Reklama

Moje małżeństwo zawsze wydawało mi się idealne. Spotkaliśmy się przypadkiem na przyjęciu u wspólnych znajomych, a od tamtej chwili wszystko potoczyło się szybko – ślub, wspólne mieszkanie, dzieci. Krzysiek był człowiekiem, na którym zawsze mogłam polegać, niezawodnym i troskliwym. Nasze córki były naszą największą radością. Codzienność była spokojna, pełna planów na przyszłość. Każdego ranka mąż całował mnie na pożegnanie przed wyjściem do pracy, a ja zajmowałam się domem i dziewczynkami. Jednak wszystko to runęło w dniu, gdy Krzysiek niespodziewanie zmarł. Po jego pogrzebie starałam się uporządkować wszystkie sprawy, nie podejrzewając, że wśród dokumentów znajdę coś, co całkowicie odmieni moje życie.

Reklama

Nie mogłam w to uwierzyć

Kiedy znalazłam testament Krzyśka, myślałam, że to tylko formalność. Siadłam przy kuchennym stole, otworzyłam dokument i zaczęłam czytać. Słowa zaczęły tańczyć mi przed oczami, a serce zamarło. Wszystko, cały nasz majątek – dom, samochód, oszczędności – było przepisane na pierwszą żonę. Nie mogłam w to uwierzyć. To musiała być jakaś pomyłka. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do notariusza.

To musi być błąd! – powiedziałam z drżącym głosem, gdy notariusz odebrał telefon.

– Przykro mi – odparł notariusz chłodnym tonem. – Testament jest ważny. Pani mąż podpisał go osobiście w obecności świadków.

Rzuciłam słuchawką, czując, jak gniew narasta we mnie niczym fala. W mojej głowie pojawiły się setki pytań, na które nie miałam odpowiedzi. Świat, który znałam, zaczął się chwiać w posadach. Uświadomiłam sobie, że wszystko, co do tej pory wiedziałam o moim mężu, mogło być jedynie iluzją. Byłam wściekła i zagubiona, a poczucie zdrady miało gorzki smak, którego nie mogłam się pozbyć. Nie wiedziałam, co robić dalej. Musiałam dowiedzieć się prawdy, odkryć, dlaczego Krzysiek ukrywał przede mną tak ważny aspekt swojego życia. Wzięłam głęboki oddech, zdecydowana na konfrontację z przeszłością, o której nie miałam pojęcia.

Zostałam oszukana

Zdecydowałam się odwiedzić teściową i szwagierkę, szukając odpowiedzi, których tak bardzo potrzebowałam. Drzwi otworzyła mi teściowa, a jej zmęczone oczy świadczyły o tym, że wiedziała, dlaczego przyszłam. W środku panowała cisza, jakby dom czekał na wybuch, który miał nastąpić.

– Muszę wiedzieć – zaczęłam, próbując opanować drżenie głosu. – Dlaczego Krzysiek przepisał na nią wszystko?

Teściowa unikała mojego wzroku, a cisza, która zapadła, była nieznośna. W końcu szwagierka wzięła głęboki oddech i przemówiła.

– Myślałam, że wiesz... – powiedziała, jej głos brzmiał jakby z daleka. – Oni... oni nigdy nie przestali się kochać...

Poczułam, jakby ziemia usunęła się spod moich stóp. Słowa szwagierki echem odbijały się w mojej głowie.

– Co wy mówicie?! Byliśmy małżeństwem od 12 lat! Mamy dzieci! Jak to możliwe?! – krzyknęłam, a łzy napłynęły mi do oczu.

Teściowa spojrzała na mnie z mieszanką smutku i współczucia.

Krzysiek chciał cię chronić. Myślał, że tak będzie lepiej – powiedziała cicho, jakby w obawie przed dalszymi słowami.

Miałam ochotę krzyczeć, płakać i biec daleko stąd. Wszystko, w co wierzyłam, okazało się jedną wielką farsą. Zostałam oszukana, zdradzona przez najbliższą osobę, którą kochałam i której ufałam bezgranicznie. Zrozumiałam, że muszę odnaleźć Aśkę i z nią porozmawiać. Może ona przyniesie mi odpowiedzi, które pozwolą mi zrozumieć, dlaczego Krzysiek tak postąpił.

Łzy napłynęły mi do oczu

Zdeterminowana, by dowiedzieć się prawdy. Wkrótce stałam przed drzwiami Aśki, czując, jak serce bije mi w piersi.

– Czego chcesz? – spytała chłodno, stojąc w progu.

– Muszę z tobą porozmawiać – odparłam, starając się utrzymać spokój, choć emocje szalały we mnie jak burza.

Zaprosiła mnie do środka. Jej mieszkanie było przestronne, ale zimne. Usiadłyśmy naprzeciwko siebie przy małym stoliku.

– Jak możesz to robić?! – wybuchnęłam. – On był moim mężem, mamy dzieci! Co się tu dzieje?

Joanna uniosła brew.

– Twoim mężem? Może. Ale Krzysiek nigdy nie przestał mnie kochać. A to, co dostałam, to moje – odpowiedziała zimno, bez cienia emocji.

Jej słowa były niczym ostry nóż. Czułam, jak łzy napływają mi do oczu.

– Więc to wszystko było kłamstwem... – powiedziałam, czując, jak ból i zdrada osiadają na mnie niczym ciężar nie do uniesienia.

