Reklama

Siedziała na krześle i wyglądała przez okno, wyglądała jak uosobienie spokoju, jednak przeczyły temu dłonie oparte na parapecie. Smukłe palce poruszały się nerwowo, jej wzrok błądził po podwórku przed blokiem. Odruchowo spojrzałam tam gdzie ona, pewna, że zobaczę coś fascynującego, ale ujrzałam to co zwykle. Rachityczny trawnik, dwie dorodne topole i zatłuszczone papiery z napisem „Najlepszy burger na dzielni” wysypujące się ze śmietniczki. Nie uroda osiedlowego podwórza przyciągnęła jej wzrok, zatem co?

Reklama

Stałam cierpliwie za jej plecami, pewna, że za chwilę się dowiem. Odwróciła się powoli, spojrzała prosto na mnie. Wstrząs był tak silny, że zabrakło mi tchu, chciałam krzyknąć, ale ciało mnie nie słuchało, mimo że bardzo się natężałam. Patrzyłam przerażona na otwór ziejący w jej skroni, mały, taki jak po kuli.

– On nie da ci szczęścia – powiedziała łagodnie. – Zostaw go, póki czas, nie szukaj innego, nie tędy droga. Oni nie są ciebie warci, wiem coś o tym. Jeśli zaufasz, przepadłaś.

Oni? Jacy oni? Wyciągnęła po mnie rękę, odskoczyłam w panice, uderzając ramieniem w coś twardego.

Ona śni mi się co noc

– Auć! Co jest? Boli! – głos śpiącego obok Mikołaja był znajomy, uczepiłam się go jak koła ratunkowego. Powoli wypływałam z głębin snu, ona nie była w stanie mnie zatrzymać.

Zobacz także

– Walnęłaś mnie w czoło – wystąpił z pretensjami Mikołaj. – Rzucałaś się jak dzika, znowu ci się śniła? Co mówiła?

– To co zwykle, że mężczyźni nie są mnie warci.

Mikołaj opadł wolno na poduszkę, masując czoło.

– Mężczyźni? Wszyscy? Liczba mnoga to coś nowego, do tej pory nadawała tylko na mnie. Według niej żaden facet nie jest ciebie wart? To jakaś skrajna feministka.

– Przestań o niej mówić – zakryłam twarz jaśkiem – ona śni mi się co noc, czytałam, że uporczywie powracający sen może być oznaką zaburzeń psychicznych.

– To źle czytałaś, jesteś zdrowa. A ten babsztyl przyśnił ci się dopiero trzeci raz. Czwartego nie będzie, ja ci to mówię.

Chciałam mu wierzyć, oparłam o niego głowę i przymknęłam oczy. Serce nadal waliło, nie byłam pewna, czy po drugiej stronie snu nie czeka na mnie tamta kobieta. Kim była? Dałabym wiele, żeby się tego dowiedzieć.

Nazajutrz, zupełnie jakby dobre moce wysłuchały mojego życzenia, sprawa zaczęła się powoli wyjaśniać.

Nie byłam sobą

Wpadł do nas po resztę rzeczy poprzedni lokator mieszkania, które wynajmowaliśmy. Zgadało się o warunkach, Mikołaj powiedział, że podoba nam się tutaj, tylko łóżko chyba przestawimy, bo dręczą mnie złe sny. Na co tamten odrzekł, że to nic nie da.

– Skąd wiesz? – zainteresowałam się.

– Moja dziewczyna też źle spała, przesunąłem łóżko, ale nic to nie dało. Rzucała się w nocy jak ryba na piasku, strasznie ją to męczyło.

– Dlatego się wyprowadziliście?

– Ona pierwsza stąd uciekła, potem okazało się, że także ode mnie. Nie jesteśmy już razem, a w pojedynkę nie stać mnie na takie ładne mieszkanie. Rzuciła mnie, przestraszyła się snów. To niepoważne, żeby wierzyć w takie bzdury. Może i dobrze, że poszła swoją drogą, nie będę się wiązał z kobietą, której brakuje zdrowego rozsądku.

Kiedy wyszedł, dodałam dwa do dwóch i wyszło mi, że ich sytuacja była niepokojąco podobna do naszej, tylko że ja wciąż jeszcze tkwiłam przy Mikołaju. Chciałam z tą dziewczyną porozmawiać w cztery oczy, dowiedzieć się, czy dręczyły ją podobne sny, ale okazało się to niemożliwe, zerwała wszelkie kontakty, przepadła jak kamień w wodę. Za to kobieta ze snu stawała się coraz bardziej realna i dokuczliwa. Już nie przemawiała do mnie łagodnie, tylko żądała. Miałam porzucić Mikołaja, i o ile dobrze rozumiałam, nie wiązać się z żadnym innym facetem.

– On ci nie da szczęścia, jeszcze pożałujesz, że mnie nie posłuchałaś, ściągniesz na siebie nieszczęście – oczy kobiety płonęły gniewem, wypluwała słowa z szybkością karabinu.

Zlewały się jak na przyspieszonym filmie, nie rozumiałam co mówi. Chyba chodziło jej o to, że mężczyźni są niebezpieczni. Niektórzy pewnie tak, ale przecież nie mój Mikołaj! Byłam tego pewna, a mimo to zaczęłam trochę inaczej na niego patrzeć, przestałam mu ufać, sprawdzałam co robi, czy mnie nie oszukuje. Jeśli się zdenerwował i krzyknął, zamierałam z przestrachu, jakby naprawdę groziło mi niebezpieczeństwo. Nie byłam sobą, straciłam pewność siebie, udzielił mi się nastrój kobiety ze snu.

