Reklama

Znacie to uczucie, kiedy jedna decyzja, jedno wydarzenie, może obrócić całe życie do góry nogami? Ja znam. Moja historia zaczęła się niewinnie, od weekendowego wyjazdu w góry i spotkania pewnego górala, którego imienia nawet nie chcę wymieniać.

Reklama

To miał być uroczy weekend w górach we dwoje

Wraz z moim mężem Wojtkiem postanowiliśmy wreszcie wyjechać na jakiś urlop. Myślałam, że już nigdy nie oderwę go od spraw firmy, tymczasem on mnie zaskoczył. Zapakowaliśmy nasz samochód i wyruszyliśmy w góry, by odpocząć od miejskiego zgiełku. Wcześniej znaleźliśmy w internecie ofertę noclegu w góralskiej chacie. Opinie były rewelacyjne, a gospodarz podobno był rzeźbiarzem.

– Patrz na te widoki! Góry mają w sobie coś magicznego – wykrzyknęłam, gdy naszym oczom ukazały się pierwsze zarysy szczytów.

– Zawsze zapominam, jak bardzo lubię tę ciszę daleko od miasta.

– Może jutro wybierzemy się na spacer po okolicy? Wszyscy mówią, że trasy są tu przepiękne.

– Świetny pomysł. A wieczorem zasiądziemy przy kominku… – Wojtek uśmiechnął się do mnie czule.

Od razu po przyjeździe i przywitaniu się z gospodarzem mój mąż zagadnął go o pracownię. Okazało się, że góral rzeźbił meble artystyczne, a Wojtek zajmował się sprzedażą takich rzeczy, nie tylko w kraju, ale też za granicą. Już wiedziałam, że z górskich wędrówek nic nie wyjdzie, bo przez cały pobyt Wojtek będzie wypytywał gospodarza o szczegóły jego pracy.

Pracowania była niesamowita. Tradycyjna, ale też nowoczesna. Wióry drewna pokrywały podłogę, a zapach świeżo obrabianego materiału wypełniał powietrze. Nie brakowało w niej ciepła i osobistego charakteru, który wnosili zarówno góral, jak i jego twórczość. Większość przestrzeni zajmowały różne kawałki drewna, od zwykłych sosen po wyszukane gatunki, które miały stać się bazą dla kolejnych projektów.

Wojtek z uwagą przeglądał rozpoczęte prace górala. Był pod wrażeniem zarówno rzemiosła, jak i artystycznego wyczucia, które uwidaczniało się w każdej linii i kształcie.

To unikalne połączenie zainspirowało Wojtka

Pobyt w tamtym miejscu był sielanką. Świeże powietrze, poranny śpiew ptaków, a przede wszystkim kojąca obecność gospodarza, o którym jakoś coraz częściej myślałam. Wysoki, muskularny, z ogorzałą twarzą, w niczym nie przypominał facetów z miasta. Miał w sobie siłę, a zarazem jakąś delikatność.

Po kilku dniach Wojtek musiał niespodziewanie wrócić do miasta. Zostałam sama w otoczeniu majestatycznych gór, które, jak się później okazało, były świadkami mojej słabości.

Z każdym dniem czułam się coraz bardziej osamotniona, a obecność gospodarza była dla mnie jedynym ratunkiem. Dużo rozmawialiśmy, wpatrując się sobie w oczy. Te rozmowy budowały między nami coraz większą intymność. Nigdy wcześniej nie zdradziłam Wojtka, nawet myśl o tym była mi obca.

Ale tam, wśród górskich krajobrazów, zaczęłam odczuwać coś, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała. Góral był przeciwieństwem mojego męża. Emanował wolnością, która tak kontrastowała z naszym uporządkowanym życiem w mieście. To mnie przyciągało.

Pewnego wieczoru coś pękło. Siedzieliśmy blisko siebie. Rozmowa przerodziła się w milczenie, milczenie w napięcie, a napięcie w nieodpartą siłę, która pchnęła mnie w jego ramiona. Te chwile zaplątały mnie w sidła, z których już nie mogłam się wyplątać.

Nie wiem, czy to była prawdziwa miłość, czy jedynie ucieczka od rutyny i poszukiwanie emocji, których brakowało mi w małżeństwie. Każde potajemne spotkanie z góralem było jak kolejny kęs zakazanego owocu, którego smak był coraz trudniejszy do zapomnienia.

Z czasem słodki smak romansu zaczął wypełniać moją duszę goryczą

Strach przed odkryciem, wyrzuty sumienia wobec Wojtka, który niczego nie podejrzewał, oraz rosnące przekonanie o nieuniknionym końcu tej tajemnicy – wszystko to zaczęło mnie przytłaczać.

Wojtek wrócił kilka dni później. Był podekscytowany.

– Mam świetne wieści! – wykrzyknął, gdy tylko wysiadł z samochodu. – Postanowiliśmy zatrudnić naszego górala w firmie. Będziemy sprzedawać jego meble za granicę!

– Naprawdę? To… wspaniale – wybąkałam zmieszana. Czułam się upokorzona z powodu tego, co się pomiędzy nami wydarzyło. Moje policzki musiały wtedy mieć kolor dojrzałego buraka.

– Jego prace są niesamowite, a klienci pokochają te unikatowe meble.

– Tak, masz rację. Jego talent jest niezwykły – chciałam już zakończyć tę rozmowę o mężczyźnie, który wywołał we mnie taki wulkan namiętności.

– Zorganizowałem mu już nawet mieszkanie tuż obok naszego biura. Będzie miał wszystko, czego potrzebuje.

– Słucham?! – o mało nie padłam na zawał. Chciałam zapomnieć o tym romansie, a nie ciągnąć go za sobą do domu! – Oczywiście, skoro to takie ważne dla ciebie i firmy. Ale czy on się zgodzi?

– Bez obaw. Nie musi się przeprowadzać na stałe. Chcemy, by na początek wykonał dla nas kilka wzorów.

Góral ochoczo przystał na propozycję Wojtka. Powiedział, że jest już trochę zmęczony tą senną atmosferą górskiej wioski i chętnie spróbuje czegoś nowego.

Mówiąc to, znacząco zerkał w moją stronę

Góral po kilku tygodniach przeniósł się do miasta, a ja z dnia na dzień pogrążałam się coraz bardziej w obłędzie. Jego dłonie, które tak pięknie kształtowały drewno, zaczęły kształtować również moje serce. Wewnętrzna walka z moimi uczuciami była wyczerpująca. Starałam się opierać, przypominając sobie o Wojtku, o naszym wspólnym życiu, ale to było silniejsze ode mnie.

Mój strach przed odkryciem prawdy rósł z każdym dniem. Te chwile z góralem, które kiedyś wydawały mi się słodkie, teraz smakowały gorzko. Wojtek, nieświadomy, cieszył się z mojej nagle zwiększonej troski o nasze małżeństwo. Starałam się być idealną żoną, lecz każdy mój gest, każde słowo, każde spojrzenie było kłamstwem.

Mój mąż domyślał się, jak dużym wyzwaniem dla górala była przeprowadzka do hałaśliwego miasta. Jednak obserwując, jak pasja tworzenia nie opuszcza go nawet w tych nowych warunkach, był przekonany, że decyzja o współpracy była słuszna.

Dla mnie każdy dzień był wyzwaniem. Góral, pracując blisko nas, często przychodził do nas do domu, by jakieś szczegóły zamówień. Obserwowałem, jak jego silne, zręczne dłonie kreślą po kartce kolejne projekty, a mój umysł bezwiednie przenosił się do naszych skradzionych chwil w górskiej chacie. Czułam się rozdarta pomiędzy tęsknotą a strachem.

Napięcie rosło z każdym dniem. Wojtek, zawsze troskliwy, nie zauważył zmian w moim zachowaniu. Był całkowicie pochłonięty rosnącą liczbą zamówień i planowaniem przyszłości firmy. Ja zaś, zmagając się z wyrzutami sumienia, wciąż szukałam sposobów, by ukryć prawdę o moim romansie z góralem.

Każde spotkanie z nim było jak kolejny cios

Każde jego spojrzenie przypominało o słabości, której nie potrafiłam się oprzeć. Z biegiem czasu to, co miało być ekscytującą zmianą w naszym życiu zawodowym, stało się dla mnie więzieniem wzniesionym z murów własnych sekretów. Przez kilka tygodni Wojtek wracał do domu cały w skowronkach, a ja z każdego dnia czułam się coraz gorzej. Wiedziałam, że mój kochanek oczekuje ode mnie jakiejś decyzji, a ja nie miałam już siły żyć w kłamstwie.

Kiedy dowiedziałam się o ciąży, moje życie zamieniło się w totalny chaos. Dziecko, które rozwijało się we mnie, było owocem zakazanej miłości. Wpadłam w panikę.

Nie mogłam już dłużej udawać. Przygnieciona ciężarem sekretów, postanowiłam, że nie dam rady dłużej żyć w kłamstwie. Wiedziałam, że stoję na skraju przepaści i mogę tylko spadać w dół. Postanowiłam wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Nie chciałam dłużej żyć w kłamstwie ani wprowadzać w błąd człowieka, którego kiedyś kochałam.

Dzień, w którym prawda wyszła na jaw, był najgorszym dniem w moim życiu. Wojtek nie zrobił awantury, posmutniał tylko. Jego milczenie było gorsze niż najostrzejsze słowa. Nie mogłam już niczego naprawić, mogłam tylko opuścić dom, który kiedyś był pełen miłości i obietnic na przyszłość.

Przeniosłam się do innego miasta. Ojciec dziecka nie wie o swoim potomku, sama myśl o spotkaniu z nim napawa mnie przerażeniem. Teraz, z perspektywy czasu, patrzę wstecz z żalem i smutkiem, ale też z nową siłą. Podjęłam złe decyzje, ale znalazła w sobie odwagę, by stawić czoła konsekwencjom i zacząć wszystko od nowa.

Reklama

Iwona, 32 lata

Reklama
Reklama
Reklama