Reklama

Zostałam partnerką Janka niedługo po tym, jak rozwiódł się z pierwszą żoną. Pamiętam, jak jego trzynastoletnia córeczka Dominika wykrzyczała wtedy do mnie:

Reklama

– Mam do ciebie tyle złości! Zabrałaś mi tatę!

Nie cierpiała mnie

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Przecież to nie z mojego powodu związek Janka się zakończył. Jego eksżona Hanna sama doszła do wniosku, że nie ma sensu dalej ciągnąć tego małżeństwa i pierwsza poszła do prawnika z papierami rozwodowymi.

– Dominika, skarbie, uspokój się. Ania nie ma z tym wszystkim nic wspólnego – tłumaczył Janek, starając się załagodzić konflikt ze swoją córką.

Niestety ona nie chciała nawet tego rozważyć. W jej oczach byłam najgorszym możliwym wrogiem.

– Nie przejmuj się tym tak bardzo. Przecież to jeszcze dziecko, które przechodzi przez trudny okres i jest jej ciężko. Zobaczysz, że z biegiem czasu nasze stosunki się poprawią. W końcu zrozumie, że nie jestem żadnym potworem, tylko zwykłą, sympatyczną macochą – próbowałam pocieszyć partnera.

– Jestem pewien, że pewnego dnia będziesz dla niej prawdziwą mamą – odpowiedział mi.

Niestety, los nie był dla nas łaskawy. Staraliśmy się o dziecko, ale wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem. W dodatku relacja z Dominiką wcale się nie poprawiła – wciąż darzyła mnie niechęcią. W ten sposób minęło parę lat.

– Pomyśl o tych wszystkich dzieciach w domach dziecka, które marzą o rodzinie. Moglibyście któreś przygarnąć – sugerowała moja mama. – Jestem przekonana, że pokochałybyście je jak własne.

– Mam wątpliwości. To zupełnie inna sytuacja. Tak bardzo marzę o biologicznym dziecku – mówiłam, powstrzymując płacz.

Marzyłam o dziecku

Chociaż miałam doświadczenie w pracy z dziećmi z placówki opiekuńczej, wciąż się wahałam. Ale mój Janek był pewny swego.

– Wystarczy, że dasz zielone światło i od razu ruszymy z papierkami – mówił przy każdej okazji. A ja nadal nie potrafiłam się przełamać.

Pamiętam ten moment, kiedy Janek pojawił się w domu po pracy – był mocno poruszony. Od progu mocno mnie objął.

– Widzę, że coś jest nie tak. Dlaczego tak drżysz? – spytałam z niepokojem.

– Hanka dzwoniła do mnie dzisiaj. Płakała przez telefon. Wykryli u niej nowotwór i lekarze są bezradni – powiedział.

– Czy Dominika została już poinformowana?

– Jest w tym pewien problem. Hanka potrzebuje teraz intensywnego leczenia. Wybrała placówkę za granicą, w Niemczech, gdzie chciałaby się jak najszybciej dostać. Poprosiła nas o zajęcie się Niką. Planuje dziś wszystko wyjaśnić córce – powiedział Janek, siadając wygodnie na kanapie – Martwię się, jak ona poradzi sobie z tym wszystkim. To naprawdę sporo jak na dziecko: najpierw rozstanie rodziców, teraz choroba mamy i przeprowadzka.

Było mi ciężko

– Poradzimy sobie z tym – przejechałam dłonią po jego włosach – Wiem, że Dominika nie przepada za mną, ale obiecuję ci, że zrobię co w mojej mocy, by czuła się tu komfortowo. Jest bardzo inteligentnym dzieckiem.

Naprawdę wierzyłam, że nasze relacje się ułożą. Jednak nie da się ukryć, że początek wspólnego mieszkania był koszmarny. Na każdym kroku wyczuwałam, jak bardzo córka mojego męża mnie nie akceptuje.

– Nie tknę tego jedzenia. Przecież jestem na diecie wegetariańskiej! Tato, pożycz mi pieniądze, pójdę na miasto coś przekąsić.

– Absolutnie nie! Jemy wszyscy razem przy stole. A co do tego wegetarianizmu… Zaraz zadzwonię do mamy i sprawdzę, czy to nie wymysł – Janek sięgnął po komórkę.

– Dobra, już dobra, zjem ten obiad…

Dominika poczerwieniała ze złości i rzuciła mi wrogie spojrzenie.

