Reklama

Nasze życie było kiedyś jak z bajki. Spotkaliśmy się na studiach, on był ambitnym młodym architektem, a ja starałam się odnaleźć w świecie sztuki. To były czasy pełne pasji, nocy spędzonych na rozmowach o marzeniach, przyszłości i planach. Paweł zawsze obiecywał mi, że będziemy szczęśliwi. I byliśmy. Na początku.

Reklama

Ale teraz, po sześciu latach małżeństwa, wszystko się zmieniło. Paweł coraz częściej zostawał w pracy do późna, a ja czułam się coraz bardziej samotna. Siedząc samotnie w naszej kuchni, z kubkiem zimnej herbaty, zaczęłam wątpić, czy kiedykolwiek odzyskamy tamtą magię. Byłam zagubiona i zdesperowana, nie wiedziałam, co zrobić, by uratować nasze małżeństwo.

Mąż był pracoholikiem

– Paweł, musimy porozmawiać – powiedziałam, gdy tylko wszedł do domu.

– Nie teraz, Anno. Jestem wykończony – odparł, nawet na mnie nie patrząc.

Zrzucił marynarkę na krzesło i zaczął przeglądać dokumenty na stole.

Zobacz także

– Zawsze tak mówisz! – wybuchłam. – Nigdy nie masz dla mnie czasu. Czy ty w ogóle widzisz, co się z nami dzieje?

Paweł westchnął ciężko i podniósł wzrok. – Nie dramatyzuj. Po prostu mam teraz dużo pracy.

– Praca, praca, praca! – krzyknęłam, tracąc nad sobą panowanie. – Czy nasze małżeństwo już się dla ciebie nie liczy?

Paweł milczał, a jego obojętność tylko potęgowała moją frustrację.

Chyba nigdy się nie zmienisz – szepnęłam, łzy napływające mi do oczu.

Odwróciłam się i poszłam do sypialni, czując, że po raz kolejny przegrałam walkę o nasze małżeństwo.

Wyżaliłam się teściowi

Siedziałam na tarasie, wpatrując się w dal, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. To był Jan. Teść zawsze zjawiał się niespodziewanie, ale jego wizyty były miłym oderwaniem od codzienności. Uśmiechnął się serdecznie i przysiadł obok mnie.

– Cześć, Aniu. Jak się masz? – zapytał, nalewając sobie szklankę wody.

– Nie najlepiej. Paweł znów cały dzień w pracy, a ja czuję się taka samotna – odpowiedziałam, nie kryjąc swojej frustracji.

– Rozumiem cię doskonale. Też kiedyś czułem się samotny w swoim małżeństwie... i niekochany – powiedział, kładąc dłoń na mojej ręce. Jego zrozumienie i ciepło sprawiły, że poczułam się lepiej.

– Nie wiem, co robić. Próbuję z nim rozmawiać, ale zawsze mnie zbywa. Jakby nasze małżeństwo już się dla niego nie liczyło – westchnęłam.

Jan spojrzał mi w oczy, jego spojrzenie było pełne troski. – Aniu, zasługujesz na kogoś, kto cię doceni i będzie cię wspierał. Paweł nie wie, co traci.

– Dziękuję. Twoje słowa wiele dla mnie znaczą – odpowiedziałam, czując, że łzy napływają mi do oczu. – Czasami czuję się, jakbym była w tym wszystkim sama.

Jan uśmiechnął się smutno. – Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli potrzebujesz rozmowy lub wsparcia, jestem tutaj.

Tego wieczoru spędziliśmy dużo czasu na rozmowie. Jan opowiadał mi o swoim małżeństwie, o tym, jak czuł się zaniedbany i niewidzialny. Słuchałam uważnie, czując, że wreszcie ktoś mnie rozumie.

Spotykaliśmy się coraz częściej

Z czasem nasze spotkania stały się coraz częstsze. Jan stawał się moim powiernikiem, kimś, kto naprawdę rozumiał moje problemy. Czuliśmy się coraz bardziej związani, a nasze rozmowy przeradzały naszą relację synowa-teść w coś głębszego. Zaczęłam dostrzegać w nim mężczyznę, który mógłby dać mi to, czego brakowało w moim małżeństwie.

