„Mąż zasypiał obok mnie z telefonem w ręce. Gdy przypadkiem zobaczyłam, co robi, aż otrzepało mnie z obrzydzenia”
„Patrzyłam w sufit, słuchając jego równomiernego oddechu i zastanawiałam się, czy on mnie jeszcze kocha? Czy zrobiłam coś nie tak? Czy przestałam być wystarczająca? Milczenie, które kiedyś było spokojem, stało się karą. Cisza między nami krzyczała. Jakby już mnie opuścił – tylko ciało zostało”.

- Redakcja
Adam od wielu miesięcy zasypiał szybciej ode mnie. Leżeliśmy obok siebie, ale czułam się samotna jak nigdy wcześniej. On – z telefonem w dłoni, z lekkim uśmiechem na ustach. Tym samym, który kiedyś był tylko dla mnie. – Dobranoc – rzucał i odwracał się plecami. Kiedyś było inaczej. Śmialiśmy się, planowaliśmy dziecko, wyobrażaliśmy sobie wspólną przyszłość. Trzecia nieudana próba in vitro zmieniła wszystko. Po niej coś w nas pękło – już nie marzyliśmy, nie przytulaliśmy się, nie rozmawialiśmy.
Wieczorami patrzyłam w sufit, słuchając jego równomiernego oddechu, i zastanawiałam się, czy on mnie jeszcze kocha? Czy to ja zrobiłam coś nie tak? Czy przestałam być wystarczająca? Milczenie, które kiedyś było spokojem, stało się karą. Cisza między nami krzyczała. Próbowałam z nim rozmawiać, ale zamykał się w sobie. Jakby już dawno mnie opuścił – tylko ciało zostało. Aż nadszedł ten wieczór. Jeden, który zmienił wszystko. I po którym już nie było odwrotu.
Płakałam bezgłośnie
Tamtego wieczoru Adam, jak zwykle, zasnął pierwszy. Trzymał telefon w ręku, z głową opartą o poduszkę, a ekran świecił słabym światłem w półmroku sypialni. Leżałam obok, z otwartymi oczami, patrząc w sufit, gdy nagle usłyszałam miękki stuk – telefon wypadł mu z dłoni i zsunął się na kołdrę między nami. Odwróciłam się powoli. Nie chciałam go obudzić. Sięgnęłam po urządzenie, żeby je odłożyć na stolik, i wtedy... zobaczyłam to. Wiadomość. „Tęsknię za twoim dotykiem. Natalia”. Zamarłam. Serce mi przyspieszyło, ręce zaczęły drżeć. Chciałam wierzyć, że to sen. Koszmar. Ale to się działo naprawdę.
– Kim jest Natalia? – wyszeptałam, patrząc na jego śpiącą twarz. – Adam, kim ty się stałeś?
On nawet nie drgnął. Oddychał spokojnie. Jakby nic się nie stało. Zabrałam telefon i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi. Tam dopiero się rozkleiłam. Siedziałam na podłodze w chłodzie kafelków, z telefonem na kolanach, jak z bombą. Nie potrafiłam otworzyć więcej. Nie chciałam. Bałam się. Płakałam bezgłośnie, żeby nie usłyszał. Chociaż część mnie miała ochotę wrócić do sypialni i wrzeszczeć mu prosto w twarz: „Kim ona jest?! Od jak dawna to trwa?!” Ale nie zrobiłam tego. Zostawiłam telefon na szafce nocnej, a sama położyłam się plecami do niego. W nocy nie zasnęłam. Przekręcałam się z boku na bok, mając w głowie mnóstwo pytań. Czy to tylko jedna wiadomość? Czy cały nasz związek już dawno się skończył, a ja po prostu nie chciałam tego zauważyć?
Szukałam winy w sobie
Karolina patrzyła na mnie z niedowierzaniem, jakby chciała mnie uszczypnąć, żeby sprawdzić, czy naprawdę jej to mówię.
– „Tęsknię za twoim dotykiem”? – powtórzyła, marszcząc brwi. – Anna, błagam cię, nie próbuj sobie tłumaczyć, że może chodziło o masaż!
Siedziałyśmy w jej kuchni, nad zimną kawą, której żadna z nas nie tknęła. Wciąż słyszałam echo swoich słów, kiedy powiedziałam jej o wiadomości, którą przypadkiem zobaczyłam.
– Może… może to tylko koleżanka z pracy? Tak się teraz pisze, nie? Wiesz, trochę żartem, trochę flirtu… – próbowałam się ratować.
– Anna. – Jej głos był twardy. – Faceci nie piszą takich rzeczy do koleżanek. Nie „tęsknię za dotykiem”. Przestań się oszukiwać.
Zamilkłam. Bo przecież wiedziałam, że ma rację. Ale jak przyznać, że moje małżeństwo – mój dom – właśnie zaczyna się walić?
– Może… może to moja wina? – wyszeptałam. – Może za bardzo się oddaliłam? Może byłam za bardzo skupiona na sobie?
Karolina aż westchnęła i odchyliła się na krześle.
– Nie rób tego sobie. Zdrada to nie jest twoja wina. To jego wybór. Ty nie przestałaś być kobietą, tylko dlatego, że przestał cię przytulać.
Zamilkłyśmy. W kuchni było cicho. Tylko zegar tykał. Po chwili Karolina znów się odezwała:
– Musisz wiedzieć, na czym stoisz. Musisz sprawdzić więcej. Nie oskarżaj go bez dowodów – faceci są mistrzami w zaprzeczaniu. Zobacz jego historię przeglądarki, wiadomości. Laptop. Mail.
Wiedziałam, że ma rację. Tego wieczoru wróciłam do domu z planem. Czekałam, aż Adam zaśnie. I modliłam się, żeby zostawił ślad. Cokolwiek, co powie mi, że to nie tylko jedna wiadomość. Że Natalia istnieje naprawdę. I że może była ze mną w naszym domu już od dawna.
Gdy to zobaczyłam, zamarłam
Adam zostawił otwartego laptopa. Jakby specjalnie. Albo był zbyt pewny siebie, albo po prostu głupi. Siedział w salonie, oglądał jakiś mecz. Ja udawałam, że przeglądam gazetę. Potem poszedł do łazienki. Wystarczyły trzy minuty. Podeszłam do komputera. Przeglądarka otwarta. Czat włączony. Kursor migał w oknie rozmowy. Natalia. Zamarłam. Rozmowa była długa. Przewijałam ją, kawałek po kawałku, jakby każda linijka była uderzeniem w brzuch.
„Nie mogę się doczekać naszego weekendu. Anna niczego nie podejrzewa”.
„To będzie nasz pierwszy raz, tylko ty i ja”.
„Może kiedyś jej powiem, że od dawna to ty jesteś moją żoną – przynajmniej w sercu”.
Zrobiło mi się zimno. Potem gorąco. Serce waliło mi jak młotem. Palce drżały. Miałam ochotę rzucić tym laptopem o ścianę, zniszczyć to wszystko – jego, ją, nas. Usłyszałam kroki. Nie zdążyłam się oddalić. Adam wszedł do pokoju, ścierając ręce w ręcznik. Zamarł w progu.
– Kim ona jest? – spytałam cicho. Głos mi się łamał. – Od jak dawna mnie okłamujesz?
Jego twarz zbladła.
– Anna… to nie tak… – zaczął, ale głos mu się urwał. Nie wiedział, co powiedzieć.
– Jak długo? – przerwałam mu. – Powiedz mi tylko jedno. Jak długo żyjesz ze mną, myśląc o niej?
Patrzył na mnie, jakby właśnie zobaczył kogoś obcego. I byłam obca. Obca, zraniona, roztrzęsiona. Kobieta, która właśnie zobaczyła w oczach męża prawdę. Pustą, brutalną prawdę. Adam spuścił wzrok. Nie potrafił zaprzeczyć.
Nie wiedziałam, co dalej
Usiedliśmy naprzeciwko siebie w kuchni. Jak obcy ludzie, którzy muszą omówić jakiś formalny problem. Ja – z dłońmi splecionymi na stole. On – z kubkiem, którego nie dotknął.
– Z Natalią po prostu… się zrozumieliśmy – powiedział cicho, patrząc gdzieś obok mnie. – Nie planowałem tego.
Parsknęłam gorzkim śmiechem.
– Zrozumieliście się? A ja? Czy ja w ogóle istniałam przez ostatni rok? Czy byłam tylko meblem w salonie, którego już nie zauważasz?
Milczał.
– Nie chciałeś tego? – uniosłam głos. – To dlaczego planujesz z nią weekendy?! Dlaczego piszesz jej, że jest twoją żoną?! Dlaczego kłamiesz mi prosto w twarz i kładziesz się obok mnie noc w noc, jakbyś mnie jeszcze kochał?!
– Chciałem ci to powiedzieć… – wymamrotał. – Ale… nie wiedziałem jak.
– Aha. Więc postanowiłeś po prostu żyć podwójnym życiem. Bo łatwiej, prawda?
Nie odpowiedział. Patrzył na swój kubek, jakby tam było coś więcej niż herbata. Może odwaga. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie pozwoliłam im płynąć przy nim. Wstałam. Krzesło zaskrzypiało na kaflach.
– Wiesz co? Nie musisz nic więcej mówić. Wszystko już wiem.
Wyszłam z domu. Nie miałam planu. Po prostu szłam. Noc była chłodna, wilgotna, ale dopiero na przystanku, kiedy usiadłam na zimnej ławce, dotarło do mnie, że drżę. Nie z zimna. Z emocji. Spojrzałam na parę siedzącą po drugiej stronie ulicy – śmiali się. Trzymali za ręce. A ja byłam tam. Sama. Zdradzona. I bez pojęcia, co dalej.
Nie ma miłości bez szacunku
– I co teraz? – zapytała Karolina, podając mi herbatę z miodem. – Będziesz go jeszcze słuchać?
Siedziałam zawinięta w koc na jej kanapie. Włosy miałam wilgotne od deszczu. Oczy przekrwione. Nie spałam już dwie doby.
– Nie wiem – wyszeptałam. – Kocham go. I to mnie najbardziej dobija.
Karolina spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Anna, on cię zdradził. Okłamywał. Pluł ci w twarz, a ty teraz siedzisz i mówisz, że go kochasz?
– A co mam zrobić z tym uczuciem? Wyłączyć? – syknęłam. – Jakby to było takie proste.
Karolina wstała. Chodziła po pokoju jak tykająca bomba.
– Zdrada to nie pomyłka. To wybór. On cię wybrał. Wybrał ją. A ty nadal jesteś gotowa się łudzić?
Pokręciłam głową.
– Nie wiem, czy się łudzę. Ale wiem, że jeśli to wszystko zostawię… jeśli po prostu wyjdę… to zostanę z tą miłością sama. I co wtedy?
– Wtedy zaczniesz żyć – powiedziała. – Miłość bez szacunku to trucizna.
Zamilkłyśmy. W tle grało radio – cicha ballada o utracie. Jakby ktoś idealnie dobrał ścieżkę dźwiękową do tej sceny.
W tamtej chwili poczułam coś nowego. Nie była to nadzieja. Ani ulga. To była świadomość, że jestem między dwoma światami – starym, który się sypie, i nowym, którego jeszcze nie potrafię sobie wyobrazić.
Anna, 38 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Przez lata żyłam w cieniu siostry. Gdy usłyszałam, co o mnie myśli, podjęłam decyzję, której nikt się nie spodziewał”
- „Znicz na grobie męża zgasł tuż po zapaleniu, a to zły znak. To, co stało się potem, przewróciło mój świat do góry nogami”
- „Gotowałam zupę dyniową, by poprawić sobie nastrój. Po tym, co usłyszałam od teściowej, już nic nie smakowało tak samo”