– Tylko żeby nie było za dużo tłuszczu. Pilnuję swojej wagi – warknęła w moją stronę, po czym zniknęła za drzwiami swojego pokoju.

Kompletnie mnie odrzucała

Ze wszystkimi sprawami szła tylko do ojca. Janek bez końca ją zachęcał, by spróbowała się do mnie zbliżyć. Bezskutecznie. Z każdym dniem sytuacja robiła się trudniejsza.

– Przyprowadź ją do ośrodka. Ta mała księżniczka powinna zobaczyć, z jakimi problemami naprawdę zmagają się dzieci. Każde z naszych maluchów marzyłoby o takiej mamie jak ty – stwierdziła kierowniczka, kiedy jej się żaliłam na kłopoty z córką mojego męża.

– Wiesz, to chyba niezły pomysł. Tylko jak ją do tego namówić? – Rzuciłam na głos swoje wątpliwości.

– Wspominałaś przecież o tym, że Dominika świetnie rysuje. To się idealnie składa. Zagadaj do niej, czy nie zechciałaby nam pomóc przy zmianie wystroju sali dla maluchów. Mogłaby ozdobić ściany jakimiś ciekawymi rysunkami.

– Czemu nie? Ale mam jeden warunek. Jeśli pomogę ci w domu dziecka, to ty porozmawiaj z tatą o mojej sprawie. Chodzi mi o wyjazd na działkę do koleżanki w weekend. Jej rodzice też tam będą, więc nie ma się czym martwić.

– Jasne, umowa stoi! – ucieszyłam się, choć w duchu czułam, że przekonanie Janka nie będzie prostą sprawą.

To był świetny pomysł

Po wielu dyskusjach i przekonywaniach udało się – małżonek w końcu wyraził zgodę. Nie było wątpliwości, że Dominika miała niezwykły dar do rysowania. Mali widzowie z zachwytem obserwowali przepiękne rysunki, które pojawiły się na ścianach za sprawą jej pędzla. Wszystkie dzieci pragnęły dołożyć swoją cegiełkę do jej pracy. Szczególnie jedna nie mogła oderwać od niej wzroku – była to siedmioletnia Gabrysia.

– Ta dziewczynka, odkąd do nas trafiła, z nikim się nie kontaktowała. Minęło już parę miesięcy, a ona wciąż była sama, bez koleżanek, bez nikogo bliskiego – stwierdziła dyrektorka. – A teraz chodzi wszędzie za Dominiką. Wyobraź sobie, że podczas waszej nieobecności podeszła do mnie i dopytywała, kiedy pojawi się Dominika, bo już się za nią stęskniła. Choć przecież spotkały się ledwo dzień przedtem. To naprawdę coś wyjątkowego.

Szczerze mówiąc, sama nie mogłam w to uwierzyć. Opowiedziałam tę historię podczas rodzinnego obiadu.

– Jest naprawdę wspaniałym dzieckiem. Choć faktycznie trochę inna – stwierdziła wtedy Dominika.

– Wiesz, miała straszne przeżycia. Widziała, jak ojciec popełnił samobójstwo. Ona wtedy ukrywała się w szafie. Takie wydarzenia na pewno odciskają piętno na psychice małego człowieka. – po tych słowach Dominice wypadła łyżka z ręki.

Byli poruszeni

– Matko święta! To straszne… Naprawdę nie znalazł się nikt, kto wziąłby ją pod swoje skrzydła? – powiedział Janek, a jego twarz przybrała kredowobiały kolor, kiedy dotarło do niego, co właśnie usłyszał.

– Niestety nie. Sytuacja jest trudna, bo Gabrysia wciąż boryka się z nocnym moczeniem, a do tego ma kłopoty z sercem. Szczerze wątpię, czy szybko znajdziemy kogoś, kto chciałby ją przyjąć do rodziny zastępczej, a co dopiero adoptować – odpowiedziałam z troską.

Dominika pierwszy raz, odkąd z nami mieszka, naprawdę skupiła się na tym, co mówię. Później zasypała mnie masą pytań o Gabrysię. Z biegiem czasu dostrzegłam, że spędza z małą coraz więcej chwil. Gdy skończyła ozdabiać ściany bajkowymi postaciami, spytała:

– Mogłabym czasem wpadać do Gabrysi? W domu mam sporo zabawek, którymi chętnie bym się podzieliła. W zasadzie większość z nich tylko się kurzy na półkach, a tak mogłyby jeszcze kogoś ucieszyć.

– Jasne! Świetnie na nią działasz. Odkąd się spotykacie jest dużo bardziej radosna i przestała płakać w nocy, jak to robiła wcześniej – odrzekłam.

Nie ma w tym żadnej przesady. Mała naprawdę widziała w Dominice kogoś w rodzaju starszej siostry. Z żadną z wychowawczyń nie podzieliła się z własnej woli tym, co przeżyła w rodzinnym domu tego okropnego dnia. Tylko Dominice opowiedziała całą historię. Ich więź stała się jeszcze mocniejsza.

Zbliżyły się

Dostrzegłam, że Dominika inaczej się do mnie odnosi. Już nie patrzy na mnie wilkiem. Wprawdzie do bliskiej relacji było nam jeszcze daleko, ale coraz chętniej nawiązywała ze mną kontakt. Gdy miała dokądś wyjść, pytała mnie o zgodę, a jej dotychczasowa krnąbrność i docinki zniknęły. Zamiast mnie pomijać, faktycznie zaczęła brać pod uwagę to, co mówię – nie tylko słowa taty miały dla niej znaczenie.

Do naszego życia weszły weekendowe wizyty Gabrysi. Patrzyłam z radością, jak spędza czas z Dominiką – ich relacja przypominała prawdziwe siostrzeństwo. Z czasem także Janek przywiązał się do małej podopiecznej. Często zabierał dziewczynki do kina, na lody albo zwykły spacer.

Zawsze gdy nadchodził piątek i miałam przyprowadzić Gabrysię, było widać jak bardzo się tym cieszy. Wszystko układało się świetnie, dopóki nie otrzymałam przerażającego telefonu od swojej szefowej.

– Nie mogę znaleźć Gabrysi. Mój Boże, boję się, że mogła sobie coś zrobić! – mówiła przez łzy.

Natychmiast wskoczyliśmy do auta razem z Dominiką i Jankiem, kierując się w stronę domu dziecka. Od razu rozpoczęliśmy poszukiwania. Gdy już traciliśmy wiarę, że ją znajdziemy, Dominika nagle krzyknęła:

– Chyba wiem, gdzie może być! Kiedyś mówiła o swojej miłości do zwierząt. Najbardziej lubiła te w ZOO, bo według niej są podobne do niej: samotne i przygnębione. Na sto procent właśnie tam się ukrywa.

Znalazła się

Pomysł wydawał się trochę szalony, w końcu ZOO znajdowało się jakąś godzinę drogi autobusem od placówki. Mimo wszystko postanowiliśmy tam pojechać i się rozejrzeć. Na miejscu podzieliliśmy ekipę na mniejsze zespoły i rozpoczęliśmy poszukiwania. Spędziliśmy sporo czasu na sprawdzaniu wszystkich możliwych miejsc w ogrodzie zoologicznym.

W końcu Dominika odnalazła wystraszoną i wygłodzoną Gabrysię. Razem z Jankiem mocno wyściskaliśmy naszą małą zagubioną. Prowadząc ją do samochodu, chyba oboje mieliśmy w głowach dokładnie tę samą myśl.

Od dawna marzyliśmy o własnym dziecku. Trudno więc uznać za zbieg okoliczności, że niespodziewanie pojawiła się tuż obok nas. Po roku Gabrysia oficjalnie dołączyła do naszej rodziny poprzez adopcję. Rozpierała ją radość, ale tęskniła też za Dominiką, która wróciła pod opiekę swojej mamy. Na szczęście Hanna wygrała walkę z chorobą i zakończyła terapię. Ta wiadomość sprawiła nam wszystkim ogromną radość.

W każdy weekend gościmy u siebie córkę mojego męża. Gabrysia nie może się doczekać jej przyjazdu. Wiem dobrze, że nie znaczę dla Dominiki tyle co jej biologiczna mama i nigdy nie będę w stanie jej zastąpić, ale cieszę się, że zaczęła dzielić się ze mną swoimi sekretami. Jestem jej ogromnie wdzięczna za zaufanie. A także za to, że to właśnie ona przyczyniła się do pojawienia się w naszym życiu Gabrysi.

Reklama

Urszula, 40 lat

Reklama
Reklama
Reklama