– Aniu, życie jest za krótkie, żeby być nieszczęśliwym – powiedział pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy na tarasie, obserwując zachód słońca.

– Wiem, ale boję się zmian. Co jeśli zrobię błąd? – zapytałam, patrząc na niego z niepokojem.

– Czasami musimy zaryzykować, żeby odnaleźć szczęście. Zasługujesz na to – powiedział, delikatnie ujmując moją dłoń.

Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich coś, czego dawno nie widziałam u Pawła – prawdziwe uczucie i troskę. To był moment, w którym zrozumiałam, że moje życie może wyglądać inaczej. Może nie wszystko jest jeszcze stracone.

Teść wyznał mi miłość

Jan przyszedł do nas kolejny raz, gdy Paweł znów został w pracy do późna. Tego wieczoru przyniósł butelkę wina i zaprosił mnie na spacer. Zgodziłam się bez wahania. Nasze spotkania stawały się dla mnie odskocznią od codziennych trosk.

– Muszę ci coś powiedzieć – zaczął Jan, gdy spacerowaliśmy alejką. – Myślałem o nas i... czuję, że między nami jest coś wyjątkowego.

Zatrzymałam się i spojrzałam na niego zaskoczona. – Jan, ale jak to...? Przecież ja jestem żoną Pawła...

Jan podszedł bliżej, jego oczy błyszczały w świetle latarni. – Wiem, ale nie mogę zaprzeczyć temu, co czuję. Jesteś dla mnie ważna i chyba się w tobie zakochałem.

Słowa Jana przenikały mnie na wskroś. Czułam, jak moje serce bije szybciej. Wiedziałam, że to, co robię, jest ryzykowne, ale jednocześnie nie mogłam powstrzymać się od tego uczucia. Jan chwycił moją dłoń i przyciągnął do siebie. Jego bliskość była kojąca, a jednocześnie elektryzująca.

– Jan, ja... – zaczęłam, ale nie mogłam dokończyć. Zamiast tego poczułam jego usta na swoich. To był moment, który zmienił wszystko.

Nasz pierwszy pocałunek był pełen emocji i niepewności. Wiedziałam, że przekraczamy granicę, której nie powinno się przekraczać, ale nie mogłam się powstrzymać. Jan był tym, czego brakowało mi w życiu – ciepłem, zrozumieniem i bliskością.

Mieliśmy romans

Zaczęliśmy spotykać się potajemnie, ukrywając nasz związek przed Pawłem. Każde nasze spotkanie było pełne namiętności i tajemnicy. Czułam, że żyję na nowo, że jestem kochana i doceniana. Jan stawał się moim całym światem, a myśli o odejściu od Pawła stawały się coraz bardziej realne.

– Musimy to w końcu powiedzieć Pawłowi. Nie możemy żyć w kłamstwie – powiedział Jan pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy razem na kanapie w jego mieszkaniu.

– Wiem, ale boję się, jak on zareaguje. Przecież jesteś jego ojcem... – westchnęłam, czując ciężar sytuacji.

– To będzie trudne, ale musimy być uczciwi wobec siebie i wobec niego. Zasługujesz na szczęście – odpowiedział, przytulając mnie mocno.

Tego wieczoru postanowiłam, że porozmawiam z Pawłem. W mojej głowie snułam plany na przyszłość z Janem, wyobrażając sobie, jak będzie wyglądało nasze życie po rozwodzie. Byłam przekonana, że Jan jest moją prawdziwą miłością i że razem znajdziemy szczęście.

Jednak rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana, niż mogłam przypuszczać. Układając w głowie scenariusze naszej przyszłości, nie zdawałam sobie sprawy, że Jan skrywa przede mną swoje prawdziwe intencje.