Aśka nie okazała żadnej litości, żadnego współczucia. Zrozumiałam, że Krzysiek przez te wszystkie lata prowadził podwójne życie. Wyszłam z jej mieszkania, pozostawiając za sobą wszystko, co kiedykolwiek myślałam, że wiem o swoim życiu.

Czułam się bezradna

Wróciłam do domu, który nagle wydawał się obcy i pusty. Wszystkie przedmioty, które kiedyś były dowodem naszej wspólnej historii, teraz stały się świadectwem zdrady. Usiadłam na kanapie i pozwoliłam, by łzy swobodnie płynęły po moich policzkach. Myśli kotłowały się w mojej głowie. Jak mogłam tak ślepo ufać? Jak mogłam nie dostrzec znaków? Próbowałam sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek były jakieś sygnały, które mogły mnie ostrzec, ale wszystko wydawało się tak normalne, tak prawdziwe. Mężczyzna, którego kochałam, okazał się kimś innym. Oszukał mnie i nasze dzieci. Zostawił nas bez zabezpieczenia, bez środków do życia.

Przez moment czułam się całkowicie bezradna, jakbym dryfowała w nieznanym kierunku, nie wiedząc, co robić dalej. Ale wtedy pomyślałam o Klarze i Mai. One potrzebowały mnie teraz bardziej niż kiedykolwiek. Musiałam być dla nich silna, musiałam im pokazać, że możemy przetrwać tę burzę. Zastanawiałam się, czy powiedzieć dzieciom prawdę o ojcu, czy oszczędzić im bólu. Ostatecznie, wiedziałam jedno – nie mogłam pozwolić, by Krzysiek zniszczył nasze życie. Miałam siebie, miałam moje dziewczynki. Musiałam stanąć na nogi dla nas wszystkich. Postanowiłam zacząć od małych kroków, od odbudowy naszego świata kawałek po kawałku. Zaczęłam od szukania pracy, od ustalania nowej rutyny. Wiedziałam, że czeka mnie trudna droga, ale byłam gotowa ją przejść, krok po kroku.

Musiałam być silna

Usiadłam z córkami przy kuchennym stole. Patrzyły na mnie z niepokojem, wyczuwając, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że muszę być szczera, ale jak powiedzieć dzieciom, że ich ojciec nie był tym, za kogo go uważały?

– Co się stało, mamo? – spytała z troską w głosie.

Zebrałam w sobie całą siłę, jaką miałam, żeby nie rozpłakać się przed nimi.

– Odkryłam coś... coś, co zmienia wiele rzeczy – zaczęłam, starając się dobierać słowa ostrożnie. – Tata miał tajemnicę, o której nigdy nam nie powiedział.

Maja spojrzała na mnie zdezorientowana, a Klara zacisnęła usta.

– Tajemnicę? Jaką tajemnicę? – zapytała Klara z drżeniem w głosie.

– Wasz tata był kiedyś żonaty. I wszystko przepisał na tamtą kobietę – powiedziałam, a słowa wydawały się ciążyć jak kamienie.

Tata nas nie kochał? Dlatego to zrobił? – Klara zapytała, jej głos był pełen bólu.

– Nie wiem, kochanie. Może... popełnił błąd. Ale kochał was, jestem tego pewna – powiedziałam, przytulając je mocno.

Maja spojrzała na mnie wielkimi oczami.

– Co teraz z nami będzie? – jej pytanie było jak cios w serce.

Próbowałam być silna, ale łzy same płynęły mi z oczu.

– Przetrwamy to. Będziemy razem i poradzimy sobie. Obiecuję – odpowiedziałam, próbując dodać im otuchy.

Nasze życie się zmieniło, ale w tej chwili wiedziałam, że mamy siebie i to było najważniejsze.

Nie było mi łatwo

Patrząc przez okno na dzieci, zastanawiałam się, co teraz zrobić z naszym życiem. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, ale również nowe okazje do pokazania córkom, że możemy przetrwać tę burzę. Decyzja o walce w sądzie była trudna, ale czułam, że jestem im to winna. Nie wiedziałam, czy uda mi się wygrać, ale musiałam spróbować. Krzysiek zadał nam cios, z którego długo się nie otrząśniemy, ale nie mogłam pozwolić, by jego błędy zniszczyły naszą przyszłość. Czułam gorycz i smutek, ale te uczucia powoli ustępowały miejsca determinacji.

Byłam pewna jednego – muszę żyć dla Klary i Mai. One były teraz moją jedyną siłą i motywacją. Wiedziałam, że to one będą moim światłem w najciemniejsze dni. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek wybaczę Krzyśkowi, ale wiedziałam, że nie mogę pozwolić, by ta zdrada mnie złamała. Z czasem, krok po kroku, zaczęliśmy odbudowywać nasze życie. Klara i Maja miały przed sobą przyszłość pełną możliwości, a ja musiałam zrobić wszystko, by mogły z niej skorzystać. Musiałam stać się dla nich wzorem siły i odwagi. Nie było łatwo, ale wiedziałam, że damy radę. W końcu, mimo wszystkiego, co nas spotkało, mieliśmy siebie nawzajem. I to właśnie ta więź była naszą największą siłą. Krzysiek zabrał nam wiele, ale nie mógł zabrać miłości, która nas łączyła. To była nasza największa broń przeciwko burzy, która przeszła przez nasze życie.

Gabriela, 35 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama