„Michał był mężczyzną idealnym. Nie wiedziałam, że przed każdą randką zdejmuje obrączkę”
„– Agata, to… to jest skomplikowane – zaczął ostrożnie, a ja poczułam, jak serce pęka, gdy tylko usłyszałam to wyświechtane wytłumaczenie. – Anna to moja żona. Tak, jesteśmy małżeństwem, ale od dawna nie żyjemy tak, jak powinniśmy. To trudne, naprawdę…”.
- Redakcja
Patrząc na ciche ulice za oknem, trzymałam telefon, który niepokojąco milczał od wczorajszego wieczoru. Michał zawsze był dla mnie jak tajemnica, jak zakazana książka, której każda strona budziła pragnienie poznania więcej. Ale ten spokój, jego unikanie odpowiedzi na niektóre pytania, sprawiały, że czasami ogarniał mnie lęk. Mimo tych drobnych wątpliwości byłam przekonana, że jestem dla niego kimś wyjątkowym. Przecież każda nasza chwila była pełna intensywności, gesty, spojrzenia, słowa. A jednak...
Wczoraj po raz kolejny nie chciał zostać na noc. Tłumaczył to pracą, ciągłymi obowiązkami, ale widziałam coś w jego oczach. Jakby bał się, że jeśli zostanie, cały ten mur wokół niego runie, a ja odkryję coś, czego wcale nie chciałabym wiedzieć. Chciałabym wierzyć, że to dlatego, że potrzebuje czasu, że po prostu musi dojść do siebie. Ale teraz to milczenie ciążyło mi jak kamień.
Poszliśmy na romantyczną kolację
Restauracja była pełna ciepłego światła i śmiechu innych par, ale my siedzieliśmy w swoim własnym świecie. Michał patrzył na mnie z tym swoim charakterystycznym uśmiechem, który sprawiał, że zapominałam o wszystkich obawach. Każde słowo, które wypowiadał, odbierałam jak obietnicę, mimo że nigdy żadnej nie składał. Dzisiaj chciałam zapytać go o coś więcej. Poczuć, że to, co między nami, ma przyszłość.
– Michał – zaczęłam, niepewnie bawiąc się serwetką. – Wiesz, czasem wydajesz mi się taki… nieuchwytny. Jakbyś miał część siebie, której nigdy mi nie pokażesz.
– Agata, skarbie – odpowiedział, ściskając moją dłoń, jakby chciał zatrzymać mnie na ziemi, gdzie wszystko było proste i klarowne. – Jestem tutaj, tylko dla ciebie. Czego jeszcze ci brakuje?
Jego uśmiech był rozbrajający, a w oczach pojawił się ten błysk, którym zawsze mnie rozbrajał. „Może za dużo myślę” – przeszło mi przez głowę.
Snułam plany na wspólną przyszłość
Po kolacji wylądowaliśmy u mnie, a atmosfera była ciepła i lekko przyciemniona lampką wina. Michał rozglądał się po pokoju, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół. Siedzieliśmy na kanapie, jego ramię obejmowało mnie mocno, a ja czułam, że to miejsce, gdzie mogłabym zasypiać każdej nocy. Po kilku chwilach ciszy, zaczęłam mówić, może trochę zbyt swobodnie.
– Wiesz… – odetchnęłam, czując w gardle gulę. – Myślałam, jakby to było, gdybyśmy mogli żyć razem. Tak na stałe, bez udawania, bez chowania się przed światem. Jak rodzina.
Michał lekko drgnął, ale zaraz obrócił to w żart, szturchając mnie delikatnie.
– Agata, gdybyś zadała mi jeszcze jedno takie pytanie, już bym się chował pod stołem! – Roześmiał się, ale coś w jego śmiechu zabrzmiało sztucznie, jakby przesiąknięte lękiem.
Patrzyłam na niego, oczekując odpowiedzi, czegoś bardziej poważnego. Ale Michał unikał mojego spojrzenia, jakby te słowa były zbyt ciężkie, by je udźwignął.
– Przecież widzę, że dobrze nam razem… – szepnęłam, starając się zapanować nad falą niepewności, która coraz bardziej mnie zalewała.
Michał zmienił temat, zabawiając mnie historyjkami, które znałam już na pamięć, ale pozwoliłam mu na to. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, jak bardzo oboje baliśmy się prawdy.
Wieczór zepsuł SMS
Nasz wieczór wydawał się wreszcie spokojny, jakby wszystkie niewypowiedziane słowa odeszły w cień. Michał wziął mnie za rękę i patrzył tak głęboko, że na chwilę zapomniałam o wszystkim, co budziło moje wątpliwości. Wtedy rozległ się dźwięk telefonu. Michał zesztywniał, zerknął na ekran, a jego twarz nagle pobladła.
– Wszystko w porządku? – zapytałam, czując, że dzieje się coś złego.
Próbował zignorować połączenie, ale po chwili ekran rozświetliła wiadomość. Widziałam tylko pierwsze słowa: „Anna miała wypadek…” Głos zamarł mi w gardle, a serce zaczęło bić jak oszalałe. Michał spojrzał na mnie z rozpaczą i bez słowa wstał, chwytając kurtkę.
– Muszę iść – powiedział, ledwie słyszalnym głosem.