Wytrzymałam tydzień, potem napomknęłam o wyprowadzce. Powiedziałam, że nie wytrzymam tu dłużej, albo ja, albo to mieszkanie. Mikołaj zgodził się ze mną, nie musiałam długo go namawiać, ale rozwiązanie umowy najmu okazało się czasochłonne, i niestety kosztowne. Mimo to zdecydowaliśmy się opuścić to miejsce i zacząć od nowa gdzie indziej. Właściciel mieszkania, upewniwszy się, że nasza decyzja jest ostateczna, westchnął.

– Niepotrzebnie pani się tu wprowadziła, w ogłoszeniu było zaznaczone, że szukam lokatorów mężczyzn. Gdyby tylko pan Mikołaj tu mieszkał, wszystko byłoby w porządku. To nie jest miejsce dla kobiet.

Zaczęliśmy go wypytywać i w końcu przyznał, że kobietom źle się tutaj mieszka.

– Wszystkie moje lokatorki coś trapiło, uciekały, gdzie pieprz rośnie. Nie wiem, czy to ważne, ale piętro niżej zdarzył się kiedyś okropny wypadek – powiedział z oporem. – Mąż zastrzelił żonę, potem ze sobą skończył. Był patologicznie zazdrosny, nie miała z nim lekko, ale nikt nie spodziewał się, że zaplanował taki finał. W tym czasie wynajmowałem mieszkanie trzem studentkom, wszystkie się wyniosły, twierdziły, że lokal jest nawiedzony. Ale to niemożliwe, przecież tutaj nikt nie umarł, tragedia rozegrała się piętro niżej!

Od razu skojarzyłam złe sny z zamordowaną przez zazdrośnika kobietą. Próbowała mnie ostrzec, przekazać mi swoje doświadczenia! Nie rozumiała, że nie każdy jest tak niebezpieczny jak jej mąż.

Zaraziła mnie podejrzliwością

Byłam pewna, że dobrze robię, nastając na wyprowadzkę, musiałam wydostać się spod wpływu, jaki wywierały na mnie sny, a właściwie kobieta nieszczęśliwie doświadczona w małżeństwie. Nie wierzyłam jej, ale mimo woli przyswajałam to, co mówiła, łapałam się na tym, że zaczynam jej osądy uważać za swoje.

Kochałam Mikołaja, wiązałam z nim plany, a jednak zgodnie z wolą kobiety, zmieniłam do niego stosunek, przyglądałam mu się bacznie, jakbym chciała przyłapać go na błędzie, przejrzeć jego zamiary. Źle mi było z tym, nie chciałam tego robić, ale w mojej głowie włączył się alarm, którego nie umiałam odkodować.

Wprowadziliśmy się do dużo brzydszego, gorzej położonego mieszkania. Oboje mieliśmy stąd dalej do pracy, jednak warto było pocierpieć, bo złe sny ustały. Kobieta przestała mnie nawiedzać, już nie musiała, zostawiła mi coś, co nie pozwalało o sobie zapomnieć. Zaraziła mnie podejrzliwością wobec Mikołaja i wszystkich facetów, którzy stawali na mojej drodze. Zdawałam sobie sprawę, że przesadzam, wypatrując u Mikołaja sygnałów, które świadczyłyby, że kobieta miała rację, ale nie umiałam mu na nowo zaufać. Po głowie snuła mi się alarmująca myśl: a nuż były to sny prorocze, ostrzegawcze, których nie wolno lekceważyć? Może przeoczyłam coś ważnego, źle wybrałam, tylko zauroczenie chłopakiem nie pozwala mi tego dostrzec?
Zamiast cieszyć się życiem i miłością, dzieliłam włos na czworo, pozwoliłam, by opanowały mnie wątpliwości.

Miłość do Mikołaja jakby wyparowała a w każdym razie znacząco zmalała. On też to zauważył, był przekonany, że kogoś mam. Uniósł się honorem, rozstaliśmy się, nie protestowałam, nie próbowałam niczego naprawiać, byłam bezwolna jak marionetka sterowana sygnałem z innego świata.

Nie miałam szans

Od tej pory minęło już kilka lat, a ja wciąż jestem sama, jak chciała tego kobieta ze snu. To nie jest mój wybór, nie zliczę, ile razy próbowałam kogoś sobie znaleźć, przełamać złą passę, ale za każdym razem kończyło się tak samo. Nie umiem nikomu zaufać, ona zainfekowała mnie podejrzliwością.

Niedawno usłyszałam od znajomych, że Mikołaj będzie się żenił. Zakłuło mnie w sercu. Tyle lat nie jesteśmy już razem, a jednak bardzo to przeżyłam. Żałuję, że pozwoliłam mu odejść, że nie walczyłam o miłość. Nie wiem kogo za to winić, siebie, czy kobietę ze snu. Odpowiedź wydaje się być oczywista, jesteśmy kowalami własnego losu, jednak podejrzewam, że nie w tym przypadku. Nie miałam szans pokierować swoim życiem, ona była zbyt silna, udało jej się wywrzeć na mnie nieodwracalny wpływ. Ciekawe, czy jest z tego zadowolona?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama