„Miałam ognisty romans z kolegą w pracy, ale do czasu. Gdy do biura wkroczyła jego była, czułam, że idylla się skończyła”
„Czułam, że praca i związek splotły się w węzeł wymagający ostrożności. O wielu sprawach z Tomkiem rozmawialiśmy szczerze, ale jego dawne relacje pozostawały zamknięte. Nie wiedziałam, dlaczego i że przeszłość Tomka właśnie wchodzi do naszego biura w szpilkach i czerwonej marynarce. Byłam nieprzygotowana”.

- Redakcja
Pracowałam w dziale marketingu od trzech lat, a od roku byłam z Tomkiem, starszym specjalistą ze sprzedaży. Nasz flirt zaczął się niewinnie: kawa po statusie, później wspólne prezentacje, aż w końcu kolacja, po której już nie udawaliśmy, że jesteśmy tylko kolegami. Lubiłam poranną rutynę biura: dźwięk ekspresu, stuk klawiatur, żarty przy drukarce. Czułam jednak, że praca i związek splotły się w węzeł wymagający ostrożności. O wielu sprawach z Tomkiem rozmawialiśmy szczerze, lecz jego dawne relacje pozostawały dla mnie zamknięte. Nie domyślałam się dlaczego. Nie wiedziałam wtedy, że przeszłość Tomka właśnie wchodzi do naszego biura w szpilkach i czerwonej marynarce. Byłam zupełnie nieprzygotowana.
Coś było nie tak
Dzień zaczął się zwyczajnie: skrzynka pełna maili, poranne spotkanie zespołu, Tomek pochylony nad laptopem. Wszystko zmieniło się, gdy drzwi sali konferencyjnej otworzyły się i weszła ona – wysoka, w czerwonej marynarce, z uśmiechem pewnej siebie osoby, która dokładnie wie, jaki efekt robi. Zarząd przedstawił ją jako nową dyrektor działu – Laurę. Tomek drgnął, jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. Patrzyłam na niego, a on nagle wbił wzrok w notatki.
– To ta Laura? – szepnęła Anka, siedząca obok.
– Nie wiem, o co ci chodzi – odpowiedziałam cicho, choć serce już mi podpowiadało, że coś jest nie tak.
Po spotkaniu w sali rozbrzmiały szepty.
– Podobno twarda babka – mruknął Paweł z logistyki. – I… kiedyś pracowała z Tomkiem.
Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Pierwsza rozmowa z Laurą była grzeczna, ale jej spojrzenie miało w sobie coś, co odebrałam jako wyzwanie. Uśmiechała się, ale jej oczy jakby pytały: „I ty myślisz, że mnie pokonasz?”. Tomek unikał jej wzroku, udając zajętego telefonem. Wieczorem, w naszym mieszkaniu, nie wytrzymałam.
– Znasz ją, prawda? – zapytałam, starając się brzmieć neutralnie.
– Tak… kiedyś pracowaliśmy razem – odpowiedział, zamykając laptopa.
– Tylko pracowaliście?
– Michalina, nie rób z tego tematu. To już przeszłość.
Przeszłość, która właśnie wróciła i siedziała w gabinecie obok mojego.
Byłam zazdrosna
Od momentu, gdy Laura pojawiła się w biurze, coś się zmieniło. Nagle zaczęłam dostawać projekty z nierealnymi terminami, wymagające bliskiej współpracy z Tomkiem. Teoretycznie – przypadek. W praktyce – czułam, że ktoś tu testuje moją wytrzymałość. Na spotkaniach Laura patrzyła na mnie dłużej, niż było to potrzebne, jakby analizowała każdy gest. Kiedy omawiała zadania, jej ton był uprzejmy, lecz pod spodem brzmiała nuta ironii, której nie potrafiłam zignorować. Tomek siedział wtedy sztywno, notując, ale unikał wtrąceń.
– Widzisz, co ona robi? – zapytałam Ankę w kuchni biurowej, mieszając kawę.
– Widzę. I wiesz co? To nie jest tylko „koleżanka” z pracy. Kiedyś byli nierozłączni – odpowiedziała, patrząc na mnie znacząco.
– Skąd to wiesz?
– Ludzie mówią. A w tym biurze mało co zostaje tajemnicą.
Coraz częściej próbowałam poruszać temat z Tomkiem, ale każda próba kończyła się kłótnią.
– Dlaczego nigdy mi o niej nie powiedziałeś? – zapytałam pewnego wieczoru, kiedy wróciliśmy do domu.
– Bo to nie ma znaczenia – odburknął, rzucając klucze na komodę.
– Nie ma znaczenia, że twoja była jest teraz moją szefową?
– Michalina, nie rób mi scen w pracy. To twój problem, jeśli jesteś zazdrosna.
Te słowa uderzyły mnie bardziej, niż chciałam przyznać. Poczułam, że między nami pojawiła się rysa – mała, ale groźna. A Laura, z tym swoim przenikliwym spojrzeniem, jakby tylko czekała, aż ta rysa się poszerzy.
To nie była zwykła przeszłość
Było późne popołudnie, większość zespołu zdążyła już wyjść. Wracałam z drukarni, niosąc stos dokumentów, gdy usłyszałam znajomy głos dochodzący z pustej sali konferencyjnej. Zatrzymałam się w progu, niezauważona.
– Nie tak miało się skończyć, Tomek – mówiła Laura, a jej ton był mieszanką żalu i pretensji.
– Laura, to było dawno – odpowiedział cicho. – Musieliśmy…
– Nie zapomniałam – przerwała mu, a w jej głosie pobrzmiewała twardość. – I widzę, że ty też nie.
– Teraz jest inaczej.
– Inaczej? Wybrałeś kogoś… bez historii. – Na te słowa poczułam, jak ściska mi się żołądek.
Serce biło mi jak oszalałe. Wiedziałam, że nie powinnam podsłuchiwać, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
– Laura, proszę, nie rób tego w pracy – usłyszałam jeszcze.
Wzięłam głęboki oddech, weszłam do środka i odłożyłam papiery na stół z przesadnym hałasem. Oboje spojrzeli na mnie – Tomek blady, Laura z delikatnym, niemal triumfującym uśmiechem.
– Może ktoś mi wreszcie powie, co tu się dzieje? – zapytałam, patrząc to na niego, to na nią.
– Michalina… – zaczął Tomek, ale urwał, jakby słowa ugrzęzły mu w gardle.
– Wszystko w swoim czasie – powiedziała Laura, a w jej głosie brzmiała obietnica czegoś, czego wolałabym nie usłyszeć.
Wyszłam, zanim zdążyłam stracić nad sobą panowanie. Wiedziałam tylko jedno – to nie była zwykła przeszłość.
Laura odkryła karty
Dwa dni później dostałam od Laury wiadomość: „Potrzebuję cię w gabinecie”. Weszłam z notatnikiem, spodziewając się rozmowy o projekcie. Zamiast tego, Laura siedziała oparta wygodnie w fotelu, bawiąc się długopisem.
– Michalina, wiesz, że z Tomkiem znamy się dłużej, niż myślisz? – zaczęła.
– Wspominał, że pracowaliście razem – odpowiedziałam ostrożnie.
– Och, pracowaliśmy, mieszkaliśmy, planowaliśmy ślub… – rzuciła to tak, jakby opowiadała o wczorajszej kolacji. – Ale pewnego dnia spakował się i wyszedł. Bez słowa.
Patrzyłam na nią, czując, jak narasta we mnie napięcie.
– Może to nie jest temat na biuro – powiedziałam.
– Właśnie, że jest. Powinnaś znać całą prawdę. Widzisz, on ma talent do… skracania historii.
Wbiła we mnie spojrzenie, które było jednocześnie chłodne i pełne satysfakcji.
– Nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć – odparłam.
– Tylko tyle, że znasz wersję, którą on chciał ci opowiedzieć. Ja mam inną.
Zacisnęłam dłonie na notatniku, żeby nie dać po sobie poznać, jak bardzo mnie to porusza.
– Nasz związek to nasza sprawa – powiedziałam stanowczo.
– Oczywiście. Ale pamiętaj, przeszłość rzadko zostaje tam, gdzie powinna.
Wyszłam z jej gabinetu z bijącym sercem. Czułam się zdradzona – nie tylko przez Laurę, która bawiła się moimi emocjami, ale przede wszystkim przez Tomka, który pozwolił jej na to.
Tomek wyjawił prawdę
Kiedy wróciłam do domu, Tomek siedział na kanapie z włączonym telewizorem, ale od razu wyczuł, że coś jest nie tak.
– Co się stało? – zapytał, wyciszając dźwięk.
– Rozmawiałam dziś z Laurą – zaczęłam, stawiając torbę przy drzwiach. – Powiedziała mi o was… więcej, niż ty kiedykolwiek.
Zmrużył oczy.
– Miałaś ją ignorować.
– Ignorować to, że byłeś z nią latami? Że mieszkaliście razem? Że planowaliście ślub? – Głos mi zadrżał. – Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?
– Bo to nie ma znaczenia – odparł z naciskiem. – To było dawno.
– Dla mnie ma znaczenie! Wciągnąłeś mnie w coś, o czym nawet nie miałam pojęcia.
Tomek przesunął dłonią po twarzy.
– Dobrze, chcesz prawdy? Zdradziłem ją. To się wtedy posypało. Ale to nie ma nic wspólnego z nami.
– Naprawdę w to wierzysz? – spytałam cicho. – Ona tu jest, codziennie. I nie chodzi tylko o pracę.
Milczał przez chwilę, a potem powiedział:
– Michalina, proszę… daj temu spokój. Nie rób problemów w biurze.
– To nie jest tylko problem w pracy – odpowiedziałam. – To jest problem w naszym związku.
Patrzył na mnie, jakby chciał coś jeszcze dodać, ale w końcu włączył z powrotem telewizor. Wiedziałam, że ta rozmowa niczego nie zamknęła.
Byłam na rozdrożu
Od tamtej rozmowy między mną a Tomkiem rozciągnęła się cisza – ciężka, gęsta, niemal lepka. W pracy unikaliśmy prywatnych tematów, ale nie mogłam nie zauważać, jak często Laura stawała w jego drzwiach, jak nachylała się, mówiąc mu coś półgłosem. Czasem ich śmiech przebijał się przez zamknięte drzwi i wbijał mi się w uszy jak ostry dźwięk, którego nie można wyciszyć.
Anka próbowała mnie pocieszać, ale jej słowa tylko podkreślały to, czego sama się obawiałam.
– Może ona po prostu lubi mieszać – powiedziała pewnego dnia przy kawie. – Ale jeśli Tomek jej na to pozwala, to znaczy, że coś jest nie tak.
– Właśnie – odparłam, patrząc na parującą filiżankę. – Nie wiem, czy chcę w ogóle walczyć.
Wieczorem wyszłam z biura później niż zwykle. Na parkingu, w cieniu latarni, zobaczyłam Tomka i Laurę w jego samochodzie. Rozmawiali intensywnie, on gestykulował, ona coś mówiła z powagą. Zatrzymałam się, przez chwilę patrzyłam, a potem odwróciłam się i ruszyłam w stronę przystanku. Nie chciałam wiedzieć, o czym rozmawiali. W autobusie obserwowałam swoje odbicie w szybie. Czułam, że stoję na granicy – jeszcze jeden krok i już nie będzie odwrotu. Może powinnam odejść, zanim to wszystko pęknie w najbardziej bolesny sposób. Może powinnam… , ale tej odpowiedzi jeszcze w sobie nie miałam.
Michalina, 28 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Córka wpadła do mnie z rodziną na wakacje. Liczyłam, że będzie miło, ale po 3 dniach miałam dość bycia ich służącą”
- „Ślub marzeń zniszczył mój narzeczony. Na jaw wyszedł sekret, który stał się gwoździem do trumny naszego małżeństwa”
- „Jeszcze wesele się nie skończyło, a ja już żałowałam, że wyszłam za mąż. Tego dnia na zawsze straciłam coś bezcennego”