– Kim jest Anna? – Pytanie padło niemal automatycznie, a w głowie miałam milion innych, jak układające się w mroczny obraz puzzle.
Michał zawahał się, ale w jego oczach dostrzegłam panikę.
– To… sprawa rodzinna, Agata. Przepraszam, nie mogę teraz tego wyjaśnić.
– Rodzinna? – szok przeszedł w czystą złość.
Jego milczenie było odpowiedzią. Bez słowa wybiegł, zostawiając mnie samą w mieszkaniu z ciężarem, który nagle wydawał się nie do udźwignięcia.
Odkryłam, że ma żonę
Siedziałam w salonie w absolutnej ciszy, wpatrując się w drzwi, przez które Michał przed chwilą wybiegł. Jakby zostawił za sobą wszystko, co razem zbudowaliśmy – każde nasze słowo, dotyk, spojrzenie. To słowo „Anna” powracało jak echo, nie dając mi spokoju. Czy naprawdę byłam aż tak ślepa? Sięgnęłam po telefon i przeszukałam naszą historię wiadomości, starając się znaleźć jakieś wskazówki. Ale każda z nich brzmiała jak zapewnienie o uczuciu, a ja coraz bardziej czułam się oszukana.
„Rodzinna sprawa” – te słowa ciągle dźwięczały mi w uszach, drażniły, wwiercały się w moją głowę. Pomyślałam o wszystkich chwilach, kiedy Michał unikał rozmowy o przyszłości, o jego wymijających odpowiedziach, o unikaniu tematów osobistych.
Drżącymi dłońmi wpisałam jego nazwisko w wyszukiwarkę, przeglądając kolejne wyniki, aż trafiłam na zdjęcie. Michał, ubrany w garnitur, obejmujący szczupłą kobietę o ciemnych włosach. „Anna i Michał K.” – głosił podpis. Z każdą kolejną sekundą moja złość i poczucie zdrady narastały. Stałam się pionkiem w jego grze, tą „drugą”, o której pewnie planował zapomnieć, gdy tylko zrobiłoby się zbyt poważnie.
Czułam, jak fala rozpaczy zmienia się w coś innego, coś, co kazało mi wstać, chwycić telefon i wybrać jego numer. Tym razem to ja chciałam zadać pytania, na które nie mógł uciec przez okno.
Byłam niego wściekła
Telefon dzwonił i dzwonił, a ja coraz bardziej zaciskałam dłoń na słuchawce. Wreszcie odebrał.
– Agata, teraz nie mogę rozmawiać – powiedział szybko, jakby chciał natychmiast uciszyć każdy możliwy wyrzut, zanim jeszcze zdążyłam coś powiedzieć. Słyszałam w tle szpitalne odgłosy, czyjeś kroki, cichy głos pielęgniarki. Cały świat Michała, którego nigdy mi nie pokazał.
– Michał, czy masz zamiar powiedzieć mi prawdę? – wyszeptałam przez zaciśnięte gardło, ledwo nad sobą panując.
Milczał przez chwilę, a ja mogłam niemal usłyszeć, jak ocenia sytuację, jak waży słowa, szuka usprawiedliwienia. W końcu westchnął.
– Agata, to… to jest skomplikowane – zaczął ostrożnie, a ja poczułam, jak serce pęka, gdy tylko usłyszałam to wyświechtane wytłumaczenie. – Anna to moja żona. Tak, jesteśmy małżeństwem, ale od dawna nie żyjemy tak, jak powinniśmy. To trudne, naprawdę…
– Trudne? – przerwałam mu, czując narastającą złość. – Michał, byłam dla ciebie tylko przygodą, prawda? Kimś, kogo łatwo oszukać, kimś, komu można wmówić cokolwiek? Jak mogłeś mi to zrobić?
– Agata, proszę… – Michał mówił cicho, jakby starał się mnie uspokoić. – Nie chciałem, żebyś się o tym dowiedziała w ten sposób. Ale Anna… ona miała wypadek. Nie mogłem ci powiedzieć, rozumiesz?
Z każdą jego kolejną wymówką czułam, jak przepaść między nami rośnie. Jak całe to moje wyobrażenie o związku, o tej bliskości, której szukałam, było tylko złudzeniem, sprytną grą, w którą grał od samego początku.
– Wiesz co, Michał? – powiedziałam w końcu, spokojnie, choć wewnętrznie trzęsłam się ze złości i bólu. – Mam dość twojej wersji prawdy. Znajdź sobie inną słuchaczkę, bo ja już nie chcę słyszeć ani słowa.
Nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się i odłożyłam telefon.
Ale byłam ślepa!
Zostawiłam telefon na stole, jakby to mogło odciąć mnie od wszystkiego, co łączyło mnie z Michałem. Przez chwilę patrzyłam na niego, na wyświetlacz, który już się nie rozświetlił – Michał chyba nie miał zamiaru dzwonić ponownie. Wtedy dotarło do mnie, że nie było już żadnych niedopowiedzeń ani tajemnic, tylko prosta, gorzka prawda, z którą musiałam się zmierzyć.
Byłam sama, a uczucia, które zostały, mieszały się w chaotycznym wirze: rozczarowanie, gniew, poczucie zdrady i… ulga. Ulga, że to koniec iluzji.
Agata, 33 lata