Reklama

To dziwne, jak życie potrafi zmienić się w ciągu kilku chwil. Jeszcze niedawno wszystko wydawało się stabilne i pewne, a teraz... teraz jestem w miejscu, które nie przypomina mi mojego dawnego świata. Jestem wdową po Adamie, pisarzu. Po jego śmierci moje życie stało się serią niekończących się pytań i niewiadomych.

Reklama

Adam zawsze był tajemniczy, miał swoje sekrety, ale byliśmy szczęśliwi. Nasze małżeństwo miało swoje wzloty i upadki, jak każde inne, ale była między nami prawdziwa miłość. Adam pisał książki, które fascynowały tysiące czytelników, a ja byłam jego największą fanką i wsparciem. Nasz dom był pełen książek, każda półka, każdy kąt przepełniony literaturą.

Od jego śmierci minął miesiąc. Życie bez niego jest okropne, niemal niemożliwe do zniesienia. W tych trudnych chwilach odnajduję pocieszenie w jego książkach. Każda strona przypomina mi o nim, o jego geniuszu, o jego miłości do słów i do mnie.

Jednak pewnego dnia, podczas przeglądania jego biblioteki, moje życie zmieniło się na zawsze. W jednej z jego ulubionych książek znalazłam coś, co na zawsze zmieniło moje postrzeganie naszego małżeństwa.

Nic mi o tym nie wspominał

Przeglądałam bibliotekę Adama, szukając ukojenia w jego słowach. Dotknęłam grzbietu ulubionej książki męża, „Cienia Nocy”. Była zniszczona od częstego użytkowania, co wywołało ciepły uśmiech na mojej twarzy. Delikatnie otworzyłam ją na przypadkowej stronie i wtedy wypadła koperta. Moje serce zaczęło bić szybciej.

Zobacz także

– Co to jest? – mruknęłam do siebie, czując narastający niepokój.

Otworzyłam kopertę, a w niej znalazłam… testament Adama. Zaczęłam czytać, a z każdą linijką czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Większość majątku Adam zapisał nieślubnej córce, Ewie, o której istnieniu nie miałam pojęcia.

Jak on mógł to przede mną ukrywać? Kim jest to dziecko? – łzy napłynęły mi do oczu.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Otarłam łzy i poszłam otworzyć. To był Robert, nasz prawnik i bliski przyjaciel.

– Klaudia, masz chwilę? Musimy porozmawiać – powiedział poważnym tonem, widząc testament w moich rękach.

Robert, co to ma znaczyć? Kim jest ta Ewa? – Zapytałam drżącym głosem.

Robert westchnął, widocznie zaskoczony.

– A więc już wiesz.... Klaudia, Adam powiedział mi o Ewie niedługo przed swoją śmiercią. To jego nieślubna córka z romansu sprzed lat.

Zadrżałam.

– Więc to prawda... On naprawdę miał dziecko, o którym nic nie wiedziałam?

Robert skinął głową.

– Tak, i Adam chciał zabezpieczyć jej przyszłość. Wiedział, że będzie to dla ciebie szokiem, dlatego poprosił mnie o dyskrecję.

– Musimy znaleźć to dziecko – odpowiedziałam zdecydowanie, próbując zapanować nad emocjami.

Powiedział jemu, a mnie nie

Siedzieliśmy w salonie, gdzie zawsze omawialiśmy ważne sprawy. Tym razem atmosfera była gęsta od niewypowiedzianych pytań i narastającego gniewu.

– Robert, jak mogłeś to przede mną ukrywać? – wybuchnęłam. – Byłam jego żoną, miałam prawo wiedzieć!

Robert przestąpił z nogi na nogę, wyraźnie niepewny.

– Adam poprosił mnie o utrzymanie tego w tajemnicy. Nie chciał, żebyś cierpiała jeszcze bardziej.

– Teraz i tak cierpię – moje oczy zapłonęły gniewem. – Jak długo wiedziałeś o tej całej Ewie?

