie, ciemne włosy i te same, przenikliwe oczy co Adam.
– Ewa? – zapytałam, podnosząc się z krzesła.
– Tak, to ja – odpowiedziała niepewnie, siadając naprzeciwko mnie.
Zaczęłam opowiadać o Adamie, o naszym małżeństwie i o tym, jak dowiedziałam się o jej istnieniu. Ewa słuchała uważnie, a w jej oczach pojawiły się łzy.
– Nie wiedziałam, że Adam był moim ojcem – powiedziała cicho. – Mama nigdy mi o nim nie mówiła. Dopiero kilka miesięcy temu dowiedziałam się prawdy.
Robert wtrącił się, aby wyjaśnić szczegóły testamentu.
– Ewa, Adam chciał zabezpieczyć twoją przyszłość. Dlatego zapisał ci większość swojego majątku.
Ewa spojrzała na mnie zszokowana.
– Większość majątku? Myślałam, że może zostawił mi coś symbolicznego, ale większość?
Czułam, jak wzbiera we mnie gniew.
– Tak, większość. To absurd! To ja byłam z nim przez te wszystkie lata. To ja wspierałam go, kiedy pisał swoje książki. Nie zamierzam oddawać tego, co mi się należy.
Ewa spojrzała na mnie zszokowana.
– Rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale ja też nie prosiłam o tę sytuację. Chcę tylko dowiedzieć się więcej o swoim ojcu.
Robert próbował uspokoić sytuację.
– Musimy to rozwiązać spokojnie. Adam chciał, żebyście się poznały i wspierały nawzajem.
– Wspierały? – wybuchłam. – Jak mam wspierać kogoś, kto nagle pojawia się w moim życiu i chce zabrać wszystko, co mam?
Ewa zmrużyła oczy.
– Nie przyszłam tu po pieniądze, ale mam prawo do tego, co mi zostawił mój ojciec.
– Nie pozwolę, żebyś odebrała mi wszystko, na co pracowałam z Adamem przez te lata – powiedziałam stanowczo.
Robert próbował zapanować nad sytuacją.
– Klaudia, musimy znaleźć kompromis. Adam chciał, żebyście obie były zabezpieczone.
– Kompromis? – odparłam z sarkazmem. – Nie ma mowy. Nie oddam jej ani grosza.
Ewa wstała, jej twarz pełna determinacji. Zmieniła swoje wcześniejsze nastawienie.
– Będę walczyć o swoje prawa. Adam był moim ojcem i jak widać, mam prawo do jego spadku.
Czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Wiedziałam, że to dopiero początek trudnej walki.
Wciąż nie mogę się z tym pogodzić
Minęły tygodnie od naszego burzliwego spotkania. Nie było łatwo. Każda rozmowa z Ewą przypominała mi o bolesnej prawdzie, której nigdy nie chciałam znać. W końcu musiałam zaakceptować, że muszę podzielić się spadkiem.
Pewnego dnia zaprosiłam Ewę do domu, który dzieliłam z Adamem. Chciałam jej pokazać miejsce, które dla mnie było świętością.
– To tutaj Adam spędzał większość czasu, pisząc swoje książki – powiedziałam, otwierając drzwi do jego gabinetu. Ewa weszła do środka, rozglądając się z zainteresowaniem.
– Wygląda dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam – powiedziała cicho, dotykając grzbietów książek na półkach.
– Ewo, myślałam o tym długo i intensywnie – zaczęłam powoli. – Wiem, że Adam chciał, żebyś miała zabezpieczoną przyszłość. Ale to moje życie, mój dom. Nie mogę się z tym pogodzić.
Ewa zmarszczyła brwi.
– Nie prosiłam o to – Ewa również podniosła głos. – Ale Adam był moim ojcem. I ja też mam prawo do jego dziedzictwa.
Nie miałam wyjścia, musiałam się pogodzić z ostatnią wolą męża. Przed nami jeszcze wiele trudnych chwil, ale staram się wierzyć, że Ewa mnie zrozumie i znajdziemy jakiś kompromis w podziale majątku.
Klaudia, 47 lat