„Mąż znikną bez słowa. Drań żyje w luksusie na Kajmanach, a mnie nawet nie stać na tanie parówki”
„Mąż nadal nie odbierał telefonu, a ja zaczynałam się bać, że to wszystko nie jest jakimś dziwnym koszmarem, z którego się obudzę”.

- Redakcja
Nigdy nie byłam osobą skłonną do podejmowania ryzyka. Każda złotówka ma swoje miejsce, a każdy wydatek jest starannie przemyślany. Od lat skrupulatnie odkładałam pieniądze na nasze wspólne konto, mając nadzieję na spokojną emeryturę, a może i jakieś dalekie podróże. Jednak mąż był moim zupełnym przeciwieństwem. Zawsze z głową w chmurach, pełen wizji i pomysłów na biznes, który nigdy nie przynosił zysków. Mimo to kochałam go i wierzyłam, że z czasem zmądrzeje. Pewnego dnia, chcąc opłacić rachunki, z przerażeniem odkryłam, że nasze konto świeci pustkami. Wszystkie nasze oszczędności zniknęły bez śladu.
Byłam wściekła
Kiedy Adam wrócił do domu, nie mogłam dłużej trzymać emocji na wodzy. Wpatrywałam się w niego, czując złość i strach.
– Jest jedna rzecz, która mnie niepokoi – zaczęłam, starając się utrzymać spokój.
– O co chodzi? – odpowiedział z uśmiechem.
Nie sądziłam, że mój mąż jest tak dobrym aktorem.
– Gdzie są nasze oszczędności? – zapytałam, nie kryjąc już drżenia w głosie.
Jego twarz nagle spoważniała, ale w jego oczach pojawiła się iskra entuzjazmu.
– Zainwestowałem je. Znalazłem świetny biznes. Za pół roku będziemy milionerami! – oznajmił z dumą.
Byłam w szoku. Jak mógł podjąć taką decyzję bez konsultacji ze mną? Moje emocje przejęły kontrolę.
– Co zrobiłeś?! To były nasze wszystkie oszczędności! – wrzasnęłam, czując, jak łzy zaczynają napływać do oczu.
– Nie panikuj! To pewniak! – próbował mnie uspokoić, ale jego słowa były jak sól na ranę.
– Czemu nic mi nie powiedziałeś? – dopytywałam się, pragnąc jakiegokolwiek sensownego wyjaśnienia.
Adam wzruszył ramionami, jakby nie rozumiał powagi sytuacji.
– Bo byś mnie nie zrozumiała. Zawsze tylko liczysz pieniądze, ale nie widzisz szans! – powiedział, jakby to miało cokolwiek wyjaśnić.
Nie mogłam uwierzyć, że zrobił coś tak nieodpowiedzialnego. Zaczynałam się zastanawiać, czy w ogóle znałam tego człowieka, z którym dzieliłam życie.
Moje życie zamieniło się w koszmar
Kilka dni później, kiedy siedziałam przy kuchennym stole z filiżanką zimnej już kawy, dostałam wiadomość od Pauliny. Jej słowa były niczym cios.
– Adam dzisiaj nie przyszedł do pracy. Coś o tym wiesz? – napisała.
Z sercem bojącym jak oszalałe, od razu wybrałam numer Adama. Mąż nie odbierał, co potęgowało mój niepokój. Zostawiłam kilka wiadomości na jego poczcie głosowej, a potem, w desperacji, postanowiłam pójść do niego do pracy. Nie zastałam go tam. Zrezygnowana i pełna obaw, wróciłam do domu. Mąż nadal nie odbierał telefonu, a ja zaczynałam się bać, że to wszystko nie jest jakimś dziwnym koszmarem, z którego się obudzę.
Po kolejnych nieudanych próbach skontaktowania się z Adamem postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Wiedziałam, że muszę odkryć, co naprawdę się wydarzyło. Przeszukałam nasze mieszkanie, szukając czegokolwiek, co mogłoby rzucić światło na sytuację. W jednej z szuflad znalazłam dokumenty i rachunki, których nigdy wcześniej nie widziałam. Dokumenty te prowadziły mnie do byłego pracownika firmy Adama. Mężczyzna zgodził się ze mną spotkać i podzielić informacjami.
– Trudno mi powiedzieć, co się dokładnie wydarzyło. Mogę mieć jedynie pewne podejrzenia... – wyznał, patrząc na mnie z mieszaniną współczucia i niepewności.
– Ale co się stało z moim mężem?!– odpowiedziałam, choć w głębi duszy czułam, że jego słowa mogą być prawdą.
Były pracownik wzruszył ramionami, jakby nie wiedział, jak mógłby mi pomóc.
– Nie umiem odpowiedzieć na pani na to pytanie – powiedział z rozbrajającą szczerością.
Wróciłam do domu z ciężkim sercem. Czułam, że mój świat się rozpadł.
Zdesperowana i zdezorientowana, postanowiłam zatrudnić prywatnego detektywa. Był to mężczyzna o nieco szorstkim wyglądzie, ale jego oczy zdradzały przenikliwość i doświadczenie.
– Najprawdopodobniej pani mąż uciekł. Nie wie pani, czy miał jakieś problemy? – powiedział, gdy przedstawiłam mu całą sytuację.
– Nie... Nie wiem... Nic mi nie mówił. Poza tym, że ostatnio zainwestował sporą sumę w biznes – zapytałam cicho, mimo że odpowiedź była dla mnie coraz bardziej oczywista.
– Nie chcę być brutalny, ale… Najprawdopodobniej została pani oszukana przez małżonka – odparł detektyw bez owijania w bawełnę.
Przez kilka kolejnych dni detektyw odnajdywał wszelkie możliwe ślady, które mogłyby nas doprowadzić do Adama. Okazało się, że mąż wypłacił dużą sumę pieniędzy na lotnisku kilka dni wcześniej. Prawdopodobnie opuścił kraj, ale dokąd? Detektyw próbował zrekonstruować jego działania i nawiązać kontakt z potencjalnymi świadkami. Każdy dzień przynosił nowe informacje, lecz nadal nie było pewności, gdzie Adam mógł się ukryć. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Czułam się niepewnie, ale wciąż miałam nadzieję, że może jednak to wszystko okaże się jedynie okrutnym nieporozumieniem.
Moje serce zaczęło bić jak szalone
Pewnego dnia, gdy byłam na granicy rezygnacji, otrzymałam niespodziewaną wiadomość z nieznanego numeru. Serce zamarło, gdy przeczytałam krótką wiadomość.
„Musiałem to zrobić. Nie szukaj mnie. Przepraszam”.
To tylko potwierdziło, że mąż dokładnie wiedział, co robi. Detektyw, kierowany nowymi wskazówkami, odkrył, że Adam widziany był Czechach. Wszystko wskazywało na to, że planował niebawem opuścić Europę. Nie mogłam stać z założonymi rękami. Musiałam go znaleźć, zanim na dobre ucieknie, i usłyszeć od niego, dlaczego zniszczył wszystko, co mieliśmy. Podążyłam za wskazówkami detektywa i kilka dni później znalazłam się w małej kawiarni w Pradze. Adam siedział przy stoliku, popijając kawę z uśmiechem, jakby nic się nie stało. Moje serce zaczęło bić jak szalone, a adrenalina popchnęła mnie naprzód.
– Więc tak to miało wyglądać? Po prostu zostawiłeś mnie i uciekłeś? – powiedziałam, siadając naprzeciwko niego.
Mąż uniósł wzrok, a jego uśmiech zniknął. W jego oczach widziałam błysk niepokoju.
– To nie tak. Ja… musiałem...– zaczął się tłumaczyć, ale jego słowa były dla mnie niczym.
– Nie kończ. Nigdy cię nie znałam, prawda? – przerywałam, pełna goryczy i rozczarowania.
– Przykro mi – odpowiedział cicho, jakby to miało cokolwiek naprawić.
Żadne z jego słów nie przyniosło mi ulgi. Odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie w kawiarni z niczym, poza bólem i zdradą.
Musiałam sobie wybaczyć
Wróciłam do pustego domu kompletnie załamana. Wszystko, co budowałam z mężem, wydawało się teraz być snem, który nigdy nie miał się ziścić. Nie potrafiłam przestać myśleć o tym, jak bardzo się myliłam co do Adama. Człowiek, którego kochałam, okazał się kimś zupełnie innym, a nasza wspólna przyszłość stała się tylko pustym marzeniem. Przez wiele dni nie potrafiłam znaleźć w sobie siły, by iść dalej. Każde spojrzenie na pusty salon przypominało mi o jego zdradzie.
Jednak życie nie stało w miejscu. Z pomocą Pauliny zaczęłam powoli odbudowywać swoje życie. Detektyw próbował nadal śledzić Adama, ale moje oczekiwania i nadzieje wygasły. Musiałam znaleźć w sobie siłę, by przebaczyć Adamowi, ale i samej sobie. Za to, że zaufałam i uwierzyłam. Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, ale wiedziałam jedno. Już nigdy więcej nie pozwolę, by ktoś mnie skrzywdził. Zaczęłam na nowo uczyć się ufać samej sobie, a nie innym. Każdy dzień był nowym wyzwaniem, ale wierzyłam, że w końcu uda mi się znaleźć spokój i równowagę. Może kiedyś znajdę kogoś, kto zasłuży na moje zaufanie, ale na razie muszę skupić się na odbudowie siebie swojego życia.
Małgorzata, 48 lat