– Od kilku miesięcy – przyznał z ciężkim westchnieniem. – Adam dowiedział się o jej istnieniu dopiero niedawno. To była dla niego ogromna niespodzianka, ale postanowił, że musi coś dla niej zrobić.

A co ze mną? – Głos mi się załamał. – Co z naszym życiem, naszym małżeństwem? Czy ja się w ogóle dla niego liczyłam?

– Oczywiście, że tak – odpowiedział stanowczo. – Klaudia, Adam kochał cię nad życie. Ale Ewa... była częścią jego przeszłości, której nie mógł zignorować.

Wzięłam głęboki oddech, starając się zapanować nad emocjami.

– Co teraz? Jak mamy ją znaleźć?

Robert wyciągnął z teczki kilka dokumentów.

Adam zostawił pewne wskazówki. Ewa jest studentką w pobliskim mieście. Musimy się z nią skontaktować i wyjaśnić sytuację.

Spojrzałam na zdjęcie młodej kobiety, której oczy przypominały oczy Adama. Poczułam, jak coś we mnie pęka.

– Muszę to zrobić, Robert. Muszę ją poznać.

Robert skinął głową.

– Razem przez to przejdziemy, Klaudia. Ale musisz być silna.

Tajemnice wciąż się mnożyły

Dni mijały w napięciu. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że Adam miał nieślubne dziecko. Ewa stała się dla mnie zagadką, którą musiałam rozwiązać. Robert przyszedł do mnie każdego dnia, przynosząc nowe informacje i próbując mnie wspierać.

Pewnego wieczoru, gdy usłyszałam głos Roberta w korytarzu, coś mnie tknęło. Podeszłam cicho do drzwi, by podsłuchać jego rozmowę telefoniczną.

– Tak, znalazłem testament – mówił Robert. – Nie, jeszcze jej nie powiedziałem wszystkiego. Musimy to zrobić ostrożnie. Ewa jest studentką w pobliskim mieście, ale nie wie nic o swoim ojcu.

Poczułam, jak serce mi przyspiesza. Ewa nie wie o Adamie? To jeszcze bardziej komplikowało sytuację. Kiedy Robert odłożył słuchawkę, wyszłam z ukrycia.

– Słyszałam wszystko – powiedziałam, a Robert spojrzał na mnie zaskoczony. – Kim jest ta dziewczyna?

Robert westchnął głęboko.

– Klaudio, proszę, uspokój się. Ewa nie wiedziała o swoim ojcu aż do niedawna. Adam dowiedział się o niej przez przypadek, gdy jej matka skontaktowała się z nim po latach.

– Więc jej matka wiedziała przez cały czas – powiedziałam cicho, próbując przetrawić tę nową informację.

– Tak – potwierdził Robert. – Adam chciał zrobić to dobrze, dlatego wszystko zapisał w testamencie. Chciał, żebyś dowiedziała się po jego śmierci, żebyś nie musiała przez to przechodzić za jego życia.

– A teraz co? – spytałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Co teraz mamy zrobić?

– Musimy skontaktować się z Ewą i wyjaśnić jej całą sytuację – powiedział Robert stanowczo. – To nie będzie łatwe, ale musimy to zrobić.

Miała dostać wszystko, co uważałam za swoje

Dni mijały, a ja wciąż nie mogłam przestać myśleć o Ewie. Robert zorganizował spotkanie, choć nie wiedziałam, jak mam się do tego przygotować. Wiedziałam, że to będzie trudne.

W końcu nadszedł dzień spotkania. Siedzieliśmy z Robertem w kawiarni, czekając na Ewę. Kiedy weszła, poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Miała około dwudziestu lat, długie, ciemne włosy i te same, przenikliwe oczy co Adam.

– Ewa? – zapytałam, podnosząc się z krzesła.

– Tak, to ja – odpowiedziała niepewnie, siadając naprzeciwko mnie.

Zaczęłam opowiadać o Adamie, o naszym małżeństwie i o tym, jak dowiedziałam się o jej istnieniu. Ewa słuchała uważnie, a w jej oczach pojawiły się łzy.

Nie wiedziałam, że Adam był moim ojcem – powiedziała cicho. – Mama nigdy mi o nim nie mówiła. Dopiero kilka miesięcy temu dowiedziałam się prawdy.

Robert wtrącił się, aby wyjaśnić szczegóły testamentu.

– Ewa, Adam chciał zabezpieczyć twoją przyszłość. Dlatego zapisał ci większość swojego majątku.

Ewa spojrzała na mnie zszokowana.

– Większość majątku? Myślałam, że może zostawił mi coś symbolicznego, ale większość?

Czułam, jak wzbiera we mnie gniew.

– Tak, większość. To absurd! To ja byłam z nim przez te wszystkie lata. To ja wspierałam go, kiedy pisał swoje książki. Nie zamierzam oddawać tego, co mi się należy.

Ewa spojrzała na mnie zszokowana.

– Rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale ja też nie prosiłam o tę sytuację. Chcę tylko dowiedzieć się więcej o swoim ojcu.

Robert próbował uspokoić sytuację.

– Musimy to rozwiązać spokojnie. Adam chciał, żebyście się poznały i wspierały nawzajem.

– Wspierały? – wybuchłam. – Jak mam wspierać kogoś, kto nagle pojawia się w moim życiu i chce zabrać wszystko, co mam?

Ewa zmrużyła oczy.

– Nie przyszłam tu po pieniądze, ale mam prawo do tego, co mi zostawił mój ojciec.

– Nie pozwolę, żebyś odebrała mi wszystko, na co pracowałam z Adamem przez te lata – powiedziałam stanowczo.

Robert próbował zapanować nad sytuacją.

– Klaudia, musimy znaleźć kompromis. Adam chciał, żebyście obie były zabezpieczone.

– Kompromis? – odparłam z sarkazmem. – Nie ma mowy. Nie oddam jej ani grosza.

Ewa wstała, jej twarz pełna determinacji. Zmieniła swoje wcześniejsze nastawienie.

Będę walczyć o swoje prawa. Adam był moim ojcem i jak widać, mam prawo do jego spadku.

Czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Wiedziałam, że to dopiero początek trudnej walki.

Wciąż nie mogę się z tym pogodzić

Minęły tygodnie od naszego burzliwego spotkania. Nie było łatwo. Każda rozmowa z Ewą przypominała mi o bolesnej prawdzie, której nigdy nie chciałam znać. W końcu musiałam zaakceptować, że muszę podzielić się spadkiem.

Pewnego dnia zaprosiłam Ewę do domu, który dzieliłam z Adamem. Chciałam jej pokazać miejsce, które dla mnie było świętością.

– To tutaj Adam spędzał większość czasu, pisząc swoje książki – powiedziałam, otwierając drzwi do jego gabinetu. Ewa weszła do środka, rozglądając się z zainteresowaniem.

– Wygląda dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam – powiedziała cicho, dotykając grzbietów książek na półkach.

– Ewo, myślałam o tym długo i intensywnie – zaczęłam powoli. – Wiem, że Adam chciał, żebyś miała zabezpieczoną przyszłość. Ale to moje życie, mój dom. Nie mogę się z tym pogodzić.

Ewa zmarszczyła brwi.

– Nie prosiłam o to – Ewa również podniosła głos. – Ale Adam był moim ojcem. I ja też mam prawo do jego dziedzictwa.

Nie miałam wyjścia, musiałam się pogodzić z ostatnią wolą męża. Przed nami jeszcze wiele trudnych chwil, ale staram się wierzyć, że Ewa mnie zrozumie i znajdziemy jakiś kompromis w podziale majątku.

Reklama

Klaudia, 47 lat

Reklama
Reklama
Reklama