Usłyszałam pewną rozmowę

Paweł pracował do późna, jak zwykle, więc uznałam, że to doskonała okazja na spotkanie z Janem. Kiedy dotarłam do jego mieszkania, przywitał mnie z uśmiechem i przytulił. Spędziliśmy kilka godzin, rozmawiając o wszystkim i o niczym, śmiejąc się i planując naszą przyszłość.

Nagle Jan otrzymał telefon i wyszedł do drugiego pokoju. Czekałam, siedząc na kanapie, gdy usłyszałam jego dość głośną rozmowę. Drzwi były lekko uchylone. Zastanawiałam się, z kim mógł rozmawiać. Moja ciekawość wzięła górę i postanowiłam podejść bliżej, żeby usłyszeć, o czym mówi.

– Tak, wszystko idzie zgodnie z planem. Anna naprawdę myśli, że ją kocham. To będzie doskonała zemsta na Pawle za to, co mi zrobił – powiedział Jan do kogoś po drugiej stronie słuchawki.

Moje serce zamarło. Czy to możliwe, że Jan mnie oszukiwał? Przez chwilę stałam, wpatrując się w podłogę, próbując przetrawić to, co usłyszałam. Czułam, jak moje emocje zaczynają wrzeć. Postanowiłam skonfrontować się z Janem natychmiast.

Byłam pionkiem w jego grze

– Jan, co ty mówisz? To wszystko było kłamstwem? – weszłam do pokoju, patrząc mu prosto w oczy.

Jan zamarł, widząc mnie w drzwiach. Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, które szybko zamieniło się w chłód.

– To nie tak, jak myślisz – próbował się bronić, ale jego głos zdradzał niepewność.

– Nie kłam mi więcej, Jan! Słyszałam wszystko! Manipulowałeś mną, żeby zemścić się na Pawle! – krzyczałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Jan westchnął i odwrócił wzrok. – Tak. Chciałem tylko wyrównać rachunki z Pawłem. Ale to nie znaczy, że nic do ciebie nie czuję...

– Wyrównać rachunki? Co ty mówisz? – krzyczałam, czując narastający gniew i ból. – Myślałam, że naprawdę mnie kochasz, że możemy być szczęśliwi razem!

– Aniu, proszę, zrozum... – próbował coś powiedzieć, ale nie chciałam go słuchać.

– Nie chcę cię więcej widzieć, Janie. Nigdy więcej! – odwróciłam się i wybiegłam z mieszkania, łzy płynęły mi po policzkach. Wsiadłam do samochodu i pojechałam prosto do domu, czując się zdradzona i oszukana. Czy naprawdę nic dla niego nie znaczyłam? Czy cały ten czas byłam tylko narzędziem w jego grze?

Przyznałam się mężowi do zdrady

Kiedy Paweł wrócił do domu, czekałam na niego w salonie. Byłam roztrzęsiona, ale wiedziałam, że muszę mu wszystko powiedzieć.

– Paweł, musimy porozmawiać – zaczęłam drżącym głosem.

Paweł spojrzał na mnie zaskoczony. – Co się stało?

Miałam romans z twoim ojcem – wyznałam, łzy spływały mi po policzkach. – Ale on tylko mnie manipulował, żeby się na tobie zemścić za dawne krzywdy.

Paweł zamarł, a jego twarz stężała.

– Co?! Nie mogę uwierzyć... Mój własny ojciec... i ty...

Czułam, jak wszystko się rozpada. Straciłam obu mężczyzn, których kochałam. N

Musiałam poznać prawdę

Następne dni były pełne napięcia i milczenia. Paweł unikał rozmów, a ja czułam, że nasza relacja wisi na włosku. Każdy wieczór spędzaliśmy osobno, ja w sypialni, Paweł w swoim gabinecie. Czułam, że muszę coś zrobić, by odzyskać jego zaufanie i zrozumieć, co tak naprawdę stało się między nim a jego ojcem. Pewnego wieczoru zapukałam do drzwi gabinetu Pawła.

– Mogę wejść? – zapytałam nieśmiało.

