Reklama

Nie wiem, kiedy dokładnie to się zaczęło. Może wtedy, gdy Michał przestał mówić mi „dobranoc”. Albo gdy wieczorami siedział z telefonem przyklejonym do twarzy, a ja leżałam obok, udając, że nie słyszę tych szeptów, tych stłumionych śmiechów. Znamy się od dziesięciu lat, małżeństwem jesteśmy od sześciu. Mieliśmy swoje wzloty, wiadomo – początki są piękne. Byliśmy nierozłączni, śmialiśmy się do łez z najgłupszych rzeczy, kłóciliśmy się tylko o to, kto pierwszy wstanie po pizzę. Teraz... teraz mijamy się w drzwiach jak sąsiedzi.

Kiedy zauważyłam, że Michał zmienił hasło do naszego konta na platformie z filmami, nawet się nie zdziwiłam. Zdziwiło mnie dopiero to, że nie chciał go podać. „To dla dobra nas obojga” – powiedział z tą swoją nową manierą, jakby czytał z jakiegoś poradnika dla związków na skraju przepaści. Ale ja czuję. Wiem. Coś się zmieniło.

Odcina mnie od rzeczy, do których zawsze mieliśmy dostęp wspólnie – konto, komputer, telefon. I za każdym razem, kiedy próbuję o tym rozmawiać, zbywa mnie. „Zaufanie” – mówi. Tylko że zaufania nie buduje się na tajemnicach.

„Trochę porządku, mniej bodźców”

– Michał, mogę wiedzieć, dlaczego nie działa mi platforma z filmami? – rzuciłam niby od niechcenia, ale aż zgrzytnęłam zębami, kiedy nie podniósł nawet wzroku znad telefonu.

– Zmieniłem hasło – mruknął, jakby to była sprawa tak naturalna jak umycie zębów. – Chciałbym, żebyśmy mniej siedzieli przed ekranami. Dla naszego dobra.

Zamknęłam laptopa z hukiem. Patrzył teraz na mnie, ale tym pustym wzrokiem, jakby analizował dane z raportu, a nie twarz żony.

– I dlatego nie podałeś mi hasła? – zapytałam ostrożnie. – Serio, Michał?

Westchnął.

– Nie chodzi o to. Po prostu... próbuję coś zmienić. Trochę porządku, mniej bodźców. Za dużo czasu nam ucieka.

– Nam? Czy tobie? – poczułam, jak w gardle rośnie mi gula. – Bo mi się wydaje, że ja jestem tu tylko dodatkiem do twojego planu.

Zamilkł.

– Michał, nie jestem twoim wrogiem. Przestań mnie traktować jak obcą. To tylko cholerne hasło. Czemu mnie odcinasz?

– Bo nie wszystko musisz wiedzieć. Kontrola, pytania, ciągłe węszenie...

– Węszenie?! – uniosłam głos. – Ty coś ukrywasz, Michał? Bo jeśli tak, to może wolałabym nie wiedzieć. Może lepiej, żebyś mi po prostu powiedział, że może to koniec?!

– Anka, przestań dramatyzować – syknął. – Po prostu... potrzebuję przestrzeni.

Spojrzałam na niego. Chłodny. Obcy.

– Dobrze. Zostaw sobie tę swoją przestrzeń. Tylko się później nie dziw.

Wyszedł z kuchni, nie mówiąc już nic. A ja zostałam sama. Z ciszą. Z tą samą, która trwa u nas już od miesięcy.

Muszę mieć dowody

– Zmienione hasło? – Kasia uniosła brew, popijając kawę z kubka z napisem „Najlepsza przyjaciółka ever”. – I ty to łykasz?

– Nie łyknęłam – rzuciłam cicho, bawiąc się łyżeczką. – Tylko... nie chcę oskarżać go bez dowodów.

– Kochana – pochyliła się w moją stronę – faceci hasła zmieniają z dwóch powodów: albo ukrywają kłopoty, albo laski. Sorry.

– Nie mów tak...

– A jak? Miękko? „Może Michał się rozwija duchowo, dlatego kasuje historię w telefonie”? No błagam.

Zamilkłam. Kasia patrzyła na mnie poważnie.

– Przypomnij mi, kiedy ostatnio trzymał cię za rękę?

Nie odpowiedziałam.

– Albo spojrzał na ciebie tak... jak kiedyś?

Obrazy zaczęły wracać. Michał z komórką w łazience, Michał udający, że zasnął, gdy tylko siadałam obok. Michał wychodzący niby „na spacer”.

– On się oddala – wyszeptałam. – Czuję to. Jakby mnie wyłączał z życia po kawałku. Najpierw ta platforma. Potem komputer. Telefon...

Kasia uderzyła dłonią w stół.

– Anka, ty musisz się dowiedzieć, co on kombinuje. Zrób coś, zanim oszalejesz od tych myśli.

– A jeśli przesadzam?

– A może nie? Chcesz siedzieć jak idiotka, aż sama sobie wszystko dopowiesz, a on cię rzuci dla jakiejś trzydziestki z aplikacji randkowej?

Nie odpowiedziałam. Ale coś we mnie pękło. Zaczęłam przypominać sobie wszystkie dziwne momenty z ostatnich tygodni. I wiedziałam już, że nie poprzestanę na rozmowie. Że będę szukać.

Wiedziałam, że coś jest nie tak!

Nie pamiętam, jakim cudem znalazłam się w przedpokoju, tuż obok drzwi do gabinetu Michała. Miałam iść po rękawiczki, a jednak usiadłam cicho na krześle, słuchając.

– Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam – mówił Michał. – Anka zaczyna coś podejrzewać.

Może czas powiedzieć prawdę? – odezwał się Tomek, jego brat, spokojny, ale z lekkim napięciem w głosie.

– Nie mogę. Ona się załamie – odpowiedział Michał. – Nie wiem, jak to powiedzieć, żeby nie zranić jej jeszcze bardziej.

Serce podeszło mi do gardła. Wiedziałam. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Coś, co od miesięcy ukrywał, co sprawiało, że stawał się obcy.

Nie wytrzymałam. Weszłam do pokoju, zamykając drzwi za sobą.

– Za późno – powiedziałam cicho. – Już się domyślam. Ale teraz chcę to usłyszeć od ciebie.

Michał otworzył usta, chciał coś powiedzieć, zawahał się. Jego twarz zrobiła się blada. Tomek zamilkł, spoglądając na brata.

– Anka… – wyszeptał w końcu. – Powinienem był ci powiedzieć wcześniej… ale nie wiedziałem, jak.

Stałam nieruchomo, słuchając, próbując odgadnąć, co kryje w tych słowach. Czułam strach, gniew i coś w rodzaju ulgi, że prawda w końcu zaczyna wychodzić na jaw.

– Mów, Michał – wymusiłam. – Bez wymówek.

Spojrzał w dół, a ja wiedziałam: teraz nie ma już ucieczki.

Romans to mało

Michał odwrócił wzrok. Jego dłonie zacisnęły się nerwowo na krawędzi biurka. W końcu wziął głęboki oddech i zaczął mówić.

– Anka… to nie jest teraz… nie teraz, ale… pięć lat temu miałem romans. Krótki, błahy… myślałem, że nic z tego nie wyniknie.

Serce zamarło mi w piersi. Chciałam krzyczeć, uciekać, ale siedziałam nieruchomo, ledwie oddychając.

– To… teraz? – wyszeptałam. – Teraz coś się dzieje?

– Nie… teraz nie. Ale wtedy… była sytuacja, której nie mogłem ci powiedzieć. Tamta kobieta odezwała się niedawno. Twierdzi, że urodziła nasze dziecko. Nie wiedziałem, jak ci powiedzieć. Nie chciałem cię ranić.

Zamknęłam oczy, a łzy spłynęły mi po policzkach. Pamięć wróciła: wszystkie te samotne wieczory, kiedy próbowałam poczuć jego bliskość, a on był daleko. Wszystkie te wiadomości, które znikały z telefonu. Wszystko nabrało sensu.

– Dlatego… te hasła? – spytałam drżącym głosem. – By ukryć korespondencję?

– Tak… – przyznał. – Chciałem cię chronić. Nie chciałem, żebyś cierpiała jeszcze bardziej.

Nie wiedziałam, czy krzyczeć, czy uciec, czy objąć go i błagać o wytłumaczenie. Czułam zdradę – nie raz, nie teraz, ale wtedy, wtedy i teraz jednocześnie. Ból, niedowierzanie, rozpad zaufania, wszystko wymieszało się w jedno.

– Michał… – wyszeptałam. – To jest… za dużo.

– Wiem… – odparł. – Wiem, że cię zawiodłem. I nie wiem, czy mi wybaczysz.

W salonie zapadła cisza. Tylko oddechy wypełniały przestrzeń. Wiedziałam jedno: nic już nie będzie takie samo.

Spotkanie z kochanką

Umówiłam się z kobietą, z którą Michał miał romans. Wyobrażałam sobie złą, przebiegłą kobietę, która przyjdzie tu, żeby mnie upokorzyć. Ale ona nie wyglądała tak, jak sobie wyobrażałam. Prosta, w dżinsach i szarej bluzce, z włosami związanymi w niechlujny kucyk. W jej oczach nie było wyrachowania ani pychy – tylko zmęczenie i troska.

– Nie chciałam cię skrzywdzić – odezwała się w końcu. – To dziecko… ja nie chciałam go ukrywać, ale musiałam wiedzieć, kim jest jego ojciec. Michał nie był w stanie mi powiedzieć prawdy.

– A więc… to prawda. Macie wspólne dziecko? – spytałam, ledwo kontrolując drżenie głosu.

– Tak. Ale ja nie chciałam ci odbierać męża – mówiła spokojnie. – Chciałam tylko, żeby syn wiedział, kim jest jego ojciec. I żeby nie czuł się osamotniony.

Czułam mieszankę ulgi i wściekłości. Nie mogłam jej nienawidzić. Nie było w niej złości, którą nosił Michał, gdy mnie odsuwał. Była zwyczajna, ludzka, zmęczona życiem, które rzuciło jej wyzwania.

– Nie mogę cię zrozumieć – wyszeptałam. – Ale… nie mogę cię też nienawidzić.

– To trudne. Dla nas wszystkich.

Siedziałyśmy tak przez chwilę w milczeniu, a ja czułam, jak w mojej głowie wirują wszystkie wspomnienia, wszystkie sekrety. Wiedziałam, że to dopiero początek. Że prawda wyszła na jaw, ale nasze życie nigdy już nie będzie takie samo.

Anna, 30 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama