„Mąż z moją siostrą pili sobie z dziubków, aż mnie mdliło. Myślałam, że mają romans, ale prawda była gorsza”
„Mój mąż ożywiał się przy niej, żartował, opowiadał anegdoty, o które ja już dawno nie pytałam. To nie była zazdrość. To była intuicja. Kobieca, nieznośna intuicja, która kazała mi przyglądać się uważniej”.

- Redakcja
Gdyby ktoś mnie zapytał, jak wygląda dobre małżeństwo, jeszcze rok temu opowiedziałabym o Jarku i o mnie. Razem planowaliśmy wakacje, dzieliliśmy rachunki, kłóciliśmy się o rzeczy w stylu: kto miał wstawić zmywarkę. Normalne, codzienne życie. Ale to, co wydawało mi się stabilne, zaczęło się rozsypywać nie przez romans, nie przez zdradę w łóżku, ale przez coś o wiele bardziej podstępnego. Emocjonalny trójkąt, który zaczął się niewinnie. Od zbyt częstych spojrzeń, zbyt lekkich żartów i zbyt wielu "przypadkowych" spotkań.
Zaczęłam dostrzegać, że moja siostra Ola pojawia się u nas nieproszona, częściej niż wypada. Zawsze z uśmiechem, z winem pod pachą i tym swoim: „Pomyślałam, że wpadnę, bo miałam wolne popołudnie”. A Jarek? On się rozpromieniał.
– Znowu się wprosiła – rzuciłam po rodzinnym obiedzie, zbierając talerze.
– Milena, daj spokój. Miło ją widzieć – odpowiedział Jarek, nie podnosząc wzroku znad telefonu.
– Tylko że ja jej nie zapraszałam. Sama przyszła.
– Przecież to twoja siostra. A w ogóle, co ci ostatnio odbiło? – dodał z lekkim uśmiechem, ale ja już wiedziałam, że coś jest nie tak. Jego „miło ją widzieć” utkwiło mi w głowie na resztę wieczoru.
To był początek. Początek końca, którego jeszcze nie chciałam zauważyć.
Nie wytrzymałam
Następne spotkanie rodzinne było u mamy. Ola oczywiście przyszła pierwsza, jak zwykle w szpilkach i sukience, w której nie dało się nie zauważyć dekoltu. Jarek od razu się do niej uśmiechnął, jakby właśnie on był tym, kogo przyszła odwiedzić. Ja krzątałam się po kuchni, czując, jak wewnątrz mnie coś się gotuje. Obserwowałam ich kątem oka – jak się nachylają, jak śmieją się z czegoś, co chyba tylko oni rozumieli.
Gdy usiedliśmy do stołu, zaczęli sobie przerzucać żarciki, a ja… siedziałam jak nieproszony widz na cudzym przedstawieniu. Mama była zajęta podawaniem sałatki, więc nie zauważała, że przy stole dzieje się coś bardzo nie na miejscu. Ola rzuciła coś o tym, że Jarek powinien kiedyś ją zabrać na motocyklową przejażdżkę, bo zawsze chciała spróbować. Jarek odpowiedział, że „nie ma sprawy, wsiadasz i jedziemy, byle nie w szpilkach”. Wszyscy się roześmiali. Wszyscy, oprócz mnie.
Po powrocie do domu gotowałam się w środku. Jarek zaparzył sobie herbatę i rozsiadł się z laptopem, jakby nic się nie stało. Wtedy nie wytrzymałam.
– Możesz mi powiedzieć, co to było dzisiaj? – zapytałam ostro, stając w drzwiach salonu.
– Co znowu? – odpowiedział, nawet nie odrywając wzroku od ekranu.
– Masz z nią jakąś relację, o której nie wiem?
– Nie przesadzaj… – rzucił obojętnie.
– Wiesz, że to właśnie mówi ktoś, kto ma coś na sumieniu.
Jarek zamilkł. Przez kilka sekund patrzył w ekran, jakby się zawiesił, a potem zamknął laptopa i… wyszedł z pokoju. Bez słowa. Bez jednego wyjaśnienia. Stałam jak wryta.
Nie rozumiała mnie
Spotkałyśmy się w kawiarni. Ola przyszła punktualnie, jakby wiedziała, że nie chcę czekać ani sekundy dłużej. Usiadła naprzeciwko mnie z tym swoim szerokim, bezczelnym uśmiechem.
– Coś się dzieje? – zapytała, sięgając po menu, jakby naprawdę nie miała pojęcia, po co się spotykamy.