Spojrzał na mnie z rezygnacją, ale skinął głową. Usiadłam na krześle naprzeciwko niego, czując, jak serce bije mi w piersi.

– Musimy porozmawiać. Muszę zrozumieć, co się stało między tobą a twoim ojcem. Dlaczego Jan chciał się na tobie zemścić? – zapytałam, starając się opanować drżenie w głosie.

Mąż mi wszystko powiedział

Paweł milczał przez chwilę, patrząc w przestrzeń. W końcu westchnął ciężko i zaczął mówić.

– To długa historia, Anno. Mój ojciec... Jan, nigdy nie był wzorem ojcostwa. Kiedy byłem dzieckiem, był zimny i zdystansowany. Nigdy nie okazywał mi uczuć, zawsze był surowy i wymagający. Moja matka próbowała to jakoś zrównoważyć, ale jej wysiłki na nic się zdały – zaczął, a jego głos był pełen goryczy.

– Kiedy byłem nastolatkiem, ojciec miał romans z jedną z pracownic swojej firmy. Powiedziałem o wszystkim matce. To było dla mojej matki ogromne upokorzenie. Zawalił jej świat. Wpadła w depresję. Zmarła kilka lat później, a ojciec do dzisiaj twierdzi, że to moja wina. Gdybym trzymał gębę na kłódkę, wszyscy byliby szczęśliwi – Paweł mówił, a jego oczy były pełne bólu.

– Nigdy o tym nie mówiłeś...

– Ojciec jest cwany. Wiedział, że najbardziej zrani mnie, jeśli zniszczy moje małżeństwo. Dlatego zbliżył się do ciebie, wiedząc, że jesteś moją słabością. Wykorzystał twoją samotność i moje zaniedbanie, żeby cię uwieść – Paweł spojrzał na mnie, a w jego oczach była mieszanka bólu i zrozumienia.

– Paweł, ja... – zaczęłam, ale on przerwał mi, unosząc rękę.

– Aniu, wiem, że nie jesteś jedyną winną. Ja też popełniłem błędy. Zaniedbałem cię, skupiłem się na pracy, zamiast na naszym małżeństwie. Ale zdrada... to jest coś, czego nie potrafię tak łatwo wybaczyć – powiedział, a jego głos drżał.

– Proszę, Paweł. Daj mi szansę to naprawić. Zrobię wszystko, żeby odzyskać twoje zaufanie. Wiem, że to, co zrobiłam, było niewybaczalne, ale kocham cię i chcę, żebyśmy byli razem – powiedziałam, łzy spływały mi po policzkach.

Mąż mi nie wybaczy

Minęły tygodnie pełne napięcia i milczenia. Paweł i ja próbowaliśmy jakoś ułożyć nasze życie na nowo, ale cieniem nad nami wisiała zdrada i bolesna prawda o jego ojcu. Każda rozmowa, każda próba zbliżenia się do siebie kończyła się niepowodzeniem. Nasze małżeństwo było jak domek z kart, który mógł się zawalić przy najmniejszym podmuchu.

Pewnego wieczoru, kiedy oboje siedzieliśmy w ciszy w salonie, Paweł w końcu przerwał milczenie.

– Anna, próbowałem, naprawdę próbowałem, ale... nie potrafię ci tego wybaczyć. Zbyt wiele się wydarzyło. Każde spojrzenie na ciebie przypomina mi o zdradzie i bólu – powiedział, jego głos był cichy, ale stanowczy.

Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. – Paweł, ja... rozumiem. Przepraszam za wszystko, co cię spotkało z mojego powodu.

Paweł skinął głową, jego oczy były pełne smutku.

Musimy się rozstać, chociaż nadal cię kocham.

Nasze małżeństwo było nie do uratowania. Była tylko gorzka lekcja, która nauczyła mnie, jak cienka jest granica między miłością a zdradą, jak łatwo można stracić wszystko, co najważniejsze.

Reklama

Anna, 34 lata

Reklama
Reklama
Reklama