– Przestań udawać – odparłam chłodno. – Wiesz, czemu tu jesteśmy.
Zamknęła kartę i spojrzała mi prosto w oczy.
– Serio? Myślisz, że dzieje się coś między mną a Jarkiem?
– Nie. Ja już to wiem. Pytanie brzmi: co dokładnie?
Ola roześmiała się nerwowo, zbyt głośno, zbyt sztucznie.
– Milena, zwariowałaś. On jest twoim mężem, a ja twoją siostrą. Wiesz, jak to brzmi?
– Wiem. Ale jeszcze lepiej wiem, jak to wygląda. Widzę, jak się do siebie uśmiechacie. Jak na niego patrzysz. Jak on nagle staje się kimś innym, gdy ty jesteś obok.
– Czy ty siebie słyszysz?
– A ty? – nachyliłam się przez stolik. – Powiedz mi jedno. Czy on kiedykolwiek mówił ci coś, czego nie powinien?
Zawahała się. Tylko na ułamek sekundy, ale wystarczyło.
– Nie zrobiłam nic złego – powiedziała, unosząc brodę.
– Czasem nie trzeba robić. Wystarczy chcieć – rzuciłam, wstając.
Zostawiłam ją przy stoliku i wyszłam. Serce waliło mi jak oszalałe. W głowie odtwarzałam każdą scenę z ostatnich miesięcy. Każdy dotyk wzrokiem, każdy ich półszept. Układałam puzzle. I coraz bardziej wyłaniał się z nich obraz, którego wolałabym nigdy nie zobaczyć.
Dla niego to zaplecze
Wróciłam wcześniej z pracy. Miałam jeden cel: potwierdzić to, czego jeszcze nie chciałam do siebie dopuścić. Jarek był w gabinecie. Przez uchylone drzwi usłyszałam jego głos.
– Z Olą jest inaczej… spokojniej. W razie czego, nie byłbym sam.
Zamarłam.
– Nie, stary, nie mówię, że coś planuję… Ale po prostu – dokończył po chwili – dobrze jest mieć kogoś, kto cię rozumie, w razie jakby to się wszystko rozpadło. No, wiesz… zaplecze.
Zaplecze. To słowo uderzyło mnie jak cegła. Cofnęłam się bezszelestnie, oparłam o ścianę i poczułam, że brakuje mi tchu. Nie kochanką, nie tajemnicą. Ola była jego planem B. Kimś, kto miał mu miękko zamortyzować upadek. Ja – byłam opcją tymczasową. A on? A on miał wyjście awaryjne z twarzą.
Wieczorem, gdy siedzieliśmy przy kolacji, w milczeniu, powiedziałam tylko:
– Podsłuchałam cię dzisiaj.
Uniósł wzrok.
– Słyszałam, jak mówisz do kolegi, że Ola to twoje „emocjonalne zaplecze”. Plan na wypadek, gdyby ci się z żoną nie ułożyło.
Nie zaprzeczył. Przesunął widelec po talerzu.
– Czy ja jestem twoją żoną, czy przeszkodą między tobą a Olą? – zapytałam cicho.
– Milena… – zaczął, ale zabrakło mu słów. – Nigdy nic się między nami nie wydarzyło.
– I tylko dlatego, że nie miałeś okazji?
Zamilkł. Przez długą chwilę nie padło już ani jedno słowo.
Nie zaprzeczył
Nie spałam. Leżałam w łóżku, wsłuchując się w ciszę sypialni, której nie było już czym zapełnić. Jarek wszedł dopiero po drugiej, ostrożnie, jak złodziej, który wie, że został złapany, ale jeszcze udaje, że wszystko jest w porządku. Usiadł na brzegu łóżka i przez chwilę tylko oddychał ciężko.
– Milena… Ja wiem, jak to wygląda. Ale nigdy nie planowałem… – przerwał. – Tylko że z Olą... po prostu było mi łatwiej. Nie musiałem się tłumaczyć. Ona nie walczyła o nic.
Usiadłam powoli, zaplatając ręce na kolanach.
– Czyli co? Ja byłam problemem? Bo się nie uśmiechałam, kiedy wracałeś późno? Bo chciałam z tobą porozmawiać, kiedy byłeś zamknięty jak sejf?
– Nie o to chodzi… – powiedział, kręcąc głową. – Z tobą wszystko było prawdziwe. A ja się bałem. Bałem się, że to się rozpadnie i nie będę miał się gdzie schować.
– Więc schowałeś się u mojej siostry?
Jarek spuścił głowę. Nie zaprzeczył.
– Nie zrobiłem nic fizycznie. To były rozmowy. Żarty. Bliskość, ale taka… niewinna.
– Nie ma niewinnej bliskości z kimś, kto czeka, aż twój związek się rozpadnie – powiedziałam. – Ola była dla ciebie łatwa. Ja – prawdziwa. I niewygodna.
Jarek w końcu spojrzał mi w oczy.
– Ona mnie po prostu rozumiała. Ty ciągle walczyłaś.
– A może walczyłam właśnie dlatego, że cię kochałam – odparłam.
Wstałam, założyłam szlafrok i wyszłam z sypialni. Potrzebowałam powietrza. Przestrzeni. Albo tylko samotności, która nie będzie aż tak bolesna jak ta we dwoje.
Chciałam wiedzieć
Ola odebrała od razu. Głos miała zaskakująco spokojny, jakby czekała na ten telefon.
– Możemy się spotkać? – zapytałam krótko.
– Wiem – odpowiedziała tylko. – Przyjdź do mnie.
Nie pytałam, skąd wiedziała. Te rzeczy czuje się pod skórą.
W jej mieszkaniu pachniało świeżo zaparzoną herbatą, jakby to miało pomóc w rozmowie, która przecież nie mogła być ani ciepła, ani kojąca. Usiadłam, zanim zdążyła zaproponować. Chciałam mieć to za sobą.
– Wiem o wszystkim – powiedziałam. – Nie musisz udawać. Już nie.
Ola spuściła wzrok. Po raz pierwszy od dawna wyglądała niepewnie. Nawet... winna?
– Nigdy go nie chciałam naprawdę – powiedziała po chwili. – Ale... wiesz, jak to jest, kiedy ktoś cię wybiera. Nawet jeśli tylko na pół gwizdka.
– To był mój mąż – powiedziałam spokojnie, ale głos mi się załamał. – Ty byłaś moją siostrą. I jedyną osobą, której ufałam bezwarunkowo.
Ola milczała.
– Patrzyłam, jak rośnie między wami coś, czego nie chciałam nazwać. Bo ty przecież zawsze byłaś „tą dobrą”. Tą, która nigdy by nie zrobiła czegoś takiego.
– Milena, ja naprawdę nie planowałam tego – zaczęła.
– Ale też nie zrobiłaś nic, żeby to zatrzymać.
Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy.
– Czułam się potrzebna – powiedziała w końcu cicho. – Po raz pierwszy od dawna. Jakby ktoś mnie widział. Nie chciałam ci go odebrać. Ale... nie umiałam się cofnąć.
– Ja nie potrzebuję wyjaśnień, Ola. Potrzebuję wiedzieć, że w tym wszystkim była jeszcze jakaś granica. Że coś jeszcze było dla ciebie święte.
Spojrzała na mnie i... nie odpowiedziała.
Nie mam siostry
Moje małżeństwo nie skończyło się wielkim hukiem. Rozpadło się w milczeniu. Jarek próbował jeszcze coś naprawiać. Zostawiał kartki, gotował kolacje, mówił, że „to był błąd”. Ale ja nie czułam się zdradzona tylko przez niego. Najbardziej bolało to, że przez tyle czasu byłam tylko opcją – wygodną, pierwszą, ale nie jedyną. Byłam jego życiem dopóki... nie wymyślił sobie planu B. Na wypadek, gdybym zawiodła.
To była zdrada. Wciąż nie wiem, co dalej. Nie wiem, czy można zbudować coś na nowo, jeśli ktoś przez lata trzymał w zanadrzu alternatywę. Czy można kochać kogoś, kto był gotów cię wymienić, zanim jeszcze przestałeś działać? Nie wiem.
Ale wiem jedno: Ola już nie jest moją siostrą. A Jarek... Jarek przestał być moją ostoją. I choć siedzę sama, wiem, że wolę tak, niż być jedną z opcji.
Milena, 31 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Na dyniowej farmie chciałem wyznać miłość ukochanej. Okazało się, że miała już kilku amatorów jesiennych amorów”
- „Ciotka zapisała mi swój majątek, ale był 1 haczyk. Spełniłam jej życzenie i odkryłam, jak zakłamana jest moja rodzina”
- „W dzień Wszystkich Świętych miałam dość uwag teściowej. Gdy po raz 3 przestawiła mój znicz, nie gryzłam się w język”